poniedziałek, 21 października 2013

Big Time Emergency

Chłopaki byli na próbie, kiedy James dostał wiadomość od Camille. Cała czwórka miała zakaz wnoszenia telefonów na salę ćwiczeń, ale zawsze jakoś udawało im się je przemycić. Gdy tylko trener na chwilę się odwrócił, James wyjął telefon i odczytał smsa. Oczy otwarły mu się szeroko i krzyknął:
- Jennifer rodzi! 
Natychmiast wybiegł, a trener wrzasnął za nim:
- Gdzie? Próba jeszcze nie skończona!
- Zwariował pan? Jego dziewczyna rodzi! -odezwał się Kendall
- Co tu się dzieje? - zapytał Gustavo, który przed chwilą wszedł na salę
- Jennifer zaczęła rodzić. - oznajmił Logan
- Możemy iść? - zapytał Carlos robiąc minę szczeniaczka
- A, idźcie w cholerę. - machnął ręką Gustavo, zezwalając na wcześniejsze zakończenie próby.
James wskoczył za kierownicę swojego samochodu, ale Kendall widząc jak trzęsą mu się ręce, wyrzucił go na siedzenie pasażera i sam usiadł za kółkiem. W kilka minut dotarli do szpitala, do którego przewieziono Jennifer. Wszyscy wpadli zdyszani na porodówkę. Pielęgniarka wskazała im salę, w której rodziła Jennifer. Ledwo łapiąc oddech James powiedział z ulgą:

- Uff, zdążyliśmy.
- Jak Ci idzie Jennifer? – zapytał Carlos
- GŁUPIE PYTANIE! JA RODZĘ!
- Proszę się nie przejmować, niektóre kobiety ponoszą nerwy podczas porodu. – powiedział spokojnie lekarz
- E, ona ma tak zawsze. – uśmiechnął się James
- PRZEPRASZAM, CZY JA WAM NIE PRZESZKADZAM? – krzyknęła Jennifer
- Jasne, że nie. Trzymaj się i oddychaj. – uspokajał ją Carlos
- Moment. Bardzo przepraszam, ale co panowie wszyscy tu robicie? – zdziwił się lekarz – Który z panów jest ojcem?
- Wszyscy – odparł Kendall
- Proszę sobie nie żartować. – oburzył się lekarz – Zostaje tylko ojciec, albo wyrzucę panów wszystkich.
- Dobra James, trzymaj się. – rzucił Logan i klepnął Jamesa w ramię.
Kiedy już nie-ojcowie opuścili sale porodową, lekarz zwrócił się do Jamesa:
- Proszę pomagać małżonce, trzymać ją za rękę, oddychać razem z nią.
Kiedy chłopaki opuścili Jamesa, uświadomił sobie powagę sytuacji. Zrobił się blady i przygryzał wargi z nerwów. Słowo „małżonka” obijało mu się teraz o ściany czaszki.
- Kiedy poczuje pani skurcz, proszę przeć. – poinformował Jennifer lekarz.
Przy pierwszym silnym skurczu Jennifer krzyknęła, a James zemdlał. Lekarz popatrzył na niego i powiedział:
- Trzeba mu pomóc. Siostro, proszę przynieść mokry ręcznik, a ja go podniosę.
- HALO, ON TYLKO ZEMDLAŁ, A JA RODZĘ! ALE NIE, NO BO PO CO SIĘ MNĄ ZAJMOWAĆ?!
- Proszę pani, proszę się uspokoić, mamy wszystko pod kontrolą.
- JA NIE JESTEM POD KONTROLĄ! JA JUŻ DAWNO STRACIŁAM KONTROLĘ! ZOSTAWCIE TĄ CIOTĘ I MNĄ SIĘ ZAJMIJCIE!
- Weźcie tej wariatce dajcie coś na uspokojenie – zwrócił się do pielęgniarki
- WARIATEM TO JEST PAN… AAAAU!
- Proszę oddychać. Uff. Uff. Uff
Jennifer  spokorniała i patrząc na lekarza zaczęła powtarzać:
- Uff. Uff. Uff.
- Właśnie tak. Bardzo dobrze. I pamiętamy – skurcz i przemy.
- Uff. Uff. Okay.

Po kilku minutach James się ocknął i trzymając się łóżka pomału zaczął wstawać. Ledwie wyprostował kolana i lekarz zapytał wyciągając nożyce w stronę Jamesa:
- Chce pan przeciąć pępowinę?
James postawił oczy w słup i ponownie runął na podłogę.

Kiedy już się obudził, był już w innej sali. Zniknęli wszyscy lekarze i położne, a w czystym łóżku z niebieską pościelą, leżała zmęczona, ale szczęśliwa, Jennifer. Obok niej stali Kendall, Logan i Carlos. Kendall trzymał na rękach nowonarodzone dziecko. Logan i Carlos nachylali się nad nim i cmokali do małej. James przypatrywał się temu wszystkiemu jak zamurowany. Z transu wybił go lekarz, który kładąc mu rękę na ramieniu powiedział:
- Gratulacje, jest pan ojcem wspaniałej i zdrowej córeczki.
Dopiero wtedy reszta zauważyła, że James już się obudził. Jennifer uśmiechnęła się do niego szeroko i zaczęła się żalić:
- Zabrali mi dziecko i nie chcą oddać. Nawet nie zdążyłam jej dobrze pooglądać, a wujkowie już zaczęli ją męczyć.
- Co tak siedzisz? Chodź tu i weź swoją córkę na ręce. – powiedział Kendall
James wstał i powoli wziął małą na ręce. Robił to strasznie niepewnie, bo bał się, że uszkodzi dziecko. Była taka mała i krucha, jeszcze nieświadoma świata, ale doskonale wyczuła stres i niepewność w ruchach Jamesa i zaczęła płakać. James zaczął lekko panikować i chciał oddać dziecko Jennifer, ale ona powiedziała:
- Trzymaj ją. Usiądź tu na łóżku i zacznij kołysać. Musisz się nauczyć, a poza tym Ty będziesz wstawał do niej w nocy.
- Ja? – zdziwił się James
- Przyjemnie było jak ją robiłeś? To teraz się męcz. – zaśmiała się i cmoknęła Jamesa w policzek.
Mała powoli się uspokajała, aż w końcu zasnęła na rękach Jamesa.  Chwile siedzieli tak w ciszy, ale w końcu Carlos nie wytrzymał i wyszeptał:
- A jak jej dacie na imię?
James i Jennifer spojrzeli na siebie, a potem oboje zaczęli intensywnie myśleć.
- Czym byliśmy tak zajęci, że nie mieliśmy czasu wymyślić imienia dla dziecka? – zapytała Jennifer
- Ja wymyśliłem. – odpowiedział James
- Poważnie? Tylko błagam, nie Simona po Twojej babci.
- Nie no, nawet mi to do głowy nie przyszło. Myślałem o imieniu Samantha.
- Samantha? – powtórzyła z namysłem Jenn – Samantha, Samy.  Samy. SAM!
- Po Twoim uśmiechu wnioskuję, że się zgadzasz?
- Chcesz nazwać dziecko imieniem mojego ulubionego bohater z serialu i jeszcze się pytasz? – cieszyła się Jennifer.
- A no tak zapomniałem. Sam Winchester. – pokręcił głową James
- Chodź do mamy moja mała Sam. – zaczęła świergotać Jennifer i wzięła dziewczynkę od Jamesa.
- Wydaje mi się, że Samantha to jednak zły pomysł. – zauważył Logan
- Zamknij się! Samantha to genialne imię. – oburzyła się Jennifer – Nie słuchaj wujka kochanie, on ma nie po kolei w głowie. – zwróciła się do małej
- Ha, ha, nie musi od razu wiedzieć, że ma szurniętych wujków. – zaśmiał się Kendall
- I tak się dowie. – powiedział Carlos i pogłaskał rączkę Samanthy.

Do sali weszła położna i poprosiła chłopaków o wyjście, żeby mama z dzieckiem mogły odpocząć. 


-------------------------------------------------
Jestem zasmucona, że pod ostatnim one shotem było tak mało komentarzy :( Czyżby Wam się nie spodobał? 

7 komentarzy :

  1. James fiknął, a to dobre! A Sam to wcale nie takie złe imię. Mam dwa skojarzenia.
    1. Sam z "iCarly".
    2. Sam z "ER"
    Opowiadanie jak zwykle super.
    i Ej! skomentowałam ostatnie opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział świetny! :D I od razu mówię, że czytałam twoją ostatnią notkę i na serio była świetna ^.^ ale nie skomentowałam... wybacz. Obiecuję, że na następny raz skomentuje :)
    Ciesze się, że Jennifer urodziła słodziutką dziewczynkę... Samantha <3 <3 <3 James został tatusiem!! Ekstra ;)
    Czekam na ciąg dalszy ;)
    Pozdrawiam Stelss :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Sam z odlotowych agentek ^^ Boże, nie ma to jak 2 razy zemdleć na porodówce xDDDD czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Fajny rozdział, podoba mi się ;) A co to one shotów - proponuje, aby następny imagin nie był o miłości, szczęściu i przyjemności, tylko przeciwnie. Niech będzie inny. Np. Gwałt, bol, rozpacz itp. Czekam ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ooooooo mała Sam *.* <3 Już ją kocham :**** James najlepszy hahahaha :D Nadaj się śmieję!
    Przepraszam cię za to, że przedtem nie skomentowałam, ale niedawno dostałam lapka od naprawy i nie miałam jak. Przychylę się na pomysł anonima. może być to ciekawe. Bardzo chciałabym zobaczyć jakby ci to wyszło. Do następnej :********************

    OdpowiedzUsuń
  6. Winchester? Widze ze ktos oglada Supernatural :D

    OdpowiedzUsuń