sobota, 15 lutego 2014

Big Time Breakdown


- Bardzo się cieszę, że będę mogła z wami pracować.
- Alexa skarbie, problem w tym, że kolejny sezon serialu stanął pod znakiem zapytania. – powiedziała spokojnie Kelly
- Co się stało? – zapytała zdziwiona Alexa
Gustavo siedział za swoim biurkiem i nerwowo kręcił strugaczką, w której tkwił prawie zupełnie zestrugany ołówek.
- Mamy pewien problem z ekipą. Nie wszystkim podoba się scenariusz. – kontynuowała Kelly
- Domyślam się, że dziewczynie Jamesa. Nie dziwie jej się. – odpowiedziała Alexa
- Jesteś kobietą! Weź z nią pogadaj! – wykrzyknął błagalnie Gustawo
- Ale co miałabym jej powiedzieć? Nie będę przekonywać jej do czegoś na co sama bym się nie zgodziła. Nie lepiej zmienić ten cholerny scenariusz?
- Gryffin się uparł. – poinformowała ją Kelly – Nie zmienił zdania, nawet gdy James zrezygnował.
- Ja z nim porozmawiam. Umów mnie Kelly. – poprosiła Alexa
Jennifer siedziała na ławce w parku i kołysała wózek z Samanthą. Z zamyślenia wyrwał ją delikatny kobiecy głos:
- Cześć, ty jesteś Jennifer?
Jen podniosła wzrok i ze zdziwieniem odpowiedziała:
- Alexa, nie wiedziałam, że już przyjechałaś. Witaj. Tak jestem Jennifer.
- Szukałam cię wszędzie.
- Szukałaś mnie? Dlaczego?
- Mam wiadomość dla ciebie i Jamesa. Długo rozmawiałam z Gryffinem i przyznam było ciężko, ale zgodził się na zmianę scenariusza.
- Poważnie?
- Praktycznie wszystkie sceny pocałunków Jamesa zostaną wyrzucone.
- To cudownie! Jak udało ci się go przekonać?
- Oj nie było łatwo. Wyłożyłam mu twoje argumenty, poparłam je i powiedziałam, że jeśli nie zmieni scenariusza to będę zmuszona zrezygnować za współpracy. Na stratę dwójki aktorów nie mógłby sobie pozwolić.
- Jesteś genialna. Musimy powiedzieć Jamesowi i reszcie. Zapraszam cię do nas na obiad. W prawdzie nie mam jeszcze nic przygotowane, ale jakoś sobie poradzę.
- Chętnie ci pomogę. Nie lubię jadać na mieście.
- Super, dzięki.
- A to jest mała Samantha?
- Tak. To jest moja malutka córeczka.
- Jest prześliczna.
- Za chwile pora karmienia, więc pewnie się wkrótce obudzi. Chodźmy póki jeszcze śpi.

James wszedł do mieszkania, w którym coś przepysznie pachniało.
- Jen, co cię tak wzięło na gotowanie. Myślałem, że zjemy coś na mieście. – krzyknął, rozbierając się w holu.
- Mamy gościa. – odkrzyknęła z kuchni Jennifer
- Gościa? Jakiego gościa? Alexa! Już przyjechałaś?
- Hej. – przywitała się Alexa i podeszłą do Jamesa aby go uściskać.
- Cześć maleńka. – James przywitał się z Samanthą, dając jej buziaka w czółko.
- Masz cudowną córeczkę. – powiedziała Alexa, podając małej zabawkę, którą zrzuciła na ziemię.
- Wiem o tym. – powiedział z udawaną skromnością James
- Mamy dla ciebie niespodziankę. – cieszyła się Jennifer
- Kolejną?
- Gryffin zgodził się zmienić scenariusz. – prawie pisnęła za szczęścia Jen
- Naprawdę? Czyli mogę wrócić do serialu? – zapytał niepewnie James
- Tak mi się wydaje.
- O Jezu, jak się cieszę. – powiedział James i wziął Jennifer w objęcia.
- Ja też się cieszę. Nie chciałabym mieć twojej kariery na sumieniu do końca życia.
- Jen, ta pieczeń chyba już będzie dobra. – przerwała im Alexa
- Dobra kochani, siadajcie do stołu.

Po kilku dniach, każdy otrzymał poprawioną wersję scenariusza. Jennifer czytała go w skupieniu, a James wstrzymywał oddech, gdy marszczyła czoło. Po przeczytaniu ostatniej strony powiedziała:
- No, na tyle mogę się zgodzić. Nie jest źle, tylko kilka buziaków.
- Ufff, ulżyło mi. – uśmiechnął się James
- Ale musisz wszystko wyjaśnić z Lucy, żeby nie było nieporozumień.
- Jasne. To co, wyskoczymy gdzieś?
- A co z Sam?
- Podrzucimy o Kendallowi.
- Ha, ha, ale z ciebie ojciec. – zaśmiała się Jen – Zadzwoń do niego, może ma inne plany.
Kendall powiedział, że chętnie zajmie się małą. Kiedy odwozili Sam do Palm Woods, w mieszkaniu chłopaków zastali Alexę.
- Dajcie mi tu moją ukochaną dziewczynkę. – krzyknął Kendall na widok Samanthy niesionej przez Jamesa – Chodź do wujka Kendalla.
- Hej Jen. Czytałaś już scenariusz? – zapytała Alexa
- Tak. Na taki mogę się zgodzić. Logan! Nie wciskaj jej słodyczy! – wrzasnęła Jen, widząc Logana wyjmującego dużego czerwonego lizaka.
- Co tak krzyczycie? – powiedział Carlos, wchodząc właśnie do mieszkania i zamarł ze wzrokiem wbitym w Alexę.
- Cześć Carlos. – powitała go Alexa
Carlos zaczął coś bełkotać, a reszta patrzyła na niego  ze zdziwieniem.
- Od kilku dni tak ma. – szepnął Logan do stojącej obok niego Jen
- Czy to zaczęło się od przyjazdu Alexy? – zapytała
- O kurde! Wiesz, że tak tego nie skojarzyłem. – klepnął się w czoło Logan – Przecież to oczywiste.
- Carlos, popatrz jaka ładna pogoda. Alexa chętnie przejdzie się na spacer. – powiedziała Jennifer
- Ja, ja , ja…. – jąkał się Carlos
- Bardzo chętnie. – uśmiechnęła się Alexa
- Ppp.. poważnie? – wydukał
- Świetnie, wszystko ustalone. James, możemy iść. Logan, nie tucz mi dziecka. Pa. – powiedziała szybko Jen i oboje z Jamesem zmyli się z mieszkania.
Wkrótce za nimi wyszedł Carlos z Alexą, a potem Logan tłumacząc się, że jest umówiony z Camille.
- No i zostaliśmy sami. – powiedział Kendall do Samanthy – Nie, nie, tylko nie sikaj! No i z czego się cieszysz mały urwisie? Teraz muszę cię przewinąć.

Minął tydzień, a Carlos i Alexa mieli się co raz bardziej ku sobie. W powietrzu wisiała miłość i pierwszy klaps na planie.
- Cisza na planie! – ryknął reżyser
- Scena pierwsza, ujęcie pierwsze! – zapowiedział ktoś z ekipy i rozległo się znane wszystkim klaśnięcie.
- To będzie kolejny sukces. Mówię ci Kelly. – ekscytował się Gustavo
- To będzie kolejne, ciężkie kilka miesięcy. – odpowiedziała mniej podniecona asystentka
- A co ona tu robi? – zapytał Gustavo, wskazując palcem na Jennifer
- Jest całkiem pomocna. Jej pomysły są świetne i reżyser chętnie je wprowadza.
- Będą przez nią kłopoty. Zawsze są.
- Ty się jej po prostu boisz. – zaśmiała się Kelly
- Ha! Ha! Ja się nikogo nie boję! Jakbym chciał to mógłbym ją stąd wyrzucić.
- Jaaaasne.
- Bo jestem niesamowity! Ja tu rządzę!
- Jaaaasne.
- Przestań i zrób mi kawę.
Nagrywanie szło całkiem sprawnie, a koło dwunastej zarządzono przerwę. James podszedł do Jen.
- Zastanawiam się czy to ty nie powinnaś siedzieć na stołku reżysera. – zaśmiał się i objął ją w pasie
- Daj spokój. Nie nadaję się do tego. Ja jestem piosenkarką.
- Cieszę się, że wróciłem na plan.  
- Czemu nie ma dzisiaj Lucy? – zapytała Jen
- Jutro dopiero będziemy nagrywać jej sceny.
- Cały dzień z Lucy?
- Oj, nie przesadzaj. Będziesz tu ze mną i jak coś ci się nie spodoba to zareagujesz.
- Może faktycznie powinnam zająć krzesło reżysera. – zaśmiała się
- Ej gołąbki! Wracamy do pracy! – krzyknął Logan
- Już idę. – opowiedział James
- Nie mówię do was, tylko do nich. – wskazał głową na siedzących w kącie Carlosa i Alexę
- Patrz co narobiłaś. – powiedział James do Jennifer
- Ja? No co? Tylko trochę pomogłam Carlosowi.
- Gramy scenę 34! Wszyscy na miejsca! – wrzasnął reżyser.

Całą noc Jennifer spała bardzo niespokojnie. Nękały ją myśli o jutrzejszym dniu. Kilka razy śniła jej się scena pocałunku Jamesa z Lucy. Budziła się wtedy z suchością w ustach. Z samego rana wypiła tabletkę na ból głowy.
- Ej, co się dzieje? – zapytał zmartwiony James
- Nic takiego. Po prostu źle spałam.
- Może zostań dzisiaj w domu.
- Wszystko jest w porządku. Szykuj się bo za godzinę musimy być na planie.
- Jesteś pewna, że jedziesz ze mną?
- Tak. –powiedziała zdecydowana Jen

Podczas kręcenia, Jennifer nieustannie obserwowała Lucy. W pewnym momencie od tyłu zaszła ją Alexa.
- Jezu! Wystraszyłaś mnie. – podskoczyła Jennifer
- Sorry, nie chciałam. Widzę jak obserwujesz Lucy. Odpuść trochę.
- Nie ufam jej.
- Jamesowi tez nie ufasz?
- Nie wiesz co się wydarzyło.
- Masz rację, nie wiem. Chcesz mi opowiedzieć?
Jennifer w dużym skrócie opowiedziała Alexie co zaszło kiedyś między nią, Lucy i Jamesem. W miarę opowiadania Alexa zaczynała rozumieć obawy koleżanki.
- Teraz już rozumiem co czujesz.
- Gdyby zdradził mnie znowu, nie przeżyłabym tego.
- Nie martw się. Na dziś w planie jest tylko krótki pocałunek.
- Wiem, wiem. Powinnam wyluzować. – uśmiechnęła się sztucznie Jen
Jennifer uważnie śledziła scenariusz, scena po scenie. W końcu jej wzrok napotkał na fragment z pocałunkiem.
- Napijesz się czegoś? – zaproponowała Alexa
- Poproszę wodę. – cicho odpowiedziała Jen
Alexa zniknęła za drzwiami z wielkim napisem EXIT, a Jennifer została sama z myślami o scenie pocałunku. Jeszcze kilka poprawek makijażu, drobne uwagi  reżysera i można było zacząć nagrywać. Tekst wypowiadany teraz przez Jamesa w ogóle nie docierał do uszu Jennifer. 5, 4, 3, 2, 1… serce Jen zwolniło, gdy usta Jamesa zetknęły się z ustami Lucy. Minęło kilka sekund i reżyser wrzasnął:
- Okay, mamy to!
Ku ogólnemu przerażeniu na tą komendę całująca się para nie oderwała się od siebie. Ich pocałunek jakby się pogłębiał, a wraz z nim zapadała sią ziemia pod nogami Jennifer. Większość oczu była teraz zwrócona ku pobladłej Jen. Alexa wróciła ze szklanką wody, którą Jennifer wypiła duszkiem, a potem wybiegła z budynku. W pewnej chwili James odepchnął od siebie Lucy i powiedział:
- Nie możemy ze sobą grać.
Rozejrzał się po planie i z przerażeniem stwierdził, że Jen zniknęła.
- Gdzie Jen? – zapytał Alexy
- Wyszła.
- Dokąd? – warknął wkurzony James
- Skąd mogę widzieć?
- Mogłaś za nią iść!
James chciał znaleźć Jennifer, ale przeszkodził mu w tym reżyser:
- Gdzie się wybierasz? Mamy sceny do nagrania.
- Muszę porozmawiać z moją dziewczyną.
- Nie teraz. Została nam jedna scena. Rozmowa może poczekać.
- Ale ja muszę! – ryknął
- Stary, później z nią pogadasz. Za ten czas ochłonie, a godzinę będzie już po nagraniu. – poradził mu Kendall
James zrezygnował więc z dalszej kłótni z reżyserem i wrócił na wyznaczony iks na podłodze.

Tak jak przewidział Kendall w godzinę udało im się nagrać ostatnią scenę. Nie rozmawiając z nikim, James wsiadł w samochód i pojechał do mieszkania. Po drodze próbował dzwonić do Jen, ale ta nie odbierała. Nie dziwił się jej. Zadzwonił do swojej matki, żeby zapytać czy Jen odebrała już Samanthę. Mała była w dalszym ciągu z babcią. James wcisnął pedał gazu w podłogę i szybko dotarł do swojego apartamentu.
- Jen, jesteś tu? Jennifer! – krzyknął za raz po wejściu. – Gdzie jesteś?!
Zajrzał do sypialni, ale tam jej nie było. W pokoju muzycznym, gdzie uwielbiała spędzać czas, też było pusto. Zauważył jednak uchylone drzwi do łazienki. Podszedł do nich i otworzył je. To co zobaczył przypominało scenę z horrorów. Jennifer leżała na białej, kafelkowanej podłodze, w kałuży krwi. Z jej lewego przedramienia sączyła się prawie czarna gęsta ciecz. Przerażony James drżącymi rękami wyjął telefon i wybrał numer pogotowia. Uklęknął przy ciele Jen i starał się zatamować krwawienie, ale cięta rana była zbyt głęboka. W prawej dłoni dziewczyny zauważył żyletkę, wtedy w słuchawce odezwała się dystrybutorka pogotowia.

_______________________________________________________________________
Jestem trochę poirytowana, bo ostatnio prześladuje mnie piosenka Story Of My Life. Dlatego ten rozdział wyszedł tak... średniawo. Mam nadzieję, że mimo wszystko Wam się spodobał ;) 


10 komentarzy :

  1. :O zaskoczyłaś mnie , mnie sią naprawdę podobało super ! Dawaj kolejny muszę wiedzieć co z Jen !

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonale wiem co czujesz. Mnie ta piosenka tez tak krazy, ale potem jakos tak zaczynam myslec o Time of our life:-) co do rozdzialu, swietny. Ale jak Jen mogla sie pociac? To straszne...

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę, żeby nie umarła, bo jak to zrobi to zostawi James'a i Sam, a to by była katastrofa.
    CZEKAM ZNIECIERPLIWOŚCIĄ NA DALSZY CIĄG.

    OdpowiedzUsuń
  4. podoba mi się ale za dużo Jamesa i Jen
    błagam zrób z tym coś !!!

    OdpowiedzUsuń
  5. cooo??? Nie! jak to???!! Boze jak ja nie lubię tej Lucy!! wkurwia mnie odkąd się pojawiła w 2 sezonie :P
    ale ona będzie żyć? no nie...

    super rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu! Co z Jen?!
    Przeżyje?1 Musi przeżyć!
    Gdybym była na jej miejscu to złapałabym za kudły Lucy i wypieprzyła jej w ryj.Co do Jamesa... tego się po nim NIE spodziewałam! -,-
    Czekam na nn ;* ( Mam nadzieję, że szybko go dodasz!!)
    Pozdrawiam. Marcela ;3

    OdpowiedzUsuń
  7. Próba samobójcza? Ale jak... Jestem oburzona! We to jakoś wyprostuj, co? Notka świetna! Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  8. nie, Nie, NIE! Ona musi żyć! Nie wyobrażam sobie tego opowiadania bez niej! Achhh ta Lucy... znów namieszała -_-
    Proszę, aby nic Jen nie było.
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział.
    Pozdrawiam Stelss :*************

    OdpowiedzUsuń
  9. Błagam cie dodaj jak najszybciej kolejny rozdział bo ciekawość mnie zżera co dalej bd z Jen.

    OdpowiedzUsuń