piątek, 10 lipca 2015

Czarna jak kruk, gorąca niczym ogień

               
               
Te wakacje zapowiadały się naprawdę wspaniale. Razem z Makenzie mieliśmy już wszystko ugrane i zaplanowane. Mieliśmy wyjechać na prywatną plażę na Hawajach. Wyjazd zbliżał się wielkimi krokami. Bardzo cieszyłem się, że spędzimy ten czas razem. Vega cieszyła się nie mniej ode mnie. Leżeliśmy właśnie w łóżku i zastanawialiśmy się co ze sobą zabrać, gdy nagle zadzwonił mój telefon. To był James. Zdziwiłem się. Od ogłoszenia przerwy w BTR rzadko się odzywał. Ostatnio miałem najlepszy kontakt z Carlosem. Głównie z powodu naszych wybranek, które są siostrami. Na kontakty z Kendallem nie mogłem narzekać, choć dawniej było znacznie lepiej. Po chwili zamyślenia wreszcie odebrałem telefon.

- Hallo?
- Siema, Logan! Co u ciebie, stary? – Usłyszałem w słuchawce głos przyjaciela.
- Wiesz.. Wakacje. 40 stopni za oknem. Planujemy z Mak nasz wyjazd.
- Oo! A kiedy wyjeżdżacie?
- W ten weekend. – Odpowiedziałem.
- Cholera! – James przeklął.
- Co się stało?
- Bo widzisz.. Pewnie nie będziecie chcieli zrezygnować ze swoich planów…
- A czemu mielibyśmy?
- Chciałem zabrać was do mojego wujka do Włoch. Zarezerwowałem już hotel.
- Włoch? Ale przecież to w Europie! Kiedy miałoby to być?
- No właśnie… Wylatujemy w piątek. Carlos z Alexą i Kendall z tą swoją nową dziewczyną… Jak jej tam? A! Micaela! Też jadą. Błagam! Zgódź się. Tak dawno się nie widzieliśmy…
- A ty lecisz sam? – Zapytałem podejrzliwie.
- Co ty?! Oszalałeś, stary?! Jest taka jedna…
- Serio?! Opowiadaj! Nareszcie sobie kogoś znalazłeś! – Poderwałem się nagle. Ucieszyłem się na tą wieść.
- To jeszcze nie jest nic oficjalnego… W każdym razie jak polecisz z nami to ją poznasz.
- Oddzwonię do ciebie, okej? Muszę obgadać to z Mak.
- Jasne. Czekam.

Wtedy się rozłączyłem. Spojrzałem na moją ukochaną i zacząłem jej wszystko tłumaczyć. Bardzo chciałem jechać z moimi przyjaciółmi. Już dawno nie spędzaliśmy czasu razem. Moja dziewczyna jednak nie była zadowolona. Była wręcz wściekła, że chcę zrezygnować z naszych wspólnych planów na rzecz przyjaciół. Ja przecież nie chciałem z niczego rezygnować. Moglibyśmy przełożyć to na kiedy indziej. Po to ma się prywatne plaże i domki, by móc tam jechać kiedy się zechce, prawda? Mekenzie jednak nie dała sobie tego przetłumaczyć. Jak zwykle, gdy miała TE dni. Wtedy nic do niej nie docierało i wszystko co szło nie po jej myśli okropnie ją irytowało. Nawet Alexa z nią gadała, ale nic to nie dało. Skończyło się tym, że obrażona Vega pojechała do swych rodziców. Mimo wszystko zdecydowałem się na wyjazd z przyjaciółmi. Nie będzie mi baba fochem dyktowała co mam robić. Chce się obrażać? Proszę bardzo.
                Nadszedł dzień wylotu. Wszyscy (prócz Mak) byliśmy na lotnisku. Było mi trochę smutno, że nadal się nie odezwała. Wierzyłem, że zmądrzeje i poleci z nami. Wszyscy mnie pocieszali, jednak średnio im to wychodziło. Nawet ta nowa laska Jamesa, chciała być pomocna. Polubiłem ją. Trafiła mu się niezła sztuka. Kiedy weszliśmy do samolotu, wszyscy zajęli swoje miejsca. Kendall usiadł z Micaelą, Carlos z Alexą, a James z Bellą. Tylko ja siedziałem sam jak ten kołek. Włożyłem słuchawki do uszu i wyjąłem książkę, by nie myśleć o Makenzie. Słuchając dobrej muzyki, zanurzyłem się w lekturze. Tak zleciała mi cała podróż. Kiedy dotarliśmy na miejsce, wszyscy byliśmy wyczerpani. Wysiedliśmy z samolotu, a na lotnisku czekał już na nas transport do hotelu. Podzieliliśmy się na dwie grupy i wsiedliśmy do taksówek.

                Hotel był ogromny i imponująco piękny. James naprawdę się postarał. Wybrał chyba najlepszy w całym kraju. Wszyscy podeszliśmy do recepcji, by odebrać klucze od swoich pokoi. Niestety te były dwuosobowe. Czekał mnie bardzo samotny tydzień w zupełnie obcym miejscu. No cóż.. Czego nie robi się dla przyjaciół. Na recepcji stała bardzo miła i ładna pani. Na plakietce widniało jej imię – Anastazia. Jej śnieżnobiały uśmiech kontrastował z kruczo czarnymi włosami sięgającymi pasa. Piersi też miała całkiem niezłe. Ogólnie w sakli od 0-10 dostałaby 9, bo oczywiście Makenzie jest tą najpiękniejsza na całym świecie. Nie mniej jednak byłem zauroczony urodą nieznajomej. Zgarnąłem swój klucz z lady i udałem się do siebie. Pokój był przestronny i bardzo nowoczesny. Co najważniejsze miałem ogromny telewizor i pełny barek na własność. Już wiedziałem co będę robić, gdy reszta mych przyjaciół będzie migdalić się ze swoimi partnerkami – pić i oglądać horrory. Dzisiaj jednak nie miałem na to ochoty. Byłem wykończony. Od razu udałem się do łazienki, by wziąć prysznic. Kiedy już skończyłem, usłyszałem pukanie do drzwi pokoju. Nie zdążyłem się jeszcze dobrze wytrzeć. Owinąłem się w pasie ręcznikiem i poszedłem otworzyć. Na moim ciele widoczne były jeszcze krople wody. W pokoju była klimatyzacja, więc dostałem gęsiej skórki, a me sutki stanęły na baczność. Z włosów też mi kapało. Pociągnąłem za klamkę i w progu ujrzałem kobietę z recepcji.
- Dobry wieczór, panie Henderson. – Powiedziała, uśmiechając się promiennie. Widziałem jak kątem oka obczaja moje ciało.
- Dobry wieczór. – Odwzajemniłem uśmiech. – Słucham?
- Zapomniał pan portfela, gdy legitymował się pan dowodem osobistym. – Powiedziała, wyciągając rękę z moim portfelem w moją stronę.
- O! Dziękuję! Kiedy bym się zorientował, mogłoby być za późno. Zostałbym bez pieniędzy.
- Nie ma za co. To nasz obowiązek, dbać o naszych gości. – Uśmiech nie schodził jej z twarzy. – Szczególnie gdy są tacy seksowni… - Dodała dużo ciszej, jednak usłyszałem to doskonale. Rozbawiła mnie.
- Pani uroda także powala. – Powiedziałem, nie mogąc powstrzymać się od śmiechu. Kobieta założyła włosy za ucho, a jej twarz oblał rumieniec. – Może w ramach wdzięczności da się pani zaprosić na drinka? – Zapytałem.
- Nie wiem czy powinnam…
- Mam pełny barek. Sam przecież tego nie wypiję. Zapraszam. – Otworzyłem drzwi szerzej, by wpuścić ją do środka.
- Właściwie… Czemu nie? Skończyłam pracę na dziś.
- Znakomicie! Proszę się rozgościć. – Powiedziałem, zamykając za nią drzwi.
- Proszę. Mów mi Ana.
- W takim razie ty mów mi Logan. – Uśmiechnąłem się, ściskając jej dłoń. – Wybierz trunek, a ja się ubiorę.
- Nie trzeba. – Rzuciła zadziorny uśmiech. Położyła mi rękę na klatce piersiowej i spojrzała głęboko w oczy. Jej niebieskie niczym ocean tęczówki przeszywały każdą komórkę mego ciała. Gdybym wcześniej nie dostał już gęsiej skórki, to teraz pewnie pojawiłaby się na moim ciele. – Tak jest dobrze. – Dodała, a zaraz potem przyssała się do moich warg. Z początku chciałem jakoś zareagować, odepchnąć ją, ale szybko się powstrzymałem. Całowała znakomicie. A pachniała… Aj! Zgrabnym ruchem zrzuciła ręcznik, który mnie przepasał na podłogę. Wzięła w rękę mego wiotkiego penisa i nie odrywając się od moich ust, zaczęła go masować.  Kiedy był już sztywniejszy, zaczęła schodzić niżej i niżej. Delikatnie muskała ustami mój nagi tors. Kiedy dotarła już do pasa, wzięła w usta mojego rycerza i zaczęła go mocno ssać. Wsysała go do środka i puszczała wolno. I tak ciągle póki nie stanął w pełnej swojej krasie. Rozochocona przygryzła wargi i zaczęła ssać jego żołądź, co sprawiało mi nie lada przyjemność. Jak żyję, jeszcze żadna kobieta nie robiła tego tak dobrze, jak ona. Gdyby zawodowo zajmowała się trzaskaniem lodów, to pewnie już dawno zbiłaby fortunę. Kiedy oderwała się od mojego członka, wstała. Złapała mnie za rękę i pociągnęła za sobą w stronę łóżka. Przy jego krańcu zaczęła mnie namiętnie całować. Nagle pchnęła mnie na miękki materac. W mgnieniu oka zsunęła z nóg spódniczkę wraz z majtkami i weszła na łóżko. Stanęła nade mną okrakiem i powoli zaczęła nabijać się na mojego twardego penisa. Obserwowałem jak milimetr po milimetrze wchodzi w jej ciasną szparkę. Nie posiadałem się z rozkoszy. Kiedy już wbił się w nią cały, zaczęła się na nim wolno poruszać w górę i w dół, jednocześnie pozbawiając się góry swojej garderoby. Moim oczom ukazały się jędrne piersi. Nie mogłem się powstrzymać, by ich nie dotknąć. Obie złapałem w swoje ręce i zacząłem masować. Ana w tym czasie przyspieszyła tempa, czym sprawiała mi jeszcze większą przyjemność. Byłem bliski końca. Czułem się muszę przyjąć inicjatywę, albo zaraz zwariuję. Chwyciłem ją pewnie za biodra i przerzuciłem na plecy. Zszedłem z łóżka i złapałem kobietę za nogi. Przyciągnąłem ją do siebie. Uniosłem ją ku górze i z impetem w nią wszedłem. Nie szczędziłem jej ani przez moment. Nadal trzymając ją na wysokości swego penisa, penetrowałem jej wnętrze szybciej niż kierowca formuły na torze. Poruszałem się w przód i w tył. Miałem w sobie tyle energii, że nawet nie potrafię tego opisać. Kobieta krzyczała z rozkoszy, wyginając swe cudowne ciało w łuk. Chyba już doszła. Ja też poczułem, że nadchodzi moje spełnienie. Szybko z niej wyszedłem i złapałem penisa w rękę. Zacząłem się onanizować. Wtedy Ana rzuciła krótko „chcę do ust” po czym zsunęła się na podłogę i uklęknęła przede mną. Nie miałem nic przeciwko. Kobieta otworzyła usta, a ja skierowałem fiuta w ich stronę. Po krótkim czasie zaczęły wylatywać z niego pociski spermy. Zdecydowana większość trafiła do jej buzi, reszta na twarz lub gdzieś w pobliżu. Było tego bardzo dużo. Ochoczo połknęła to co miała w środku. To co mogła zlizała. Potem dopadła się do mojego członka. Wyczyściła go z resztek białego płynu. Po tym wszystkim byłem wypompowany, jednak spełniony. Uśmiechnąłem się do kobiety, a ona odpowiedziała mi tym samym.
- Jesteś świetna. – Szepnąłem jej na ucho, po czym delikatnie je przygryzłem. Ta zachichotała.
- Ja także nie mogę narzekać.
- Masz ochotę na wino, czy już dość wypiłaś. – Zapytałem, po czym  kciukiem zgarnąłem z jej policzka resztkę mojej spermy i dałem jej do zlizania. Wzięła palca do ust i zaczęła go ssać. Kiedy już skończyła, powiedziała:
- Wino nie jest tak dobre jak to, czym raczyłam się przed chwilą, ale jeśli mam je pić z tobą, to bardzo chętnie.
- W takim razie, zapraszam za mną. – Powiedziałem i złapałem ją za rękę, prowadząc do barku. Nalałem nam po lampce czerwonego wina, podałem jej kieliszek i zaprowadziłem na kanapę Najpierw usiadłem ja, a ona na moich kolanach. Założyła mi rękę za szyję i rozsiadła się, nogą dotykając mojego nagiego penisa. Napiliśmy się patrząc sobie głęboko w oczy. Kto wie? Może te wakacje wcale nie będą takie samotne? 
_ _ _ _ _ 

Może zabrzmi to nieskromnie, ale normalnie uwielbiam się za ten imagin. Śmiało mogę rzec, że jestem z niego zadowolony. Tak rzadko coś tu dodaję.. Tęskniliście? Naskrobcie tu trochę komentarzy, wy rządne seksu maszyny do pisania. No dobra.. Moje Kochane Czytelniczki. Sorka! NASZE! NASZE KOCHANE CZYTELNICZKI. Mamy czytelników? Jeśli tak to niech też się odezwą. Was też kochamy. Tzn.. no... Proszę mnie tu o nic nie posądzać. Kocham jak braci :D
Dobra. Koniec tej mojej pisaniny. Trzymajcie się i komciajcie zdrowo :) 


BTC

11 komentarzy :

  1. Jezu Chris to było świetne *-* popadaj w samouwielbienie bo boskie :D
    Hahahah a ten monolog pod spodem to ci się chyba coś udzieliło jak wracałeś do domu :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Czy ja dobrze zrozumiałam? Bo czytam to kilka minut przed pracą, ale chyba będę musiała jeszcze raz. Logan na początku planował wyjazd z Mak, lecz tylko on pojechał i zdradził ją ze świeżo poznaną dziewczyną z hotelu????!!!! Niech mi ktoś to wytłumaczy, bo dostaję majndfaka. Bo jeśli tak jest to zrobiłeś z niego dupka! HEJT! HEJT! HEJT ! Eee tego się nie spodziewał :D

    OdpowiedzUsuń
  3. :( przeczytalam wszystko w tydzien i nie moge uwierzyc ze skonczylam :( a imagin cudo Loguś :3 w paru opowiadaniach jak byl np. Kendall to wyobrazalam sobie Logana xD czekam na nastepne

    OdpowiedzUsuń
  4. omg jak ja to kocham ♥♥ i teraz tak się czyta i sie wyobraża siebie na jej miejscu :))) xDDD ♥♥

    OdpowiedzUsuń