- Bardzo się
cieszę, że będę mogła z wami pracować.
- Alexa
skarbie, problem w tym, że kolejny sezon serialu stanął pod znakiem zapytania.
– powiedziała spokojnie Kelly
- Co się
stało? – zapytała zdziwiona Alexa
Gustavo
siedział za swoim biurkiem i nerwowo kręcił strugaczką, w której tkwił prawie
zupełnie zestrugany ołówek.
- Mamy
pewien problem z ekipą. Nie wszystkim podoba się scenariusz. – kontynuowała
Kelly
- Domyślam
się, że dziewczynie Jamesa. Nie dziwie jej się. – odpowiedziała Alexa
- Jesteś
kobietą! Weź z nią pogadaj! – wykrzyknął błagalnie Gustawo
- Ale co
miałabym jej powiedzieć? Nie będę przekonywać jej do czegoś na co sama bym się
nie zgodziła. Nie lepiej zmienić ten cholerny scenariusz?
- Gryffin
się uparł. – poinformowała ją Kelly – Nie zmienił zdania, nawet gdy James
zrezygnował.
Jennifer
siedziała na ławce w parku i kołysała wózek z Samanthą. Z zamyślenia wyrwał ją
delikatny kobiecy głos:
- Cześć, ty
jesteś Jennifer?
Jen
podniosła wzrok i ze zdziwieniem odpowiedziała:
- Alexa, nie
wiedziałam, że już przyjechałaś. Witaj. Tak jestem Jennifer.
- Szukałam
cię wszędzie.
- Szukałaś
mnie? Dlaczego?
- Mam
wiadomość dla ciebie i Jamesa. Długo rozmawiałam z Gryffinem i przyznam było
ciężko, ale zgodził się na zmianę scenariusza.
- Poważnie?
-
Praktycznie wszystkie sceny pocałunków Jamesa zostaną wyrzucone.
- To
cudownie! Jak udało ci się go przekonać?
- Oj nie
było łatwo. Wyłożyłam mu twoje argumenty, poparłam je i powiedziałam, że jeśli
nie zmieni scenariusza to będę zmuszona zrezygnować za współpracy. Na stratę
dwójki aktorów nie mógłby sobie pozwolić.
- Jesteś
genialna. Musimy powiedzieć Jamesowi i reszcie. Zapraszam cię do nas na obiad.
W prawdzie nie mam jeszcze nic przygotowane, ale jakoś sobie poradzę.
- Chętnie ci
pomogę. Nie lubię jadać na mieście.
- Super,
dzięki.
- A to jest
mała Samantha?
- Tak. To
jest moja malutka córeczka.
- Jest
prześliczna.
- Za chwile
pora karmienia, więc pewnie się wkrótce obudzi. Chodźmy póki jeszcze śpi.
James wszedł
do mieszkania, w którym coś przepysznie pachniało.
- Jen, co
cię tak wzięło na gotowanie. Myślałem, że zjemy coś na mieście. – krzyknął,
rozbierając się w holu.
- Mamy
gościa. – odkrzyknęła z kuchni Jennifer
- Gościa?
Jakiego gościa? Alexa! Już przyjechałaś?
- Hej. –
przywitała się Alexa i podeszłą do Jamesa aby go uściskać.
- Cześć
maleńka. – James przywitał się z Samanthą, dając jej buziaka w czółko.
- Masz
cudowną córeczkę. – powiedziała Alexa, podając małej zabawkę, którą zrzuciła na
ziemię.
- Wiem o
tym. – powiedział z udawaną skromnością James
- Mamy dla
ciebie niespodziankę. – cieszyła się Jennifer
- Kolejną?
- Gryffin
zgodził się zmienić scenariusz. – prawie pisnęła za szczęścia Jen
- Naprawdę? Czyli
mogę wrócić do serialu? – zapytał niepewnie James
- Tak mi się
wydaje.
- O Jezu,
jak się cieszę. – powiedział James i wziął Jennifer w objęcia.
- Ja też się
cieszę. Nie chciałabym mieć twojej kariery na sumieniu do końca życia.
- Jen, ta pieczeń
chyba już będzie dobra. – przerwała im Alexa
- Dobra
kochani, siadajcie do stołu.
Po kilku
dniach, każdy otrzymał poprawioną wersję scenariusza. Jennifer czytała go w
skupieniu, a James wstrzymywał oddech, gdy marszczyła czoło. Po przeczytaniu
ostatniej strony powiedziała:
- No, na
tyle mogę się zgodzić. Nie jest źle, tylko kilka buziaków.
- Ufff,
ulżyło mi. – uśmiechnął się James
- Ale musisz
wszystko wyjaśnić z Lucy, żeby nie było nieporozumień.
- Jasne. To
co, wyskoczymy gdzieś?
- A co z
Sam?
- Podrzucimy
o Kendallowi.
- Ha, ha,
ale z ciebie ojciec. – zaśmiała się Jen – Zadzwoń do niego, może ma inne plany.
Kendall
powiedział, że chętnie zajmie się małą. Kiedy odwozili Sam do Palm Woods, w
mieszkaniu chłopaków zastali Alexę.
- Dajcie mi
tu moją ukochaną dziewczynkę. – krzyknął Kendall na widok Samanthy niesionej
przez Jamesa – Chodź do wujka Kendalla.
- Hej Jen.
Czytałaś już scenariusz? – zapytała Alexa
- Tak. Na
taki mogę się zgodzić. Logan! Nie wciskaj jej słodyczy! – wrzasnęła Jen, widząc
Logana wyjmującego dużego czerwonego lizaka.
- Co tak
krzyczycie? – powiedział Carlos, wchodząc właśnie do mieszkania i zamarł ze
wzrokiem wbitym w Alexę.
- Cześć
Carlos. – powitała go Alexa
Carlos
zaczął coś bełkotać, a reszta patrzyła na niego
ze zdziwieniem.
- Od kilku
dni tak ma. – szepnął Logan do stojącej obok niego Jen
- Czy to
zaczęło się od przyjazdu Alexy? – zapytała
- O kurde!
Wiesz, że tak tego nie skojarzyłem. – klepnął się w czoło Logan – Przecież to
oczywiste.
- Carlos,
popatrz jaka ładna pogoda. Alexa chętnie przejdzie się na spacer. – powiedziała
Jennifer
- Ja, ja ,
ja…. – jąkał się Carlos
- Bardzo
chętnie. – uśmiechnęła się Alexa
- Ppp..
poważnie? – wydukał
- Świetnie,
wszystko ustalone. James, możemy iść. Logan, nie tucz mi dziecka. Pa. – powiedziała
szybko Jen i oboje z Jamesem zmyli się z mieszkania.
Wkrótce za
nimi wyszedł Carlos z Alexą, a potem Logan tłumacząc się, że jest umówiony z
Camille.
- No i
zostaliśmy sami. – powiedział Kendall do Samanthy – Nie, nie, tylko nie sikaj!
No i z czego się cieszysz mały urwisie? Teraz muszę cię przewinąć.
Minął
tydzień, a Carlos i Alexa mieli się co raz bardziej ku sobie. W powietrzu
wisiała miłość i pierwszy klaps na planie.
- Cisza na
planie! – ryknął reżyser
- Scena
pierwsza, ujęcie pierwsze! – zapowiedział ktoś z ekipy i rozległo się znane
wszystkim klaśnięcie.
- To będzie
kolejny sukces. Mówię ci Kelly. – ekscytował się Gustavo
- To będzie
kolejne, ciężkie kilka miesięcy. – odpowiedziała mniej podniecona asystentka
- A co ona
tu robi? – zapytał Gustavo, wskazując palcem na Jennifer
- Jest
całkiem pomocna. Jej pomysły są świetne i reżyser chętnie je wprowadza.
- Będą przez
nią kłopoty. Zawsze są.
- Ty się jej
po prostu boisz. – zaśmiała się Kelly
- Ha! Ha! Ja
się nikogo nie boję! Jakbym chciał to mógłbym ją stąd wyrzucić.
- Jaaaasne.
- Bo jestem
niesamowity! Ja tu rządzę!
- Jaaaasne.
- Przestań i
zrób mi kawę.
Nagrywanie
szło całkiem sprawnie, a koło dwunastej zarządzono przerwę. James podszedł do
Jen.
-
Zastanawiam się czy to ty nie powinnaś siedzieć na stołku reżysera. – zaśmiał
się i objął ją w pasie
- Daj
spokój. Nie nadaję się do tego. Ja jestem piosenkarką.
- Cieszę
się, że wróciłem na plan.
- Czemu nie
ma dzisiaj Lucy? – zapytała Jen
- Jutro
dopiero będziemy nagrywać jej sceny.
- Cały dzień
z Lucy?
- Oj, nie
przesadzaj. Będziesz tu ze mną i jak coś ci się nie spodoba to zareagujesz.
- Może
faktycznie powinnam zająć krzesło reżysera. – zaśmiała się
- Ej
gołąbki! Wracamy do pracy! – krzyknął Logan
- Już idę. –
opowiedział James
- Nie mówię
do was, tylko do nich. – wskazał głową na siedzących w kącie Carlosa i Alexę
- Patrz co
narobiłaś. – powiedział James do Jennifer
- Ja? No co?
Tylko trochę pomogłam Carlosowi.
- Gramy
scenę 34! Wszyscy na miejsca! – wrzasnął reżyser.
Całą noc
Jennifer spała bardzo niespokojnie. Nękały ją myśli o jutrzejszym dniu. Kilka
razy śniła jej się scena pocałunku Jamesa z Lucy. Budziła się wtedy z suchością
w ustach. Z samego rana wypiła tabletkę na ból głowy.
- Ej, co się
dzieje? – zapytał zmartwiony James
- Nic
takiego. Po prostu źle spałam.
- Może
zostań dzisiaj w domu.
- Wszystko
jest w porządku. Szykuj się bo za godzinę musimy być na planie.
- Jesteś
pewna, że jedziesz ze mną?
- Tak.
–powiedziała zdecydowana Jen
Podczas
kręcenia, Jennifer nieustannie obserwowała Lucy. W pewnym momencie od tyłu
zaszła ją Alexa.
- Jezu!
Wystraszyłaś mnie. – podskoczyła Jennifer
- Sorry, nie
chciałam. Widzę jak obserwujesz Lucy. Odpuść trochę.
- Nie ufam
jej.
- Jamesowi
tez nie ufasz?
- Nie wiesz
co się wydarzyło.
- Masz
rację, nie wiem. Chcesz mi opowiedzieć?
Jennifer w
dużym skrócie opowiedziała Alexie co zaszło kiedyś między nią, Lucy i Jamesem.
W miarę opowiadania Alexa zaczynała rozumieć obawy koleżanki.
- Teraz już
rozumiem co czujesz.
- Gdyby
zdradził mnie znowu, nie przeżyłabym tego.
- Nie martw
się. Na dziś w planie jest tylko krótki pocałunek.
- Wiem,
wiem. Powinnam wyluzować. – uśmiechnęła się sztucznie Jen
Jennifer
uważnie śledziła scenariusz, scena po scenie. W końcu jej wzrok napotkał na
fragment z pocałunkiem.
- Napijesz
się czegoś? – zaproponowała Alexa
- Poproszę
wodę. – cicho odpowiedziała Jen
Alexa
zniknęła za drzwiami z wielkim napisem EXIT, a Jennifer została sama z myślami
o scenie pocałunku. Jeszcze kilka poprawek makijażu, drobne uwagi reżysera i można było zacząć nagrywać. Tekst
wypowiadany teraz przez Jamesa w ogóle nie docierał do uszu Jennifer. 5, 4, 3,
2, 1… serce Jen zwolniło, gdy usta Jamesa zetknęły się z ustami Lucy. Minęło
kilka sekund i reżyser wrzasnął:
- Okay, mamy
to!
Ku ogólnemu
przerażeniu na tą komendę całująca się para nie oderwała się od siebie. Ich
pocałunek jakby się pogłębiał, a wraz z nim zapadała sią ziemia pod nogami
Jennifer. Większość oczu była teraz zwrócona ku pobladłej Jen. Alexa wróciła ze
szklanką wody, którą Jennifer wypiła duszkiem, a potem wybiegła z budynku. W
pewnej chwili James odepchnął od siebie Lucy i powiedział:
- Nie możemy
ze sobą grać.
Rozejrzał
się po planie i z przerażeniem stwierdził, że Jen zniknęła.
- Gdzie Jen?
– zapytał Alexy
- Wyszła.
- Dokąd? –
warknął wkurzony James
- Skąd mogę
widzieć?
- Mogłaś za
nią iść!
James chciał
znaleźć Jennifer, ale przeszkodził mu w tym reżyser:
- Gdzie się
wybierasz? Mamy sceny do nagrania.
- Muszę
porozmawiać z moją dziewczyną.
- Nie teraz.
Została nam jedna scena. Rozmowa może poczekać.
- Ale ja
muszę! – ryknął
- Stary,
później z nią pogadasz. Za ten czas ochłonie, a godzinę będzie już po nagraniu.
– poradził mu Kendall
James
zrezygnował więc z dalszej kłótni z reżyserem i wrócił na wyznaczony iks na
podłodze.
Tak jak
przewidział Kendall w godzinę udało im się nagrać ostatnią scenę. Nie
rozmawiając z nikim, James wsiadł w samochód i pojechał do mieszkania. Po
drodze próbował dzwonić do Jen, ale ta nie odbierała. Nie dziwił się jej.
Zadzwonił do swojej matki, żeby zapytać czy Jen odebrała już Samanthę. Mała
była w dalszym ciągu z babcią. James wcisnął pedał gazu w podłogę i szybko
dotarł do swojego apartamentu.
- Jen,
jesteś tu? Jennifer! – krzyknął za raz po wejściu. – Gdzie jesteś?!
Zajrzał do
sypialni, ale tam jej nie było. W pokoju muzycznym, gdzie uwielbiała spędzać
czas, też było pusto. Zauważył jednak uchylone drzwi do łazienki. Podszedł do
nich i otworzył je. To co zobaczył przypominało scenę z horrorów. Jennifer
leżała na białej, kafelkowanej podłodze, w kałuży krwi. Z jej lewego
przedramienia sączyła się prawie czarna gęsta ciecz. Przerażony James drżącymi
rękami wyjął telefon i wybrał numer pogotowia. Uklęknął przy ciele Jen i starał
się zatamować krwawienie, ale cięta rana była zbyt głęboka. W prawej dłoni
dziewczyny zauważył żyletkę, wtedy w słuchawce odezwała się dystrybutorka
pogotowia.
_______________________________________________________________________
Jestem trochę poirytowana, bo ostatnio prześladuje mnie piosenka Story Of My Life. Dlatego ten rozdział wyszedł tak... średniawo. Mam nadzieję, że mimo wszystko Wam się spodobał ;)
:O zaskoczyłaś mnie , mnie sią naprawdę podobało super ! Dawaj kolejny muszę wiedzieć co z Jen !
OdpowiedzUsuńDoskonale wiem co czujesz. Mnie ta piosenka tez tak krazy, ale potem jakos tak zaczynam myslec o Time of our life:-) co do rozdzialu, swietny. Ale jak Jen mogla sie pociac? To straszne...
OdpowiedzUsuńSuper czekam na nexta :)
OdpowiedzUsuńProszę, żeby nie umarła, bo jak to zrobi to zostawi James'a i Sam, a to by była katastrofa.
OdpowiedzUsuńCZEKAM ZNIECIERPLIWOŚCIĄ NA DALSZY CIĄG.
podoba mi się ale za dużo Jamesa i Jen
OdpowiedzUsuńbłagam zrób z tym coś !!!
cooo??? Nie! jak to???!! Boze jak ja nie lubię tej Lucy!! wkurwia mnie odkąd się pojawiła w 2 sezonie :P
OdpowiedzUsuńale ona będzie żyć? no nie...
super rozdział :D
Jezu! Co z Jen?!
OdpowiedzUsuńPrzeżyje?1 Musi przeżyć!
Gdybym była na jej miejscu to złapałabym za kudły Lucy i wypieprzyła jej w ryj.Co do Jamesa... tego się po nim NIE spodziewałam! -,-
Czekam na nn ;* ( Mam nadzieję, że szybko go dodasz!!)
Pozdrawiam. Marcela ;3
Próba samobójcza? Ale jak... Jestem oburzona! We to jakoś wyprostuj, co? Notka świetna! Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńnie, Nie, NIE! Ona musi żyć! Nie wyobrażam sobie tego opowiadania bez niej! Achhh ta Lucy... znów namieszała -_-
OdpowiedzUsuńProszę, aby nic Jen nie było.
Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.
Pozdrawiam Stelss :*************
Błagam cie dodaj jak najszybciej kolejny rozdział bo ciekawość mnie zżera co dalej bd z Jen.
OdpowiedzUsuń