niedziela, 30 marca 2014

Big Time Mallorca

Jennifer siedziała w barze przy plaży i kątem oka obserwowała przystojnego barmana w czarnej koszuli. Trzy odpięte guziki, ukazywały jego gładki, opalony tors. Kiedy wyszedł zza lady, aby zanieść drinka do stolika na drugim końcu sali, Jen zerknęła na jego pośladki i ledwo powstrzymła się od gwizdnięcia z zachwytu. Potem odwróciła się i posmutniała, bo stwierdziła, że nikt nie poleci na laskę z dzieckiem. Zwłaszcza taki seksowny barman. Pociągnęła przez słomkę łyk drinka. Dosiadł się do niej pewien mężczyzna i powiedział:
- Nie ten status społeczny. Taka piękna kobieta potrzebuje luksusu i mężczyzny gotowego zrobić dla niej wszystko.
Jennifer popatrzyła na intruza i odpowiedziała:
- Zna pan takiego?
- Być może. Proszę, mów mi John.
- John. Miło mi, ale nie szukam towarzystwa. Poza tym muszę już iść.
- Gdzie Ci tak spieszno?
- Muszę wracać do córki, bo za chwilę zamkną żłobek.
- Proponuję zatem podwózkę.
- Dziękuję, ale nie skorzystam.
Jennifer rzuciła na ladę pieniądze za drinka i odeszła. John stał nadal w tym samym miejscu. Nie był zniechęcony, a wręcz sprawiał wrażenie podburzonego do walki. Poszedł na parking i wsiadł do swojego czerwonego Ferrari.
Jen szła powoli chodnikiem i rwała liście krzewów, wychodzące poza ogrodzenia posesji. Droga była mało ruchliwa, więc już z daleka usłyszała ryk silnika. Sportowy samochód, zamiast przejechać szybko obok niej, zwolnił tak, że jechał równo z tempem jej chodu. Przyciemniana szyba otworzyła się i Jen zobaczyła Johna.

środa, 26 marca 2014

Po prostu seks


~dla Any


Siedziałem na kanapie i bezmyślnie przełączałem kanały telewizyjne. Czekałem aż moja dziewczyna wróci z pracy. Jakiś czas temu załapała się na upragniony staż w księgowości. Niestety stażyści zawsze są wykorzystywani do odwalania czarnej roboty. Szef kazał zostać Anie po godzinach i dokończyć za niego wypełnianie jakiś druczków. Ana nie miała czasu mi tego wytłumaczyć, gdy dzwoniła do mnie z informacją, że musi dłużej zostać. Kiedy wróciła, był już późny wieczór.
- Jesteś głodna? – zapytałem – Mogę ci coś przygotować.
- Dziękuję skarbie, ale jadłam w pracy. Umarłabym z głodu, gdyby ochroniarz nie przyniósł mi hamburgera. W sumie fajny z niego facet.
- Mam być zazdrosny?
- Może. – mruknęła z uśmiechem
Widziałem jaka była zmęczona, ale mimo to uśmiechała się i żartowała. Za to poczucie humoru ją kochałem.
- Kendziu, zrobiłbyś mi masaż? Czuję, że za raz mi odpadną ramiona. – jęknęła błagalnie

poniedziałek, 24 marca 2014

Pierogi

~dla Marli


Wróciłem do mieszkania, po kliku godzinach ćwiczenia nowego układu  do piosenki. Gdyby nie wygłupy Carlosa, poszłoby nam dużo szybciej. Zostawiłem buty w przedpokoju i ruszyłem w stronę kuchni, w której usłyszałem śpiew. To była Marla lepiąca pierogi i podśpiewująca sobie pod nosem. Chyba nigdy nie słyszałem jak śpiewa, teraz miałem okazję. Stałem w wejściu do kuchni  i nasłuchiwałem jej głosu. Nie odzywałem się żeby jej nie speszyć. Bardzo podobała mi się barwa jej głosu.  Kiedy skończyła piosenkę, zacząłem głośno klaskać.
- Logan? Długo tu stoisz? – Zapytała wyraźnie zmieszana.
- Tak jakoś od połowy piosenki.
- Dlaczego się nie odezwałeś?
- Bo zahipnotyzował mnie twój głos. Jest piękny. – Powiedziałem uśmiechając się do niej.
- Przestań.
- Mówię serio, podobało mi się.
Nastała cisza. Marla patrzyła na mnie przez chwilę, po czym wróciła do lepienia pierogów. Patrzyłem jak zgrabnie jej to idzie. Uwielbiam patrzeć jak gotuje, a jeszcze bardziej uwielbiam jeść to co ugotuje. Podszedłem do niej i zaproponowałem pomoc.
- O nie, mój drogi. Jak Ty mi pomożesz, to wszystkie pierogi rozwalą się  podczas gotowania. – powiedziała ze śmiechem
- Ale..
- Nie ma żadnego ale. – uśmiechnęła się  – Lepiej idź się wykąp, bo śmierdzisz potem. Już, już, już.

sobota, 22 marca 2014

Zaczęło się od drinka

~dla Stelss



Od tygodnia spotykałem się, z pewną piękną i tajemniczą kobietą. Zaczęło się niewinnie, od postawienia drinka w barze. Na stołku barowym siedziała piękna kobieta o szlachetnych rysach twarzy i jasnej karnacji. Najpierw myślałem, że na kogoś czeka, ale po kilkuminutowym wpatrywaniu się w nią, zdecydowałem się podejść. Zaproponowałem drinka, a ona zalotnie odrzuciła włosy do tyłu i odpowiedziała:
- Bardzo chętnie. Mogłabym poznać imię mojego sponsora?
- Jestem Kendall, a ty?
- Stella, ale mówi mi Stelss.
Kiedy barman zrobił drinka dla Stelss, zaczęliśmy trochę sztywną rozmowę, która szybko przerodziła się w flirt. Nie zdawałem sobie sprawy, że zajdzie to tak daleko. Wybiła północ i wiedziałem, że muszę już wracać do domu. Z żalem pożegnałem się ze Stelss. Jednak po wyjściu z baru, Stella poszła za mną. Przez chwilę podążała za mną krok w krok, ale w końcu zrównała się ze mną i  zaproponowała:
- Pójdźmy do mnie. Mam na ciebie ochotę.

wtorek, 18 marca 2014

Porwana i porywacz - porachunki

*Nicole*
Z każdym dniem, przyzwyczajałam się do życia u boku Jamesa. Bywały lepsze i gorsze chwile, ale w gruncie rzeczy James nie był taki zły. Każdy dzień był mniej więcej taki sam. Wstawałam wtedy kiedy chciałam i do popołudnia robiłam w mieszkaniu to na co miałam ochotę. James zawsze dbał, abym miała pełną lodówkę i inne rzeczy, których mogłam potrzebować lub, które po prostu były moją zachcianką. Czasami po południu wychodziłam z Jamesem na jakąś kolację. Wieczorem zawsze to samo. Musiałam zadowolić Jamesa w taki sposób jaki sobie zażyczył. Przyznam, że miał wiele dziwnych fanaberii, ale musiałam spełniać je bez zastanowienia. Kiedy budziłam się rano, jego już nie było. Wyjeżdżał na drugi koniec miasta, robić swoje brudne interesy. Podczas jednego z takich dni, siedziałam znudzona przy oknie. Moją uwagę zwrócił czarny Van stojący po drugiej stronie ulicy. Czarne Vany z przyciemnianymi szybami zawsze oznaczały kłopoty. Kiedy wieczorem wrócił James, powiedziałam mu o moich obawach. Z dziwnym spokojem w głosie powiedział:
- Widziałem go już wczoraj. Ktoś nas obserwuje. Kazałem już to sprawdzić moim ludziom. Nie przejmuj się tym. Prosiłbym cię tylko, abyś nie przesiadywała w oknie, bo stajesz się dogodnym celem.
- Celem czego? – zapytałam przerażona
- Różnie bywa. Mogą ci na przykład odstrzelić głowę.
Chwyciłam się za moją śliczną główkę. Kocham moja głowę i nie chcę jej stracić. Opanowałam się i chwyciłam za torebkę, myśląc, że jak zwykle pójdziemy na miasto coś zjeść.
- Dziś nigdzie nie pójdziemy. Lepiej zostać, bo wczoraj te typki z Vana nas śledziły.

poniedziałek, 17 marca 2014

Big Time Uncle John

- James, chyba powinieneś tu przyjechać. - James usłyszał w słuchawce głos Kendalla
- Cholera. Jest 5 rano. - powiedział zaspany - Mam nadzieję, że chodzi o Jen.
- I tak, i nie. - powiedział tajemniczo Kendall - Zbieraj się szybko.
James jak szybko tylko mógł, zjawił sie w Palm Woods. Gdy Kendall otworzył mu drzwi, usłyszał od progu:
- James, synu. Nie wiedziałem, że się przeprowadziłeś.
- Wujek John?! Co ty tu robisz?
- Nie mów do mnie wujku. Zawsze uważałem cię za swojego syna. Poza tym gdybym to ja był twoim ojcem, to zostałbyś milionerem tak jak ja, a nie ciułał grosz do grosza z jakiegoś marnego zespołu.
- John, już wiele razy o tym rozmawialiśmy.
- Tak, tak, wiem. To jest to co kochasz, bla, bla, bla. Nie po to tu przyleciałem z Waszyngtonu. Dowiedziałem się od twojej matki, że zaginęła ci dziewczyna.

sobota, 15 marca 2014

Sekretarka

Dzisiejszy dzień był okropny. Zacznijmy od początku: najpierw spóźniłam się do pracy, ponieważ budzik nie zadzwonił na czas, potem mój komputer się zepsuł. Cały dzień chodziłam w ciężkich szpilkach i na nadmiar tego, musiałam szczerzyć się do każdego ważniejszego typka w firmie, ale mój ukochany szef jest tak mną zatroskany, że musiał kazać mi zostać po godzinach i uzupełniać jakieś rachunki. Księgowa i sekretarka? Tak, niestety. Mądrzy ludzie tacy jak ja muszą płacić za swą inteligencję.

Siedziałam z okularami na nosie przy biurku. To zerkałam w monitor, to w papiery. Okropnie bolały mnie oczy, ale cóż poradzić. Usłyszałam kroki. To pewnie Kendall, znaczy mój szef, szedł tutaj. Przyznam, że nie lubiłam zostawać dłużej w pracy, ale ta cisza była lepsza niż hałas od rana.
- Witaj Amando - powiedział.
- Dobry wieczór - nie szczędziłam sobie krzywego wzroku na niego.
- Czyżby nie był taki dobry? - zapytał z uśmieszkiem.
Był wredny, to muszę przyznać, ale tak naprawdę to nie mogłam mu się oprzeć.
- Nie, szefie. Jest wręcz wspaniały - z sarkazmem odpowiedziałam.
- To się cieszę, ponieważ jutro także zostaniesz.
Wbił mnie w ziemię tą wiadomością.

czwartek, 13 marca 2014

Big Time Disappear

Po wyjeździe Jo, Kendall zagnieździł się przed telewizorem. Zagnieździł w znaczeniu dosłownym, bo obłożył się poduszkami, a dookoła leżały opakowania po chipsach, ciastkach i cukierkach. Całe to jego miejsce wyglądało jak gniazdo nieszczęścia. Pełnią całego obrazu była mina Kendalla, która mówiła "zostawcie mnie, chcę tu dokończyć żywota". Oczywiście dobrzy kumple nie mieli zamiaru go zostawiać.
- Stary, chodź. Pojedziesz ze mną po Jennifer.
- Nigdzie nie jadę.
-To chociaż tu ogarnij, bo przyjedziemy tu na obiad. Twoja mama nas zaprosiła.
- Ehe.
James pokiwał głową i dał Carlosowi znak na migi, żeby zrobił coś z Kendallem, a sam pojechał do szpitala. Czekała już tam na niego spakowana Jennifer. Siedziała na kraju łóżka i czytała zalecenia zapisane przez doktora Wattersa.

sobota, 8 marca 2014

♥ Dzień Kobiet ♥

Z okazji DNIA KOBIET, BigTimeChris napisał dla Was nadprogramowe opowiadanie. Zupełnie inny styl, ale i okazja jest wyjątkowa. Wszystkiego najlepszego kobiety i dziewczęta ;) 
AM, RB i BTC
________________________________________________

Przenieś się w niesamowity świat fantazji i wyobraź sobie, że w sobotni wieczór wracasz z pracy wkurzona na szefa, że musiałaś zostać po godzinach. W rękach masz torby zakupów, które zrobiłaś zaraz po wyjściu z biurowca. Otwierasz drzwi i zamykasz je za sobą kopniakiem. Wchodzisz do przedpokoju, ściągasz buty i płaszcz. Chcesz zanieść zakupy do kuchni, kiedy nagle przed tobą staje Logan w szlafroku i z różą w zębach, klęka przed Tobą.
- Wszystkiego najlepszego kochanie. – Mówi z uśmiechem na ustach, podając Ci kwiat.
- Dziękuję, ale ja nie mam dziś urodzin. – Oznajmiasz, trzymając  go i wąchając jego zapach.
- Przecież wiem. Dzisiaj jest dzień kobiet, zapomniałaś?
- A no tak, racja. Taka okazja i tylko różę od Ciebie dostaję? Ale bieda.. – Droczysz się z nim.
- To nie wszystko. – Mówi Logan, patrząc na Ciebie zadziornie i ściągając szlafrok.
Kiedy zrzuca z siebie strój, widzisz jego nagie ciało owinięte czerwoną wstążką. Uśmiechasz się pod nosem i nie dowierzasz własnym oczom.

piątek, 7 marca 2014

Owocowy deser.

Byłam w kuchni i robiłam sobie sałatkę owocową. Kroiłam truskawki, kiedy Carlos wszedł do kuchni.
- Hej, skarbie, co robisz? - zapytał, obejmując mnie w pasie.
- Robię sobie sałatkę, chcesz też?
- Tak chętnie, ale mam lepszy pomysł.
- Jaki?
- Idź sobie do salonu, a ja cię zawołam.
- Ale co z moją sałatką?
- Przekonasz się - zabrzmiało to tajemniczo.
Na prośbę Losa wyszłam z kuchni i usiadłam sobie w salonie. Nie byłam za bardzo pewna co zrobi, ale zaufałam mu. 
Po 20 minutowym oczekiwaniu Carlos zawołał mnie. Weszłam do kuchni i mnie zamurowało. Carlos leżał na stole nagi, przybrany w owoce, czekoladę i bitą śmietanę. 

wtorek, 4 marca 2014

Jak gdzieś utknąć, to tylko z Tobą.

***
Było już dosyć ciemno, wracałam od przyjaciółki, z którą trochę pobalowałyśmy. Chwiałam się lekko, ale nie tak, żeby zaraz każdy coś podejrzewał. Moich rodziców nie było w domu, więc mogłam sobie pozwolić na takie coś.
Przywitałam się z portierem i poszłam w stronę windy. Lorens, bo tak się nazywał patrzył na monitor, gdzie widniały nagrania z różnych korytarzy, windy czy piwnicy. Obiekt był monitorowany prawie wszędzie, oczywiście nie w mieszkaniach.
- Proszę zaczekać! - krzyknęłam i szybko dobiegłam do windy, która się prawie zamknęła.
Był już w niej dwudziestu kilku letni mężczyzna, dość wysoki, szczupły, wysportowany i bardzo przystojny. Uśmiechnęłam się do niego, a on do mnie. Miał taki słodki uśmiech. Nacisnęłam guzik z numerem 10 i znowu wyszczerzyłam się do przystojniaka. Drzwi się zamknęły, a winda ruszyła. Zerkałam czasami na niego, a przez to, że alkohol szumiał mi w głowie zachowywałam się dość swawolnie i zalotnie. On chyba tego nie widział, bo trzymał ręce za plecami i czekał, aż winda się otworzy na jego piętrze. Droga mijała spokojnie, aż do 5 poziomu. W jednej chwili coś szarpnęło windą i zgasły światła. O mało nie upadłam, ale na szczęście złapałam się barierki. Wystraszyłam się, nigdy w życiu coś takiego mnie nie spotkało. Mężczyzna obok mnie zaczął naciskać guziki, ale nic to nie dało, jedyne rozbłysły światła awaryjne.
- Utknęliśmy tutaj - powiedział.
- Co?! Jak to utknęliśmy, ale chyba ktoś nas uratuje? - panikowałam.
- Spokojnie, zaraz zadzwonię do Lorensa - wyjął telefon z kieszeni.
- Dobrze znasz Lorensa?
- No jasne, mieszkam tutaj dłużej niż ty - zaśmiał się.

sobota, 1 marca 2014

Big Time Break Up

Następnego dnia pierwszymi gośćmi Jennifer była Camille i Logan. Po cichu wsunęli się do sali i na widok uśmiechniętej Jen, odetchnęli z ulgą, bo przez kilka ostatnich dni była w kompletnym dołku.
- Cześć kochani. - powiedziała trochę zmęczonym głosem.
- Jak się czujesz?-zapytała zatroskana Camille.
- Fizycznie lepiej, choć nadal bardzo szybko się męczę.
- A psychicznie?
- Psychicznie to nadal do dupy. Psycholog mi pomaga, ale i tak mam wszystkiego dość.
- Jen, musisz wrócić do formy bo zostaniesz matką chrzestną.
- Co takiego? Czyją matką chrzestną?
- Naszego dziecka. - powiedziała uradowana Camille, chwytając Logana za rękę.
- O matko! Gratuluję! Logan, ty łobuzie. Chodźcie, niech was wyściskam.
- Lepiej powiedz nam kiedy cię wypuszczą. - Logan wymigał się od uścisku
- Podobno pod koniec tygodnia.
- To jeszcze 4 dni. Czemu tak długo? - zdziwiła się Camille - Przecież możesz mieć opiekę w domu.
- Lekarzowi nie podobają się moje wyniki krwi. Ostatnie badanie wykazało, że mam cukrzycę.
- Cukrzycę?
- Nie będę musiała brać insuliny, ale prawdopodobnie dostanę jakąś dietę.
- Dla ciebie dieta to coś gorszego niż przymus brania insuliny. - zaśmiał się Logan
- Odezwał się ten, który jest uzależniony od fast foodów. - odgryzła się Jennifer