Dziś aura za
oknem nie nastrajała do pracy. Nikt nie miał ochoty wychodzić na deszcz.
Jennifer leżała na kanapie z brzuchem do góry, który trochę zasłaniał jej widok
na telewizor. Kendall brzdąkał na
gitarze, starając się ją nastroić. James krzątał się po kuchni, spełniając co
raz to dziwniejsze zachcianki kulinarne ciężarnej Jennifer. Logan zajęty był
szukaniem tanich lotów do Francji. Chciał bowiem zabrać Camille do Paryża.
Carlos smsował ze swoją dziewczyną. Siedział z nosem wlepionym w telefon, co zaciekawiło
Jennifer, która nie miała jeszcze okazji poznać jego wybranki. W końcu powiedziała:
Te słowa
nawet wyrwały Logana od laptopa. James energicznie pokręcił głową, a Kendall o
mało nie zerwał struny w gitarze. Carlos natomiast odpowiedział z uśmiechem:
- Super
pomysł. Już do niej napiszę.
Usilnie
prosił w smsach, aby przyszła. Po wielu próbach, zgodziła się i Carlos radośnie
oznajmił:
- Przyjedzie
za 15 minut.
Wtedy Logan
wstał i powiedział:
- Znalazłem
ofertę last minute do Paryża. Pójdę skonsultować to z Camille. Ee… no to lecę.
Pa.
Logan
wyszedł szybkim krokiem. Po nim do wyjścia zebrał się Kendall. Jennifer
zapytała:
- A Ty gdzie
idziesz?
- Do Jo.
- Przecież
jej nie ma. Jest z ojcem w Waszyngtonie.
- A no tak.
To w takim razie wyprowadzę psa.
- Jakiego
psa? My nie mamy psa.
- To go
kupię i potem wyprowadzę.
- Na taki
deszcz?
- Wezmę
parasol. Na razie. Pa.
Wyszedł
równie szybko, jak wymyślał wymówki, aby Jennifer znowu nie podważyła jego
powodu wyjścia. Jenn spojrzała na Jamesa i zapytała:
- Ty też się
gdzieś wybierasz?
- Miałem
zamiar iść do sklepu, ale po Twojej minie widzę, że to zły pomysł.
- I
słusznie.
Carlos jakby
nie domyślając się niczego powiedział wesoło:
- Będziemy
mieć pieska. Super.
Po 15
minutach, które w rzeczywistości trwały pół godziny, trójka, która została w
mieszkaniu, usłyszała dzwonek. Carlos energicznie otworzył drzwi i pierwsze co
zrobił to cmoknął w usta stojącą w drzwiach dziewczynę. Dopiero potem wpuścił
ją do środka. Do mieszkania weszła ciemnowłosa latynoska. Burza loków
pokrywająca jej głowę, powiększała optycznie jej głowę, co sprawiało wrażenie
zaburzonej proporcji głowa-ciało. Artystycznemu oku Jennifer rzuciły się
również małe i wąskie oczka, wskazujące na koreańskie korzenie owej dziewczyny.
Za to mały nosek i pełne usta zdawały się być tak idealne, jakby zrobione przez
chirurga plastycznego. Dziewczyna wcale się nie uśmiechała. Przeszła koło
kuchni, nie zauważając nawet Jamesa, który skorzystał z tej okazji i schował
się pod blatem udając że szuka czegoś w szafce. Jennifer wstała z kanapy i
podeszła do dziewczyny. Dopiero teraz zauważyła, jaka była niska. Sięgała jej
zaledwie do brody. Na oko mogła mieć 165 cm wzrostu. Carlos uśmiech nety od ucha
do ucha powiedział:
- Kochanie
masz okazję poznać Jennifer. Jennifer, to jest Angela.
Jennifer
chciała przyjaźnie zacząć znajomość, więc uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę na
powitanie. Jednak gdy zauważyła brak jakiejkolwiek inicjatywy ze strony Angeli,
zwinnie zamaskowała swój gest przenosząc rękę za głowę i drapiąc się po karku.
Angela jakby nie zauważyła, że Carlos je sobie przedstawił. Odwróciła się,
usiadła przy stole i powiedziała:
- Carlos,
zrób mi herbatę, bo zmarzłam.
- Oczywiście
słoneczko. Co tylko sobie życzysz.
Carlos
rzucił się do robienia herbaty i o Malo nie przepadł przez Jamesa, który nadal
siedział za blatem. Zdekonspirowany przez Carlosa musiał jednak wyjść. Podszedł
do Jennifer i zapytał:
- Może
jednak skoczę do tego sklepu.
- Po co? –
zapytała dość spokojnie Jenn
- Czekolada
się skończyła.
- No chyba,
że tak. Leć. Ale migiem.
James
zadowolony, że udało mi się znaleźć pretekst do wyjścia, cmoknął Jenn w
policzek, wziął kurtkę z wieszaka i wyszedł. Jennifer tylko czekała, aż wróci
po kluczyki od samochodu. Po chwili James wsunął głowę do mieszkania, a Jenn od
razu powiedziała:
- W torebce.
- Dzięki. –
odpowiedział James, szczerząc się głupio i wygrzebawszy kluczyki z torebki Jenn,
pomachał jej i wyszedł.
Jennifer
postanowiła trochę rozpoznać teren i usiadła naprzeciwko Angeli. Angela w
oczekiwaniu na herbatę bawiła się telefonem. Jenn nie wiedziała jak zagadać
więc zaczęła tak:
- Widzę, że
masz najnowszego iPhona. Fajny kolor.
- Taa… mam
iPhona. Zazdrościsz?
To pytanie
trochę zbiło Jennifer z tropu, ale spokojnie odpowiedziała:
- Nie, też
go mam, ale wydawało mi się głupotą dopłacać 200$ za to, żeby mieć łososiowy
telefon.
- Carlos mi
kupił. Czyżby twojego chłopaka nie było stać na dopłacenie Ci do koloru?
Jennifer
pomyślała „Co kuwa?!”, ale panując nad emocjami zmieniła temat:
- Wydaje mi
się, że masz koreańskie korzenie. Zgadza się?
- Taa… Matka
jest Koreanką. A co?
- Byłam
kilka razy w Korei Południowej na wyścigu.
- Nie lubię
sportu. A co Cię moje pochodzenie obchodzi?
Jennifer zastanawiała
się, czy ta dziewczyna zawsze kończy wypowiedź jakimś głupim i bezczelnym
pytaniem. Nie wiedziała o czym może jeszcze zagadać, ale na szczęście z pomocą
przyszedł Carlos i powiedział:
- Angela nie
lubi rozmawiać o swoim pochodzeniu. Teraz jest Amerykanką. Prawda kochanie?
Carlos
nachylił się do naburmuszonej Angeli i pocałował ja w policzek. Jennifer
machnęła na to wszystko ręką i wróciła na kanapę. Angela powoli siorbała
herbatę, a Carlos mizdrzył się do niej. Ani razu na jej twarzy nie pojawił się
uśmiech. W końcu wypiła herbatę i wstała, mówiąc do Carlosa:
- Pamiętaj,
że jutro idziemy na zakupy. Muszę kupić nowe buty.
- Jasne
dziubasku, pamiętam. Odprowadzę Cię z parasolem, żebyś nie zmokła.
Kiedy wyszli
do mieszkania wrócił James z Kendallem. Jennifer zapytała:
- Gdzie masz
psa?
Kendall
trochę się zmieszał, ale Jennifer nie dała mu odpowiedzieć i dokończyła:
- Bo
następnym razem jak ona tu przyjdzie to ja wychodzę z tym psem na spacer.
Wkrótce
wrócił Carlos i jakby nie widząc min swoich przyjaciół powiedział:
- Cudna
jest, prawda?
Nikt nie
miał serca odpowiedzieć na to pytanie. Nie chcieli ranić Carlosa, ale
wiedzieli, że coś muszą z tym zrobić.
-------------------------------
Po długiej przerwie i boju na uczelni (btw zakończonym sukcesem) wracam z nową dawką opowiadań. ;)
Fajną wymówkę sobie wymyślili. Pies na spacer...
OdpowiedzUsuńOpowiadanie super.
Mam nadzieje że Carlos będzie mieć jakąś normalną dziewczynę... okropnie jest mi go szkoda :c Kocie jestem z tobą ♥
OdpowiedzUsuńCzytam twojego bloga od początku i szkoda że tak mało osób o nim wie, jest genialny!
Pozdrawiam i czekam na nn :***
No nie... żadna dziewczyna nie może traktować tak naszego Carloska! Jakaś zołza -_- Mam nadzieje, że znajdzie sobie lepszą, która będzie umiała o niego zadbać.
OdpowiedzUsuńCzekam z niecierpliwością na kolejną notkę ^.^
Pozdrawiam Stelss :*
Biedaaak! Zabiję -.- czekam :**
OdpowiedzUsuńAngela... Grrrrrrrrrr nie lubię cię!!! Wymyśl mu jakąś inną, fajniejszą i seksowniejsza dziewczynę... np. polkę?? ^^ Czekam na nn ;)
OdpowiedzUsuń