sobota, 28 czerwca 2014

Wakacyjny trening (100k)

 
Wreszcie WAKACJE! Tak długo wyczekiwane chyba przez wszystkich. Słonko, plaża, morze, a może góry. Polska, zagranica. Gdzie się wybieracie? Nawet jeśli zostajecie w domu to każdy marzy o super figurze. W końcu jest trochę czasu, żeby wyrwać jakieś ciacho lub laseczkę. Nie będzie jednak łatwo ze zwałkami tłuszczu na brzuchu, wylewającymi się boczkami, trzęsącymi się, sflaczałymi udami. Ale i tak Was kocham moje pulpeciki :* Nie zmienia to jednak faktu, że ta jak bohaterka opowiadania, które napisała dla Was RusherBerry, powinniście się wziąć za sport i zdrową dietę. NIE MA odchudzania głodówkami i reklamowanymi specyfikami. W zdrowym ciele zdrowy duch. Zachęcam Was do aktywnego spędzania czasu. Od dziś biegam po mojej malowniczej wsi. Rano zrobiłam 10 km lekkim truchcikiem. Jest POWER! Zobaczymy na ile wystarczy mi motywacji :P Pozdrawiam i zapraszam na opowiadanie. 
AM

Stanęłam na wadze i aż złapałam się za głowę, kiedy zobaczyłam co mi pokazała. Wiedziałam, że ostatnio trochę się zaniedbałam, ale żeby aż tak przytyć od ostatniego ważenia. Nie do pomyślenia. Postanowiłam, że się za siebie wezmę. Zawsze rano w telewizji leciał aerobik, więc postanowiłam skorzystać.
Wstałam o siódmej rano, ubrałam się w strój sportowy i potruchtałam do salonu. Włączyłam telewizor i od razu pokazały mi się, wyglądające jak zawodowe lekkoatletki, dziewczęta w leginsach, pochylające się tak jakby ktoś zaraz miał w nie wejść od tyłu. Najpierw zaczęliśmy od prostych ćwiczeń na rozgrzewkę. Kilka pajacyków, przysiadów, babskich pompek... i już byłam wykończona. Potem zaczęło się podnoszenie nóg, brzuszki i nie wiadomo co. Ja poległam. Wyłączyłam to i poszłam zjeść pączka.
Niestety mój pierwszy dzień okazał się być dniem straconym. Ale nie zamierzałam się poddawać. Pomyślałam, że zamiast samemu, będę to robić w siłowni z innymi. Na stronie naszego centrum rekreacyjnego znalazłam wszystko czego szukałam. Postanowiłam, że następnego dnia się tam wybiorę.
Oczywiście dotrzymałam danego sobie słowa i już o dziesiątej byłam na miejscu. Myślałam, że będzie tutaj o wiele mniej kobiet, ale jednak się myliłam. Było ich dosyć sporo. Niektóre były serio wypasione, a niektóry lekko tak jak ja lub wcale, przychodziły tu po to, żeby się wyrzeźbić. Zajęłam sobie przytulne miejsce w kąciku i rozłożyłam matę. Pogaduszki z innymi paniami i wszedł nasz "mentor". Chyba wiem, dlaczego tyle babek tutaj przychodziło. Oczywiście dla przystojnego Latynosa ubranego w leginsy. Ciemna karnacja, brązowe oczy, umięśnione ciało. Czego chcieć więcej? Nieźle sobie wymyślili tą motywację do ćwiczeń, którą był... no właśnie, nie wiedziałam jak ma na imię. Widać było, że przegapiłam kilka pierwszych spotkań, więc nie dowiedziałam się.
Kiedy wróciłam do domu, byłam wykończona. Lepiej mi szło niż przed TV, ale to i tak nic nie zmienia. Miałam ochotę zjeść jakiegoś, soczystego w tłuszcz, kebaba, ale musiałam sobie odmówić, bo nasz trener, swym niebiańskim głosem, oznajmił, że nie możemy się tuczyć. Zaplanowałam sobie, że jutro zrobię przemeblowanie w mojej lodówce.
Mijały dni i tygodnie, a ja powoli chudłam, co mnie cieszyło. Dowiedziałam się wreszcie, że nasz niebiański trener nazywa się Carlos. Któregoś dnia, Carlos poprosił mnie, abym została dłużej. Oczywiście spełniłam jego prośbę. Po prysznicu znów skierowałam się do sali i czekałam na niego. Przyszedł i oboje usiedliśmy na materacach.
- Zrobiłaś duże postępy w ciągu ostatniego miesiąca - powiedział, uśmiechając się.
- Dziękuję, starałam się. Zależało mi.
- Miałaś dobrą motywację.
"Którą byłeś ty" - pomyślałam sobie, a na głos powiedziałam:
 - Po prostu chciałam coś ze sobą zrobić, żeby lepiej wyglądać w wakacje.  
- Cieszę cię, że wybrałaś właśnie moje zajęcia . Niedługo wyjeżdżam i albo nie będzie aerobiku, albo będziecie go mieć z kimś innym, ale mogłabyś do mnie przyjść jeszcze kilka dni przed wakacjami.
- Dobrze, nie ma sprawy.
- Pokazałbym ci jak ćwiczyć samemu i jaką dietę dobrać.
- Ok, zgadzam się.
- To się cieszę. Powiem ci więcej następnym razem.
Po tej rozmowie wróciłam ucieszona do domu.
Kilka dni później, Carlos powiedział mi abym wpadła do niego 28 czerwca.
Kiedy termin wreszcie nadszedł wybrałam się na jogging trasą prowadzącą do domu Carlosa. Pomyślałam, że byłby dumny ze mnie, widząc moje zaangażowanie. Dom Carlosa był duży, ale bardzo przytulnie urządzony. Mijając lustro w hallu, zerknęłam na swoje odbicie. Sportowy top z dużym dekoltem, obcisłe legginsy i skóra delikatnie pokryta potem. Aż zdziwiłam się, że tak seksownie wyglądam. Carlos zaprowadził mnie do swojej siłowni. Widziałam, że ukradkiem zerka na mnie, a w szczególności na mój biust i tyłek. Po krótkiej rozgrzewce, wzięliśmy się za ćwiczenia na serio. Nie było ciężko, ale nie wiem dlaczego, nie wychodziły mi niektóre figury. Carlos postanowił mi pomóc. Przyjemne dreszcze przechodziły mi po plecach, kiedy mnie dotykał. Z jego pomocą wszystko mi się udało i przyszedł czas na ćwiczenia rozciągające. Zrobiłam ich kilka skłonów, aż w pewnym momencie poczułam obecność Carlosa blisko mojego tyłka. Zerknęłam na niego przez ramię. On tylko się uśmiechnął i ucałował w ucho. Teraz to dopiero przeszły po mnie ciarki. Nie mógł, nie poczuć mojego wzdrygnięcia. Opuszkami palców zaczął wodzić po moim ciele. Od rąk, po szyję i potem do pośladków. Westchnęłam zadowolona. Całował moją szyję i błądził wokół piersi pod bluzką. Wykonywałam koliste ruchy biodrami, żeby pobudzić jego męskość. Odpiął mój stanik i wślizgnął się pod niego dłońmi. Masował przez chwilę mój biust a potem zdjął mi bluzkę i biustonosz. Odwrócił mnie w swoją stronę i przyssał się twarzą to jednej z moich piersi. Jęknęłam cichutko, unosząc głowę do góry. Bawił się każdą z półkuli tak samo długo, i tak samo namiętnie. Jego język przeszedł na mój brzuch, a ręce powędrowały do gumki spodni. Poderwał się z podłogi i zaprowadził nas do stanowiska ze sztangą. Położyłam się na ławeczce, a Carlos pozbył się moich spodni i majtek. Całował wewnętrzną stronę ud i palcem masował moją kobiecość. Jadąc w górę, lekko przygryzał moją skórę. Później włożył dwa palce w moją dziurkę i lizał mój najczulszy punkt. Podkurczyłam nogi i zagryzałam wargi. Przeżyłam pierwszy orgazm tego dnia, miałam nadzieję, że pierwszy i nie ostatni. Carlos pomógł mi wstać i kazał oprzeć się rękami o miejsce, gdzie przed chwilą leżałam. Po chwili poczułam coś twardego na pośladkach. Oczywiście to był penis Carlosa. Zadziwiał mnie swoją długością i grubością. Był o wiele większy niż u moich byłych. Wtargnął we mnie, a ja zawyłam z bólu i rozkoszy. Po spokojnym początku zaczął bez ostrzeżenia i gwałtownie mnie posuwać. Złapał moje piersi i się nimi bawił. Krzyczałam na cały głos. Nie starałam się nawet opanować. Miałam to w nosie. O wiele ważniejszy był Carlos i to, co z nim tu robię. Poczułam jak następny orgazm się zbliża. Chłopak też zbliżał się już do końca. Czułam jak jego penis pulsuje. Po chwili wystrzelił we mnie jak armatka wodna, zalewając mnie lepkim nasieniem. Ja wygięłam się w łuk i trwałam tak przez chwilę, nasycając się tymi kilkoma sekundami rozkoszy. Opadliśmy bez sił na podłogę i trwaliśmy w ciszy. Słuchać było tylko nasze ciężkie oddechy.
- Po to mnie tu zaprosiłeś? – zapytałam
- Mniej więcej. Od początku mi się podobałaś. Nawet wtedy, gdy miałaś jeszcze trochę krąglejsze kształty. Zaprosiłem cię tutaj również w innym celu.
- Jakim? – zapytałam zaciekawiona
- Chciałem ci zaproponować, żebyś ze mną pojechała na wakacje. Miałabyś osobistego trenera 24/7.

Zgodziłam się bez namysłu. Tak oto zaczęła się moja wakacyjna przygoda.  

________________________________________________________________________________
Jak już może zauważyliście, DOBILIŚMY DO 100K WYŚWIETLEŃ! Wspaniałe rozpoczęcie wakacji :D
Chciałabym bardzo Wam podziękować, że tak chętnie czytacie tego bloga. Jest Was albo tak dużo, albo tak często tu zaglądacie... a może jedno i drugie :D Bez czytelników, żaden blog nie ma sensu istnienia. Nasz na szczęście ma po co i dla kogo działać i rozwijać się. 
Wielkie dzięki również dla Rusher Berry i Big Time Chrisa, bez których nie udałoby mi się utrzymać bloga na tak wysokim poziomie. Wasze opowiadania są genialne i jestem szczęśliwa, że odkryłam Wasze talenty i dane jest mi z Wami pracować i dzielić sukcesy tego bloga. 
Życzę nam wszystkim - sobie, ekipie bloga i czytelnikom - kolejnych miesięcy spędzonych razem na dobrej zabawie, i co najważniejsze, udanych wakacji. :D 
Ada Maslow ♥

6 komentarzy :

  1. Cudo *.* Ja właśnie od jakiegoś miesiąca zaczęłam więcej ćwiczyć i zdrowo się odżywiać a od poniedziałku postanowiłam, że będę codziennie biegać :) Może nie mam wiszących fałdek skóry, ale doszłam do wniosku, że im bardziej płaski brzuszek tym lepiej ,a to opowiadanie to niezła motywacja xD Naprawdę genialne <3 Życzę Wam wszystkim udanych i niezapomnianych wakacji i oczywiście, czekam na więcej! <3 ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Gratuluje tylu wyświetleń. Liczba robi wrażenie. Czytając imagina zdałam sobie sprawę, że nie mam po co się odchudzać. W sumie wiedziałam to już od jakiegoś czasu. Jestem patyczakiem :D Jestem taką desperatką, ze leżę i nic nie robię żeby mi się tłuszcz odkładał w organiźmie, bo żal spalać :P Blog się rozwija i dobrze, bo nie chcę się z nim żegnać :*

    OdpowiedzUsuń
  3. zajebiste :) też chce takiego trenera hhahahahahhahahah :D
    czekam na next :)
    dziękuję i wzajemnie :)))

    OdpowiedzUsuń
  4. Już 100k wyświetleń! Cieszę się razem z Wami :) Widać, że Carlos sprawdził się w roli trenera heheheh ;)
    Co do odchudzania, chyba w te wakacje zwiększę liczbę godzin jazdy na rowerze ;) DO tego jeszcze pójdę sobie na basen. Tak, to dobry pomysł ;)
    Czekam na kolejną notkę :)
    Pozdrawiam Stelss :**********

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozumiem, że ta przednotkowa przemowa od Rusher Berry. na początku grzecznie. Treningi, motywacja w postaci Carlosa i git. Ale potem! Powiedzmy, ze się tego spodziewałam. Opowiadanie świetne! Czekam. I gratuluję ponad 100 tysięcy wyświetleń.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedno opowiadanie i wszyscy zaczynają się odchudzać xd no co mam napisać? Zajebiste i tyle ;D Carlos - Trener 100lecia xD

    OdpowiedzUsuń