~ada_maslow
Jennifer musiała przyznać, że bawiła się z Jamesem świetnie. Nie była też już w stanie zaprzeczać, że polubiła Jamesa w ten szczególny sposób. Nie chciała jednak zbytnio się spieszyć. Ale jak wiadomo, życie płata różne figle. Jenn zdecydowała, że nie będzie się na razie w nic angażować. Chciała, aby wszystko zostało po staremu, ale z Jamesem nie było to możliwe. James nie odstępował jej na krok i już po kilku dniach całe Palm Woods domyślało się co jest na rzeczy. Pewnego dnia Jennifer nie wytrzymała i chwytając Jamesa za kołnierz powiedziała mu prosto w twarz:
- Słuchaj pijawko! Tak się do mnie przyssałeś, że za moment się uduszę. To, że zgodziłam się na ocieplenie naszych stosunków nie znaczy, że pozwoliłam Ci wszędzie za mną chodzić.
- Ale myślałem, że jesteśmy razem?
- Może i tak jest, ale daj mi chociaż dzień luzu bo eksploduję! Potem Ci powiem czy zdołam z Tobą wytrzymać w jakimkolwiek związku.
- Co ja będę bez Ciebie robił cały dzień?
- To co robiłeś zanim tu przyjechałam.
James już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale Jennifer przyłożyła mu palec do ust i cicho powiedziała:
- Zamilknij i odejdź.
Chłopak ze spuszczoną głową posłusznie wykonał polecenie. Jennifer zrobiła głęboki wdech i zaczęła rozmyślać co mogłaby robić. Spotkanie się z chłopakami oznaczałoby spotkanie się z Jamesem, więc musiała wymyślić coś innego. Skierowała się w stronę miasta. Szła w zasadzie bez konkretnego celu. Widząc, że ruch na ulicach staje się co raz większy, skręciła w boczną uliczkę. Z odpływów kanalizacyjnych buchały kłęby pary, a koło kontenerów walały się śmieci. Jenn ruszyła uliczką, aby skrótem dojść do salonu gier. Mijając stary budynek przeznaczony do rozbiórki, usłyszała przeraźliwe miauczenie. Od zawsze miała słabość do kotów, ale spojrzała na budynek, który walił się w oczach i zdecydowała, że nie będzie się tam pchała dla głupiego kota. Miauczenie znowu się powtórzyło, ale tym razem wydało się jeszcze bardziej żałosne. Jenn stała przed budynkiem z zaciśniętymi zębami. Kot ponownie zamiauczał i Jenn zdecydowała się wejść i wypuścić kota. Kręcąc głową i niedowierzając, że to robi Jennifer szarpnęła za klamkę. Drzwi otworzyły się z głośnym zgrzytem, a klamka, za którą chwyciła została jej w ręce. Odrzuciła ją na bok i delikatnie stąpając weszła do ciemnego przedpokoju. Rozejrzała się i zawołała:
- Kici, kici. Gdzie jesteś kotku?!
Kotek odpowiedział jej miauknięciem. Dźwięk dobiegał z piętra, na które wiodły wąskie spróchniałe schody. Jennifer klepnęła się w czoło i powiedziała na głos:
- Jasne. Przecież nie mogło być inaczej. Schody w starym opuszczonym domu. Genialnie.
Narzekając cały czas pod nosem położyła jedną nogę na pierwszy stopień. Nic się nie wydarzyło. Ale gdy tylko przeniosła swój ciężar ciała nad schód po całym domu rozległ się przeraźliwy trzask. Kotek zamiauczał ponownie, a Jenn powtarzając sobie, że to głupota ruszyła dalej po schodach. O dziwo doszła bezpiecznie na górę. Znowu zawołała kota, a ten odpowiedział jej miauczeniem z pokoju po prawej stronie. Weszła do środka i zobaczyła dwie świecące, zielone kropki na szczycie szafy.
- Tu jesteś mały. - powiedziała Jenn podchodząc do szafy. Wspięła się na palce i po omacku zaczęła szukać ręką kota. Gdy tylko go dotknęła, syknął głośno i zadrapał ją pazurami. Zanim Jennifer zdążyła go złapać, zeskoczył z szafy i pobiegł w kierunku drzwi. Wściekła Jenn rzuciła się za nim na podłogę, zagradzając mu drzwi. . Kot gwałtownie skręcił i wskoczył na stojący przy drzwiach regał. Jenn chwyciła niebezpiecznie chwiejący się regał, z którego już pospadała większość książek. Niestety regał runął na ziemię zatrzaskując drzwi. Jenn została uwięziona w ciemnym pokoju ze wściekłym kotem. Klęła teraz na siebie, że chciała ratować tak niewdzięczne zwierze. Kocur siedział teraz na lampie u sufitu i chybotał się na niej. Jenn postanowiła zostawić kota i zajęła się zatrzaśniętymi drzwiami. Odsunęła regał po czym zaczęła szarpać za klamkę. Drzwi nie chciały ustąpić. Na czoło Jennifer spadł kawałek białej farby. Spojrzała w górę i zobaczyła, że od ciężaru kota zaczął pękać sufit.
- Tego jeszcze brakowało głupi kocie, żeby przez Ciebie spadł na mnie suit. Rób co chcesz ale ja stąd wychodzę. - powiedziała do kota Jenn i mocnym kopniakiem wyważyła drzwi. Drzwi wyleciały razem z futryną, a ściana tracąc wsparcie nie utrzymała dłużej sufitu, który zaczął si sypać. Belki spadały jedna po drugiej, a Jenn cofała się ze strachem. Kiedy sytuacja się uspokoiła, a kurz opadł, Jennifer zobaczyła, że wejście jest zupełnie zablokowane. Nie było szans, żeby podniosła jakąkolwiek deskę, bo były zbyt ciężkie. Z rozpaczą usiadła na ziemi. Po chwili coś ruszyło się w drugim kącie pokoju i z między desek wyszedł kot. Utykał na tylną łapę, ale zwinnie przepchnął się przez belki i opuścił Jenn. Dziewczyna była w pułapce. Usilnie myślała jak wybrnąć z tej sytuacji i wyjęła telefon, aby zadzwonić po pomoc.
- Oczywiście! Kurwa Cię jebana mać! Ja Ci dam brak zasięgu ciulu! - wykrzyknęła z furią Jennifer i kopnęła w jedną z desek. Stopa zabolała ją niesamowicie, aż pojawiły się jej łzy w oczach. Tłumaczyła sobie te łzy bólem, ale były to łzy rozpaczy. Zdawała sobie sprawę ze swojego beznadziejnego położenia. Usiadła w kącie i po prostu zaczęła płakać.
Za to w Palm Woods, James nudził się niemiłosiernie. W końcu nie wytrzymał i wybrał numer do Jenn. Zdziwił się, ze była poza zasięgiem i zmarkotniał. Chciał usłyszeć jej głos, nawet jeśli miałaby na niego znowu nawrzeszczeć. Poszedł popytać znajomych czy nie widzieli gdzieś Jenn. Budda Bob strzygący żywopłot powiedział Jamesowi, że poszła w stronę centrum. "Skoro skierowała się do centrum to musiała ją widzieć Debby sprzedająca lody na rogu" pomyślał James i poszedł tam. Debby poinformowała go, że skręciła w uliczkę, więc pewnie poszła do salonu gier. James uradowany zdecydował do niej dołączyć. Skręcił w skrót i już miał minąć stary dom do rozbiórki, ale drogę zagrodził mu kot. Chciał go ominąć, ale kot ciągle wchodził mu pod nogi. James stanął przed kotem i zapytał go:
- Czego chcesz? Nie mam jedzenia.
Kot patrzył na Jamesa dziwnie inteligentnym wzrokiem. Miauknął krótko i zrobił kilka kroków w stronę domu, w którym uwięziona była Jenn.
- O co chodzi? Mam tam wejść? Co do cholery? Czy ja rozmawiam z kotem? O Jezu, chyba mi odbija. - powiedział i chciał odejść, ale kot ponownie wbiegł mu pod nogi zaczął prychać na niego.
- O co chodzi?! - krzyknął James, a wtedy kot ponownie zrobił kilka kroków w stronę domu.
- Tak, na pewno mi odbija. - podsumował James i ruszył za kotem. James wszedł do środka, a kot od razu wbiegł po schodach.
- No chyba, żartujesz, ze ja mam tam wejść? - zapytał, ale widząc nieustępliwość zwierzęcia ruszył na schody. Okropnie głośne skrzypienie dobiegło do uszu Jennifer. Zerwała się z podłogi, otarła oczy z łez i zaczęła krzyczeć:
- Halo! Jest tam ktoś?! Czy ktoś mnie słyszy?!
James zamarł w połowie schodów i krzyknął:
- Jenn?!
- James?! - odpowiedział mu głos z piętra.
James wbiegł po schodach i zaczął uspokajać dziewczynę:
- Jennifer, spokojnie, jestem tu. Za chwilę Cię stamtąd wyciągnę. Z trudem zaczął przerzucać powalone belki i po pół godzinie dokopał się do Jennifer. Miała zapłakaną twarz i strach w oczach. Gdy tylko zobaczyła Jamesa rzuciła mu się na szyję. Nie była w stanie nic powiedzieć, bo dusiły ją łzy. James wziął ją na ręce i wyniósł z domu. Kot zerknął tylko na nich zza rogu i pokuśtykał w swoją stronę.
Jenn była cały czas w szoku. James zaniósł ją do jej apartamentu i opatrzył podrapaną przez kota rękę. Powiedział:
- Przyniosę Ci coś na uspokojenie.
- Barek. - wyszeptała Jenn
- Co?
- Barek. W barku jest wódka.
Jennifer musiała przyznać, że bawiła się z Jamesem świetnie. Nie była też już w stanie zaprzeczać, że polubiła Jamesa w ten szczególny sposób. Nie chciała jednak zbytnio się spieszyć. Ale jak wiadomo, życie płata różne figle. Jenn zdecydowała, że nie będzie się na razie w nic angażować. Chciała, aby wszystko zostało po staremu, ale z Jamesem nie było to możliwe. James nie odstępował jej na krok i już po kilku dniach całe Palm Woods domyślało się co jest na rzeczy. Pewnego dnia Jennifer nie wytrzymała i chwytając Jamesa za kołnierz powiedziała mu prosto w twarz:
- Słuchaj pijawko! Tak się do mnie przyssałeś, że za moment się uduszę. To, że zgodziłam się na ocieplenie naszych stosunków nie znaczy, że pozwoliłam Ci wszędzie za mną chodzić.
- Ale myślałem, że jesteśmy razem?
- Może i tak jest, ale daj mi chociaż dzień luzu bo eksploduję! Potem Ci powiem czy zdołam z Tobą wytrzymać w jakimkolwiek związku.
- Co ja będę bez Ciebie robił cały dzień?
- To co robiłeś zanim tu przyjechałam.
James już otwierał usta, żeby coś powiedzieć, ale Jennifer przyłożyła mu palec do ust i cicho powiedziała:
- Zamilknij i odejdź.
Chłopak ze spuszczoną głową posłusznie wykonał polecenie. Jennifer zrobiła głęboki wdech i zaczęła rozmyślać co mogłaby robić. Spotkanie się z chłopakami oznaczałoby spotkanie się z Jamesem, więc musiała wymyślić coś innego. Skierowała się w stronę miasta. Szła w zasadzie bez konkretnego celu. Widząc, że ruch na ulicach staje się co raz większy, skręciła w boczną uliczkę. Z odpływów kanalizacyjnych buchały kłęby pary, a koło kontenerów walały się śmieci. Jenn ruszyła uliczką, aby skrótem dojść do salonu gier. Mijając stary budynek przeznaczony do rozbiórki, usłyszała przeraźliwe miauczenie. Od zawsze miała słabość do kotów, ale spojrzała na budynek, który walił się w oczach i zdecydowała, że nie będzie się tam pchała dla głupiego kota. Miauczenie znowu się powtórzyło, ale tym razem wydało się jeszcze bardziej żałosne. Jenn stała przed budynkiem z zaciśniętymi zębami. Kot ponownie zamiauczał i Jenn zdecydowała się wejść i wypuścić kota. Kręcąc głową i niedowierzając, że to robi Jennifer szarpnęła za klamkę. Drzwi otworzyły się z głośnym zgrzytem, a klamka, za którą chwyciła została jej w ręce. Odrzuciła ją na bok i delikatnie stąpając weszła do ciemnego przedpokoju. Rozejrzała się i zawołała:
- Kici, kici. Gdzie jesteś kotku?!
Kotek odpowiedział jej miauknięciem. Dźwięk dobiegał z piętra, na które wiodły wąskie spróchniałe schody. Jennifer klepnęła się w czoło i powiedziała na głos:
- Jasne. Przecież nie mogło być inaczej. Schody w starym opuszczonym domu. Genialnie.
Narzekając cały czas pod nosem położyła jedną nogę na pierwszy stopień. Nic się nie wydarzyło. Ale gdy tylko przeniosła swój ciężar ciała nad schód po całym domu rozległ się przeraźliwy trzask. Kotek zamiauczał ponownie, a Jenn powtarzając sobie, że to głupota ruszyła dalej po schodach. O dziwo doszła bezpiecznie na górę. Znowu zawołała kota, a ten odpowiedział jej miauczeniem z pokoju po prawej stronie. Weszła do środka i zobaczyła dwie świecące, zielone kropki na szczycie szafy.
- Tu jesteś mały. - powiedziała Jenn podchodząc do szafy. Wspięła się na palce i po omacku zaczęła szukać ręką kota. Gdy tylko go dotknęła, syknął głośno i zadrapał ją pazurami. Zanim Jennifer zdążyła go złapać, zeskoczył z szafy i pobiegł w kierunku drzwi. Wściekła Jenn rzuciła się za nim na podłogę, zagradzając mu drzwi. . Kot gwałtownie skręcił i wskoczył na stojący przy drzwiach regał. Jenn chwyciła niebezpiecznie chwiejący się regał, z którego już pospadała większość książek. Niestety regał runął na ziemię zatrzaskując drzwi. Jenn została uwięziona w ciemnym pokoju ze wściekłym kotem. Klęła teraz na siebie, że chciała ratować tak niewdzięczne zwierze. Kocur siedział teraz na lampie u sufitu i chybotał się na niej. Jenn postanowiła zostawić kota i zajęła się zatrzaśniętymi drzwiami. Odsunęła regał po czym zaczęła szarpać za klamkę. Drzwi nie chciały ustąpić. Na czoło Jennifer spadł kawałek białej farby. Spojrzała w górę i zobaczyła, że od ciężaru kota zaczął pękać sufit.
- Tego jeszcze brakowało głupi kocie, żeby przez Ciebie spadł na mnie suit. Rób co chcesz ale ja stąd wychodzę. - powiedziała do kota Jenn i mocnym kopniakiem wyważyła drzwi. Drzwi wyleciały razem z futryną, a ściana tracąc wsparcie nie utrzymała dłużej sufitu, który zaczął si sypać. Belki spadały jedna po drugiej, a Jenn cofała się ze strachem. Kiedy sytuacja się uspokoiła, a kurz opadł, Jennifer zobaczyła, że wejście jest zupełnie zablokowane. Nie było szans, żeby podniosła jakąkolwiek deskę, bo były zbyt ciężkie. Z rozpaczą usiadła na ziemi. Po chwili coś ruszyło się w drugim kącie pokoju i z między desek wyszedł kot. Utykał na tylną łapę, ale zwinnie przepchnął się przez belki i opuścił Jenn. Dziewczyna była w pułapce. Usilnie myślała jak wybrnąć z tej sytuacji i wyjęła telefon, aby zadzwonić po pomoc.
- Oczywiście! Kurwa Cię jebana mać! Ja Ci dam brak zasięgu ciulu! - wykrzyknęła z furią Jennifer i kopnęła w jedną z desek. Stopa zabolała ją niesamowicie, aż pojawiły się jej łzy w oczach. Tłumaczyła sobie te łzy bólem, ale były to łzy rozpaczy. Zdawała sobie sprawę ze swojego beznadziejnego położenia. Usiadła w kącie i po prostu zaczęła płakać.
Za to w Palm Woods, James nudził się niemiłosiernie. W końcu nie wytrzymał i wybrał numer do Jenn. Zdziwił się, ze była poza zasięgiem i zmarkotniał. Chciał usłyszeć jej głos, nawet jeśli miałaby na niego znowu nawrzeszczeć. Poszedł popytać znajomych czy nie widzieli gdzieś Jenn. Budda Bob strzygący żywopłot powiedział Jamesowi, że poszła w stronę centrum. "Skoro skierowała się do centrum to musiała ją widzieć Debby sprzedająca lody na rogu" pomyślał James i poszedł tam. Debby poinformowała go, że skręciła w uliczkę, więc pewnie poszła do salonu gier. James uradowany zdecydował do niej dołączyć. Skręcił w skrót i już miał minąć stary dom do rozbiórki, ale drogę zagrodził mu kot. Chciał go ominąć, ale kot ciągle wchodził mu pod nogi. James stanął przed kotem i zapytał go:
- Czego chcesz? Nie mam jedzenia.
Kot patrzył na Jamesa dziwnie inteligentnym wzrokiem. Miauknął krótko i zrobił kilka kroków w stronę domu, w którym uwięziona była Jenn.
- O co chodzi? Mam tam wejść? Co do cholery? Czy ja rozmawiam z kotem? O Jezu, chyba mi odbija. - powiedział i chciał odejść, ale kot ponownie wbiegł mu pod nogi zaczął prychać na niego.
- O co chodzi?! - krzyknął James, a wtedy kot ponownie zrobił kilka kroków w stronę domu.
- Tak, na pewno mi odbija. - podsumował James i ruszył za kotem. James wszedł do środka, a kot od razu wbiegł po schodach.
- No chyba, żartujesz, ze ja mam tam wejść? - zapytał, ale widząc nieustępliwość zwierzęcia ruszył na schody. Okropnie głośne skrzypienie dobiegło do uszu Jennifer. Zerwała się z podłogi, otarła oczy z łez i zaczęła krzyczeć:
- Halo! Jest tam ktoś?! Czy ktoś mnie słyszy?!
James zamarł w połowie schodów i krzyknął:
- Jenn?!
- James?! - odpowiedział mu głos z piętra.
James wbiegł po schodach i zaczął uspokajać dziewczynę:
- Jennifer, spokojnie, jestem tu. Za chwilę Cię stamtąd wyciągnę. Z trudem zaczął przerzucać powalone belki i po pół godzinie dokopał się do Jennifer. Miała zapłakaną twarz i strach w oczach. Gdy tylko zobaczyła Jamesa rzuciła mu się na szyję. Nie była w stanie nic powiedzieć, bo dusiły ją łzy. James wziął ją na ręce i wyniósł z domu. Kot zerknął tylko na nich zza rogu i pokuśtykał w swoją stronę.
Jenn była cały czas w szoku. James zaniósł ją do jej apartamentu i opatrzył podrapaną przez kota rękę. Powiedział:
- Przyniosę Ci coś na uspokojenie.
- Barek. - wyszeptała Jenn
- Co?
- Barek. W barku jest wódka.
James uniósł brwi, ale wyjął z barku butelkę Finlandii i kieliszek. Nalał i podał Jennifer, która jednym haustem i bez skrzywienia wlała w siebie alkohol. Wystawiła rękę z kieliszkiem po dolewkę. James dolał jej i tak powtórzyła czynność jeszcze trzy razy. Kiedy odłożyła kieliszek na stolik, James zapytał:
- Co Ty do diabła robiłaś w tym domu?
- Ratowałam kota.
- Chyba to Ty bardziej potrzebowałaś pomocy niż on.
- Jak mnie znalazłeś?
- Właśnie ten kot, którego ratowałaś o mało mnie nie zaatakował, żebym wszedł za nim do środka.
- James, tak bardzo się bałam. - powiedziała Jenn i przytuliła się
do Jamesa.
Tam w budynku, James pierwszy raz widział, że Jennifer
płacze. Pogłaskał ją po głowie i szepnął:
- Już po wszystkim.
Wtedy Jenn podniosła głowę i spojrzała Jamesowi w oczy. Zbliżyła
się do niego i zaczęła go namiętnie całować. W jej ustach czuć było
alkohol i gdy dłonią zjechała w okolice krocza Jamesa, on odsunął się od
niej i powiedział:
- Jesteś jeszcze w szoku i w dodatku trochę nietrzeźwa. Nie chcę wykorzystywać sytuacji. Idź się połóż i odpocznij.
- Uważam, że jednak powinieneś wykorzystać fakt, iż mam ochotę na seks. Byłoby grzechem to zmarnować.
Jenn nie czekając na odpowiedź, ponownie zaczęła całować Jamesa,
który tym razem już się nie bronił. Rozochocony dotykami Jennifer, objął
ją w talii i delikatnie napierając położył ją na kanapie, na której
siedzieli. Powoli ściągał z niej bluzkę, a następnie stanik. Z blaskiem w
oku przyglądał się chwilę jej kształtnym piersiom po czym przytknął
usta do jej szyi. Na ciele Jenn pojawiła się gęsia skórka. James
schodził pocałunkami co raz niżej. Kiedy dotarł do biustu, wysunął język
i zaczął drażnić nim jeden z sutków Jenn. Dziewczyna nabrała powietrza w
płuca i dłonią powędrowała do swoich majtek, które przez pieszczoty
Jamesa zrobiły się wilgotne. James to zauważył i sięgnął do swoich
spodni. Zsunął je wraz z bokserkami i ukazał swojego stojącego penisa.
Na widok jego dużej męskości, Jennifer pisnęła z zachwytu. Zwinnym
ruchem James zdjął z Jennifer mokre majteczki i położył się między jej
rozwartymi nogami. Jenn czuła jego twardego członka w pobliżu swoich intymnych miejsc. Ocierał się o nią i doprowadzał do szału. Chwilę później James podniósł się, przejechał dłonią po szparce Jenn po czym włożył tam penisa. Jenn zamknęła oczy z rozkoszy, ale po chwili je otworzyła, bo James zaczął tak szybko penetrować jej wnętrze, że naprężyły się mięśnie w jej całym ciele. Zaczęła wydawać stłumione okrzyki rozkoszy przy czym James skupiony na swojej pracy tylko pojękiwał od czasu do czasu. Gdy raz penis Jamesa wszedł całą długością w Jenn, dziewczyna wbiła paznokcie w przedramię chłopaka. Nie mogła krzyczeć, aby nie zaalarmować sąsiadów. Już samo zakłócanie spokoju przysporzyłoby im kłopotów, a co dopiero zmoczona i przesiąknięta seksem kanapa. Jęcząca Jenn z lekko zmarszczonym czołem, motywowała Jamesa do większego wysiłku. Głęboko wchodził w Jenn, a ona wtedy mimowolnie zaciskała mięśnie pochwy, co powodowało, że jej szparka zaciskała się mocniej wokół jego członka. Kiedy James zauważył tą zależność, wchodził w Jenn jak najgłębiej. Jenn nie mogła powstrzymać krzyku, kiedy wreszcie osiągnęła orgazm. Chwyciła wtedy Jamesa za szyję i szepnęła mu do ucha:
- Musisz wyjść.
James od razu pojął o co jej chodziło i tuż przed wytryskiem wyjął z niej penisa. Wziął go w dłoń i na jego rękę trysnęła porcja nasienia. James siedział na kanapie i dyszał. Kiedy obtarł już dłoń ze spermy, położył się na brzuchu Jenn. Zaczął bawić się jej pępkiem, a ona spokojnie leżała, oddychając głęboko.
Włożyła mu dłoń we włosy i raz po razie przeczesywała jego jedwabiście miękkie kosmyki. Nawet nie wiedziała kiedy zasnęła. Rankiem obudziła się w swoim łóżku, w ramionach Jamesa. Położyła rękę na
jego klacie i przesunęła nią po całej długości brzucha. Zatrzymała się
na granicy pościeli, która zasłaniała jego intymne miejsca. Sam widok
seksownego ciała Jamesa sprawiał że znowu miała ochotę na seks. Zbliżyła
swoją twarz do ucha Jamesa i zaczęła szeptać:
- Heej tygrysie, mrrrrau.
James otworzył oczy i pocałował Jenn. Dziewczyna kontynuowała uwodzenie:
- Nie masz ochoty rozgrzać swojej kocicy?
- Jak zrobisz mi śniadanie to się zastanowię.
- Co? Ją Ci mam robić śniadanie?
- Nie to nie. Nie ma śniadania nie ma seksu. - powiedział James odwracając się do Jenn plecami.
- Ej! Chyba sobie ze mnie żartujesz? Nie odwracaj się do mnie plecami. Słyszysz?!
Jenn klepnęła Jamesa w ramię, ale on nie zareagował. Dziewczyna
prychnęła ze złością, cisnęła w Jamesa poduszką i wstała robić
śniadanie. James tylko uśmiechnął się pod nosem, zadowolony, że ma tak
silną kartę przetargową.
Bardzo Was proszę o zagłosowanie w ankiecie po prawej stronie
( tuż pod listą postów)
Dziękuję i ślę całuski prosto z Anglii
Xoxoxo
to było zajebiste!!!!!!!!!!!!! Czekam na następną historyjkę, mam nadzieje ze dodasz ją szybko
OdpowiedzUsuńO Jezu! Ale twoje opowiadania są wciągające. Będzie coś jeszcze o Jamesie i Jennifer?
OdpowiedzUsuńJa sama nie wiem czy wolę takie opowiadania czy te wcześniejsze ale dla mnie genialne jest wszystko co piszesz wiec nieważne jaki będzie wynik ankiety i tak kocham tego bloga <3 Gośka
OdpowiedzUsuńHahaha xD A ja poproszę o opowiadanie o Camille i Loganie xD Nie sądzicie, że to trochę podejrzane, że tak namiętnie i często się całują?:D
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z tym opowiadaniem o Camille i Liganie :D
OdpowiedzUsuńheh, moja ulubiona kontynuacja ever xD boskie, czekam :*
OdpowiedzUsuńJezuu *.*
OdpowiedzUsuńJames uwielbiam :)
Kocham twojego bloga :*