- Pojadę z
nim. – rzucił Kendall i ruszył w stronę drzwi.
- Jedźmy tam
wszyscy. Przecież chodzi o naszą przyjaciółkę. – wtrącił się Carlos
- Możecie
jechać w trójkę. Ja zostanę z Samanthą i Maxem. – powiedziała Jen
- Nie
zostaniesz sama z Maxem. – sprzeciwił się James.
Jen
popatrzyła na niego z niedowierzaniem i wybuchła:
- Nasza
przyjaciółka jest w szpitalu i nie wiadomo czy jej stan się drastycznie nie
pogorszył, a ty wyskakujesz z nieuzasadnioną zazdrością?!
- Wolałbym,
żebyś z nami pojechała. – odpowiedział spokojnie nie patrząc na nią tylko na
Maxa.
- A z kim
zostawię Samanthę?! – zapytała z kpiną w głosie.
- Max może z
nią zostać. – rzucił James, uśmiechając się do niego szyderczo.
- J-ja? –
zająknął się Max
Jen
spojrzała na niego, a potem z powrotem na Jamesa.
- Lepiej
nie. Mógłby nie dać sobie rady. Jedźcie już.
- M-mogę
zostać z dzieckiem. N-nie ma problemu. – powiedział Max i przełknął głośno
ślinę
- Nie ma
mowy. I tak już dla nas dużo zrobiłeś.
- Jen, to
będzie dla mnie przyjemność. L-lubię dzieci. A ty powinnaś jechać do
przyjaciółki.
James
patrzył na Maxa z nieukrywaną nienawiścią, ale i z rozbawieniem. Chętnie
poobserwowałby jak Max radzi sobie z Samanthą.
- Jesteś
cudowny Max. – powiedziała Jen, a wtedy z twarzy Jamesa zniknęło rozbawienie.
Założył ręce
na piersi i zmarszczył czoło. Wyglądał jak wściekły ochroniarz dyskoteki, który
ni chce wpuścić Maxa na imprezę.
- Tu masz
pieluszki, bo najpierw trzeba ją przewinąć. Jedzenie ma naszykowane. Wystarczy
odgrzać.
- Musimy
jechać. Chodź już. – poganiał ją James
-
Przepraszam, że cię z tym zostawiam. – jęknęła Jen
- Nie ma
sprawy. Jedź.
- Naprawdę
jesteś cudowny.
James
prychnął i zaczął tupać nogą. Jen obdarzyła Maxa ciepłym spojrzeniem, które
dodało mu odwagi, więc powiedział:
- Dla ciebie
wszystko.
James pewnie
rzuciłby się na Maxa, gdyby Jen nie chwyciła go za ramię i wyciągnęła z
mieszkania.
- Co z tobą?
Opanuj się James. – powiedziała, gdy wsiedli do samochodu.
James był cały czerwony i aż furczał ze złości.
- Jak mam
być opanowany, gdy ten leszcz jawnie z tobą flirtuje.
- Max ze mną
nie flirtuje. Do reszty już straciłeś rozum. Pomógł nam, więc mógłbyś okazać
chociaż odrobinę wdzięczności.
- Nie lubię
go.
- Nie
musisz.
- Świetnie!
- Świetnie!