Opowiadanie prosto ze słonecznego, angielskiego Sussex. Powstało na kamienistej plaży w Eastbourne ;)
~ada_maslow
Logan wszedł do apartamentu 2J i zastał Jamesa, Kendalla i Carlosa siedzących na pomarańczowej kanapie i oglądających telewizję. Logan odezwał się do nich:
- Nie zgadniecie kto przyjeżdża robić karierę w LA.
- To ktoś z naszych znajomych, któremu Carlos obiecał pomoc?- zapytał z ironią Kendall
- Ej! - krzyknął Carlos protestując
- Fakt to nasza znajoma z dawnych lat, ale tym razem Carlos nie maczał w tym palców.
- NO EJ!- ponownie zaprotestował Carlos
- Więc to ONA. Robi się ciekawie. - wyraźnie ożywił się James
- A co z Lucy? - zaśmiał się Kendall
- O to się nie martw. Ona jest prawie moja.
- No dobra, mniejsza z tym. Chcecie wiedzieć kto przyjeżdża czy nie? - niecierpliwił się Logan
- Jasne! Dawaj. - emocjonował się Carlos
- Uwaga. To może być dla Was szok. Odwiedzi nas Jennifer.
- Yyy.. jaka Jennifer?- zapytał Kendall marszcząc czoło
Carlos podrapał się po głowie i pytająco spojrzał na Logana. Nagle James wydał z siebie świszczący oddech i wysapał z przerażeniem:
- "Wielka Jenn".
Kendall i Carlos szybko odwrócili się do Logana wyczekując potwierdzenia przypuszczeń Jamesa. Logan tylko kiwnął głową.
- Czego Twoja kuzynka szuka w LA? - wykrzyczał Kendall do Logana
- Dziś rano zadzwoniła do mnie ciotka i poprosiła, żebym się nią zaopiekował.
Kendall podszedł do komody stojącej pod oknem i otworzył dolną szufladę. Po chwili wyciągnął z niej album ze zdjęciami. Wrócił z powrotem na kanapę i wszyscy nachylili się nad albumem. Kendall wertował go chwilę i w końcu zatrzymał się na jednej ze stron. Z milczeniem wpatrywali się w zdjęcie przedstawiające czterech małych chłopców i dużą, obszerną dziewczynkę z piegami, aparatem na zębach i rozczochranymi włosami. Dziewczynka ściskała jednego z chłopców, a na jego twarz malował się ból i przerażenie. Pozostali starali się uwolnić go ze śmiertelnego uścisku. Tym biednym chłopcem był James, a dziewczynką owa "Wielka Jenn" . Kendall chciał coś powiedzieć i odwrócił się w prawo gdzie powinien siedzieć James. Obecnie była tam pustka. Logan i Carlos tez oderwali wzrok od zdjęcia i rozglądali się w poszukiwaniu Jamesa. Znaleźli go pod stołem. Kendall widząc jego przerażoną minę zapytał Logana:
- Kiedy ona przyjeżdża?
- Prawdopodobnie jutro rano.
- Jutro rano? - zapiszczał James
- Nie martw się brachu! Uratujemy Cię! - zakrzyknął bojowo Carlos
- Tak, nie oddamy Cię bez walki - poparł go Kendall - Choć pewnie polegniemy. Ale będziemy Cię bronić.
Wtem rozległo się pukanie do drzwi. Chłopcy podskoczyli.
- Jutro rano, tak? - upewniał się Kendall podchodząc do drzwi. Szybko nacisnął klamkę i odskoczył w tył.
- Może pomoglibyście mi z tymi zakupami - wysapała zza góry szarych toreb mama Kendalla.
Po uwolnieniu jej spod ciężaru Kendall zapytał:
- Wiedziałaś, że przyjeżdża "Wielka Jenn"... znaczy Jennifer, kuzynka Logana?
- Tak, właśnie kupiłam coś specjalnego na obiad.
- Podobno ma przyjechać jutro.
- Udało jej się zdążyć na wcześniejszy samolot i dotrze do nas na obiad.
Spod stołu wydobył się jęk Jamesa. Pani Knight zabrała się za gotowanie. James odważył się wyjść spod stołu i wszyscy usiedli z powrotem na kanapie. Ze strachem wpatrywali się w drzwi. Mijała godzina za godziną i kiedy wreszcie usłyszeli pukanie do drzwi, podskoczyli, a James skoczył za kanapę. Logan wstał, aby otworzyć. Szedł powoli, a gdy dotarł, wziął oddech, zamknął oczy i otworzył drzwi. Usłyszał krótkie i wesołe "siema", więc pomału, ale ze strachem zaczął otwierać oczy. W mieszkaniu zapadła cisza, tylko mama Kendalla krzątała się w kuchni. W drzwiach stała wysoka, szczupła brunetka o niesamowicie zielonych oczach. Krótkie, jasne spodenki i biały top idealnie podkreślały zdrową opaleniznę, a trampki z jaskrawo pomarańczowymi sznurówkami przyciągały uwagę do małego tatuażu na kostce. W końcu Logan zapytał:
- Pani do kogo?
Zanim dziewczyna zdążyła odpowiedzieć z kuchni wyskoczyła pani Knight i krzyknęła:
- Jennifer, skarbie, nareszcie dotarłaś. Wchodź do środka. Pewnie jesteś głodna. Za pół godziny będzie obiad.
Kendall z Carlosem siedzieli na kanapie z otwartymi ustami. James wyjrzał zza kanapy i zamarł w półprzysiadzie wpatrzony w dziewczynę. Logan zamknął drzwi, podszedł do gościa i zapytał:
- Jenny?
- Loguś, młotku, nie poznałeś mnie?
- Ach no teraz poznaję. Zawsze nazywałaś mnie młotkiem.
- No chodź, uściskaj kuzynkę młotku.
Logan z uśmiechem podszedł i objął Jennifer, która mocno go uścisnęła.
- Uścisk mocny jak dawniej - wydyszał Logan
- No a reszta się ze mną nie przywita? - powiedziała Jenn do pozostałych. Kendall zerwał się z kanapy, a za nim Carlos i podbiegli entuzjastycznie, aby przytulić kuzynkę Logana. Kiedy Jenn uwolniła się od uścisków przyglądnęła się chłopakom i powiedziała:
- Uno, dos, tres... a gdzie jest quatro? Jamie! Tu jesteś łobuziaku.
Jennifer podbiegła do Jamesa i energicznie potargała mu fryzurę. James nie był w stanie się ruszyć, a co dopiero wypowiedzieć jakiekolwiek słowo. Na szczęście Jenn szybko zajęła się czymś innym:
- O widzę, że macie najnowszy model pada. Myślałam czy go nie kupić.
Kendall entuzjastycznie rzucił się do rozmowy bo gry były jego konikiem:
- Kupiliśmy "BioBlastera 6", a ostatnie poziomy da się przejść tylko z tym nowym padem bo ma dodatkowe przyciski do szybkiej zmiany funkcji broni.
- Wystarczy przeinstalować starego pada i już jest git. Przeszłam tą grę w zeszłym tygodniu - rzuciła jakby od niechcenia Jenn.
- Jak to w zeszłym tygodniu? Przecież ta gra miała premierę dwa dni temu - zdziwił się Carlos
- A no widzicie. Ja mam dojścia do wersji przedpremierowych i to z modami.
Wtedy rozmowę przerwał James:
- "Wielka Jenn"? - powiedział wstając zza kanapy
- Ech... witaj... Mały Jamesie
- Mały? Pfff... fff... fff...
- Nie jestem pewna czy mówimy o tym samym. - powiedziała Jenn unosząc jedną brew i wpatrując się w Jamesa
- Obiad gotowy! Chodźcie,a potem pomożecie Jenn się rozpakować! - krzyknęła pani Knight przerywając tą jakże niezręczną dla Jamesa sytuację co przyjął z wielką ulgą.
Po obiedzie wszyscy poszli do apartamentu Jenn. Wszyscy oprócz Jamesa, który wygrzebał z albumu zdjęcie z Jenn i przyglądał mu się uważnie. Nie został żaden ślad po pulchnym ciałku małej "Wielkiej Jenn", piegi wyblakły, a włosy były ładnie ułożone . Krótko mówiąc Jennifer z brzydkiego kaczątka stała się pięknym łabędziem. James szukał jakiegokolwiek podobieństwa u dziewczynki ze zdjęcia z obecną Jenn. W głowie utkwiły mu niesamowicie zielone oczy Jenn , ale nawet one się zmieniły. Błyszczące niegdyś na widok małego Jamesa, teraz wydawały się jakieś chłodne.
James wyszedł na korytarz i cały czas przyglądał się zdjęciu. Raz po raz mijali go Kendall, Carlos i Logan noszący rzeczy Jenn, która sprawnie nimi dyrygowała. Na korytarzu pojawiła się Lucy. Na widok Jamesa chciała zawrócić, ale on był szybszy i chwycił ją za ramię. Pokazując jej zdjęcie zapytał:
- Co tu widzisz?
- Yyy... to chyba Ty miażdżony przez niedźwiedzia z aparatem na zębach. Ha ha słodkie zdjęcie.
- Taa... a co widzisz tam - James kiwnął głową w kierunku Jennifer
- Wprowadza się jakaś nowa laska i ... czekaj... te oczy... nie powiesz mi chyba , że ona jest tym niedźwiedziem ze zdjęcia?!
- Właśnie tak jest. - rzucił krótko James i zostawił szczerze zdziwioną Lucy na korytarzu.
Wieczorem apartament Jenn był już gotowy.Wszyscy marzyli tylko o odpoczynku. Chłopaki zostawili więc Jenn i wrócili do siebie. Długo rozprawiali o tym jak bardzo zaskoczyła ich dorosła Jenn. James przez cały czas był zamyślony. W dzieciństwie Jenn podkochiwała się w Jamesie i na swój (dość bolesny) sposób okazywała swą miłość. Teraz była dla Jamesa chłodna i zamiast bolesnymi uściskami, obdarowywała Jamesa ironicznymi i zdawkowymi odpowiedziami. James nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jej zachowanie miało coś wspólnego z tym jak traktował ją w dzieciństwie. Kendall dziwiąc się milczeniem kumpla zapytał go:
- James, co z Tobą? Cały dzień jesteś jakiś niedożycia.
- Ona będzie moja - odpowiedział James
- Ty znowu o Lucy?
- Nie...
James się rozweselił i na jego twarz wrócił zalotny uśmiech i błysk w oku. Chłopaki wiedzieli co to znaczy i jednocześnie powiedzieli:
- O Bosz.
Następnego dnia, tuż po śniadaniu, James zjawił się z kwiatami u Jennifer mówiąc:
- Witaj Jenn. Źle wczoraj zaczęliśmy. Żeby Ci to wynagrodzić chciałbym zaprosić Cię na kolację.
Wręczył jej kwiaty i uśmiechnął się pewny siebie.
- Nie sądzę, żeby kolacja była potrzebna, ale dzięki za kwiaty. Mój królik je uwielbia. Dostanie je dziś na obiad.
Nie takiej odpowiedzi spodziewał się James. Cofnął się o krok i uniósł brew, ale zanim zdążył coś powiedzieć, Jennifer zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.
Po południu załapał ją przy recepcji i zapytał zalotnie:
- Może chciałabyś zwiedzić miasto? Mogę Ci pokazać wiele romantycznych miejsc.
- Dzięki, ale kupiłam właśnie mapę, więc sobie poradzę.
- To może kino wieczorem. - próbował dalej James z nadzieją w głosie
- James, słońce, posłuchaj.
- Zamieniam się w słuch kotku. - James radośnie podłapał wymianę słodkich zwrotów
- Przyjechałam tu zrobić karierę, jak większość ludzi przyjeżdżających do LA i nie mam zamiaru szwendać się po randkach z lokalnymi kobieciarzami. To co było jest już za nami. Zakończmy ten cyrk i zostańmy przyjaciółmi.
James poczuł się jakby ktoś wylał mu na głowę kubeł zimnej wody. Bez słowa uścisnął wyciągniętą dłoń Jennifer, a potem z żalem patrzył jak odchodzi. Westchnął i wrócił do siebie. Nie byłby jednak sobą gdyby nie próbował dalej.
Mijały dni i w miarę poznawania "nowej" Jenn, James był nią co raz bardziej zauroczony. Skumplowała się z całym zespołem i w zasadzie stali się nierozłączni. Grała z nimi w koszykówkę, jeździła na desce, grała na konsoli, wygłupiała się w mieście. Była uosobieniem cech idealnej dziewczyny każdego z chłopaków, ale tylko James nie mógł pogodzić się z tym, że trzyma go na dystans. Korzystał z każdej chwili bliskości z nią i starał się ją podrywać. Jednak kiedy tylko zaczynał, Jenn karciła go wzrokiem i przywoływała do porządku.
Jenn powoli rozkręcała swoją karierę. Miała świetny głos i nagrywała pisane przez siebie kawałki. Często spotykali się w Rocque Records, ale przeważnie mijali się, bo Jenn kończyła nagrania i szła na trening, kiedy chłopaki wchodzili do studia. W jeden z takich dni chłopcy rozstawili kręgle w korytarzu RR. Jenn wyszła już z budynku bocznym wyjściem i przystanęła na schodach przy barierce. Włożyła słuchawki do uszu, aby przesłuchać dopiero co nagrane kawałki. Kilka pięter wyżej chłopaki bawili się już na całego. Carlos chwycił kulę, wziął zamach i posłał ją w kierunku stojących na drugim końcu korytarza kręgli. Kula rozpędziła się tak bardzo, że po przewróceniu kręgli potoczyła się dalej, zaczęła spadać po schodach i na koniec wyleciała przez okno. Poleciała w stronę niczego niespodziewającej się Jenn i o włos ją minęła. Spadła tuż obok niej. Wystraszona Jenn odskoczyła i nieszczęśliwie przewinęła się przez barierkę. Za barierką stał kontener i tam wpadła Jennifer uderzając głową o jego ścianę. Chłopcy patrzyli na to z przerażeniem. Szybko zbiegli na dół i wyciągnęli Jenn z kontenera. Spodziewali się wybuchu złości, ale Jenn tylko wymamrotała:
- Co się stało? O Boziu, moja głowa.
- Jenn, spokojnie. Zaprowadzimy Cię do Twojego pokoju - niepokojem powiedział Logan.
W Palm Woods Jennifer otrzymała zimny okład na głowę i zasnęła. Spała tak do następnego dnia. Koło godziny 9 mama Kendalla posłała chłopaków ze śniadaniem dla Jenn. Zapukali cicho zastanawiając się czy Jenn jeszcze nie śpi. Ona jednak błyskawicznie im otworzyła. Z uśmiechem przywitała ich Jenn w różowej, kwiecistej sukience, butach na obcasie i z kokardami we włosach. Przyzwyczajeni do tego, że Jennifer zawsze nosiła spodnie stali w bezruchu. Słodki głos Jenn wyrwał ich z osłupienia:
- Wejdźcie kochani. Czekam już na was z gorącym kakao.
Bardzo niepewnie weszli do mieszkania Jenn, które zmieniło się nie do poznania. Wszędzie stały kwiaty, a rockowe instrumenty, zwykle pozostawione w nieładzie, zostały udekorowane kokardami. Jenn biegała po mieszkaniu jak sarenka. Wesoło podśpiewywała pod nosem i z promiennym uśmiechem nakryła do stołu. Usiadła przy stole koło Jamesa i natychmiast obdarzyła go nieśmiałym uśmiechem. Zachowanie Jennifer tak zaskoczyło chłopaków, że nie byli w stanie nic powiedzieć przez całe śniadanie. Za to Jenn trajkotała bez przerwy. O sukienkach, butach, kosmetykach i zdrowym żywieniu. James słuchał jej wpatrzony w nią jak w obrazek, a ona widząc jego zainteresowanie zaczęła mówić tylko do niego. W końcu z miejsca wstał Kendall i przywołał wszystkich do siebie, kierując się do drzwi. Urocza wersja Jenn krzyknęła za nimi:
- Wpadnijcie później kochani!
Kiedy znaleźli się już za drzwiami, Kendall zapytał:
- Co Wam tu nie pasuje?
- Nie no, ja nic nie zauważyłem. Chyba, że chodzi Ci o fakt, że mojej kuzynce odwaliło!? - krzyczał szeptem Logan.
- Ona jest... yyy... słodka. - podsumował Carlos
- Tak słodka, że można zwymiotować. - syknął Kendall
- A mnie się podoba taka Jennifer. - powiedział rozmarzony James
- Co!? - zdziwili się pozostali.
- No wreszcie zaczęła się mną interesować. Wracam tam, żeby się z nią umówić.
- Nie! Nigdzie nie idziesz. - zatrzymał go Kendall i zwrócił się do Logana - Myślisz, że to może mieć związek z wczorajszym wypadkiem?
- Bardzo prawdopodobne. Wiele razy słyszałem o takich przypadkach zmiany osobowości po urazie głowy.- odpowiedział rzeczowo Logan
- Oby to szybko przeszło bo miała mi pomóc przejść ostatnią misję BioBlastera. - żalił się Carlos
Jamesowi podobała się cała ta sytuacja i gdy Logan, Kendall i Carlos poszli szukać rozwiązania, pobiegł do Jenn jak na skrzydłach. Spotkał ją po drodze na korytarzu. Miała na sobie żółtą sukienkę i niebieskie szpilki. Wysoko upięte włosy odkryły smukłą szyję, na której zawieszony był srebrny, delikatny łańcuszek. Wyglądała bardzo kobieco i pociągająco. Na widok Jamesa wyraźnie się zmieszała. Uśmiechnęła się ale nie patrzyła mu w oczy. James podszedł powoli i zapytał:
~ada_maslow
Logan wszedł do apartamentu 2J i zastał Jamesa, Kendalla i Carlosa siedzących na pomarańczowej kanapie i oglądających telewizję. Logan odezwał się do nich:
- Nie zgadniecie kto przyjeżdża robić karierę w LA.
- To ktoś z naszych znajomych, któremu Carlos obiecał pomoc?- zapytał z ironią Kendall
- Ej! - krzyknął Carlos protestując
- Fakt to nasza znajoma z dawnych lat, ale tym razem Carlos nie maczał w tym palców.
- NO EJ!- ponownie zaprotestował Carlos
- Więc to ONA. Robi się ciekawie. - wyraźnie ożywił się James
- A co z Lucy? - zaśmiał się Kendall
- O to się nie martw. Ona jest prawie moja.
- No dobra, mniejsza z tym. Chcecie wiedzieć kto przyjeżdża czy nie? - niecierpliwił się Logan
- Jasne! Dawaj. - emocjonował się Carlos
- Uwaga. To może być dla Was szok. Odwiedzi nas Jennifer.
- Yyy.. jaka Jennifer?- zapytał Kendall marszcząc czoło
Carlos podrapał się po głowie i pytająco spojrzał na Logana. Nagle James wydał z siebie świszczący oddech i wysapał z przerażeniem:
- "Wielka Jenn".
Kendall i Carlos szybko odwrócili się do Logana wyczekując potwierdzenia przypuszczeń Jamesa. Logan tylko kiwnął głową.
- Czego Twoja kuzynka szuka w LA? - wykrzyczał Kendall do Logana
- Dziś rano zadzwoniła do mnie ciotka i poprosiła, żebym się nią zaopiekował.
Kendall podszedł do komody stojącej pod oknem i otworzył dolną szufladę. Po chwili wyciągnął z niej album ze zdjęciami. Wrócił z powrotem na kanapę i wszyscy nachylili się nad albumem. Kendall wertował go chwilę i w końcu zatrzymał się na jednej ze stron. Z milczeniem wpatrywali się w zdjęcie przedstawiające czterech małych chłopców i dużą, obszerną dziewczynkę z piegami, aparatem na zębach i rozczochranymi włosami. Dziewczynka ściskała jednego z chłopców, a na jego twarz malował się ból i przerażenie. Pozostali starali się uwolnić go ze śmiertelnego uścisku. Tym biednym chłopcem był James, a dziewczynką owa "Wielka Jenn" . Kendall chciał coś powiedzieć i odwrócił się w prawo gdzie powinien siedzieć James. Obecnie była tam pustka. Logan i Carlos tez oderwali wzrok od zdjęcia i rozglądali się w poszukiwaniu Jamesa. Znaleźli go pod stołem. Kendall widząc jego przerażoną minę zapytał Logana:
- Kiedy ona przyjeżdża?
- Prawdopodobnie jutro rano.
- Jutro rano? - zapiszczał James
- Nie martw się brachu! Uratujemy Cię! - zakrzyknął bojowo Carlos
- Tak, nie oddamy Cię bez walki - poparł go Kendall - Choć pewnie polegniemy. Ale będziemy Cię bronić.
Wtem rozległo się pukanie do drzwi. Chłopcy podskoczyli.
- Jutro rano, tak? - upewniał się Kendall podchodząc do drzwi. Szybko nacisnął klamkę i odskoczył w tył.
- Może pomoglibyście mi z tymi zakupami - wysapała zza góry szarych toreb mama Kendalla.
Po uwolnieniu jej spod ciężaru Kendall zapytał:
- Wiedziałaś, że przyjeżdża "Wielka Jenn"... znaczy Jennifer, kuzynka Logana?
- Tak, właśnie kupiłam coś specjalnego na obiad.
- Podobno ma przyjechać jutro.
- Udało jej się zdążyć na wcześniejszy samolot i dotrze do nas na obiad.
Spod stołu wydobył się jęk Jamesa. Pani Knight zabrała się za gotowanie. James odważył się wyjść spod stołu i wszyscy usiedli z powrotem na kanapie. Ze strachem wpatrywali się w drzwi. Mijała godzina za godziną i kiedy wreszcie usłyszeli pukanie do drzwi, podskoczyli, a James skoczył za kanapę. Logan wstał, aby otworzyć. Szedł powoli, a gdy dotarł, wziął oddech, zamknął oczy i otworzył drzwi. Usłyszał krótkie i wesołe "siema", więc pomału, ale ze strachem zaczął otwierać oczy. W mieszkaniu zapadła cisza, tylko mama Kendalla krzątała się w kuchni. W drzwiach stała wysoka, szczupła brunetka o niesamowicie zielonych oczach. Krótkie, jasne spodenki i biały top idealnie podkreślały zdrową opaleniznę, a trampki z jaskrawo pomarańczowymi sznurówkami przyciągały uwagę do małego tatuażu na kostce. W końcu Logan zapytał:
- Pani do kogo?
Zanim dziewczyna zdążyła odpowiedzieć z kuchni wyskoczyła pani Knight i krzyknęła:
- Jennifer, skarbie, nareszcie dotarłaś. Wchodź do środka. Pewnie jesteś głodna. Za pół godziny będzie obiad.
Kendall z Carlosem siedzieli na kanapie z otwartymi ustami. James wyjrzał zza kanapy i zamarł w półprzysiadzie wpatrzony w dziewczynę. Logan zamknął drzwi, podszedł do gościa i zapytał:
- Jenny?
- Loguś, młotku, nie poznałeś mnie?
- Ach no teraz poznaję. Zawsze nazywałaś mnie młotkiem.
- No chodź, uściskaj kuzynkę młotku.
Logan z uśmiechem podszedł i objął Jennifer, która mocno go uścisnęła.
- Uścisk mocny jak dawniej - wydyszał Logan
- No a reszta się ze mną nie przywita? - powiedziała Jenn do pozostałych. Kendall zerwał się z kanapy, a za nim Carlos i podbiegli entuzjastycznie, aby przytulić kuzynkę Logana. Kiedy Jenn uwolniła się od uścisków przyglądnęła się chłopakom i powiedziała:
- Uno, dos, tres... a gdzie jest quatro? Jamie! Tu jesteś łobuziaku.
Jennifer podbiegła do Jamesa i energicznie potargała mu fryzurę. James nie był w stanie się ruszyć, a co dopiero wypowiedzieć jakiekolwiek słowo. Na szczęście Jenn szybko zajęła się czymś innym:
- O widzę, że macie najnowszy model pada. Myślałam czy go nie kupić.
Kendall entuzjastycznie rzucił się do rozmowy bo gry były jego konikiem:
- Kupiliśmy "BioBlastera 6", a ostatnie poziomy da się przejść tylko z tym nowym padem bo ma dodatkowe przyciski do szybkiej zmiany funkcji broni.
- Wystarczy przeinstalować starego pada i już jest git. Przeszłam tą grę w zeszłym tygodniu - rzuciła jakby od niechcenia Jenn.
- Jak to w zeszłym tygodniu? Przecież ta gra miała premierę dwa dni temu - zdziwił się Carlos
- A no widzicie. Ja mam dojścia do wersji przedpremierowych i to z modami.
Wtedy rozmowę przerwał James:
- "Wielka Jenn"? - powiedział wstając zza kanapy
- Ech... witaj... Mały Jamesie
- Mały? Pfff... fff... fff...
- Nie jestem pewna czy mówimy o tym samym. - powiedziała Jenn unosząc jedną brew i wpatrując się w Jamesa
- Obiad gotowy! Chodźcie,a potem pomożecie Jenn się rozpakować! - krzyknęła pani Knight przerywając tą jakże niezręczną dla Jamesa sytuację co przyjął z wielką ulgą.
Po obiedzie wszyscy poszli do apartamentu Jenn. Wszyscy oprócz Jamesa, który wygrzebał z albumu zdjęcie z Jenn i przyglądał mu się uważnie. Nie został żaden ślad po pulchnym ciałku małej "Wielkiej Jenn", piegi wyblakły, a włosy były ładnie ułożone . Krótko mówiąc Jennifer z brzydkiego kaczątka stała się pięknym łabędziem. James szukał jakiegokolwiek podobieństwa u dziewczynki ze zdjęcia z obecną Jenn. W głowie utkwiły mu niesamowicie zielone oczy Jenn , ale nawet one się zmieniły. Błyszczące niegdyś na widok małego Jamesa, teraz wydawały się jakieś chłodne.
James wyszedł na korytarz i cały czas przyglądał się zdjęciu. Raz po raz mijali go Kendall, Carlos i Logan noszący rzeczy Jenn, która sprawnie nimi dyrygowała. Na korytarzu pojawiła się Lucy. Na widok Jamesa chciała zawrócić, ale on był szybszy i chwycił ją za ramię. Pokazując jej zdjęcie zapytał:
- Co tu widzisz?
- Yyy... to chyba Ty miażdżony przez niedźwiedzia z aparatem na zębach. Ha ha słodkie zdjęcie.
- Taa... a co widzisz tam - James kiwnął głową w kierunku Jennifer
- Wprowadza się jakaś nowa laska i ... czekaj... te oczy... nie powiesz mi chyba , że ona jest tym niedźwiedziem ze zdjęcia?!
- Właśnie tak jest. - rzucił krótko James i zostawił szczerze zdziwioną Lucy na korytarzu.
Wieczorem apartament Jenn był już gotowy.Wszyscy marzyli tylko o odpoczynku. Chłopaki zostawili więc Jenn i wrócili do siebie. Długo rozprawiali o tym jak bardzo zaskoczyła ich dorosła Jenn. James przez cały czas był zamyślony. W dzieciństwie Jenn podkochiwała się w Jamesie i na swój (dość bolesny) sposób okazywała swą miłość. Teraz była dla Jamesa chłodna i zamiast bolesnymi uściskami, obdarowywała Jamesa ironicznymi i zdawkowymi odpowiedziami. James nie mógł oprzeć się wrażeniu, że jej zachowanie miało coś wspólnego z tym jak traktował ją w dzieciństwie. Kendall dziwiąc się milczeniem kumpla zapytał go:
- James, co z Tobą? Cały dzień jesteś jakiś niedożycia.
- Ona będzie moja - odpowiedział James
- Ty znowu o Lucy?
- Nie...
James się rozweselił i na jego twarz wrócił zalotny uśmiech i błysk w oku. Chłopaki wiedzieli co to znaczy i jednocześnie powiedzieli:
- O Bosz.
Następnego dnia, tuż po śniadaniu, James zjawił się z kwiatami u Jennifer mówiąc:
- Witaj Jenn. Źle wczoraj zaczęliśmy. Żeby Ci to wynagrodzić chciałbym zaprosić Cię na kolację.
Wręczył jej kwiaty i uśmiechnął się pewny siebie.
- Nie sądzę, żeby kolacja była potrzebna, ale dzięki za kwiaty. Mój królik je uwielbia. Dostanie je dziś na obiad.
Nie takiej odpowiedzi spodziewał się James. Cofnął się o krok i uniósł brew, ale zanim zdążył coś powiedzieć, Jennifer zatrzasnęła mu drzwi przed nosem.
Po południu załapał ją przy recepcji i zapytał zalotnie:
- Może chciałabyś zwiedzić miasto? Mogę Ci pokazać wiele romantycznych miejsc.
- Dzięki, ale kupiłam właśnie mapę, więc sobie poradzę.
- To może kino wieczorem. - próbował dalej James z nadzieją w głosie
- James, słońce, posłuchaj.
- Zamieniam się w słuch kotku. - James radośnie podłapał wymianę słodkich zwrotów
- Przyjechałam tu zrobić karierę, jak większość ludzi przyjeżdżających do LA i nie mam zamiaru szwendać się po randkach z lokalnymi kobieciarzami. To co było jest już za nami. Zakończmy ten cyrk i zostańmy przyjaciółmi.
James poczuł się jakby ktoś wylał mu na głowę kubeł zimnej wody. Bez słowa uścisnął wyciągniętą dłoń Jennifer, a potem z żalem patrzył jak odchodzi. Westchnął i wrócił do siebie. Nie byłby jednak sobą gdyby nie próbował dalej.
Mijały dni i w miarę poznawania "nowej" Jenn, James był nią co raz bardziej zauroczony. Skumplowała się z całym zespołem i w zasadzie stali się nierozłączni. Grała z nimi w koszykówkę, jeździła na desce, grała na konsoli, wygłupiała się w mieście. Była uosobieniem cech idealnej dziewczyny każdego z chłopaków, ale tylko James nie mógł pogodzić się z tym, że trzyma go na dystans. Korzystał z każdej chwili bliskości z nią i starał się ją podrywać. Jednak kiedy tylko zaczynał, Jenn karciła go wzrokiem i przywoływała do porządku.
Jenn powoli rozkręcała swoją karierę. Miała świetny głos i nagrywała pisane przez siebie kawałki. Często spotykali się w Rocque Records, ale przeważnie mijali się, bo Jenn kończyła nagrania i szła na trening, kiedy chłopaki wchodzili do studia. W jeden z takich dni chłopcy rozstawili kręgle w korytarzu RR. Jenn wyszła już z budynku bocznym wyjściem i przystanęła na schodach przy barierce. Włożyła słuchawki do uszu, aby przesłuchać dopiero co nagrane kawałki. Kilka pięter wyżej chłopaki bawili się już na całego. Carlos chwycił kulę, wziął zamach i posłał ją w kierunku stojących na drugim końcu korytarza kręgli. Kula rozpędziła się tak bardzo, że po przewróceniu kręgli potoczyła się dalej, zaczęła spadać po schodach i na koniec wyleciała przez okno. Poleciała w stronę niczego niespodziewającej się Jenn i o włos ją minęła. Spadła tuż obok niej. Wystraszona Jenn odskoczyła i nieszczęśliwie przewinęła się przez barierkę. Za barierką stał kontener i tam wpadła Jennifer uderzając głową o jego ścianę. Chłopcy patrzyli na to z przerażeniem. Szybko zbiegli na dół i wyciągnęli Jenn z kontenera. Spodziewali się wybuchu złości, ale Jenn tylko wymamrotała:
- Co się stało? O Boziu, moja głowa.
- Jenn, spokojnie. Zaprowadzimy Cię do Twojego pokoju - niepokojem powiedział Logan.
W Palm Woods Jennifer otrzymała zimny okład na głowę i zasnęła. Spała tak do następnego dnia. Koło godziny 9 mama Kendalla posłała chłopaków ze śniadaniem dla Jenn. Zapukali cicho zastanawiając się czy Jenn jeszcze nie śpi. Ona jednak błyskawicznie im otworzyła. Z uśmiechem przywitała ich Jenn w różowej, kwiecistej sukience, butach na obcasie i z kokardami we włosach. Przyzwyczajeni do tego, że Jennifer zawsze nosiła spodnie stali w bezruchu. Słodki głos Jenn wyrwał ich z osłupienia:
- Wejdźcie kochani. Czekam już na was z gorącym kakao.
Bardzo niepewnie weszli do mieszkania Jenn, które zmieniło się nie do poznania. Wszędzie stały kwiaty, a rockowe instrumenty, zwykle pozostawione w nieładzie, zostały udekorowane kokardami. Jenn biegała po mieszkaniu jak sarenka. Wesoło podśpiewywała pod nosem i z promiennym uśmiechem nakryła do stołu. Usiadła przy stole koło Jamesa i natychmiast obdarzyła go nieśmiałym uśmiechem. Zachowanie Jennifer tak zaskoczyło chłopaków, że nie byli w stanie nic powiedzieć przez całe śniadanie. Za to Jenn trajkotała bez przerwy. O sukienkach, butach, kosmetykach i zdrowym żywieniu. James słuchał jej wpatrzony w nią jak w obrazek, a ona widząc jego zainteresowanie zaczęła mówić tylko do niego. W końcu z miejsca wstał Kendall i przywołał wszystkich do siebie, kierując się do drzwi. Urocza wersja Jenn krzyknęła za nimi:
- Wpadnijcie później kochani!
Kiedy znaleźli się już za drzwiami, Kendall zapytał:
- Co Wam tu nie pasuje?
- Nie no, ja nic nie zauważyłem. Chyba, że chodzi Ci o fakt, że mojej kuzynce odwaliło!? - krzyczał szeptem Logan.
- Ona jest... yyy... słodka. - podsumował Carlos
- Tak słodka, że można zwymiotować. - syknął Kendall
- A mnie się podoba taka Jennifer. - powiedział rozmarzony James
- Co!? - zdziwili się pozostali.
- No wreszcie zaczęła się mną interesować. Wracam tam, żeby się z nią umówić.
- Nie! Nigdzie nie idziesz. - zatrzymał go Kendall i zwrócił się do Logana - Myślisz, że to może mieć związek z wczorajszym wypadkiem?
- Bardzo prawdopodobne. Wiele razy słyszałem o takich przypadkach zmiany osobowości po urazie głowy.- odpowiedział rzeczowo Logan
- Oby to szybko przeszło bo miała mi pomóc przejść ostatnią misję BioBlastera. - żalił się Carlos
Jamesowi podobała się cała ta sytuacja i gdy Logan, Kendall i Carlos poszli szukać rozwiązania, pobiegł do Jenn jak na skrzydłach. Spotkał ją po drodze na korytarzu. Miała na sobie żółtą sukienkę i niebieskie szpilki. Wysoko upięte włosy odkryły smukłą szyję, na której zawieszony był srebrny, delikatny łańcuszek. Wyglądała bardzo kobieco i pociągająco. Na widok Jamesa wyraźnie się zmieszała. Uśmiechnęła się ale nie patrzyła mu w oczy. James podszedł powoli i zapytał:
-Gdzie się
wybierasz?
- Do parku.
Chciałbyś pójść ze mną?
- Pewnie.
Wniebowzięty
James w podskokach ruszył za Jenn. W parku usiedli pod drzewem i nastała
niezręczna cisza. Jennifer jakby wstydziła się Jamesa i odwracała twarz od jego
spojrzeń. James dotknął jej dłoni i wtedy lekko drgnęła. Widząc, że nie wyrywa
się jak zawsze, James zaplótł swoje palce wokół palców Jennifer. Ona podniosła
głowę i delikatnie się uśmiechnęła. Z tym słodkim uśmiechem jej twarz wyglądała
przepięknie, a oczy straciły swój surowy wyraz i zdawały się śmiać na widok
Jamesa. James poczuł, że serce zaczęło mu bić mocniej, a dłoń zaczęła się lekko
pocić. Nigdy nie miał takich objawów przy dziewczynie, ale delikatność i słodycz
bijąca od Jennifer napawały go lękiem przed stratą tak pięknego stworzenia. Nie
wiedział co zrobić, żeby nie spłoszyć tej nieśmiałej istotki. Cicho więc zapytał:
- Masz
ochotę na spacer?
- Chętnie - odpowiedziała żwawo Jennifer.
Nadal
trzymając się za ręce poszli wzdłuż alejki biegnącej przez park. James zaczął
opowiadać, głównie o sobie, a Jennifer wpatrywała się w niego z uwielbieniem.
Opowiedziała mu też coś o sobie i tak minął im cały wieczór. James odprowadził
Jenn pod drzwi jej apartamentu. Jenn wyjęła klucze i otworzyła drzwi. Nie weszła
jednak od razu do środka tylko odwróciła się do Jamesa i pocałowała go. Po chwili
trochę zmieszana odkleiła się od jego ust i ze wstydliwym uśmiechem na twarzy wbiegła do mieszkania,
zamykając cicho drzwi. James poprawił włosy i oparł się o ścianę. Stał tak
chwilę, aż usłyszał kroki na korytarzu. Była to Lucy zmierzająca do swojego
mieszkania. James entuzjastycznie podbiegł do niej i uściskał ją, życząc jej
dobrej nocy. Zdziwiona Lucy patrzyła za nim jak radośnie idzie przez korytarz. Wzruszyła ramionami i poszła dalej. James cały w skowronkach wszedł do mieszkania i zastał debatujących
pozostałych członków zespołu. Podszedł
do lodówki i wyjął z niej puszkę Pepsi.
Radośnie zapytał:
- Nad czym
tak rozmyślacie?
- Mamy już
pomysł jak doprowadzić Jennifer do stanu sprzed wypadku.- odpowiedział
Logan.
James
zakrztusił się łykiem Pepsi, który przed chwilą wziął do ust i z załzawionymi od kaszlu oczami powiedział:
-Nie zgadzam
się. Jutro uda mi się ja zaprosić
do kina.
- James, nie
możesz patrzeć wyłącznie na siebie. Ona musi wrócić do siebie bo był u nas
Gustavo z jej ostatnią piosenką o motylkach i szczeniaczkach. Uwierz mi nie chcesz tego słuchać. To zrujnuje jej karierę. - z
przekonaniem powiedział Kendall
- Poza tym,
teraz nie da się z nią żyć. - podsumował wszystko Carlos
- Ani mi się
ważcie zmieniać moją Jennifer! - krzyknął James
Kendall
zaczął go przekonywać, że nie może z powodu swojego widzi mi się rujnować jej
przyszłości. Z każdym argumentem chłopaków, James był co raz bardziej
zrozpaczony bo wiedział, że maja oni rację. W końcu zgodził się i zrezygnowany
zamknął się w pokoju.
Następnego dnia Jennifer była u Jamesa od samego rana. Obudziła go głaszcząc po głowie i słodkim głosikiem powiedziała:
- Przyniosłam
Ci babeczki czekoladowe, bo wczoraj mówiłeś, że tak je uwielbiasz.
Zjedli razem
babeczki, a potem dołączyli do reszty siedzącej na kanapie. James nachylił się
do chłopaków i wyszeptał:
- Nie
zgadzam się na nic.
- Teraz już
za późno. Wszystko jest przygotowane. - rzucił Kendall
James
spojrzał na Jennifer, która od razu zauważyła jego smutek. Zapytała w końcu:
- Chłopcy co
się dzieje? Jesteście jacyś inni.
- My jesteśmy
inni? - zaczął Carlos, ale Kendall szturchnął go w bok, więc zamilknął.
Nie było
mowy, żeby się wycofać. Zdaniem Logana jedyną metodą na wyleczenie Jennifer
było ponowne uderzenie ją w głowę. W dodatku przeczytał w Internecie, że aby to
zadziałało trzeba odtworzyć sytuację z wypadku. Akcję zaplanowano na 16:30 tak
jak Jennifer skończyła nagranie owego feralnego dnia. James uważał, że to jest
głupie i wypisał się z całego planu. Poszedł do sklepu i kupił duże pudełko śliwek w
czekoladzie. Na spacerze Jennifer powiedziała mu, że takie uwielbia. Raźnym
krokiem poszedł się z nią spotkać. Stanął przed nią i wręczył jej czekoladki
pytając:
- Poszłabyś
ze mną do kina dziś wieczorem? Grają taką romantyczną komedię. Film w sam raz
dla pary takiej jak my.
- Śliwki w
czekoladzie. Zapamiętałeś, że to moje ulubione. Jak słodko - zaćwierkała Jenn-
oczywiście, że z Tobą pójdę.
- Zatem
jesteśmy umówieni. Będę czekał o 17 przy recepcji.
- Okay. To
do zobaczenia.
Jennifer
mrugnęła zalotnie do Jamesa i oddaliła się w podskokach.
Tym czasem
Kendall, Logan i Carlos starali się odtworzyć sytuację sprzed kilku dni.
Ustawili kręgle i Carlos ćwiczył siłę rzutu kulą. Zostało im tylko zwabienie
Jennifer na schody przy tylnym wejściu. Napisali do niej smsa, że pilnie chcą
się z nią spotkać właśnie w tym miejscu. Jenn wystroiła się już na wyjście z
Jamesem i w zwiewnej kwiecistej sukience pobiegł a na spotkanie z chłopakami.
Stanęła przy barierce i czekała, aż wyjdą. Kendall dał znak Carlosowi, że może
rzucać. Po chwili kula z rozmachem rozbiła kręgle i poleciała w stronę okna. Z
hukiem rozbiła nowo wstawioną szybę i poleciała wprost na Jenn, która ze strachu
odskoczyła. Nadepnęła sobie na sukienkę, przekoziołkowała przez barierkę i
wpadła do kontenera uderzając głową w jego ścianę. Chłopcy szybko zbiegli na
dół i pomogli Jenn wygrzebać się ze śmieci. Już z głębi kontenera usłyszeli
siarczyste przekleństwa, a gdy Jenn stanęła przed nimi powiedziała:
- Co to do
cholery było? Mogliście mnie zabić
barany jedne.
- Jenn!!!! ??
wykrzyknęli chórem chłopcy i rzucili się dziewczynie na szyję.
- Co do
diabła? Szlag moja głowa. Czemu ja mam kieckę na sobie?
- Ha ha,
stara dobra Jennifer - zaśmiał się Logan
- O mój
Boże. Idę się położyć bo mi łeb pęknie.
Przy
recepcji Jenn minęła Jamesa stojącego z kwiatami. Podbiegł do niej i
zapytał:
- Gotowa?
- Na co?
Sorry kurde głowa mnie boli bo przez tych matołów wylądowałam w kontenerze.
- Mieliśmy iść do kina - powiedział z rezygnacją James, opuścił głowę i odłożył
kwiaty na blat recepcji.
- Co do
cholery się tu działo? Ile lat minęło? Apokalipsa jest blisko - bebłając tak
pod nosem Jennifer zostawiła Jamesa i poszła do siebie.
Kendall
podszedł do Jamesa i powiedział:
- Musisz
spróbować z taką Jenn. Skoro nie zrażałeś się jak odrzucała Cię Lucy to z Jenn
też przeżyjesz.
James nic
nie odpowiedział i z żałosnym wyrazem twarzy poszedł zamknąć się w pokoju.
Tym czasem
Jenn rzuciła się na kanapę i przyłożyła sobie lód na kark. Po chwili zauważyła
na stoliku czekoladki przyniesione przez Jamesa. Do pudełka przyklejona była
karteczka z napisem "Twoje ulubione czekoladki od ulubionego chłopaka". Jenn nie
mogła sobie przypomnieć co wydarzyło się przez ostatnie dni, ale źle czuła się z
tym, że zostawiła Jamesa przy recepcji. Zauważyła jak bardzo się starał.
Poczuła, że James stał się jej dziwnie bliski, ale nie miała pojęcie dlaczego. Zastanawiała się skąd on wiedział,
ze uwielbia śliwki w czekoladzie. Miała teraz wyrzuty sumienia. Stwierdziła, że
w sumie James jest świetnym facetem. Nie była przekonana czy nadaje się na
partnera, ale czemu miałaby nie dać mu szansy. Zjadła pół opakowania śliwek i
poszła się przebrać.
Po kilku
minutach weszła do apartamentu chłopaków. Zastała siedzących przy stole
Kendalla, Logana i Carlosa. Za nimi na kanapie siedział zmanierowany James. Jennifer
odchrząknęła i odezwała się:
- Nie mam
pojęcia co wydarzyło się przez ostatnie dni, ale jeśli chcemy iść do kina to
chyba musimy się zbierać bo o 20 puszczają ostatni seans.
James chwilę
siedział w osłupieniu, a potem zerwał się i szybko poprawił włosy i koszulę. Wyciągnął
rękę w stronę Jenn, aby chwycić jej dłoń, ale ona się odsunęła i powiedziała:
- Nie tak
szybko ogierze. Po jednym pudełku śliwek nie chodzę jeszcze z nikim za rękę. Jeszcze
tak ze sto pudełek i zastanowię się nad tym.
James nie
był pewny czy to żart i stał skonfundowany. Jenn się zaśmiała i powiedziała:
- Dobra nie
myśl już tyle tylko bądź słodki i przystojny jak zawsze i wszystko będzie okay.
James z
szerokim uśmiechem otworzył drzwi przed Jennifer, ukłonił się nisko i zaczekał,
aż przejdzie. Rzucił chłopakom szybkie "na razie" i radośnie zatrzasnął za sobą drzwi.
Jeśli lubicie czytać opowiadania o BTR to polecam Wam dwa fajne blogi:
(kliknijcie w linki i poczytajcie)
A jest do tego 2 część ? jak tam to czekam na nn Bardzo proszę o 2 część :D
OdpowiedzUsuńNie planowałam drugiej części ale jeśli chcecie to chętnie napiszę. :)
Usuń~ada_maslow
Ja chcę 2 część ..PROSZE.!
OdpowiedzUsuńBardzo mi się spodobała to "opowiadanie" :D . Tak jak inni chcę 2 część . Liczę na to ,żeby coś się działo w 2 "
OdpowiedzUsuńSpodobało*
OdpowiedzUsuńBoska *o* jestem za 2 częścią! :) OOooooo, to takie kochane <3 czekam :*
OdpowiedzUsuńMasz talent do pisania..! Czekam na nn no i oczywiście na 2 część :-)
OdpowiedzUsuńTak druga część będzie spoko ;D
OdpowiedzUsuńA potem może coś o Loganie? XD