„To już dziś!” – myślałem zapinając guziki mojej koszuli. Wreszcie miałem poznać na żywo swoją internetową miłość. Umówiliśmy się w małej restauracji niedaleko mojego mieszkania. Na moim zegarku dochodziła już 20.00. Chwyciłem w rękę bukiet kwiatów i wyszedłem z mieszkania po drodze przeglądając się jeszcze w lustrze. Byłem odpicowany na tip top, tak jak chciałem. Bardzo zależało mi, by zrobić dobre wrażenie. W zaledwie kilka minut dotarłem na miejsce, a kelner zaprosił mnie do zarezerwowanego stolika. Usiadłem i czekałem na swą randkę. W końcu przed moim stolikiem stanęła kobieta z marchewkowymi włosami, zielonymi oczami, w chabrowej sukience delikatnie podkreślającej jej idealne kształty.
- Logan? – Spytała swym delikatnym głosem.
- Tak. – Wstałem.- A ty pewnie jesteś Veronica?
- To ja. Bardzo mi miło. – Uśmiechnęła się i podała mi rękę, którą lekko musnąłem wargami.
- To mnie jest miło. – Spojrzałem na nią uwodzicielskim wzrokiem, podając kwiaty, a ona zachichotała.