James
przeprosił przedstawicieli banku i chłopaków i wyszedł z Jennifer na zewnątrz.
- Co ty
wygadujesz? John? Co on ma niby z tym wspólnego? Po tym co zrobił, chyba nie
chcesz prosić go o pomoc?
- Pomoc? O jaką
pomoc? Właśnie on za tym wszystkim stoi. Wrobił nas w te długi.
- Wiesz, że
to bardzo poważne oskarżenie?
- Wiem, ale
wiem też, że to na pewno jego sprawka. Chciał się zemścić.
-
Przyjmijmy, że masz rację i co dalej?
- Załatwimy
skurw…
- Jen,
jesteś zdenerwowana i nie myślisz logicznie.
- Jak mam
być spokojna, jak ten gnój chce zniszczyć nam życie?
- Może
powinniśmy powiedzieć o naszych przypuszczeniach w banku?
- Nie. Mam
lepszy pomysł. Idź po chłopaków, a ja muszę zatelefonować.
- Jesteś
pewna?
- Tak. No
idź już.