niedziela, 29 grudnia 2013

Nie zrobię panu krzywdy. Chyba, że będzie pan tego chciał.

Wreszcie rozsiadłem się w fotelu po całym męczącym dniu. Koncert jak zwykle był wyczerpujący, a potem jeszcze trzeba było poświęcić trochę czasu fanom. Nogi miałem jak z ołowiu. Usiadłem w fotelu i jęknąłem, gdy moje mięśnie zaznały odrobinę relaksu. Nie wiem jak długo tak siedziałem, być może nawet się zdrzemnąłem, ale nagle wyrwało mnie pukanie do drzwi. Ponownie jęknąłem podnosząc się z trudem. Otworzyłem drzwi i zobaczyłem młodą, wysoką brunetkę. W zmęczonej głowie szukałem jakiegokolwiek wyrażenia, którym mógłbym ją uraczyć, ale gdy tylko otworzyłem usta, dziewczyna zatkała mi je ręką i wepchnęła się do środka. Zamknęła drzwi, oparła się o nie, jakby pilnowała żebym nie uciekł i z nieśmiałym uśmiechem powiedziała:
- Dobry wieczór Panie Maslow.
Stałem jakiś metr od niej i nie byłem pewny jakie są jej zamiary. Byłem zmęczony i zaskoczony. Patrząc na nią niepewnie odpowiedziałem:
- Cześć.
Obserwowała mnie, a ja ją. Kiedy już upewniła się, że nie mam zamiaru uciekać ani wzywać ochrony, odeszła od drzwi. Przeszła obok mnie i usiadła za mną na parapecie przy uchylonym oknie. Odwróciłem się do niej i patrzyłem jak ogląda pokój. W końcu zebrałem kilka słów do kupy i grzecznie zapytałem:

poniedziałek, 23 grudnia 2013

Motylek

*Kendall*
W całym tym zamieszaniu przed świętami zapomniałem kupić mojej dziewczynie prezent na gwiazdkę. Ona na pewno coś dla mnie ma, więc muszę jej kupić chociażby jakiś drobiazg. Jak się później okazało, tysiące mężczyzn miało ten sam problem co ja. Wszedłem w obrotowe drzwi, a gdy zobaczyłem czarną masę w centrum handlowym, pozwoliłem im się obrócić o 360 stopni i wyszedłem. Czułem, ze sytuacja jest beznadziejna, więc pojechałem do Jamesa. Wszedłem do jego mieszkania bez pukania. Na szczęście był sam. Bez powitania jęknąłem:
- Musisz mi pomóc. Zapomniałem kupić dziewczynie prezent na gwiazdkę. Nie wiem co teraz zrobić.
Ku mojemu zdziwieniu, James zbladł i wybałuszył na mnie oczy.


*James*
Serce na chwilę mi stanęło. Jak mogłem zapomnieć kupić prezent dla mojej myszki?! Patrzyłem tępo na Kendalla i nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Jako mój najlepszy kumpel szybko pojął o co chodzi i zapytał:
- Też nie kupiłeś?

wtorek, 17 grudnia 2013

Big Time Draft

- Mieszkanie jest wspaniałe! Cieszę się, że namówiłam Jamesa na sprzedaż samochodów. – z entuzjazmem opowiadała Jennifer
- Ty namówiłaś mnie? – zdziwił się James odkładając szklankę z sokiem.
- No oczywiście. – powiedziała z wyższością w głosie
Lucy, siedząca obok niej zaczęła chichotać.  Widząc niezorientowane miny na twarzach pozostałych, James pospieszył z wyjaśnieniami:
- To było zupełnie inaczej niż Jen wam opowiada.
- Oj no już dobra. – żachnęła się Jen
- Jen nie chciała za żadne skarby sprzedać  samochodów, a jak już znalazł się kupiec to ryczała pół dnia w poduszkę.
- Nie pamiętam, żeby takie coś miało miejsce. – udawała Jen
Lucy co raz bardziej chichotała. Ta sprzeczka rozśmieszyła całe towarzystwo. Prawie całe. Jedynie Carlos siedział ze spuszczoną głową i grzebał w talerzu z sałatką.
- Ej Carlos, co ci jest? – zapytał Kendall

niedziela, 15 grudnia 2013

Zakupy z Margaret

Przechadzaliśmy się powoli ulicami Los Angeles. Ja patrzyłem w stronę budek z żarciem, a Margaret oglądała wystawy sklepowe. W pewnym momencie krzyknęła, wyrywając mnie z myślenia o jedzeniu:
- Och, zobacz jaki wspaniały zestaw. Keny, wejdźmy do środka.
Nie czekając na moją odpowiedź, pociągnęła mnie do szklanych drzwi prowadzących do piekła. Nienawidziłem chodzić na zakupy. Margie mogła chodzić na zakupy z przyjaciółkami, albo z Jamesem, ale nie ze mną. Miałem nadzieję, że szybko stąd wyjdziemy. Po chwili przekonałem się, że tak się nie stanie.
- Kendi, który Twoim zdaniem jest lepszy? Lazurowy czy turkusowy?
- Turkusowy
- Ten, który pokazałeś to Lazurowy.
- Aha. No to Lazurowy.
- O popatrz, tam jest jeszcze błękitny.
- Jezu, co za różnica.
- Znacząca Keny. Znacząca.
Wywróciłem oczami i zrezygnowany usiadłem na pufie. Margie poruszała się zwinnie pomiędzy regałami i na moje nieszczęście znalazła kolejny żakiet w odcieniu koloru niebieskiego, którego nie potrafiłem nazwać. Niosąc te trzy żakiety podbiegła do mnie i powiedziała:

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Pomocnica na farmie.

Kiedy byłem mały uwielbiałem westerny. Z Kendallem bawiliśmy się w kowbojów, a Carlos ze względu na ciemniejszą karnację zawsze był Indianinem. Bardzo zasmuciłem się, gdy ojciec zadzwonił do mnie i powiedział mi, że farma Rogera jest bliska upadku. Roger był przyjacielem ojca i w dzieciństwie często go odwiedzałem. Uwielbiam jazdę konną i gdy tylko dowiedziałem się o jego problemach, pojechałem do niego. 
Sytuacja faktycznie nie wyglądała ciekawie. Roger był już dość stary, a tegoroczne plony były dość słabe. Wszystko poszło na karmę dla zwierząt i nic nie zostało do sprzedaży. W związku z tym Roger nie maił jak zapłacić pracownikom, którzy po drugim miesiącu bez wypłaty odeszli. Już na drugi dzień wziąłem się do roboty. Bardzo szybko okazało się, że nie jestem w stanie sam ogarnąć całej farmy. W przerwie na obiad odbyłem z Rogerem rozmowę.
- Roger, musimy znaleźć kogoś do pomocy, bo sam nie poradzę sobie z całą farmą. Wiem, że pomagasz na ile jesteś w stanie, ale to i tak za mało.
- Wiem synu. – załamany spuścił głowę
Roger traktował mnie jak syna, a ja jego jak drugiego ojca. Chciałem pomóc temu zharowanemu dziadkowi.
- Roześlemy ogłoszenia i może ktoś się zgłosi. – powiedziałem
- Wątpię, żeby ktoś się zgłosił. Tamci co odeszli na pewno już rozpowiedzieli wszystkim, że jestem spłukany.
- Ale potrzebujemy kogoś.
- Daję Ci wolną rękę synu.

sobota, 7 grudnia 2013

Sesja

- Gdzie jest ten Logan?! Spóźnia się 20 minut! - krzyknęłam.
- Dzwoniłam do niego, już jest niedaleko - uspokajała mnie asystentka.
Dzisiaj miałam zrobić Loganowi zdjęcia do nowego portfolio, ale oczywiście ten bałwan zawsze musi się spóźnić. Pracowałam już z nim przy 2 czy 3 sesjach i spóźniał się najwyżej 10 minut, ale to już jest przesada. Myśli, że nie mam innych chętnych do sesji? Niech się streszcza, bo zrezygnuję. W końcu przyjechał. Wbiegł zdyszany do sali i od razu przy wejściu zaczął przepraszać, że był korek itd.

- Dobra, dobra! Lecisz do garderoby i się przebierasz - powiedziałam.
- Ok - uspokoił się i poszedł do przebieralni.
- Ale w podskokach! - krzyknęłam, a ten jak oparzony zaczął biec.
Widok był przekomiczny, ale trzeba brać się do pracy. Zerknęłam na plan sesji. Najpierw Logan w ubraniu, a potem bez koszuli. Spoko. Miałam już wiele takich sesji. Ta będzie kolejną i w dodatku dobrze płatną. Sesja miała być prosta i subtelna. Bez wulgarności. Już sobie wyobrażam orgazm jego fanek przed komputerem. Zaśmiałam się na samą myśl o tym.
Logan wyszedł  wystrojony i umalowany.
- Usiądź na kanapie i wyglądaj sexy - powiedziałam do niego - Światła mały być już włączone, co z wami?! - krzyknęłam do ekipy.

środa, 4 grudnia 2013

Prowokacje - paranoja.


Sequel do opowiadania Prowokacje. Napisane w trochę innym stylu. Bardziej wyuzdany. Mam nadzieję, że się spodoba ;)


Kto by się tego spodziewał? Życie ciągle zaskakuje. Jeszcze kilka lat temu zwariowałbym chyba na samą myśl, że jakiś dupek dobierał się do mojej żony. Myśl o tym, że mogłaby mnie zdradzić rodziła wyłącznie agresję i wyobrażenie krwawej vendetty. Kurwa, ona jest moja i tylko moja, wyłącznie dla mnie. Jak szczoteczka do zębów. Kiedy wyjeżdżałem na dłużej, czasem budziły się jakieś złe myśli, przeczucia, doprowadzało mnie to do szaleństwa. Sam nie byłem święty, o nie, zawsze hołdując zasadzie, że gol strzelony na wyjeździe liczy się podwójnie. Ale facet, to w końcu facet, instynkt zdobywcy, wiadomo musi się wyszumieć, ale kapłanka domowego ogniska ma przy nim trwać wiernie i do grobowej deski. Amen. 

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Brazylijskie zamieszanie.

Ten koncert w Brazylii zapiszę jako jeden z najbardziej udanych. Nie tylko ze względu na atmosferę jaką dawali fani, ale głównie dzięki jednej drobnej pomyłce. Menager załatwił nam pokoje w brazylijskim odpowiedniku Grand Hotel. Każdy z nas dostał osobny pokój. Mój miał największe łóżko. James strasznie nad tym ubolewał, bo on przywykł do spania na królewski łożu. Myślałby kto, że ma taką delikatną dupcię. Ale nie o tyłku Jamesa tu mowa. Na drugi dzień po zakwaterowaniu, spotkałem w holu piękną Brazylijkę. Oddawałem klucz do recepcji, a ona przechodząc obok mnie mrugnęła prawym okiem i z wdziękiem odeszła. Przez cały dzień nie mogłem o niej zapomnieć. Gdy wróciliśmy wieczorem do pokoi i zaledwie zdążyłem usiąść na kanapie, usłyszałem pukanie do drzwi. Myśląc, że to jeden z tych kretynów czegoś potrzebuje, otworzyłem drzwi z rozmachem. Moje zdziwienie było przeogromne, gdy zobaczyłem stojącą w nich ową Brazylijkę, którą spotkałem w holu.