poniedziałek, 23 września 2013

Big Time Angela

Dziś aura za oknem nie nastrajała do pracy. Nikt nie miał ochoty wychodzić na deszcz. Jennifer leżała na kanapie z brzuchem do góry, który trochę zasłaniał jej widok na telewizor.  Kendall brzdąkał na gitarze, starając się ją nastroić. James krzątał się po kuchni, spełniając co raz to dziwniejsze zachcianki kulinarne ciężarnej Jennifer. Logan zajęty był szukaniem tanich lotów do Francji. Chciał bowiem zabrać Camille do Paryża. Carlos smsował ze swoją dziewczyną. Siedział z nosem wlepionym w telefon, co zaciekawiło Jennifer, która nie miała jeszcze okazji poznać jego wybranki.  W końcu powiedziała:

- Carlito, może zaprosisz do nas swoją dziewczynę. Chętnie ją poznam.
Te słowa nawet wyrwały Logana od laptopa. James energicznie pokręcił głową, a Kendall o mało nie zerwał struny w gitarze. Carlos natomiast odpowiedział z uśmiechem:
- Super pomysł. Już do niej napiszę.
Usilnie prosił w smsach, aby przyszła. Po wielu próbach, zgodziła się i Carlos radośnie oznajmił:
- Przyjedzie za 15 minut.
Wtedy Logan wstał i powiedział:
- Znalazłem ofertę last minute do Paryża. Pójdę skonsultować to z Camille. Ee… no to lecę. Pa.
Logan wyszedł szybkim krokiem. Po nim do wyjścia zebrał się Kendall. Jennifer zapytała:
- A Ty gdzie idziesz?
- Do Jo.
- Przecież jej nie ma. Jest z ojcem w Waszyngtonie.
- A no tak. To w takim razie wyprowadzę psa.
- Jakiego psa? My nie mamy psa.
- To go kupię i potem wyprowadzę.
- Na taki deszcz?
- Wezmę parasol. Na razie. Pa.
Wyszedł równie szybko, jak wymyślał wymówki, aby Jennifer znowu nie podważyła jego powodu wyjścia. Jenn spojrzała na Jamesa i zapytała:
- Ty też się gdzieś wybierasz?
- Miałem zamiar iść do sklepu, ale po Twojej minie widzę, że to zły pomysł.
- I słusznie.
Carlos jakby nie domyślając się niczego powiedział wesoło:
- Będziemy mieć pieska. Super.


Po 15 minutach, które w rzeczywistości trwały pół godziny, trójka, która została w mieszkaniu, usłyszała dzwonek. Carlos energicznie otworzył drzwi i pierwsze co zrobił to cmoknął w usta stojącą w drzwiach dziewczynę. Dopiero potem wpuścił ją do środka. Do mieszkania weszła ciemnowłosa latynoska. Burza loków pokrywająca jej głowę, powiększała optycznie jej głowę, co sprawiało wrażenie zaburzonej proporcji głowa-ciało. Artystycznemu oku Jennifer rzuciły się również małe i wąskie oczka, wskazujące na koreańskie korzenie owej dziewczyny. Za to mały nosek i pełne usta zdawały się być tak idealne, jakby zrobione przez chirurga plastycznego. Dziewczyna wcale się nie uśmiechała. Przeszła koło kuchni, nie zauważając nawet Jamesa, który skorzystał z tej okazji i schował się pod blatem udając że szuka czegoś w szafce. Jennifer wstała z kanapy i podeszła do dziewczyny. Dopiero teraz zauważyła, jaka była niska. Sięgała jej zaledwie do brody. Na oko mogła mieć 165 cm wzrostu. Carlos uśmiech nety od ucha do ucha powiedział:
- Kochanie masz okazję poznać Jennifer. Jennifer, to jest Angela.
Jennifer chciała przyjaźnie zacząć znajomość, więc uśmiechnęła się i wyciągnęła rękę na powitanie. Jednak gdy zauważyła brak jakiejkolwiek inicjatywy ze strony Angeli, zwinnie zamaskowała swój gest przenosząc rękę za głowę i drapiąc się po karku. Angela jakby nie zauważyła, że Carlos je sobie przedstawił. Odwróciła się, usiadła przy stole i powiedziała:
- Carlos, zrób mi herbatę, bo zmarzłam.
- Oczywiście słoneczko. Co tylko sobie życzysz.
Carlos rzucił się do robienia herbaty i o Malo nie przepadł przez Jamesa, który nadal siedział za blatem. Zdekonspirowany przez Carlosa musiał jednak wyjść. Podszedł do Jennifer i zapytał:
- Może jednak skoczę do tego sklepu.
- Po co? – zapytała dość spokojnie Jenn
- Czekolada się skończyła.
- No chyba, że tak. Leć. Ale migiem.
James zadowolony, że udało mi się znaleźć pretekst do wyjścia, cmoknął Jenn w policzek, wziął kurtkę z wieszaka i wyszedł. Jennifer tylko czekała, aż wróci po kluczyki od samochodu. Po chwili James wsunął głowę do mieszkania, a Jenn od razu powiedziała:
- W torebce.
- Dzięki. – odpowiedział James, szczerząc się głupio i wygrzebawszy kluczyki z torebki Jenn, pomachał jej i wyszedł.
Jennifer postanowiła trochę rozpoznać teren i usiadła naprzeciwko Angeli. Angela w oczekiwaniu na herbatę bawiła się telefonem. Jenn nie wiedziała jak zagadać więc zaczęła tak:
- Widzę, że masz najnowszego iPhona. Fajny kolor.
- Taa… mam iPhona. Zazdrościsz?
To pytanie trochę zbiło Jennifer z tropu, ale spokojnie odpowiedziała:
- Nie, też go mam, ale wydawało mi się głupotą dopłacać 200$ za to, żeby mieć łososiowy telefon.
- Carlos mi kupił. Czyżby twojego chłopaka nie było stać na dopłacenie Ci do koloru?
Jennifer pomyślała „Co kuwa?!”, ale panując nad emocjami zmieniła temat:
- Wydaje mi się, że masz koreańskie korzenie. Zgadza się?
- Taa… Matka jest Koreanką. A co?
- Byłam kilka razy w Korei Południowej na wyścigu.
- Nie lubię sportu. A co Cię moje pochodzenie obchodzi?
Jennifer zastanawiała się, czy ta dziewczyna zawsze kończy wypowiedź jakimś głupim i bezczelnym pytaniem. Nie wiedziała o czym może jeszcze zagadać, ale na szczęście z pomocą przyszedł Carlos i powiedział:
- Angela nie lubi rozmawiać o swoim pochodzeniu. Teraz jest Amerykanką. Prawda kochanie?
Carlos nachylił się do naburmuszonej Angeli i pocałował ja w policzek. Jennifer machnęła na to wszystko ręką i wróciła na kanapę. Angela powoli siorbała herbatę, a Carlos mizdrzył się do niej. Ani razu na jej twarzy nie pojawił się uśmiech. W końcu wypiła herbatę i wstała, mówiąc do Carlosa:
- Pamiętaj, że jutro idziemy na zakupy. Muszę kupić nowe buty.
- Jasne dziubasku, pamiętam. Odprowadzę Cię z parasolem, żebyś nie zmokła.
Kiedy wyszli do mieszkania wrócił James z Kendallem. Jennifer zapytała:
- Gdzie masz psa?
Kendall trochę się zmieszał, ale Jennifer nie dała mu odpowiedzieć i dokończyła:
- Bo następnym razem jak ona tu przyjdzie to ja wychodzę z tym psem na spacer.
Wkrótce wrócił Carlos i jakby nie widząc min swoich przyjaciół powiedział:
- Cudna jest, prawda?

Nikt nie miał serca odpowiedzieć na to pytanie. Nie chcieli ranić Carlosa, ale wiedzieli, że coś muszą z tym zrobić.

-------------------------------
Po długiej przerwie i boju na uczelni (btw zakończonym sukcesem) wracam z nową dawką opowiadań. ;)

5 komentarzy :

  1. Fajną wymówkę sobie wymyślili. Pies na spacer...
    Opowiadanie super.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieje że Carlos będzie mieć jakąś normalną dziewczynę... okropnie jest mi go szkoda :c Kocie jestem z tobą ♥
    Czytam twojego bloga od początku i szkoda że tak mało osób o nim wie, jest genialny!
    Pozdrawiam i czekam na nn :***

    OdpowiedzUsuń
  3. No nie... żadna dziewczyna nie może traktować tak naszego Carloska! Jakaś zołza -_- Mam nadzieje, że znajdzie sobie lepszą, która będzie umiała o niego zadbać.
    Czekam z niecierpliwością na kolejną notkę ^.^
    Pozdrawiam Stelss :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedaaak! Zabiję -.- czekam :**

    OdpowiedzUsuń
  5. Angela... Grrrrrrrrrr nie lubię cię!!! Wymyśl mu jakąś inną, fajniejszą i seksowniejsza dziewczynę... np. polkę?? ^^ Czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń