Chłopaki byli na próbie, kiedy James dostał wiadomość od Camille. Cała
czwórka miała zakaz wnoszenia telefonów na salę ćwiczeń, ale zawsze jakoś
udawało im się je przemycić. Gdy tylko trener na chwilę się odwrócił, James
wyjął telefon i odczytał smsa. Oczy otwarły mu się szeroko i krzyknął:
- Jennifer rodzi!
Natychmiast wybiegł, a trener wrzasnął za nim:
- Gdzie? Próba jeszcze nie skończona!
- Zwariował pan? Jego dziewczyna rodzi! -odezwał się Kendall
- Co tu się dzieje? - zapytał Gustavo, który przed chwilą wszedł na salę
- Jennifer zaczęła rodzić. - oznajmił Logan
- Możemy iść? - zapytał Carlos robiąc minę szczeniaczka
- A, idźcie w cholerę. - machnął ręką Gustavo, zezwalając na
wcześniejsze zakończenie próby.
James wskoczył za kierownicę swojego samochodu, ale Kendall widząc jak
trzęsą mu się ręce, wyrzucił go na siedzenie pasażera i sam usiadł za kółkiem. W
kilka minut dotarli do szpitala, do którego przewieziono Jennifer. Wszyscy
wpadli zdyszani na porodówkę. Pielęgniarka wskazała im salę, w której rodziła
Jennifer. Ledwo łapiąc oddech James powiedział z ulgą:
- Jak Ci
idzie Jennifer? – zapytał Carlos
- GŁUPIE
PYTANIE! JA RODZĘ!
- Proszę się
nie przejmować, niektóre kobiety ponoszą nerwy podczas porodu. – powiedział
spokojnie lekarz
- E, ona ma
tak zawsze. – uśmiechnął się James
-
PRZEPRASZAM, CZY JA WAM NIE PRZESZKADZAM? – krzyknęła Jennifer
- Jasne, że
nie. Trzymaj się i oddychaj. – uspokajał ją Carlos
- Moment.
Bardzo przepraszam, ale co panowie wszyscy tu robicie? – zdziwił się lekarz –
Który z panów jest ojcem?
- Wszyscy –
odparł Kendall
- Proszę
sobie nie żartować. – oburzył się lekarz – Zostaje tylko ojciec, albo wyrzucę
panów wszystkich.
- Dobra
James, trzymaj się. – rzucił Logan i klepnął Jamesa w ramię.
Kiedy już
nie-ojcowie opuścili sale porodową, lekarz zwrócił się do Jamesa:
- Proszę
pomagać małżonce, trzymać ją za rękę, oddychać razem z nią.
Kiedy
chłopaki opuścili Jamesa, uświadomił sobie powagę sytuacji. Zrobił się blady i
przygryzał wargi z nerwów. Słowo „małżonka” obijało mu się teraz o ściany
czaszki.
- Kiedy
poczuje pani skurcz, proszę przeć. – poinformował Jennifer lekarz.
Przy
pierwszym silnym skurczu Jennifer krzyknęła, a James zemdlał. Lekarz popatrzył
na niego i powiedział:
- Trzeba mu
pomóc. Siostro, proszę przynieść mokry ręcznik, a ja go podniosę.
- HALO, ON
TYLKO ZEMDLAŁ, A JA RODZĘ! ALE NIE, NO BO PO CO SIĘ MNĄ ZAJMOWAĆ?!
- Proszę
pani, proszę się uspokoić, mamy wszystko pod kontrolą.
- JA NIE
JESTEM POD KONTROLĄ! JA JUŻ DAWNO STRACIŁAM KONTROLĘ! ZOSTAWCIE TĄ CIOTĘ I MNĄ
SIĘ ZAJMIJCIE!
- Weźcie tej
wariatce dajcie coś na uspokojenie – zwrócił się do pielęgniarki
- WARIATEM
TO JEST PAN… AAAAU!
- Proszę
oddychać. Uff. Uff. Uff
Jennifer spokorniała i patrząc na lekarza zaczęła
powtarzać:
- Uff. Uff.
Uff.
- Właśnie
tak. Bardzo dobrze. I pamiętamy – skurcz i przemy.
- Uff. Uff.
Okay.
Po kilku
minutach James się ocknął i trzymając się łóżka pomału zaczął wstawać. Ledwie
wyprostował kolana i lekarz zapytał wyciągając nożyce w stronę Jamesa:
- Chce pan
przeciąć pępowinę?
James
postawił oczy w słup i ponownie runął na podłogę.
Kiedy już się
obudził, był już w innej sali. Zniknęli wszyscy lekarze i położne, a w czystym
łóżku z niebieską pościelą, leżała zmęczona, ale szczęśliwa, Jennifer. Obok
niej stali Kendall, Logan i Carlos. Kendall trzymał na rękach nowonarodzone
dziecko. Logan i Carlos nachylali się nad nim i cmokali do małej. James
przypatrywał się temu wszystkiemu jak zamurowany. Z transu wybił go lekarz,
który kładąc mu rękę na ramieniu powiedział:
-
Gratulacje, jest pan ojcem wspaniałej i zdrowej córeczki.
Dopiero
wtedy reszta zauważyła, że James już się obudził. Jennifer uśmiechnęła się do
niego szeroko i zaczęła się żalić:
- Zabrali mi
dziecko i nie chcą oddać. Nawet nie zdążyłam jej dobrze pooglądać, a wujkowie
już zaczęli ją męczyć.
- Co tak
siedzisz? Chodź tu i weź swoją córkę na ręce. – powiedział Kendall
James wstał
i powoli wziął małą na ręce. Robił to strasznie niepewnie, bo bał się, że
uszkodzi dziecko. Była taka mała i krucha, jeszcze nieświadoma świata, ale
doskonale wyczuła stres i niepewność w ruchach Jamesa i zaczęła płakać. James
zaczął lekko panikować i chciał oddać dziecko Jennifer, ale ona powiedziała:
- Trzymaj
ją. Usiądź tu na łóżku i zacznij kołysać. Musisz się nauczyć, a poza tym Ty
będziesz wstawał do niej w nocy.
- Ja? –
zdziwił się James
- Przyjemnie
było jak ją robiłeś? To teraz się męcz. – zaśmiała się i cmoknęła Jamesa w
policzek.
Mała powoli
się uspokajała, aż w końcu zasnęła na rękach Jamesa. Chwile siedzieli tak w ciszy, ale w końcu
Carlos nie wytrzymał i wyszeptał:
- A jak jej
dacie na imię?
James i
Jennifer spojrzeli na siebie, a potem oboje zaczęli intensywnie myśleć.
- Czym
byliśmy tak zajęci, że nie mieliśmy czasu wymyślić imienia dla dziecka? –
zapytała Jennifer
- Ja
wymyśliłem. – odpowiedział James
- Poważnie?
Tylko błagam, nie Simona po Twojej babci.
- Nie no,
nawet mi to do głowy nie przyszło. Myślałem o imieniu Samantha.
- Samantha?
– powtórzyła z namysłem Jenn – Samantha, Samy.
Samy. SAM!
- Po Twoim
uśmiechu wnioskuję, że się zgadzasz?
- Chcesz
nazwać dziecko imieniem mojego ulubionego bohater z serialu i jeszcze się
pytasz? – cieszyła się Jennifer.
- A no tak
zapomniałem. Sam Winchester. – pokręcił głową James
- Chodź do
mamy moja mała Sam. – zaczęła świergotać Jennifer i wzięła dziewczynkę od
Jamesa.
- Wydaje mi
się, że Samantha to jednak zły pomysł. – zauważył Logan
- Zamknij
się! Samantha to genialne imię. – oburzyła się Jennifer – Nie słuchaj wujka
kochanie, on ma nie po kolei w głowie. – zwróciła się do małej
- Ha, ha,
nie musi od razu wiedzieć, że ma szurniętych wujków. – zaśmiał się Kendall
- I tak się
dowie. – powiedział Carlos i pogłaskał rączkę Samanthy.
Do sali
weszła położna i poprosiła chłopaków o wyjście, żeby mama z dzieckiem mogły
odpocząć.
-------------------------------------------------
Jestem zasmucona, że pod ostatnim one shotem było tak mało komentarzy :( Czyżby Wam się nie spodobał?
James fiknął, a to dobre! A Sam to wcale nie takie złe imię. Mam dwa skojarzenia.
OdpowiedzUsuń1. Sam z "iCarly".
2. Sam z "ER"
Opowiadanie jak zwykle super.
i Ej! skomentowałam ostatnie opowiadanie!
Rozdział świetny! :D I od razu mówię, że czytałam twoją ostatnią notkę i na serio była świetna ^.^ ale nie skomentowałam... wybacz. Obiecuję, że na następny raz skomentuje :)
OdpowiedzUsuńCiesze się, że Jennifer urodziła słodziutką dziewczynkę... Samantha <3 <3 <3 James został tatusiem!! Ekstra ;)
Czekam na ciąg dalszy ;)
Pozdrawiam Stelss :3
Sam z odlotowych agentek ^^ Boże, nie ma to jak 2 razy zemdleć na porodówce xDDDD czekam :*
OdpowiedzUsuńFajny rozdział, podoba mi się ;) A co to one shotów - proponuje, aby następny imagin nie był o miłości, szczęściu i przyjemności, tylko przeciwnie. Niech będzie inny. Np. Gwałt, bol, rozpacz itp. Czekam ;)
OdpowiedzUsuńOoooooo mała Sam *.* <3 Już ją kocham :**** James najlepszy hahahaha :D Nadaj się śmieję!
OdpowiedzUsuńPrzepraszam cię za to, że przedtem nie skomentowałam, ale niedawno dostałam lapka od naprawy i nie miałam jak. Przychylę się na pomysł anonima. może być to ciekawe. Bardzo chciałabym zobaczyć jakby ci to wyszło. Do następnej :********************
Winchester? Widze ze ktos oglada Supernatural :D
OdpowiedzUsuńO mój boże! Megaaa!
OdpowiedzUsuń