sobota, 21 czerwca 2014

Stewardessa

             

  Trasa po Europie zbliżała się wielkimi krokami. Pierwszy przystanek- Londyn. Kończyłem pakowanie, kiedy usłyszałem dźwięk mojego telefonu. To sms od Kendalla: „ za dwadzieścia minut wyjdź przed dom, tylko punktualnie”. Nie miałem dużo czasu, a musiałem jeszcze się ubrać i umyć zęby. Paradowałem po mieszkaniu w samym ręczniku obwiązanym w pasie, a z włosów skapywała mi woda. Z trudem zapiąłem walizkę i poszedłem do łazienki. Wyszykowałem się pięć minut przed czasem. Mogłem jeszcze na spokojnie pożegnać się z moim mieszkaniem i oswoić się z myślą, że przez najbliższy czas mnie tu nie będzie. Już tęskniłem. Właśnie miałem uronić łzę, gdy usłyszałem dźwięk klaksonu. Chwyciłem w rękę bagaż i wyszedłem, zamykając drzwi na klucz i włączając alarm. Wsiadłem do auta Kendalla, gdzie byli już on i James. Przywitałem się z nimi i pojechaliśmy po Logana. Jechaliśmy z myślą, że jak zwykle będziemy musieli na niego czekać, ale o dziwo to on wyczekiwał na nas. Wsiadł do wozu i od razu zaczął nas ochrzaniać.
- Co tak długo?! Ile można na was czekać?!
- No sorry, tak jakoś wyszło. – Uśmiechnął się Kendall.
- Może byś się najpierw przywitał? – Zasugerował James.
- Oj. Gdzie moje maniery? – Żartobliwie skarcił się brunet i podał wszystkim rękę. – A teraz już jedźmy, bo spóźnimy się na samolot.
Blondyn ruszył z piskiem opon w stronę wytwórni, skąd na lotnisko miała nas zabrać limuzyna. A wszystko przez cięcie kosztów. Na miejscu wysiedliśmy z samochodu przyjaciela i przesiedliśmy się w pojazd podstawiony przez naszego managera. Ruszyliśmy w drogę. Po niedługim czasie byliśmy już na lotnisku. Wypakowaliśmy bagaże i podążyliśmy w stronę budynku. Przeszliśmy przez bramkę i kierowaliśmy się w stronę właściwego samolotu. Kiedy już wsiedliśmy, zajęliśmy miejsca i czekaliśmy na start. Krótko po usadzeniu się usłyszeliśmy komunikat pilota, by zapiąć pasy. Spełniliśmy komendę. Maszyna zaczęła się poruszać. Rozpędzała się na pasie startowym, aż w końcu wzbiliśmy się w górę. Potem pilot powiadomił pasażerów, że można odpiąć pasy. Tak też zrobiliśmy. Rozmawialiśmy trochę z chłopakami, śmialiśmy się, nie mogliśmy już doczekać się trasy. Każdy z nas kocha koncerty. Świetna atmosfera, piski fanek, emanująca na odległość ich miłość do nas - coś pięknego. Nagle przed nami stanęła piękna stewardesa w kostiumie. Była szatynką o kręconych włosach, ciemnej karnacji, zielonych oczach i zgrabnej figurze. Na jej ustach widniał delikatnie mieniący się błyszczyk, a na rzęsach cieniutka warstwa tuszu. Była taka naturalna, zmysłowa i seksowna… Odezwała się do nas niebiańskim głosem, trzymając w ręku tacę z przekąskami.
- Czy panowie czegoś sobie życzą?
- Ciebie kochanieńka. - Szepnąłem Jamesowi do ucha i zaczęliśmy się śmiać.
Kobieta chyba to usłyszała, bo krzywo się na mnie spojrzała. Mój przyjaciel wyczuł sytuację i postanowił ratować mnie z opresji.
- Poprosimy cztery paczki orzeszków, cztery butelki  wody  i chipsy. – Oznajmił.
- Czy to wszystko, panowie?- Spytała, nadal patrząc się na mnie.
- Tak, to wszystko. – Potwierdziliśmy zgodnie.
Piękność podała nam zamówienie i odeszła ponętnie kręcąc tyłkiem. Zagwizdałem pod nosem, a ta obróciła się i od razu wiedziała, że to ja. Zaczerwieniłem się i schowałem twarz w kołnierzyk, a chłopaki zaczęli się ze mnie śmiać. Nie ukryłem jedynie oczu, cały czas obserwowałem jej ciało. Podniecało mnie. Miałem ochotę złapać jej pośladki i porządnie wymiętolić. Moje chore fantazje erotycznie nie dawały mi spokoju nawet w czasie podróży. Nigdy nie zrozumiem siebie. Kiedy stewardesa zniknęła za drzwiami, ogarnąłem się. Przystąpiliśmy z chłopakami do jedzenia. Oczywiście nie dawali mi spokoju i cały czas się ze mnie podśmiewali. Miałem ochotę trzasnąć jednemu, drugiemu i trzeciemu na uspokojenie, ale powstrzymywałem się, bo w pobliżu siedziało pełno ludzi. Kiedy wreszcie dali mi spokój, ta sama stewardesa przechadzała się pomiędzy fotelami, sprawdzając, czy aby nikomu niczego nie brakuje. Gdy tylko ją zobaczyli, parsknęli śmiechem, a ja znowu się zaczerwieniłem. Kobieta obserwowała mnie cały czas. Czułem się niezręcznie. Kiedy minęła moje miejsce poczułem ulgę, ale nie na długo. W drodze powrotnej znów przechodziła obok mnie. Wciągnąłem nosem zapach jej perfum. Pachniała tak wspaniale. Szła tyłem do mnie. Rzuciłem okiem na jej cztery litery i instynktownie klepnąłem ją w obserwowane miejsce. Ta podskoczyła z piskiem i upuściła tacę z zawartością. Myślałem, że zapadnę się pod ziemię. Chłopaki zwijali się ze śmiechu, natomiast ja paliłem się ze wstydu. „Dlaczego ja nigdy nie potrafię się hamować?! Dlaczego?!”- Myślałem. Kobieta przykucnęła i zaczęła zbierać przedmioty z podłogi. Na całe szczęście nie miała już napojów, bo by się rozlały. Spojrzała na mnie morderczym wzrokiem i rzekła sucho:
- Nabroiłeś, to pomóż.
Bez słowa wykonałem jej polecenie. Czułem się winny. Przyjaciele nadal cisnęli ze mnie niezłą pompę, pod czas gdy ja pomagałem uroczej, złej na mnie pani. Została do podniesienia ostatnia paczka orzeszków. Wyciągnąłem po nią rękę, by ją podnieść. Nie zauważyłem, że Jodie, jak widniało na plakietce, wykonała ten sam ruch. Nasze dłonie zetknęły się, a  nasze spojrzenia stanęły naprzeciw siebie. Zastygłem. Jej oczy były głębokie niczym ocean. Mógłbym wpatrywać się w nie godzinami. A jej dłoń.. Jej dłoń była taka delikatna, taka miła w dotyku. Nagle kobieta chrząknęła, zgarnęła paczkę z podłogi i szybko odeszła, znikając za drzwiami dla personelu. Podniosłem się odurzony, tym co przed chwilą się zdarzyło. Usiadłem na fotelu i napiłem się wody. Kiedy przepłukałem gardło zaschnięte przez nadmiar wrażeń, poczułem się lepiej. Wbiłem się w siedzenie i nie odzywałem się ani słowem. Nie reagowałem nawet na zaczepki chłopaków. Trzymałem butelkę w ręce i co jakiś czas popijałem z niej napój. Po dłuższym czasie zachciało mi się siku. Wstałem i ruszyłem w stronę toalety. Wszedłem do środka, nie zamykając za sobą zamka. Odpiąłem rozporek i usłyszałem, że ktoś za mną wszedł i zamknął drzwi na zamek. Odwróciłem się. Za sobą ujrzałem Jodie. Zamarłem, nie wiedziałem co powiedzieć, jak się zachować. Ona zrobiła wszystko za mnie. Przywarła mnie do ściany, złapała za krocze, a rękę energicznie skierowała ku górze, co zadało mi ból. Stęknąłem pod nosem, a ona przemówiła, patrząc mi prosto w oczy.
- Słuchaj chłoptasiu (…)
Jej wzrok spowodował, że nic z zewnątrz do mnie nie docierało. W uszach słyszałem tylko „bla bla bla”. Nie czułem już bólu. Skupiłem się na jej spojrzeniu. Zatopiłem się w nim, było takie hipnotyzujące. Z transu wyciągnęły mnie wypowiedziane ostro słowa:
- (…)a jeśli chcesz się pieprzyć, to zróbmy to tu i teraz!
- Mówisz serio?
- Jak najbardziej. – Oznajmiła przygryzając wargi.
- Więc stanie się wedle twojej woli. – Powiedziałem i złączyłem razem nasze usta.
Całowaliśmy się namiętnie, płonąc z pożądania. Było mi naprawdę gorąco. Kobieta chyba czytała mi w myślach, bo zaczęła ściągać mój T-shirt. Poddałem się jej bez zbędnych oporów. Po chwili mój tors był już obnażony. Następnie ja zacząłem rozpinać guziki jej marynarki. Kiedy ta wylądowała na podłodze, lada moment dołączyła do niej koszula stewardesy. Została jeszcze spódniczka, stanik, rajstopy i majteczki. Gdy ja dobierałem się do zapięcia biustonosza, Jodie nie marnując czasu, zabrała się za moje spodnie. Nogawki spadły mi do kostek, a potem znalazły się przy reszcie zrzuconych ubrań. Uwolniłem piersi kobiety, a te dyndały na powietrzu jeszcze bardziej mnie rozpalając. Przyssałem się do nich, jednocześnie pozbawiając kochankę spódniczki. Mój penis był już tak nabrzmiały, że nie mogłem dużej czekać. Ściągnąłem bokserki, a następnie energicznym ruchem podarłem rajstopy Jodie w pobliżu krocza i ujrzałem wilgotny materiał majtek. Przywarłem kobietę do ściany, odsłoniłem jej myszkę i szybko w nią wszedłem. Wsunąłem swego członka w jej szparkę, a ta wydusiła z siebie ciche „och”. Posuwałem się w niej z przeciętną prędkością. Robiłem to przez dłuższy czas, ale kobieta chyba się znudziła, bo złapała mnie za pośladki i zaczęła nadawać mi szybszy rytm. Prędko spełniłem jej oczekiwania. Starałem się wykonywać płynne i jak najgłębsze wsady, tak aby każda sekunda stosunku dawała nam obu ogromną przyjemność. Dyszeliśmy ze zmęczenia i podniecenia. Krople potu skapywały mi z czoła na tors. Piersi Jodie skakały bezwładnie, a ja cieszyłem nimi swój wzrok. Na ustach dziewczyny złożyłem czuły pocałunek, bo ta ujęta uczuciem orgazmu wydawała z siebie co raz głośniejsze okrzyki. Udało mi się ściszyć jej ton. W krótkim czasie poczułem, że zbliża się moje spełnienie. Wyjąłem penisa z jej wnętrza i zacząłem energicznie masować go w ręce. Nasienie wytrysnęło na podłogę z ogromną mocą. Poczułem jak wszystkie emocje ze mnie schodzą, poczułem się lekki i odprężony. Oddychaliśmy nieregularnie wtuleni wzajemnie w swe spocone ciała. Najchętniej bym się wtedy położył, ale nie było gdzie. Kiedy już odpoczęliśmy, zaczęliśmy się oporządzać. Kobieta założyła swój uniform, a ja przyodziałem swoje ubrania. Jodie poprawiła jeszcze fryzurę i nałożyła na głowę czapeczkę. Gotowi wróciliśmy na pokład samolotu. Ona podążyła do pilotki, a ja na swoje miejsce. Nadal byłem rozpalony, czułem za sobą unoszący się zapach spermy. Kiedy usiadłem na fotelu, chłopaki zaczęli się wypytywać czemu tak długo mnie nie było. Postanowiłem potrzymać ich w napięciu. Wziąłem w rękę butelkę wody i przyłożyłem ją do ust. Wziąłem głęboki łyk. „Tego mi było trzeba”- pomyślałem.
- Powiesz wreszcie co się z Tobą działo przez ten cały czas?! – Spytał podirytowany i chyba najbardziej zainteresowany Logan.
- A więc… Zaliczyłem stewardesę.
- Co?! – Zareagował James z wyczuwalną zazdrością w głosie.
- T co słyszałeś.
- Ale jak to?
W tym momencie usłyszałem komunikat pilota, że należy zapiąć pasy bo podchodzimy do lądowania. Pytanie kumpla pozostawiłem bez komentarza i przystąpiłem do zapięcia pasów. Wylądowaliśmy. Na miejscu czekała na nas limuzyna. Zapakowaliśmy bagaże i pojechaliśmy do hotelu, by się zakwaterować. Rozłożyłem się wygodnie na łóżku tak jak reszta przyjaciół. Ci zadawali jeszcze wiele pytań, ale starałem się je omijać. Po co mówić im wszystko? Szybko zasnąłem, przedtem myśląc o Jodie i o tym, czy kiedykolwiek jeszcze ją spotkam. W myślach karciłem się za to, że nie wziąłem od niej numeru telefonu. 



_____________________________________________________________________________________
Ha ha ha ha :D No nie mogę :D Chris nigdy nie przestanie mnie zaskakiwać :D A co Wy powiecie o jego najnowszym opowiadaniu? Marlo, zadowolona? :D
AM

5 komentarzy :

  1. Czy ja zadowolona? Ba! I to jak :) "Ciebie kochanieńka" to takie mi znajome, że się uśmiechnęłam pod nosem. Dalej też się uśmiechałam. Carlos faktycznie nie ma zahamowań skoro tak ją po prostu klapsnął po tyłku. Jak ja uwielbiam rwanie rajstop ;) To było cudowne, aż poczułam się lepiej. Dziękuję bardzo :* Challenge completed :)

    OdpowiedzUsuń
  2. - A wiec ..... zaliczyłem stewardese
    Ahahhahahahhahahahah rozwaliło mnie
    Świetne xD

    OdpowiedzUsuń
  3. świetne :) opowiadania Chrisa są mega :D
    czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Carlos płaczący w tęsknocie za mieszkaniem? No niezłe. Panienka z samolotu też niezła, trzeba przyznać. I bezpośrednia. Carlos niegrzeczny, zniszczył rajstopy. Ale jak przeczytałam, ze to Chrisa (metkę zawsze zostawiam na koniec), to zaczęłam podejrzewać, że zamiast Carlosa to opisywał siebie i jakieś swoje erotyczne fantazje z księżniczką przestworzy. Jak się mylę, to mnie poprawcie. Opowiadanie super! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Popłakałam się ze śmiechu!
    To było cudowne!
    "A więc… Zaliczyłem stewardesę" Hahahahahahahaha! Powiedział to takim tonem jakby robił to codziennie! Jezu... jeszcze to jego początkowe zachowanie wobec tej laski! xD
    I to rwanie rajstop! I love it! <3
    Czekam na nn! :*
    Pozdrawiam. Marcela ;3

    OdpowiedzUsuń