sobota, 8 lutego 2014

Przepraszam za spóźnienie

Ferie były zdecydowanie zbyt krótkie. Poniedziałkowy poranek zaskoczył mnie i większość moich znajomych z uczelni. Wpadaliśmy na siebie na korytarzach, biegnąc na zajęcia, które już dawno się zaczęły. Z poślizgiem weszłam w zakręt i zatrzymałam się przed salą 19 B. Odetchnęłam, poprawiłam włosy i wsunęłam się zwinnie do sali. Za biurkiem siedział młody i niesamowicie przystojny brunet. Pewnie był świeżo po magisterce i dostał etat na stanowisku wykładowcy kontaktów międzynarodowych na moim wydziale. Na fizjoterapii nikt nie przykładał zbytniej wagi do tego przedmiotu, więc pewnie dlatego dali takiego młodzika. Przyznam, że byłam mile zaskoczona. Przywołałam na moją twarz uśmiech dziewczynki, która właśnie coś zbroiła i powiedziałam:
- Bardzo przepraszam za spóźnienie.
- Proszę siadać. – usłyszałam dość szorstką odpowiedź
Zmarszczyłam czoło i powlekłam się do ostatniej ławki. Omiotłam wzrokiem całą salę i zauważyła, ze brakuje jeszcze kilku osób. Po 10 minutach uzbierał się komplet studentów. Wtedy młody prowadzący wstał i zabrał głos:
- Proszę o ciszę. Jesteśmy już w sali. 15 minut temu zaczęły się zajęcia, ale wielu z państwa się spóźniło. Musze poinformować państwa, że nie będę tolerował spóźnień. Mają państwo prawo do jednej losowej nieobecności i jednego spóźnienia. Zatem tym osobom, które dziś się spóźniły, radzę zacząć pracować nad punktualnością. Kolejne spóźnienie będzie skutkowało niezaliczeniem przedmiotu.

Po całej sali przeszedł pomruk niezadowolenia. Jeszcze przez jakiś czas słychać było szepty, ale prowadzący się tym nie przejął tylko mówił dalej. Szum cichych rozmów powodował, że co trzecie słowo nie docierało do ostatniej ławki. Na studiach przeważnie sprawdzała się zasada, że młode szczyle, za raz po magisterce są najgorszymi pizdami na uczelni. Wyglądało na to, że w tym wypadku tak właśnie jest.  Młodzi wykładowcy czują się bogami, a tak naprawdę wyżej srają niż dupę mają. Dopiero z wiekiem przychodzi świadomość, że na szacunek studenta trzeba sobie zapracować, a nie zdobywać go zastraszaniem.
Kiedy te dziwne zajęcia dobiegły końca, podeszłam do tablicy informacyjnej. Nie usłyszałam nazwiska tego przystojnego palanta, więc w tabeli przedmiotów znalazłam okienko odpowiadające kontaktom międzynarodowym. Jako jedyne to okienko było puste. Pomyślałam sobie, że pan ,pożal się Boże, magister nie chce, aby jego nazwisko wisiało na tablicy. Weszłam więc na plan moich zajęć na Internecie. Pod nazwą przedmiotu widniały inicjały JM. Kliknęłam w link i wyskoczyło mi pełne nazwisko magistra palanta. Mgr Palant James Maslow. Pewnie ma jakieś zagraniczne korzenie. Maslow? Rosyjskie? Może amerykańskie? Raczej palancialskie. Tak, z pewnością pochodził z Palantowa. Podzieliłam się swoimi spostrzeżeniami z przyjaciółmi i śmiejąc się poszliśmy na kolejne zajęcia.
Przez cały następny miesiąc udało mi się nie spóźnić na zajęcia do magistra Palanta. Jednak okazało się, że przez jeden pechowy dzień moja kariera fizjoterapeuty mogła zostać zaprzepaszczona. Na trasie do mojej uczelni był wypadek i droga była zamknięta. Po pół godzinie policjanci wyznaczyli jakiś objazd. Cieszyłam się, że wyjechałam z domu wcześniej. Wpadłam do sali z zaledwie sześciominutowym spóźnieniem. Gdy zauważyłam gromy w oczach mgr Palanta, wiedziałam, że mam przesrane.
- Pani nazwisko. – powiedział spokojnie
- Witek.
- To pani drugie spóźnienie. – odezwał się po odnalezieniu mnie na liście.
- Ale przecież to tylko 5 minut. – próbowałam się ratować
- 6 minut, proszę pani. Proszę zaczekać na zewnątrz do końca zajęć.
Stałam chwilę z otwartymi ustami, ale mgr Mega Wielki Palant zmierzył mnie wzrokiem, więc wyszłam. Cisnęłam torbą o ziemię i usiadłam pod ścianą. Bitą godzinę siedziałam gapiąc się z nienawiścią w drzwi od sali. Moja wściekłość mogła na odległość kilku kilometrów zabić tego palanta, ale wtedy to już na pewno wywaliliby mnie ze szkoły. Zajęcia wreszcie się skończyły. Znajomi mijali mnie i klepali po ramieniu, próbując dodać mi otuchy. Gdy wszyscy opuścili już salę, weszłam do środka. Mgr Palant jeszcze coś notował w kajeciku. Zamknęłam za sobą drzwi i na ten dźwięk Maslow podniósł na mnie oczy.
- Ach tak, Pani Witek. Proszę usiąść. – wskazał mi krzesło stojące obok niego.
Usiadłam i czekałam aż skończy bazgrać jakieś szybkie notatki. Kiedy skończył, zamknął kajecik, zdjął okulary i przeczesał dłonią włosy. Przeszedł mnie jakiś dziwny dreszcz. Otuliłam się szczelniej swetrem sądząc, że to z zimna.
- I co ja mam z panią zrobić? – zapytał, a w jego głosie nie było już tego chłodu co godzinę temu – Wygląda na to, że musi pani jakoś odrobić te zajęcia.
- Przecież przyszłam na nie. Spóźniłam się tylko 6 minut, ale pan mnie wyprosił.
- Powiedziałem, że nie toleruję spóźnień.
- Tak wiem, ale…
- Ale pani się spóźniła. – patrzył na mnie przenikliwym wzrokiem, a ja  czułam się co raz dziwniej – Powinienem panią wykreślić z listy tak jak obiecywałem na pierwszych zajęciach. Mam to zrobić?
- Wolałabym nie.
- Też bym wolał. Zatem zrobi pani coś innego.
- Napisać jakąś pracę karną? Dodatkowe kolokwium? – zapytałam, nie chcąc aby do głowy wpadło mu coś gorszego typu esej naukowy, albo badanie statystyczne.
- Mam inną propozycję. – mówiąc to wstał, podszedł do drzwi i zamknął je na klucz.
Serce podeszło mi do gardła. Po chwili przełknęłam ślinę, a serce spłynęło razem z nią do mojego żołądka.
- Będą kary cielesne? – zapytałam – Będzie mnie pan bił?
- Myślałem raczej o czymś bardziej przyjemnym. Jeśli nie będziesz się stawiać będzie to przyjemne dla nas obojga.
Wtedy właśnie olśniło mnie co zamierza zrobić. Podchodził do mnie powolnym krokiem, seksownie ruszając biodrami. Wstrzymałam oddech, gdy w sali rozległ się dźwięk rozpinania rozporka. Początkowo byłam sparaliżowana strachem, ale rany Boskie jak bardzo mnie to podniecało. Poczułam dreszcz przechodzący przez całe moje ciało, tętno mi przyśpieszyło, a twarz zaczęła płonąć. Kiedy już zbliżył się do mnie, chciałam wstać, ale on chwycił mnie za ramiona i pchnął z powrotem na krzesło.
- Zaczniemy od mojej przyjemności. – powiedział stanowczo i wyjął swojego członka ze spodni.
Jego penis znajdował się teraz tuż przed moją twarzą. Był jeszcze w niepełnym wzwodzie, ale i tak robił wrażenie. Zarzekałam się, że nigdy nie zrobię facetowi loda, jednak ta cała sytuacja sprawiała, że robiłam się mokra. Funkcję mózgu zaczynały przejmować moje narządy płciowe. Wzięłam jego członka w ręce i skierowałam go do ust. Pod wpływem dotyku moich warg, szybko zrobił się twardy. Nigdy przedtem tego nie robiłam i bałam się, że nie umiem, ale wkrótce okazało się, że sprawia to mojemu wypaczonemu mózgowi dziwną, erotyczną przyjemność. Obciągając mu, uciekłam gdzieś myślami. Czułam się jakby nie było mnie w swoim ciele. Z transu wybudziły mnie dopiero słowa Maslowa:
- Wystarczy. Nie chcę dojść w twoich ustach.
Wyjął mi swojego penisa z rąk i za ramię pociągnął mnie na biurko. Zaczął mnie całować, a przy tym wkładał ręce pod moją koszulkę.  Wkrótce zdjął ją ze mnie i swoje rozochocone palce skierował do moich piersi. Najpierw ugniatał je przez stanik, ale po chwili rozpiął go i rzucił na ziemię. Wplotłam dłonie w jego włosy i cicho pojękiwałam, gdy znęcał się nad moimi sutkami.
- Chciałabyś zapracować na piątkę z tego przedmiotu? – zapytał, odrywając się od ssania moich piersi.
W odpowiedzi pokiwałam tylko głową, a wtedy Maslow rozpiął mi spodnie. Zsunął je, ale przy próbie zdjęcia ich zupełnie przeklął, bo jak wiadomo do zdejmowania rurek trzeba mieć wprawę. Kiedy już moje jeansy ustąpiły, Maslow włożył mi rękę do majtek i zaczął masować łechtaczkę. Wydałam z siebie jęk, ale on szybko zdusił go pocałunkiem.
- Nie możesz jęczeć, bo ktoś nas usłyszy. – szepnął mi prosto w usta karcącym głosem
Nie mogłam już wytrzymać. Chciałam, żeby posiadł mnie natychmiast i aby robił ze mną co tylko zapragnie.
- Ale jesteś wilgotna. – szepnął ponownie – Podoba mi się to.
Wyjął rękę z moich majtek i dał mi palce do polizania. Bez protestu zlizałam z jego opuszków moją wilgoć, a jego oczy pożerały ten widok. Pokręcił głową z zadowoleniem i uśmiechem na twarzy.
- A teraz dostaniesz nagrodę. – powiedział trochę zachrypłym głosem.
Zdjął moje majtki i posadził mnie na biurku. Rozłożył moje nogi i powoli we mnie wszedł. Z początku wykonywał płytkie ruchy, a jego delikatność trochę mnie zdziwiła. W miarę gdy moja pochwa przyzwyczajała się do rozciągnięcia, on pogłębiał ruchy. Kiedy wbił się cały, przygryzłam wargi, aby nie jęknąć. Zacisnęłam się wokół jego członka, aż Maslow z rozkoszy zamknął oczy. Leżałam na biurku zupełnie naga, a on ledwie zsunął spodnie z bokserkami. Chcąc pogwałcić trochę moje oczy, sięgnęłam do guzików jego koszuli. Czując co zamierzam, Maslow otworzył oczy. Przytrzymał moje ręce, ale po chwili wpatrywania się w moje oczy, pozwolił mi kontynuować. Z każdym kolejnym rozpiętym guzikiem ukazywał mi się idealnie wyrzeźbiony tors mojego wykładowcy. Zrzuciłam koszulę z jego ramion i z zachwytem zaczęłam badać jego uwypuklone mięśnie.
- Jeszcze nikomu nie pozwoliłem zdjąć z siebie koszuli. – powiedział, śledząc wzrokiem moje ruchy – Podoba Ci się? – zapytał
Pokiwałam głową, ale patrzyłam na niego ze zdziwieniem. Co miało znaczyć, że nikt nie zdejmował z niego koszuli? Czyżby uprawiał seks tyko ze spóźnialskimi uczennicami, w pośpiechu, na biurku?
- Nie myśl, tylko dotykaj. – szepnął – Podoba mi się to.
Zrobiłam o co prosił. Po zbadaniu jego idealnego torsu i brzucha, przeniosłam dłonie na jego plecy, równie dobrze wyrzeźbione jak przód. Przygnieciona jego ciałem i posuwana w co raz to szybszym tempie czułam, że zbliżam się do krawędzi. Maslow dyszał mi w kark, a jego członek pulsował we mnie. Starałam się go odepchnąć, ale był zbyt silny. Zakleszczył mnie w mocnym uścisku tak, że prawie nie mogłam złapać oddechu.
- Nie, błagam. Nie we mnie. – sapałam, a z oczu popłynęły mi łzy.
Byłam przerażona, a on trzymał mnie do samego końca. Mimo strachu zatraciłam się w orgazmie, który jak gorąca fala rozlał się po moim ciele.  Opadłam na stół, a Maslow wyjął ze mnie swojego członka i spuścił się na biurko. Odetchnęłam z ulgą, ale i tak cała się trzęsłam. Maslow chwycił moją twarz w obie dłonie i zapytał:
- Myślisz, że jestem taki głupi?
- A co jakbyś nie zdążył? Wszystko było na milimetry. – odpowiedziałam drżącym głosem
- Wybacz, chciałem żebyś doszła ze mną w środku. Przepraszam. – pocałował mnie i otarł cieknące po moich policzkach łzy – Ubierz się. Trzeba tu zrobić porządek. – nakazał spokojnym tonem.
James podszedł do okna i otworzył je. Do sali, w której zrobiło się duszno, napłynęło świeże powietrze. Maslow wrócił do mnie i wyjął z kieszeni chusteczkę.
- Rozmazał ci się tusz. – powiedział łagodnie i zaczął delikatnie ocierać moje policzki.
Bez słowa ubrałam się, a potem usiadłam pod ścianą, z dala od Maslowa siedzącego przy biurku. Myśli mieszały mi się w głowie. W uszach słyszałam szum buzującej krwi, a serce waliło jak oszalałe. Zaczęłam zastanawiać się z iloma studentkami już to robił. Wydawał się wprawiony w tym wszystkim. Zebrałam się na odwagę i zapytałam:
- Mogę zadać ci jedno pytanie?
- Właśnie je zadałaś.
- Eee… no a jeszcze jedno?
- Właściwie to już o zrobiłaś. – powiedział rozbawiony
- Często pieprzysz się ze studentkami? – wypaliłam, a z jego twarzy zniknął uśmiech
- Zwracaj się do mnie przez „PAN”. – usłyszałam w odpowiedzi
- Często pieprzy się PAN ze studentkami? – powtórzyłam pytanie
- Nie. – odpowiedział krótko.
Wzrokiem zachęciłam go do rozwinięcia wypowiedzi, więc powiedział:
- Upatruję sobie jedną wyjątkową na każdej uczelni.
- To na ilu uczelniach wykładasz? – widząc jego ganiący wzrok poprawiłam się – Na ilu PAN wykłada?
- To jest moja piąta. Z dwóch już mnie wyrzucili.
- Ciekawe za co… - mruknęłam pod nosem, ale chyba tego nie usłyszał
Wstałam, podeszłam do biurka i wzięłam leżący na nim klucz. Otworzyłam drzwi i rzuciłam kluczem w Maslowa. Ten jednak wykazując się refleksem złapał go, zanim uderzył go w twarz.
- To nie będziesz się już spóźniać? – zapytał zadziornie
- Nie wiem. Zastanowię się. – uśmiechnęłam się sztucznie, ale zanim wyszłam mrugnęłam do niego okiem.

Spojrzałam na telefon i przeczytałam smsa od koleżanki: „Gdzie Ty się podziewasz?”. Faktycznie, byłam już spóźniona na wykład z anatomii. Odpisałam : „Idę na piwo. Muszę odreagować pogadankę z mgr Palantem. Spotkamy się po zajęciach.” „Było aż tak źle” – odpisała. Długo myślałam co jej napisać, aż w końcu skleciłam odpowiedź: „Zniszczył mnie psychicznie, ale w sumie dostałam tylko karny esej”. Schowałam telefon do torby i poszłam do pobliskiego baru, aby pomyśleć. Jak się okazało mój mózg nie chciał pracować, więc siedziałam tępo z kuflem piwa w dłoni i gapiłam się przed siebie. 
________________________________________________________________________
Bardzo długo zabierałam się do napisania tego opowiadania. Śniło mi się to kilka razy, ale zawsze jak próbowałam to opisać to mi nie wychodziło. Wena przychodziła w środku nocy i mówiłam sobie - Zapamiętam, napiszę rano. Gówno prawda! Zaczynałam i za każdym razem kasowałam, bo było beznadziejne. Nareszcie mi się udało :3 Wstawiłam do opowiadania samą siebie, ale mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe. 
Pozdrawiam ;)
AM

9 komentarzy :

  1. "Nie chcę dojść w twoich ustach" zajechał mi Greyem :3 najs :D
    W KOŃCU SIĘ DOCZEKAŁAM TEGO OPOWIADANIA!

    Jeśli to mój drugi kom tego typu to sorry, bo pierwszy coś mi się nie wysłał xDDDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Nocna wena zawsze spoko ;)
    Wiem jak to jest. Za nim zaśniesz, myślisz co napisać na blogu. Masz zajebisty pomysł ale jest późno i nie chce ci się włączyć kompa. Następnego dnia siadasz i chcesz coś napisać i pustka. Pamiętasz tylko kilka rzeczy ale wszystko co napiszesz jest do dupy.
    Co do rozdziału to jest on meeeega! ;3
    Z chęcią spóźniałabym się na zajęcia jeśli miałabym takie kary ;)
    Czekam na nn ;*
    Pozdrawiam. Marcela ;3

    OdpowiedzUsuń
  3. Robi wrazenie. Nie moge doczekac sie imagina z Loganem. Moze niech bedzie mechanikiem samochodowym w tych swoich ray banach i czapce. Niech umyje auto, cokolwiek :-) Taka propozycja od serca

    OdpowiedzUsuń
  4. Że śniło Ci się? Masz na serio porąbane sny. Ale opowiadanie wyszło świetne. Do następnej! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Chciałem napisać jakiś dłuższy komentarz... ale jedyne co przychodzi mi do głody to określenie 'świetnie!' Masz talent...
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Serio? śnią ci sie takie rzeczy?? OMG :-)
    Świetne! Tyle mogę powiedzieć i.... czemu mnie Maslow nie uczy? :(

    OdpowiedzUsuń
  7. Daj następne nie z James'em, ostatnie 3 były tylko z nim

    OdpowiedzUsuń
  8. O cholera, ale nauczyciel. Z jednej strony zajebisty, a z drugiej skurwysyn. Świetne opowiadanie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Niestety muszę się przyznać, że od dłuższego czasu czytam opowiadania na tej stronce, ale jeszcze ani razu niczego nie skomentowałam i szczerze za to przepraszam, ale za każdym razem jak kończyłam czytać, to miałam wodę z mózgu i nie byłam w stanie niczego napisać ^_^ Tu jednak po prostu MUSIAŁAM dodać komentarz, bo mi to tak bardzo zajechało książką 50 Twarzy Greya, że jestem po prostu w siódmym niebie :D Najbardziej podobne momenty to: "Jeszcze nigdy nie pozwoliłem zdjąć z siebie koszuli", "Zwracaj się do mnie przez "PAN", "..., a jego delikatność trochę mnie zdziwiła". Było chyba jeszcze kilka momentów, ale nie chce mi się ich teraz szukać. Obiecuję, że od teraz będę komentować wszystko, jak mi tylko czas pozwoli przeczytać ;) A może by tak coś z Loganem w windzie albo w parku? Tak wiem, mam posrane pomysły, ale to nie moja wina ^_^ I nie martw się, ja też mam TAKIE sny xD

    OdpowiedzUsuń