piątek, 23 sierpnia 2013

Big Time Surprise

 Trochę ckliwie się zrobiło pod koniec, ale mam nadzieję, że taka drobna odmiana też Wam się spodoba. Kolejne opowiadanie już będzie ekhm... w moim stylu :P  ~ada_maslow

   Jennifer czuła się okropnie. Nocami wylewała łzy w poduszkę, a w dzień wyglądała jak cień samej siebie. Prawie nic nie jadła, a jeśli już coś zjadła, od razu to zwymiotowała. W takim stanie jej współpraca z brytyjskimi wytwórniami nie mogła pójść dobrze. Nie chciała jednak wracać do USA. 
Natomiast w LA nic nie mogło wrócić do normalności. Gęsta atmosfera, która wytworzyła się w BTR była nie do zniesienia. Po wyjeździe Jenn, James zdecydował się na związek z Lucy. Jednak odkąd Lucy nie miała z kim rywalizować o Jamesa, jej zapał zdecydowanie osłabł. James widział, że coś jest nie tak i też zrobił się markotny. Logan bezustannie mu wypominał:
- Zawsze mówiłeś, że Lucy będzie Twoja. To masz. Mam nadzieję, że jesteś zadowolony. 
Logan nie mógł wybaczyć przyjacielowi, że złamał serce jego kuzynce. 
Pewnego popołudnia chłopaki siedzieli w salonie, każdy zajęty czymś innym. Kendall przeglądał jedną z gazet młodzieżowych. Znalazł listę hitów na lato. Na pierwszym miejscu znajdowała się piosenka Jennifer "Inside The Storm". Po chwili odezwał się:

- Jenn nie ma już ponad miesiąc. Chyba powinna wydać już coś z nową wytwórnią. Ma ktoś o niej jakieś newsy? 
- Sam się martwię. - odpowiedział Logan - To do niej nie podobne. Ale chyba wiadomo czyja to zasługa. - podniósł głos i rzucił Jamesowi mordercze spojrzenie. James już chciał mu cos odpowiedzieć, ale uprzedził go Carlos:
- Dajcie już spokój. Od miesiąca jest taka sama gadka. Zamknijcie się wreszcie.
Logan łypał na Jamesa, który sączył lemoniadę przez słomkę. Do mieszkania weszła pani Knight z zaaferowaną miną. Od progu zaczęła mówić:
- Dzwoniła do mnie właśnie mama Jennifer. Strasznie była na mnie zła. Ja jej tłumaczyłam. Przecież dobrze się Wami zajmuję, prawda? Ja nie wiem jak mogło do tego dojść? 
- Mamo, zajmujesz się nami wspaniale. Uspokój się i powiedz wreszcie o co chodzi.
Pani Knight trzęsła się jeszcze z nerwów po rozmowie z mamą Jennifer, ale po chwili odpowiedziała cicho:
- Jennifer jest w ciąży.
Na te słowa James zaczął krztusić się lemoniadą. Spadł pod stół, a gdy wyszedł spod niego zapytał:
- Z kim?
- A skąd ja to mam wiedzieć?! - odpowiedziała pani Knight z wyrzutem- Obiecałam, że zajmę się jej córką. I co?! I co?!
- Ale czy to wiadomo, że zaszła w ciążę w LA?- zapytał Kendall.
- Jest w 2 miesiącu. Sama dowiedziała się niedawno, a dopiero wczoraj powiedziała o tym matce, gdy upewniła się o ciąży robiąc USG. 
- Czyli już mamy pewność, że zaszła w ciążę w LA. - podsumował Logan i posłał Jamesowi kolejne zabójcze spojrzenie. 
James nagle upadł na podłogę.
- A temu co? Zemdlał?- zdziwił się Logan
- Jezus, co się stało? Czemu on zemdlał? - krzyknęła pani Knight, podbiegając do Jamesa
- Yy... No jakby Ci to powiedzieć mamo? - Kendall zaczął cucić kumpla- Yy... Zdaje się, że James zostanie tatą.

Następnego ranka, James siedział już w samolocie do Londynu. W zasadzie nie miał pojęcia co powiedzieć Jennifer. Nie mógł po prostu zjawić się u niej z bukietem kwiatów, a poza tym kwiaty w takiej sytuacji byłyby śmiesznie nie na miejscu. Przyjść z pustymi rękami też nie wypadało. Kupił więc duże pudełko śliwek w czekoladzie. Przed lotniskiem na Gatwick, złapał taksówkę i szybko dotarł pod hotel, w którym mieszkała Jennifer. Stanął przed jej mieszkaniem i zapukał. Po chwili otworzyła mu, ale gdy tylko zauważyła, że to on, zatrzasnęła drzwi. James spodziewał się takiej reakcji, więc zapukał jeszcze raz. Jennifer znowu otworzyła, ale tylko wyrwała Jamesowi z rąk pudełko śliwek i ponownie zatrzasnęła drzwi. James usiadł pod drzwiami i czekał. Po około dwudziestu minutach, Jennifer uchyliła drzwi i rzuciła w Jamesa pustym pudełkiem po śliwkach. Zanim jednak zdążyła zatrzasnąć drzwi, James włożył stopę pomiędzy nie i na siłę wepchnął się do mieszkania. Jennifer bez słowa odwróciła się i poszła do kuchni napić się wody. James przerwał ciszę:
- Jenn, porozmawiajmy.
- Nie mamy o czym rozmawiać. - rzuciła sucho dziewczyna
- Jak nie mamy? Właśnie ta sytuacja tego wymaga.
- Jaka sytuacja? 
- Nie udawaj. Przecież wiem, że to moje dziecko. - zaczął denerwować się James.
- Od kogo się dowiedziałeś?
- Od matki Kendalla. Twoja mama zrobiła jej niezłą wojnę.
- Szlag! Prosiłam ją żeby nikomu nie mówiła.
- Bardzo dobrze, że powiedziała.
- Słuchaj, ja nic od Ciebie nie chcę. Daruj sobie.
- Ty może nie, ale ja chcę się zająć moim dzieckiem.
- Instynkt ojcowski Ci się włączył? 
- Jestem odpowiedzialny za Ciebie i to dziecko.
- Szkoda, że dopiero teraz jesteś taaaki odpowiedzialny.
- To nie jest tylko moja wina! Dobrze wiedziałaś co robisz! - krzyknął James, wyraźnie podenerwowany obrotem spraw.
- Nie podnoś na mnie głosu! Przysięgam, że nie ręczę za siebie! Nie panuję nad sobą!
- Dobra, spokojnie. Nie możesz się denerwować. 
- Pozwól, że moim zdrowiem zajmie się mój lekarz prowadzący.
Jennifer wyszła z kuchni i poszła do sypialni. Położyła się na łóżku i schowała twarz w poduszkę. Po chwili James uchylił drzwi i zapytał:
- Masz ochotę coś zjeść?
- Tosty z białym serem i dżemem. I sok grejpfrutowy.  
- Ok. Za raz będzie. 
James zrobił tosty i przyniósł Jenn. Usiadła na łóżku i zaczęła jeść. James usadowił się na parapecie okna. Zapanowała cisza, słychać było tylko chrupanie tostów zjadanych przez Jennifer. W końcu dziewczyna się odezwała, nie patrząc w ogóle na Jamesa:
- Ale kaszana, co nie?
- Eee...
- Co teraz będzie?
- Będziemy mieć dziecko.
- No widzę, że Tobie to jakoś łatwo przyszło. Ja dalej nie przyjęłam tego do świadomości. Tak się śmieję i mówię, że to jakieś jaja. Przecież to nie może być prawda. Potem patrzę na zdjęcie USG i przestaję się śmiać. A właśnie, chcesz zobaczyć zdjęcie USG?
- No jasne. - James zszedł z parapetu i usiadł obok Jenn, która wyjęła zdjęcie z szuflady.
- Niewiele tu jeszcze widać. Lekarz powiedział, że to takie czarne na tej kuleczce to oczko.
Serce Jamesa zaczęło bić szybciej, nie był w stanie wypowiedzieć ani jednego słowa, bo czuł, że za chwilę się rozpłacze. Jennifer wreszcie spojrzała na niego i uśmiechnęła się mimowolnie, widząc jego zaszklone oczy i czerwieniejące policzki. Ten widok był taki słodki, że ustąpiła z niej cała złość. W sumie cieszyła się, że James jest z nią teraz. Samotność ją wykańczała. Nie wiedziała jeszcze jak to się dalej potoczy. Nawet nie chciała o tym myśleć.Wreszcie od ponad miesiąca, czuła spokój. Nie smutek, nie radość. Po prostu błogi spokój.


 Co prawda to dość stare zdjęcia, ale już wtedy wyglądałby słodko jako tatuś :D
Przecudowne zdjęcia :')




A teraz mi powiedzcie jakiej płci ma być dziecko Jamesa i Jennifer?
Chłopiec czy dziewczynka? 

11 komentarzy :

  1. Super rozdział,fajnie by było gdyby dziecko Jamesa i Jennifer było dziewczynką :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No też bym chciała żeby to była dziewczynka :) Super rozdział i James tatą awww... :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Daj dziewczynkę andrzeju , dZiewczynkę

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. A ja będę inna i wolę chłopca;*
    P.S. Co jak co, ale dziecka, to się nie spodziewałam;p

    OdpowiedzUsuń
  6. O boshe, ale zaniedbałam czytanie blogów, pseplasam :( Uuuu, a co z Lucy? A walić, Jen i James są słoooodcy <3 Dzieckoooo? O.o Phahah c; boskie :3 czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Oooo jak cudacznie :3 ja mam nadzieję że to będzie chłopiec :D czekam na kolejną część ! :)

    OdpowiedzUsuń
  8. oj jak słodko mam nadzieję, że będą razem i stworzą śliczną rodzinkę:)
    A co do płci dziecka to dziewczynka!
    Plosieeee jak patrzyłam na te pic Jamesa i tej dziewczynki powyżej to normalnie idealna rola dla naszego kochanego mięśniaka;*

    OdpowiedzUsuń
  9. D Z I E C K O ?! No ale w sumie takie ciągłe uprawianie seksu nie mogło skończyć się inaczej :P
    Te zdjęcia Jamesa przekonały mnie że to powinna być dziewczynka :) Tak zdecydowanie dziewczynka :)

    OdpowiedzUsuń