Chciałyście seks? No to macie, moje niewyżyte zboczuchy. Mam nadzieję, że taka ilość Was zadowoli. Jeśli nie to przypominam, że mój blog nie nazywa się "Big Time Ostre Rżnięcie Gdziekolwiek i Kiedykolwiek" tylko skromnie "Big Time Dirty Imagines". :D
Kocham Was i pozdrawiam ~ada_maslow
Dzień 354 w zakładzie karnym. Mam wyjść po roku. Wiem jednak, że nie wyjdę. Dyrektor zakładu wystosował już pismo do sądu o przedłużenie mojego pobytu. Jako powód podał częste ucieczki z terenu zakładu. Nie moja wina, że tak źle nas pilnują. Formalnie miałam dostać 5 lat za posiadanie narkotyków, ale przespałam się z sędzią. Gdybym dała mu bez gumki i zrobiła loda, wyrok byłby uniewinniający. Stwierdziłam, że nie warto. Traktuję to jako wakacje all inclusive, bo i tak nie mam nic ciekawszego do roboty. Mam trzy zdrowe posiłki dziennie, a normalnie żywiłam się w McDonaldzie. Całodobową opiekę lekarską, a co najważniejsze, mam dach nad głową. Zdarzało mi się nocować na dworcu lub pobliskich lotniskach, a teraz mam celę z ogrzewaniem i na moje utrzymanie pracują zwykli prawi obywatele. Żyć nie umierać. Ostatnio zaabsorbował mnie bordowy Van stojący codziennie po drugiej stronie ulicy, na wprost naszego wybiegu. Siadałam przeważnie na ławeczce w cieniu drzewa i pomału wypalałam 4 papierosy, czekając na porę obiadokolacji. Lubiłam kontemplować w samotności. Kilka dni temu zauważyłam owego Vana. Kierowcą był młody blondyn o dość przystojnych rysach twarzy. Kiedy wychodziłam na wybieg, on prawie przyjeżdżał i parkował w takim miejscu, żeby mieć widok na mnie. Przez te kilka dni przyglądaliśmy się sobie z zainteresowaniem. Pewnego dnia podjechał pod samo ogrodzenie zakładu, otworzył szybę i zapytał:
- Nie nudzi Ci się tutaj?
- Może tak, może nie. - odpowiedziałam bez emocji i zaciągnęłam się papierosem.
- Chcesz się przejechać? - zapytał znowu nieznajomy z Vana
- A postawisz mi piwo?
- Nawet dwa.
- No to dobra.
Rozejrzałam się dookoła, a potem sprawnie wspięłam się na płot i delikatnie przeszłam nad drutem kolczastym.
- LOL - zdziwił się nieznajomy - To tak się wychodzi z zakładu karnego?
- Przynajmniej ja tak wychodzę.
- Przecież tu są kamery.
- Niby są, ale oni wiedzą, że wrócę jak zgłodnieję. Mam taki układ ze strażnikami. Nie alarmują przełożonych o moich ucieczkach , a ja nikomu nie mówię, że śpią na warcie.
- Sprytne.
- A jak.
Nieznajomy odpalił silnik i pojechaliśmy. W najbliższym sklepie kupił mi piwo, a potem zawiózł mnie nad rzekę. Zaczęłam wtedy rozmowę:
- Wrzucisz potem moje ciało do tej rzeki? Cwany jesteś.
- Ale jednak się mnie nie boisz.
- Nie, raczej nie. Nie wyglądasz na gwałciciela, a już na pewno nie na mordercę.
- Aha, dzięki.
- Nmzc. Może powiesz mi jak się nazywasz.
- Kendall. Jestem Kendall.
- Kendall... jak?
- A po co Ci moje nazwisko.
- Nie daję dupy jak nie znam nazwiska.
- Fajne masz zasady.
- Nie chcę potem zostać z jakimś bachorem na karku i nie znać ojca. A tak to upomnę się o alimenty.
- Masz wszystko zaplanowane jak widzę.
- Nie. Właśnie nic nie mam zaplanowane. Żyję z dnia na dzień. Gdyby było inaczej, nie byłabym tu z Tobą.
- A no fakt. A może teraz Ty powiesz mi jak się nazywasz.
- Nancy.
- Nancy... jak?
- Chcesz się ubiegać o alimenty?
- Być może.
- Nancy Rossenbauer.
- No to Nancy, chcesz posłuchać muzyki?
- Ehm... dziwna propozycja. Spodziewałam się innej, ale spoko.
Kendall puścił jakąś płytę. Usłyszałam wycie jakiegoś boysbandu. Początkowo skrzywiłam się, ale potem zaczęłam poruszać się do rytmu.
- Cóż to za zespół? - zapytałam
- Podoba Ci się? To właśnie moja muzyka i mój zespół.
- Poważnie?
- Tak. Śpiewam z kumplami w zespole Big Time Rush. Nie słyszałaś o nasz?
- Ee, jakoś nie, ale nawet fajnie gracie.
Wsłuchałam się w jedną z piosenek i zaczęłam oglądać wnętrze Vana. Panował tam lekki bałagan. Fotele pokryte były tandetną panterką, a tapicera obklejona była naklejkami z chipsów. Za przednimi siedzeniami wisiała kotara. Odwróciłam się i odsłoniłam ją.
- Uuu... a co to? - zapytałam widząc fajnie urządzone miejsce do spania na tyle Vana.
- To jest pokój do kontemplacji muzyki.
- Kontemplacji muzyki powiadasz. A z kim ją tam kontemplujesz?
- A różnie. Z mamą, z tatą, z wujkiem, z dziewczynami z zakładów karnych.
- A co można tam jeszcze robić?
- A co byś chciała?
- Może małe bara bara?
- Ty poważnie myślisz, że tylko dlatego Cię tu zaprosiłem?
- Nie wiem po co mnie tu zaprosiłeś, ale wiem po co przyjęłam to zaproszenie.
- Konkretna jesteś.
- To jak będzie?
- Wskakuj na tył.
Wskoczyłam na materac, którym wyłożony był cały tył Vana. Położyłam się na brzuchu i przytuliłam do mięciutkiego kocyka leżącego w kącie. Było mi strasznie wygodnie i myślałam, że za chwilę zasnę. Przydałby mi się taki Van. Kendall przecisnął się między siedzeniami i dołączył do mnie. Wsparłam się na łokciach i popatrzyłam na niego. Po chwili podniosłam się i zdjęłam bluzkę, a potem rozpięłam stanik. Rozpuściłam włosy, które uprzednio miałam upięte w kucyka. Zbliżyłam się do Kendalla, który siedział opierając się o ścianę. Usiadłam okrakiem na jego udach i spojrzałam mu w oczy. Chwyciłam jego dłonie i pokierowałam je na moje piersi. Wtedy zaczął je masować, ale już po chwili, zbliżył twarz do mojego biustu i językiem dotknął jednego z moich sutków. Przez chwilę bawił się, liżąc moje piersi, a potem podniósł się i chwytając mnie za plecy, położył mnie, a sam ułożył się na mnie. Całował mnie teraz w usta, ale tak namiętnie, jakby chciał pożreć moją twarz. Językiem świdrował w między moimi zębami, a ja wplotłam mu palce we włosy. Jednym ruchem odpiął guzik przy moich spodniach i włożył rękę do moich majtek. Najpierw głaskał mnie tam, a potem włożył w dziurkę dwa palce. Gmerał nimi w środku, a ja miałam problemy ze złapaniem oddechu przez ogrom podniecenia. Zakręciło mi się w głowie z braku tlenu. Nawet nie wiem kiedy Kendall zdjął ze mnie spodnie. Mogłam odsapnąć i nabrać powietrza, gdy zaczął ściągać swoje ubrania. Leżałam i dotykałam swojego rozpalonego ciała. Kiedy Kendall się rozebrał rozszerzył moje nogi i natychmiast wepchnął we mnie swojego penisa. Mocno chwycił mnie pod plecy, abym nie przesuwała się na materacu i zaczął napierać na mnie z taką siłą, że poczułam ból w lędźwiach. Jego ciało wykonywało falę nacierając na mnie. Jak pływy morza, wycofywał się na moment, aby potem ze zdwojoną siłą wrócić. Krople potu spływały po moim czole. Odgarnęłam mokre kosmyki z czoła i wróciłam do mierzwienia włosów Kendalla. Aby nie jęczeć głośno, namiętnie go całowałam. Van kołysał się od naszych gwałtownych ruchów, a ja w środku umierałam z rozkoszy. Oderwałam się od ust Kendalla i zagryzłam wargi, bo niesamowite uczucie orgazmu wydobyło z mego gardła zduszony krzyk. Zamknęłam oczy i bezwładnie osuwałam się w ciemność. Otulona w miękki kocyk w zupełności poddałam się poczynaniom Kendalla. Podniósł mnie i usadowił na swoich udach, a sam usiadł na piętach. Wtuliłam się w niego bo jeszcze nie miałam siły na żadną reakcję. On powili zaczął się kołysać, a razem z nim jego członek w mojej pochwie. Ponownie poczułam dreszcz podniecenia. Kendall chwycił mnie za pośladki i unosił je, a potem pozwolił swobodnie opadać. Za pierwszym razem gdy spadłam na jego twardego penisa, wbiła mu paznokcie w plecy. Jednoczesny ból i przyjemność jaką mi to dawało, doprowadzało mnie do obłędu. Po kilkunastu minutach brutalnego penetrowania mnie, Kendall się uspokoił. Wciąż na nim siedziałam i dopiero wtedy poczułam jak jego sperma spływa mi po pośladkach. Otarłam ją ręką i patrząc Kendallowi w oczy oblizałam palce. Przesuwałam je powoli po języku, aby dokładnie widział jak kropelka po kropelce, jego sperma spływa do moich ust. Patrzył na to dzikim wzrokiem, a ja czułam, że jego członek znowu twardnieje w mojej pochwie. Wstałam wtedy z Kendalla i schyliłam się do jego krocza. Wzięłam do ust czubek jego penisa i połaskotałam go językiem. Kendall jednak podniósł mnie i szepnął:
- Masz za ładną buzię, by to robić. Pamiętaj o tym.
W oczach zakręciły mi się łzy. Kendall to zauważył i znowu zaczął mnie namiętnie całować. Wzruszenie szybko ustąpiło miejsca ekscytacji. Po chwili Kendall odwrócił mnie tyłem do siebie i wszedł w mój wypięty tyłek. Znowu ostro mnie penetrował. Trzymał mnie za biodra i mocno wbijał we mnie swojego penisa. Trzymałam mocno kocyk i zaciskałam zęby. Wcale nie miałam jednak dość. Jego duży członek w chodził cały, aż jądra dotykały moich pośladków. Nie mogłam już wytrzymać i kiedy ponownie poczułam w sobie wytrysk spermy Kendalla, krzyknęłam, ale szybko schowałam twarz w kocyk i w niego wykrzyczałam wszystkie emocje związane z kolejnym orgazmem. Oboje padliśmy na materac i łapaliśmy oddech. Leżeliśmy tak kilka minut, a potem Kendall zaczął się ubierać. Przesiadł się potem na fotel kierowcy, otworzył okno i zapalił papierosa. Ja w dalszym ciągu leżałam z tyłu, ale gdy doszedł do mnie dym papierosa, nałóg zmusił mnie do wstania. Nałożyłam szybko ubrania na mokre ciało i usiadłam obok Kendalla. Od razu poczęstował mnie papierosem. Paliliśmy w ciszy i relaksowaliśmy się przy chłodnych powiewach powietrza wpadającego przez otwarte szyby. Po wypaleniu papierosów, Kendall zapalił silnik. Odwiózł mnie w miejsce z którego mnie zabrał. Było już dawno po kolacji i podwórko wokół zakładu było opustoszałe. Zanim wysiadłam zapytałam:
- Przyjedziesz jeszcze kiedyś?
- Postaram się.
- Aha, czyli nie przyjedziesz.
Spuściłam głowę i już chciałam wysiąść, ale Kendall złapał mnie za rękę i powiedział stanowczo:
- Jutro o tej samej porze. Dasz radę się wyrwać?
- Jasne. - rzuciłam z zadziornym uśmiechem i wysiadłam.
Przeskoczyłam przez płot i weszłam do bloku B. Tam czekał już na mnie strażnik i powiedział:
- Dziś Ci się upiekło, bo dyrektor nie przyszedł na kontrolę. Jego córka miała wypadek i pojechał do niej do szpitala. Idź do celki, a ja podrzucę Ci kolację.
- Dzięki Josh, gdyby nie Ty umarłabym dziś w nocy z głodu.
- Linda zostawiła dla Ciebie chyba coś specjalnego.
- Naleśniki z jabłkami?! - zapytałam ze świecącymi ze szczęścia oczami
- Tak. - uśmiechnął się strażnik i poszedł na stołówkę.
Wróciłam do mojej celki i położyłam się na łóżku. "Kochana Linda" pomyślałam i szybko wróciłam myślami do chwil spędzonych dzisiaj w Vanie. Już nie mogłam doczekać się jutra.
Kocham Was i pozdrawiam ~ada_maslow
Dzień 354 w zakładzie karnym. Mam wyjść po roku. Wiem jednak, że nie wyjdę. Dyrektor zakładu wystosował już pismo do sądu o przedłużenie mojego pobytu. Jako powód podał częste ucieczki z terenu zakładu. Nie moja wina, że tak źle nas pilnują. Formalnie miałam dostać 5 lat za posiadanie narkotyków, ale przespałam się z sędzią. Gdybym dała mu bez gumki i zrobiła loda, wyrok byłby uniewinniający. Stwierdziłam, że nie warto. Traktuję to jako wakacje all inclusive, bo i tak nie mam nic ciekawszego do roboty. Mam trzy zdrowe posiłki dziennie, a normalnie żywiłam się w McDonaldzie. Całodobową opiekę lekarską, a co najważniejsze, mam dach nad głową. Zdarzało mi się nocować na dworcu lub pobliskich lotniskach, a teraz mam celę z ogrzewaniem i na moje utrzymanie pracują zwykli prawi obywatele. Żyć nie umierać. Ostatnio zaabsorbował mnie bordowy Van stojący codziennie po drugiej stronie ulicy, na wprost naszego wybiegu. Siadałam przeważnie na ławeczce w cieniu drzewa i pomału wypalałam 4 papierosy, czekając na porę obiadokolacji. Lubiłam kontemplować w samotności. Kilka dni temu zauważyłam owego Vana. Kierowcą był młody blondyn o dość przystojnych rysach twarzy. Kiedy wychodziłam na wybieg, on prawie przyjeżdżał i parkował w takim miejscu, żeby mieć widok na mnie. Przez te kilka dni przyglądaliśmy się sobie z zainteresowaniem. Pewnego dnia podjechał pod samo ogrodzenie zakładu, otworzył szybę i zapytał:
- Nie nudzi Ci się tutaj?
- Może tak, może nie. - odpowiedziałam bez emocji i zaciągnęłam się papierosem.
- Chcesz się przejechać? - zapytał znowu nieznajomy z Vana
- A postawisz mi piwo?
- Nawet dwa.
- No to dobra.
Rozejrzałam się dookoła, a potem sprawnie wspięłam się na płot i delikatnie przeszłam nad drutem kolczastym.
- LOL - zdziwił się nieznajomy - To tak się wychodzi z zakładu karnego?
- Przynajmniej ja tak wychodzę.
- Przecież tu są kamery.
- Niby są, ale oni wiedzą, że wrócę jak zgłodnieję. Mam taki układ ze strażnikami. Nie alarmują przełożonych o moich ucieczkach , a ja nikomu nie mówię, że śpią na warcie.
- Sprytne.
- A jak.
Nieznajomy odpalił silnik i pojechaliśmy. W najbliższym sklepie kupił mi piwo, a potem zawiózł mnie nad rzekę. Zaczęłam wtedy rozmowę:
- Wrzucisz potem moje ciało do tej rzeki? Cwany jesteś.
- Ale jednak się mnie nie boisz.
- Nie, raczej nie. Nie wyglądasz na gwałciciela, a już na pewno nie na mordercę.
- Aha, dzięki.
- Nmzc. Może powiesz mi jak się nazywasz.
- Kendall. Jestem Kendall.
- Kendall... jak?
- A po co Ci moje nazwisko.
- Nie daję dupy jak nie znam nazwiska.
- Fajne masz zasady.
- Nie chcę potem zostać z jakimś bachorem na karku i nie znać ojca. A tak to upomnę się o alimenty.
- Masz wszystko zaplanowane jak widzę.
- Nie. Właśnie nic nie mam zaplanowane. Żyję z dnia na dzień. Gdyby było inaczej, nie byłabym tu z Tobą.
- A no fakt. A może teraz Ty powiesz mi jak się nazywasz.
- Nancy.
- Nancy... jak?
- Chcesz się ubiegać o alimenty?
- Być może.
- Nancy Rossenbauer.
- No to Nancy, chcesz posłuchać muzyki?
- Ehm... dziwna propozycja. Spodziewałam się innej, ale spoko.
Kendall puścił jakąś płytę. Usłyszałam wycie jakiegoś boysbandu. Początkowo skrzywiłam się, ale potem zaczęłam poruszać się do rytmu.
- Cóż to za zespół? - zapytałam
- Podoba Ci się? To właśnie moja muzyka i mój zespół.
- Poważnie?
- Tak. Śpiewam z kumplami w zespole Big Time Rush. Nie słyszałaś o nasz?
- Ee, jakoś nie, ale nawet fajnie gracie.
Wsłuchałam się w jedną z piosenek i zaczęłam oglądać wnętrze Vana. Panował tam lekki bałagan. Fotele pokryte były tandetną panterką, a tapicera obklejona była naklejkami z chipsów. Za przednimi siedzeniami wisiała kotara. Odwróciłam się i odsłoniłam ją.
- Uuu... a co to? - zapytałam widząc fajnie urządzone miejsce do spania na tyle Vana.
- To jest pokój do kontemplacji muzyki.
- Kontemplacji muzyki powiadasz. A z kim ją tam kontemplujesz?
- A różnie. Z mamą, z tatą, z wujkiem, z dziewczynami z zakładów karnych.
- A co można tam jeszcze robić?
- A co byś chciała?
- Może małe bara bara?
- Ty poważnie myślisz, że tylko dlatego Cię tu zaprosiłem?
- Nie wiem po co mnie tu zaprosiłeś, ale wiem po co przyjęłam to zaproszenie.
- Konkretna jesteś.
- To jak będzie?
- Wskakuj na tył.
Wskoczyłam na materac, którym wyłożony był cały tył Vana. Położyłam się na brzuchu i przytuliłam do mięciutkiego kocyka leżącego w kącie. Było mi strasznie wygodnie i myślałam, że za chwilę zasnę. Przydałby mi się taki Van. Kendall przecisnął się między siedzeniami i dołączył do mnie. Wsparłam się na łokciach i popatrzyłam na niego. Po chwili podniosłam się i zdjęłam bluzkę, a potem rozpięłam stanik. Rozpuściłam włosy, które uprzednio miałam upięte w kucyka. Zbliżyłam się do Kendalla, który siedział opierając się o ścianę. Usiadłam okrakiem na jego udach i spojrzałam mu w oczy. Chwyciłam jego dłonie i pokierowałam je na moje piersi. Wtedy zaczął je masować, ale już po chwili, zbliżył twarz do mojego biustu i językiem dotknął jednego z moich sutków. Przez chwilę bawił się, liżąc moje piersi, a potem podniósł się i chwytając mnie za plecy, położył mnie, a sam ułożył się na mnie. Całował mnie teraz w usta, ale tak namiętnie, jakby chciał pożreć moją twarz. Językiem świdrował w między moimi zębami, a ja wplotłam mu palce we włosy. Jednym ruchem odpiął guzik przy moich spodniach i włożył rękę do moich majtek. Najpierw głaskał mnie tam, a potem włożył w dziurkę dwa palce. Gmerał nimi w środku, a ja miałam problemy ze złapaniem oddechu przez ogrom podniecenia. Zakręciło mi się w głowie z braku tlenu. Nawet nie wiem kiedy Kendall zdjął ze mnie spodnie. Mogłam odsapnąć i nabrać powietrza, gdy zaczął ściągać swoje ubrania. Leżałam i dotykałam swojego rozpalonego ciała. Kiedy Kendall się rozebrał rozszerzył moje nogi i natychmiast wepchnął we mnie swojego penisa. Mocno chwycił mnie pod plecy, abym nie przesuwała się na materacu i zaczął napierać na mnie z taką siłą, że poczułam ból w lędźwiach. Jego ciało wykonywało falę nacierając na mnie. Jak pływy morza, wycofywał się na moment, aby potem ze zdwojoną siłą wrócić. Krople potu spływały po moim czole. Odgarnęłam mokre kosmyki z czoła i wróciłam do mierzwienia włosów Kendalla. Aby nie jęczeć głośno, namiętnie go całowałam. Van kołysał się od naszych gwałtownych ruchów, a ja w środku umierałam z rozkoszy. Oderwałam się od ust Kendalla i zagryzłam wargi, bo niesamowite uczucie orgazmu wydobyło z mego gardła zduszony krzyk. Zamknęłam oczy i bezwładnie osuwałam się w ciemność. Otulona w miękki kocyk w zupełności poddałam się poczynaniom Kendalla. Podniósł mnie i usadowił na swoich udach, a sam usiadł na piętach. Wtuliłam się w niego bo jeszcze nie miałam siły na żadną reakcję. On powili zaczął się kołysać, a razem z nim jego członek w mojej pochwie. Ponownie poczułam dreszcz podniecenia. Kendall chwycił mnie za pośladki i unosił je, a potem pozwolił swobodnie opadać. Za pierwszym razem gdy spadłam na jego twardego penisa, wbiła mu paznokcie w plecy. Jednoczesny ból i przyjemność jaką mi to dawało, doprowadzało mnie do obłędu. Po kilkunastu minutach brutalnego penetrowania mnie, Kendall się uspokoił. Wciąż na nim siedziałam i dopiero wtedy poczułam jak jego sperma spływa mi po pośladkach. Otarłam ją ręką i patrząc Kendallowi w oczy oblizałam palce. Przesuwałam je powoli po języku, aby dokładnie widział jak kropelka po kropelce, jego sperma spływa do moich ust. Patrzył na to dzikim wzrokiem, a ja czułam, że jego członek znowu twardnieje w mojej pochwie. Wstałam wtedy z Kendalla i schyliłam się do jego krocza. Wzięłam do ust czubek jego penisa i połaskotałam go językiem. Kendall jednak podniósł mnie i szepnął:
- Masz za ładną buzię, by to robić. Pamiętaj o tym.
W oczach zakręciły mi się łzy. Kendall to zauważył i znowu zaczął mnie namiętnie całować. Wzruszenie szybko ustąpiło miejsca ekscytacji. Po chwili Kendall odwrócił mnie tyłem do siebie i wszedł w mój wypięty tyłek. Znowu ostro mnie penetrował. Trzymał mnie za biodra i mocno wbijał we mnie swojego penisa. Trzymałam mocno kocyk i zaciskałam zęby. Wcale nie miałam jednak dość. Jego duży członek w chodził cały, aż jądra dotykały moich pośladków. Nie mogłam już wytrzymać i kiedy ponownie poczułam w sobie wytrysk spermy Kendalla, krzyknęłam, ale szybko schowałam twarz w kocyk i w niego wykrzyczałam wszystkie emocje związane z kolejnym orgazmem. Oboje padliśmy na materac i łapaliśmy oddech. Leżeliśmy tak kilka minut, a potem Kendall zaczął się ubierać. Przesiadł się potem na fotel kierowcy, otworzył okno i zapalił papierosa. Ja w dalszym ciągu leżałam z tyłu, ale gdy doszedł do mnie dym papierosa, nałóg zmusił mnie do wstania. Nałożyłam szybko ubrania na mokre ciało i usiadłam obok Kendalla. Od razu poczęstował mnie papierosem. Paliliśmy w ciszy i relaksowaliśmy się przy chłodnych powiewach powietrza wpadającego przez otwarte szyby. Po wypaleniu papierosów, Kendall zapalił silnik. Odwiózł mnie w miejsce z którego mnie zabrał. Było już dawno po kolacji i podwórko wokół zakładu było opustoszałe. Zanim wysiadłam zapytałam:
- Przyjedziesz jeszcze kiedyś?
- Postaram się.
- Aha, czyli nie przyjedziesz.
Spuściłam głowę i już chciałam wysiąść, ale Kendall złapał mnie za rękę i powiedział stanowczo:
- Jutro o tej samej porze. Dasz radę się wyrwać?
- Jasne. - rzuciłam z zadziornym uśmiechem i wysiadłam.
Przeskoczyłam przez płot i weszłam do bloku B. Tam czekał już na mnie strażnik i powiedział:
- Dziś Ci się upiekło, bo dyrektor nie przyszedł na kontrolę. Jego córka miała wypadek i pojechał do niej do szpitala. Idź do celki, a ja podrzucę Ci kolację.
- Dzięki Josh, gdyby nie Ty umarłabym dziś w nocy z głodu.
- Linda zostawiła dla Ciebie chyba coś specjalnego.
- Naleśniki z jabłkami?! - zapytałam ze świecącymi ze szczęścia oczami
- Tak. - uśmiechnął się strażnik i poszedł na stołówkę.
Wróciłam do mojej celki i położyłam się na łóżku. "Kochana Linda" pomyślałam i szybko wróciłam myślami do chwil spędzonych dzisiaj w Vanie. Już nie mogłam doczekać się jutra.
Phahah xD W celi, ciekawe :P On kaucji nie wpłaci i nie zabierze? O foch :P czekam :*
OdpowiedzUsuńBOSKII!!!!!!!!!!!!!!!! Czekam na nn
OdpowiedzUsuńFajne, fajne... Tylko nie spodziewałam się, że Kendall lubi takie łatwe dziewczyny D:
OdpowiedzUsuńXD
Mój wujek ma vana tylko że białego i nie ma w nim "pokoju do kontemplacji muzyki" :/ chociaż to chyba dobrze :P
OdpowiedzUsuńO_o ja się zapowietrzam jak czytam Twoje opowiadania, kiedyś zejdę przed monitorem :)
OdpowiedzUsuń