sobota, 14 czerwca 2014

Pierwsza miłość

Miesiąc przed rozpoczęciem wakacji był najgorszy. Oprócz nieustannych prób do rozpoczynającej się trasy koncertowej, nie działo się zupełnie nic. Po wyjściu ze studia, czekało mnie tylko nudne popołudnie. Wczoraj wydarzyło się jednak coś, co wywróciło do góry nogami cały ten miesiąc. Jak każdego dnia po próbie, robiłem zakupy w jednym z dzielnicowych sklepów. Usłyszałem melodyjne „dzień dobry”. Odwróciłem głowę i zamarłem. Zobaczyłem ten sam promienny uśmiech i błyszczące oczy, lecz przez te 10 lat stała się jeszcze piękniejsza. A ja, identycznie jak za szczeniackich czasów, miałem ściśnięte z emocji gardło.
– Cześć Kendall, kopę lat. Poznajesz mnie chyba?
– Pam...Boże, to naprawdę ty? Wróciłaś? Taki szmat czasu się nie widzieliśmy.
– Skończyłam studia i  dostałam tu dobrą pracę. Wygląda na to, że zostanę tu na dłużej. Może jeszcze się zobaczymy – stwierdziła, płacąc za swoje produkty.
– Na pewno – wyksztusiłem.
– Trzymaj się – rzuciła zdawkowo i skierowała się do wyjścia. Już miałem odpowiedzieć podobnie, kiedy poczułem, że to nie może się tak skończyć.
– Pam, poczekaj... Spotkajmy się. Na sąsiedniej ulicy jest miła kawiarnia. Porozmawiajmy, proszę – wiedziałem, że muszę spróbować.
– Ciekawa propozycja. Wprawdzie obrączki nie zauważyłam, ale dziewczyna może być zazdrosna – odparła z uśmiechem.
– Jestem wolny, a jeśli mówimy o przeszkodach... to mam nadzieję, że twój facet cię puści.
– Raczej nie jestem kobietą, którą można trzymać pod kluczem. W ogóle to skąd wiesz, że go mam? – ripostowała, mrużąc śliczne oczy.
– Nie wiem, pytam.
– Sprytne, ale wszystko w swoim czasie.
– Rozumiem, że się zgadzasz. Odpowiada ci osiemnasta? Przyjadę po ciebie.
– Jutro sobota, nie musimy się spieszyć. Spotkajmy się o dziewiętnastej trzydzieści, na miejscu, wiem gdzie to jest.
– Świetnie, do zobaczenia.
To wszystko było takie nierzeczywiste. Spotkanie z Pamelą po tylu latach. Gdyby ktoś rano to przepowiedział, wyśmiałbym go. Ale to rzeczywiście była ona. Pierwsza, największa i niespełniona miłość.

W lokalu byłem grubo przed czasem, nerwowo oczekując jej przyjścia. Pojawiła się punktualne. Wyglądała zjawiskowo. Patrzyłem jak urzeczony, kiedy z gracją zbliżała się do stolika. Założyła jasne, lniane spodnie i dopasowaną, czarną koszulę. Tkanina doskonale układała się na jej kształtnym ciele. Jasne blond włosy upięła z tyłu głowy. To, co zawsze uderzało mnie w jej wyglądzie, to swoista perfekcja. Doskonałe zgranie wielu elementów, dające efekt swobodnej, bezpretensjonalnej elegancji.
– Wyglądasz pięknie.
– Dziękuję – gładko przyjęła komplement.
Pomyślałem, że pewnie słyszy to kilka razy dziennie i już na starcie okazałem się banalny.
– Kiedyś byłeś mniej otwarty, mam tylko nadzieję, że to szczere – uśmiech, z jakim to powiedziała, tylko trochę złagodził ból wbijanej szpili.
– Oczywiście, że jestem szczery. Fakt, kiedyś byłem bardziej powściągliwy, pewne rzeczy się zmieniają. Usiądźmy proszę, czego się napijesz?
Pierwsze lody zostały przełamane. Rozmawialiśmy ponad dwie godziny. O tym, co wydarzyło się przez ostatnie dziesięć lat. Z każdą minutą otwieraliśmy się przed sobą coraz bardziej. W końcu opowiedziała mi o swoim ostatnim, nieudanym, czteroletnim związku. O zerwanych zaręczynach.
– Pam, jeśli on pozwolił ci odejść, jeśli nie potrafił cię docenić... To zwyczajnie nie był ciebie wart.
– Nie potrafił docenić... Też masz w tym praktykę – powiedziała ostro.

Poczułem się jakbym dostał cios w wątrobę. Już chciałem się odgryźć, instynktownie, odpłacić jej czymś podobnym, ale trwało to tylko ułamki sekund. Spojrzałem w te cudowne, niebieskoszare oczy. Zobaczyłem napływające do nich łzy. Jeśli oczy są zwierciadłem duszy, to dusza Pameli właśnie wykrzyczała cały przepełniający ją ból.
– Pam wiem, że cię zraniłem. Przepraszam. Ja... Ja nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Zrozum, byliśmy... Byłem jeszcze dzieckiem
– Wiem, to ja przepraszam. Ostatnie dwa miesiące, rozstanie, stres. Wykończyło mnie to. Czasem zachowuję się irracjonalnie. Już jest w porządku. Zrobiło się późno, muszę już iść – powiedziała spokojnie, ale niemal fizycznie czułem kłębiące się w niej emocje.
– Odprowadzę cię.
– Jeśli chcesz...

Z trudem, ale dała się przekonać, żebym to ja uregulował rachunek. Ciepła, letnia noc sprzyjała spacerom. Szliśmy więc powoli, z rzadka tylko wymieniając słowa. Oboje trzymaliśmy się neutralnych tematów, jakby bojąc się powtórnie przekroczyć niewidzialną granicę emocji. Wreszcie byliśmy na miejscu.
– Dziękuję za odprowadzenie, miło z twojej strony – powiedziała, szukając kluczy w torebce.
– Ja też dziękuję, że znalazłaś dla mnie czas. Zobaczymy się jeszcze?
– Nie wiem, będę miała sporo pracy. Może. Trzymaj się, dobranoc – odpowiedziała otwierając furtkę. Już miała ją zamknąć, kiedy nagle spojrzeliśmy sobie w oczy. W obojgu nas coś pękło. W jednej chwili zbliżyła się do mnie i objęła czule. Usłyszałem jej drżący szept.
– Zostań ze mną. Kendall nie pozwolę ci odejść, nie tym razem. Potrzebuję cię.  Kocham, zawsze cię kochałam.
– Też cię kocham. Przez cały ten czas... Nie było dnia, żebym o tobie nie myślał.
Przytuliłem ją silnie. Nasze usta zwarły się w namiętnym pocałunku, języki zaczęły swój zmysłowy taniec.
– Chodź – złapała moją dłoń i pociągnęła w stronę domu.

Po paru sekundach byliśmy w środku. Gdy tylko zatrzasnęliśmy drzwi natychmiast zaczęliśmy się pieścić i całować. Muskałem wargami płatki jej uszu i aksamitną skórę szyi. Rozpiąłem guziki koszuli Pameli i odsunąłem się nieznacznie. Przez chwilę syciłem wzrok widokiem boskich, średniej wielkości piersi, teraz osłoniętych tylko delikatna koronką stanika. Spojrzała pytająco i opuściła ręce w niemym wyczekiwaniu. Powietrze wokół nas przesycone było erotycznym napięciem.
– Jesteś idealna – zdołałem wykrztusić i zaraz potem całowałem jej piękne ciało.  Pam odpięła spodnie i pozwoliła im opaść. Teraz miała na sobie tylko czarny biustonosz i stringi. Uniosłem ją lekko i posadziłem na skraju szafki z butami. Rozszerzyła zachęcająco uda, pozwalając mi się zbliżyć. Odpięła mój pasek i jeansy. Nie chcąc tracić czasu, zdjąłem koszulę przez głowę, nawet nie rozpinając guzików. Prawą ręką objęła mnie za szyję i przyciągnęła do siebie, by nasze rozpalone wargi znowu mogły się spotkać. W międzyczasie pozbawiłem ją stanika. Uwolnione piersi nadal dumnie sterczały, uwodząc różowymi sutkami. Poczułem na torsie ich cudowną twardość. Lewa dłoń Pam zaczęła masować penisa przez materiał bokserek. Był tak nabrzmiały, że aż bolesny. Nie chciałem być jej dłużny. Jedną ręką objąłem ją w talii i zacząłem gładzić po jedwabistej skórze pleców. Drugą dłonią przesunąłem po płaskim brzuszku, docierając po chwili do cudownego skarbu, ciągle jeszcze ukrytego pod bielizną. Masowałem ją przez mokry od soków materiał majtek. Kiedy odsunąłem wąski, czarny pasek i zacząłem pieścić nagą szparkę, Pam jęknęła zmysłowo i wygięła się w łuk, jeszcze mocniej wypinając nabrzmiałe piersi.
– Weź mnie. Tu i teraz. Chcę cię poczuć w środku. Proszę – wyjęczała, oddychając ciężko. Zrobiłem krok w tył i zrzuciłem bokserki, uwalniając stojącego w całej okazałości penisa. Pamela zdjęła majteczki i na powrót prowokująco rozłożyła nogi. Mogłem teraz podziwiać ten cud natury, nagi i gorący. Przytknąłem główkę do lśniących wilgocią, lekko rozchylonych płatków. Poczułem jak zadrżała. Trwając w tym niecierpliwym oczekiwaniu na mój ruch była taka piękna, taka podniecająca. Wszedłem w nią delikatnie, ale zdecydowanie. Jednym płynnym pchnięciem wbiłem się w ciasne, rozpalone pożądaniem wnętrze i zamarłem.
– Aaach – usłyszałem jej głośny jęk.

Popatrzyłem głęboko w jej piękne, duże oczy. Nie musiała nic mówić. Wiedziałem czego chce, czego chcieliśmy oboje. Zacząłem ją kochać. Od początku szybko, gwałtownie. Właśnie tego pragnęliśmy, ostrego, bezkompromisowego seksu. Ogarnięci erotycznym amokiem, pieprzyliśmy się jak zwierzęta. Jęczała i wpijała się paznokciami w moje plecy. Objęła mnie nogami, jeszcze mocniej rozszerzając uda. Bym mógł wejść głębiej, jeszcze mocniej ją wypełnić.
– Dobrze. Tak! . Jestem twoja – wydyszała mi do ucha między pocałunkami.
Ten szaleńczy galop szybko zaprowadził nas na szczyt. Orgazm osiągnęliśmy prawie równocześnie. Pam krzyknęła głośno i wyprężyła się szarpana spazmami ekstazy. Czując na członku silne skurcze pochwy także doszedłem. Setki ostrz nieopisanej, zniewalającej rozkoszy przeszyły całe moje ciało. Wtłoczyłem w nią gorącą spermę, dobiłem do końca i zastygłem, głęboko zanurzony, ciągle otoczony rozgrzanym, falującym wnętrzem mojej kochanki. Tak zespoleni trwaliśmy dłuższą chwilę. Przytuleni, nie szczędząc sobie delikatnych pocałunków i pieszczot.
– Kendall to było niesamowite – powiedziała odchylając się do tyłu.
– Ty jesteś niesamowita... Kocham cię.

Wyszedłem z niej, pozwalając Pam zsunąć się z szafki. Po jej udzie popłynęła cienka strużka nasienia pomieszanego ze śluzem. Przesunęła dłonią po wygolonej szparce i z figlarnym uśmiechem oblizała pokryte wilgocią palce.
– Ale tego miałeś, mam nadzieję, że to nie wszystko. Chodź, pokażę ci sypialnię – wyszeptała, zmysłowo mrużąc oczy.

Ta noc była nasza. Kochaliśmy się jeszcze kilka godzin. Zaspokoiwszy pierwsze pożądanie, dawaliśmy sobie przyjemność powoli, czule obdarzając się pieszczotami. Bezwstydni, rozsmakowani we wzajemnej nagości, minuta po minucie zdobywaliśmy kolejne szczyty. Dopiero nad ranem, tak cudownie zmęczeni przeżytą rozkoszą, zapadliśmy w sen. Dwoje ludzi, którzy zawsze należeli do siebie, ale którym dopiero teraz było dane tego doświadczyć.



_____________________________________________________________________________
I jak Wam się podobało? Mam nadzieję, że tym razem uraczycie mnie większą liczbą komentarzy. Coś ostatnio jest ich mało. 
Wiele osób pytało mnie o kontynuację "Porwanej i porywacza". Otóż, za 2 tygodnie kończę sesję i zabieram się do pisania. W zasadzie spora część jest już napisana, a pomysł sprecyzowany, więc powinno mi pójść sprawnie :)
AM




PISZCIE KOMENTARZEEEEEEE :)))

12 komentarzy :

  1. Notka jak zwykle zajebista! *o*
    Czytałam ją jak urzeczona i uśmiechałam się cały czas do monitora :3
    Czekam na nn! ;*
    Pozdrawiam. Marcela ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. No piszę komentarz, piszę! Tylko już tak nie krzycz :P Tutaj nie odmówię, w sumie to nie mogłabym nawet :D Imagin wyszedł taki jak z serialu. Oni... spotykają się po latach zupełnie przypadkiem, umawiają się, a potem niech się dzieje co chce. So romantic. Aż się miło na sercu robi. "Porwana i porywacz"? Ja mówię tak. To jest z góry skazane na sukces :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne, mega, super :D
    Oby takich więcej :D
    czekam na nexta :))

    OdpowiedzUsuń
  4. Początek delikatny, ale jak zaczęła się dyskusja o partnerach, zaczęłam coś podejrzewać. I rzeczywiście, było delikatnie. To jedno z tych moich ulubionych opowiadań Twojego autorstwa.

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne! Jak dla mnie jedno z najlepszych twoich dzieł. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudne :) Nic dodać, nic ująć.

    ~ Ana

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy wiesz co się stało z blogiem Unconditional Life? Ostatnio nie miałam czasu odwiedzać blogów, a jak tam teraz wchodzę, to wyświetla mi się informacja, że blog nie istnieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Został usunięty, ale na jego miejsce pojawi sie nowy blog z tą samą historią tylko bardziej dopracowany. Nie martwcie się więc :)

      Usuń
  8. Czy wiesz co się stało z blogiem Unconditional Life? Ostatnio nie miałam czasu odwiedzać blogów, a jak tam teraz wchodzę, to wyświetla mi się informacja, że blog nie istnieje.

    OdpowiedzUsuń
  9. Czy wiesz co się stało z blogiem Unconditional Life? Ostatnio nie miałam czasu odwiedzać blogów, a jak tam teraz wchodzę, to wyświetla mi się informacja, że blog nie istnieje.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ooooo... jak słodko *.* Stara miłość nie rdzewieje. Podobało mi się to!
    Czekam niecierpliwie na kolejną notkę i następną część "Porwanej i porywacza" :D :D :D
    Pozdrawiam Stelss :***********

    OdpowiedzUsuń