niedziela, 26 października 2014

Słoneczny poranek




Słońce wschodziło właśnie ponad horyzont. W powietrzu unosił się zapach porannej rosy. Ptaszki śpiewały pieśni kojące dla ucha. Delikatne, ciepłe promienie rozświetlały twarz Margaret. Jej policzki błyszczały w świetle porannego słońca.
- Kurwa… Znowu nie zasłoniłam okien.. – Wymamrotała, otwierając zaspane oczy. Widziała wszystko jak przez mgłę. Chwyciła zegarek w rękę i znów przeklęła, gdy ten wskazał godzinę 6 rano. Był weekend, miała zamiar się wyspać, a nie zrywać z łóżka z samego rana. Przekręciła się na drugi bok. Wtedy właśnie spostrzegła się, że nie ma obok niej jej kochanka.

- To skurwiel… - Była zła. Dopiero wczoraj go poznała i już wylądowali razem w łóżku. Kiedy zobaczyła, że go nie ma, pomyślała, że kolejny ją wykorzystał i więcej go nie ujrzy. Miała nadzieję, że ten jest inny, jednak najwyraźniej się pomyliła. Nagle zauważyła, że na krześle obok szafy wiszą jego spodnie. To dało jej do myślenia. Może poszedł do ubikacji? W tym momencie usłyszała jak coś z hukiem leci na podłogę, a męski głos podkreśla to wyrazistym słowem „KURWA”. To był ten głos. Głos Carlosa Peny, tego który spędził z nią ostatnią noc i było im razem bosko. Postanowiła wstać i sprawdzić co się stało. Owinęła swe nagie ciało kołdrą i ruszyła w stronę niedawno słyszanego dźwięku. Kiedy tylko otworzyła drzwi sypialni do jej nozdrzy dostały się cudowne zapachy. Latynos w samych bokserkach przyrządzał naleśniki z sosem klonowym – jej ulubiony przysmak. Skąd on wiedział?- pomyślała. Podeszła do niego i pomogła zbierać mu skrawki potłuczonego szkła.
- Hej. Wstałaś już?
- Taaak. Słońce nie dało mi spać.
- Biedactwo. Zaraz będzie śniadanie.
- Człowieku, jest szósta rano, o tej porze normalny człowiek myśli o spaniu, a nie o przyczynianiu się do powiększenia tyłka.
- I tak już nie śpisz. A tyłeczek masz całkiem fajny. – Uśmiechnął się.
- AŁA! – Krzyknęła na całe mieszkanie. – Pierdolone szkło! – W jej palcu utknął jeden z kawałków, a ze środka wydobywała się krew. 
- Pokaż. – Powiedział Latynos, oglądając ranę. – Uuuu… Gdzie masz apteczkę?
- W drugiej szufladzie od dołu. – Wskazała palcem zdrowej ręki. – Ale szczypie…
Chłopak podszedł do niej z apteczką. Wyjął pensetę i delikatnie usunął cało obce. Następnie odkaził ranę wodą utlenioną i nakleił plaster. Delikatnie pocałował miejsce urazu.
- Lepiej? – Spytał.
- Lepiej. – Oznajmiła.
Spojrzeli sobie głęboko w oczy. Podnieśli się i zaczęli namiętnie całować. Kołdra zleciała na ziemię, powodując, że Margaret była całkiem naga. On objął ją w pasie i cofał do tyłu. Oparł ją o blat stołu kuchennego. Kobieta zaparła się rękoma, aby ustabilizować pozycję, w której się znajdowała. Mężczyzna zaczął całować jej szyję. Ona delikatnie odchyliła się w tył, wypychając na przód piersi. Jego wzrok spoczął na dwóch pokaźnych kształtów melonach. Przyssał się do jednego z nich tak, jakby jego usta nigdy nie miały styczności z kobiecym biustem. Dostał jakby szału, wydawało się, że zaraz połknie cycka w całości. Kobiecie to nie przeszkadzało, czuła ogromną przyjemność. Carlos dłońmi wodził po jej ciele. Jedna z nich delikatnie masowała jej krocze. Pieścił palcami szparkę Margaret, a środkowy palec wsuwał delikatnie do środka. Dziewczyna wydawała z siebie ciche jęki. Mężczyzna położył ją na stole i przycisnął do niej swoje ciało. Znów całował ją w usta, a swym zakrytym jeszcze przez materiał majtek kroczem dotykał jej krocza. Kręcił koła wokół jej kobiecości. Jego penis był co raz twardszy i twardszy. Czuł ogromne podniecenie tak jak jego kochanka. Pozbył się bokserek i jednym ruchem bioder wszedł w nią gwałtownie. Ta aż doskoczyła, powodując, że stół troszeczkę się przesunął. Pena wykonywał szybkie ruchy. Sam nie wiedział skąd w nim tyle energii. Stół jeździł po całej kuchni, a oni wydobywali z siebie głośnie jęki pożądania i przyjemności. Jej mięśnie zaciskały się wokół jego członka. Było im bosko. Razem tworzyli bardzo namiętną parę. Oboje wiedzieli, że z nikim jeszcze nie było im tak dobrze. Choć znali się krótko, chcieli zostać z sobą na całe życie. Obije zbliżali się do końca i oboje byli już bardzo zmęczeni, jednak żadne z nich nie zamierzało odpuścić. Z ich ciał skapywały stróżki potu. Szczyt był już tak blisko. Jeszcze tylko troszkę i…. Margaret przeżyła swój pierwszy w życiu orgazm. Ten stosunek należał do najprzyjemniejszych, jakie odbyła. Po chwili Carlos też poczuł swe spełnienie. Z jego penisa prosto na jej brzuch trysnął biały płyn, który rozlał się po jej ciele. Oboje na chwile mogli odetchnąć. Złączyli języki w namiętnym pocałunku. Nagle po kuchni rozległ się piskliwy alarm. Czujniki dymu wykryły dym w okolicy. Naleśniki, które zapowiadały się tak wyśmienicie spaliły się na wiór. Atmosfera wokół była naprawdę gorąca.
______________________________________________________________________________

Kolejny imagin ode mnie. Tym razem z Carlosem. Trochę wulgarny, ale co tam? Chciałem Wam pokazać, że Margaret ma charakterek. Co Wy na to? Podobało się? Komentujcie. :) :*


BTC


7 komentarzy :

  1. Aaaa było pięknie :* Nareszcie doczekałam się imagina. Warto było tyle czekać. Jestem przez Cb głodna! Wchłonęłabym naleśniki :p Cudeńko

    OdpowiedzUsuń
  2. Carlos - facet na jedną noc i śniadanie :D Nie wiem co więcej napisać, bo brak słów, ale wyszło świetnie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne i jeszcze z Carlosem :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Łoł... Dawno mnie nie było... No i zaczynamy. Na początku bardzo szybko mrugałam. Głównie przez przekleństwa. Ale potem złagodniałam. Opowiadanie jak zwykle świetne. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. ''Pierwszy w życiu orgazm...'' a wcześniej napisałes ze ''spedzil z nia noc i bylo im bosko'' tak troche tego nie zrozumialam
    Ale opowiadanie boskie ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zawsze musi być orgazm żeby było bosko :)

      Usuń
    2. To bylo niezle :* bd sb to powtarzac jak mantre :) haha

      Usuń