Czyżby jutro zaczynał się już wrzesień? Jak to szybko zleciało. Wiem, że niektórzy z Was zaczynają już wkrótce szkołę. Biedactwa moje :( Mam nadzieję, że chociaż po moim opowiadaniu poczujecie się lepiej. Kocham i pozdrawiam ~ada_maslow
Siedziałam właśnie przy komputerze i pisałam z koleżankami na facebooku, gdy nagle pojawiło się nowe okno rozmowy. "Hej, co robisz?" napisał Logan. Zaczęłam się zastanawiać co mu odpisać. Po długim namyśle odpisałam, jakże wymowne "Nic, a co?". Nie zwracałam już uwagi na wiadomości od koleżanek, tylko wpatrywałam się w napis "Logan is typing..." No i pisał i pisał i pisał. W końcu dostałam taką wiadomość:
"Gdybyś miała ochotę to moglibyśmy pojechać na jakąś wycieczkę. Wziąłbym samochód i moglibyśmy się gdzieś przejechać. Co Ty na to?"
Aż podskoczyłam z radości na krześle. Opanowałam się jednak i udawałam, że się zastanawiam. Odpisałam "hmm..." a po chwili "Dobra, może być." "To kiedy mogę po Ciebie wpaść?" - zapytał Logan- "Może być za pół godziny?" Odpisałam Loganowi "Okay" , do koleżanek krótkie "pa" i pobiegłam się przygotować na spotkanie z Loganem. Prawie zdążyłam się odpicować, gdy zadzwonił domofon "Czekam przy bramie". Nawet nic nie odpowiedziałam tylko zbiegłam do Logana najszybciej jak mogłam. Uśmiechnął się na mój widok i powiedział:
- Ślicznie dziś wyglądasz. Znaczy zawsze wyglądasz ślicznie i dziś też. - zaczął mieszać się Logan
- Heh, spokojne, zrozumiałam. Gdzie jedziemy?
- Gdzie tylko masz ochotę.
- Oj no nie mam pomysłu, naprawdę.
- No to pojedziemy tam gdzie nas poniesie.
- Okay. - odpowiedziałam radośnie i wpakowałam się do samochodu.
Jechaliśmy faktycznie bez celu. Objechaliśmy kilka razy rondo, aż w końcu robiąc wyliczankę wybraliśmy drogę, w którą wjechać. Wypadło na Beach Avenue, która prowadziła do niestrzeżonej plaży z wydmami. Logan zajechał na parking i po kilku minutach już siedzieliśmy między wydmami.
- Mogliśmy sobie wziąć jakieś piwo. Milej by się siedziało. - zażartowałam
- Mam coś lepszego od piwa. - powiedział Logan sięgając do kieszeni.
Wyjął z niej mały woreczek, w którym był biały proszek.
- Chyba żartujesz? Co Ty sobie myślisz? - popatrzyłam na Logana z niedowierzaniem.
- Oj no przepraszam myślałem, że...
- No co myślałeś? Myślałeś, że tyle wystarczy dla dwóch osób?
Logan szeroko otworzył oczy, a potem się zaśmiał i wyciągnął drugi woreczek.Wzięłam go od niego i zapytałam:
- Skąd to masz i ile dałeś?
- A czy to ważne?
- W sumie nie. - wzruszyłam ramionami i otworzyłam woreczek.
Powąchałam zawartość i zaśmiałam się:
- Sprawdzam czy to nie cukier puder.
- No wiesz. - oburzył się Logan. Nie wciągam cukru pudru
- A no tak zapomniałam, że Ty wąchasz klej.
- Ha, ha, bardzo śmieszne.
- Masz sprzęt czy jedziemy na dziko?
- Na dziko.
- No to dajemy.
Nasypaliśmy sobie "cukru pudru" na zewnętrzną stronę dłoni.
- To na trzy. - powiedziałam -Raz
- Dwa
- Trzy
Na moją komendę "trzy" wciągnęliśmy sporą dawkę proszku. Do oczu napłynęły mi łzy i tylko czekałam czy kichnę. Na szczęście udało mi się powstrzymać ten odruch. Zerknęłam na Logana i widząc jego białego wąsa pod nosem zaczęłam się śmiać.
- Szybko to na Ciebie podziałało - powiedział Logan
- To raczej Twój widok tak na mnie działa.
- Tak właśnie działam na kobiety. Jestem jak narkotyk.
- Ha ha, na pewno dla mnie, ale proszę wytrzyj twarz, bo padnę ze śmiechu.
Logan zrobił to o co go prosiłam i przygotowaliśmy kolejną porcję do wciągnięcia. Po tej dawce położyłam się bo zaczęło kręcić mi się w głowie. Logan krzyknął:
- Walimy następną!
- Czekaj! Słyszysz?
- Co?
- Silnik samochodu.
- Kradną mi auto!
- Biegiem na parking!
Dotarliśmy szybko na parking i Logan krzyknął:
- Oddawaj moje auto! Gdzie jedziesz?! Stój
Auto w rzeczywistości stało w miejscu, ale my byliśmy święcie przekonane, że od nas odjeżdża.
- Musimy go złapać! Logan biegnij! Gdzie biegniesz? Auto jest tam!
Logan zatoczył się i upadł na ziemię. Zaczął krzyczeć:
- Wpadłem w ruchome piaski! Wciągają mnie.
Odwróciłam się jednak od niego i pobiegłam w stronę samochodu. Szarpnęłam za klamkę i otworzyłam drzwi po stronie kierowcy.
- Logan, kuwa to auto samo jedzie. Paczaj nikt nie prowadzi, a ono dalej jedzie. Stój!!!!!!!
Loganowi jakimś cudem udało się wydostać z "ruchomych piasków", podbiegł do samochodu i rzucił się pod koła krzycząc:
- Zatrzymaj się!
Leżał tak chwilę, po czym wstał i usiadł za kierownicą. Skinął na mnie głową, żebym wsiadła. Tak też zrobiłam. Logan odpalił silnik i powiedział:
- Zobaczymy gdzie ten skurczybyk chce jechać.
Wcisnął gaz i puścił kierownicę. Widząc co robi wrzasnęłam:
- Trzymaj kierownice głąbie!!! Co Ty robisz?
- Dobra, to jedziemy nad rzekę. Tu blisko rzeka wpada do oceanu.
Pojechaliśmy więc. Logan dziwnie nachylał głowę w stronę przedniej szyby. Zrobiło się już ciemno, a halucynacje robiły się co raz mocniejsze. Nagle Logan zahamował gwałtownie.
- Co robisz baranie!? Potrąciłbym Cię. Patrz jaki debil.
- O co chodzi co tam widzisz?
- No patrz ten facet w stroju pandy wszedł mi na drogę.
W momencie, gdy mi to powiedział, zauważyłam tego Pana Pandę.
- Logan, jedź! On ma piłę łańcuchową!
Logan wcisnął gaz i zaczęliśmy uciekać, ale Pan Panda nas gonił. Pędziliśmy szosą chyba z 200 km/h, ale tak nam się tylko wydawało. Jechaliśmy może 200 ale metrów na minutę. Wreszcie zgubiliśmy Pana Pandę i ruszyliśmy w dalszą drogę. Po krótkiej ciszy Logan odezwał się mówiąc do siebie:
- Gdzie ten zakręt? Tu powinien być zakręt.
Potem odezwał się do mnie:
- Ej pamiętasz tu powinien być zakręt. Ktoś zajebał zakręt. Czemu Ty jesteś naga?!
Zerknęłam na siebie i rzeczywiście była naga. Nie pamiętałam, żebym się rozbierała. Przerażona spojrzałam na Logana. Okazało się, że on też jest nagi. Zaczęliśmy krzyczeć, ale szybko krzyki przerażenia zmieniły się w głupkowaty śmiech. Śmialiśmy się nie wiadomo z czego. Znalazłam na tylnym siedzeniu nasze ubrania. Wzięłam tylko moją apaszkę i czapkę z daszkiem Logana. Ubrałam je i powiedziałam:
- Jedźmy dalej. Znajdziemy ten zakręt.
Ujechaliśmy kawałek i zauważyliśmy idącego poboczem mężczyznę. Logan zatrzymał się i zapytał go:
- Przepraszam Pana, ale nie widział pan może zakrętu do rzeki? Gdzieś zniknął.
Mężczyzna uśmiechnął się i odpowiedział:
- Moi drodzy, przegapiliście go. Musicie zawrócić i za kilka.... Co do diabła? - zauważył, że jesteśmy nadzy- Wypad zboczeńcy! Ćpuny jedne!
- Logan jedź! - krzyknęłam - On ma dzidę!
- On ma dzidę! - powtórzył Logan i ze śmiechem odjechaliśmy.
Zawróciliśmy przy najbliższym przystanku autobusowym i jadąc z powrotem strąbiliśmy pana z dzidą, który oczywiście nie miał dzidy, ale nam się wydawało, że ma. Głupawka pomału nam przechodziła i Logan znalazł wreszcie zakręt, którego szukaliśmy. Usiedliśmy nad brzegiem, Logan objął mnie i oparł swoją głowę o moją. Zorientowałam się jednak, że jesteśmy wciąż nadzy. Zakryłam się i powiedziałam:
- Logan, my dalej jesteśmy nadzy.
- No i co z tego? Nikt nas nie widzi. A poza tym, masz piękne ciało. - mówiąc to położył rękę na moim udzie i przesuwał ją powoli w górę.
Patrzyłam na tą rękę z przerażeniem, ale nie wiedziałam jak zareagować. Zanim podjęłam decyzję, Logan zaczął mnie całować. Jego ręka wreszcie znalazła drogę do mojego krocza. Drgnęłam delikatnie, ale namiętne pocałunki Logana obezwładniły mnie. Położyliśmy się na ziemi i kontynuowaliśmy. Logan ocierał się o mnie, a ja spokojnie się temu poddawałam. Przestałam już się przejmować, że jestem naga i skupiłam się na Loganie dotykającym mojego ciała. Jego członek twardniał z każdą chwilą, a ja nie mogłam opanować dreszczy podniecenia. Logan umiejscowił się między moimi nogami i czekał chwilę patrząc na moje ciało. Wreszcie włożył go we mnie i zaczął delikatnie na mnie napierać. Z każdym ruchem wchodził we mnie głębiej. Wydałam z siebie jęk, który odbił się echem od otaczających nas skalistych urwisk. Logan penetrował mnie co raz głębiej, aż zaczęłam wbijać mu paznokcie w plecy. Nie zwracał na to uwagi tylko ze skupieniem oddawał się cielesnym rozkoszom. W pewnym momencie odpłynęłam. Pamiętam jak przez mgłę jęki, twarz Logana, na której malowała się rozkosz, kolorowe kropki, wytrysk, orgazm i znowu kolorowe kropki. Obudziłam się wczesnym rankiem. Było mi strasznie zimno bez ubrań. Logan leżał koło mnie i przez sen drżał z zimna. Pobiegłam szybko do samochodu po nasze ubrania. Obudziłam Logana i skłoniłam go do ubrania się. Był zaspany i jeszcze nie wiedział co się dzieje wokół niego. Ubrał się niezdarnie i poprowadziłam go do samochodu. Posadziłam go na miejscu pasażera i momentalnie zasnął. Siadłam za kierownicą i ruszyłam. Z trudem mogłam skupić się na drodze bo strasznie źle się czułam. Wyjęłam telefon, żeby sprawdzić która godzina. Z kieszeni wypadł mi mały woreczek z resztką kokainy, którą wczoraj wzięliśmy. Z wściekłością wyrzuciłam go przez okno. Obwiniałam kokainę za moje złe samopoczucie i to, że straciłam najlepsze momenty z seksu z Loganem. W dodatku ciągle widziałam kolorowe kropki. Potem wkurzałam się na Logana, że to przyniósł i mnie tym poczęstował, ale gdy spojrzałam na niego jak śpi, złość mi przeszła. Prawda jest taka, że mogłam być zła tylko na siebie, bo to wszystko było wynikiem moich decyzji. Cieszyłam się, że nie wydarzyło się nic gorszego. Ech, ale głupota nie zna granic i pewnie wiele razy jeszcze się o tym przekonam na własnej skórze. Jak się jest z Loganem to jest to niestety jak ryzyko zawodowe. ;)
Siedziałam właśnie przy komputerze i pisałam z koleżankami na facebooku, gdy nagle pojawiło się nowe okno rozmowy. "Hej, co robisz?" napisał Logan. Zaczęłam się zastanawiać co mu odpisać. Po długim namyśle odpisałam, jakże wymowne "Nic, a co?". Nie zwracałam już uwagi na wiadomości od koleżanek, tylko wpatrywałam się w napis "Logan is typing..." No i pisał i pisał i pisał. W końcu dostałam taką wiadomość:
"Gdybyś miała ochotę to moglibyśmy pojechać na jakąś wycieczkę. Wziąłbym samochód i moglibyśmy się gdzieś przejechać. Co Ty na to?"
Aż podskoczyłam z radości na krześle. Opanowałam się jednak i udawałam, że się zastanawiam. Odpisałam "hmm..." a po chwili "Dobra, może być." "To kiedy mogę po Ciebie wpaść?" - zapytał Logan- "Może być za pół godziny?" Odpisałam Loganowi "Okay" , do koleżanek krótkie "pa" i pobiegłam się przygotować na spotkanie z Loganem. Prawie zdążyłam się odpicować, gdy zadzwonił domofon "Czekam przy bramie". Nawet nic nie odpowiedziałam tylko zbiegłam do Logana najszybciej jak mogłam. Uśmiechnął się na mój widok i powiedział:
- Ślicznie dziś wyglądasz. Znaczy zawsze wyglądasz ślicznie i dziś też. - zaczął mieszać się Logan
- Heh, spokojne, zrozumiałam. Gdzie jedziemy?
- Gdzie tylko masz ochotę.
- Oj no nie mam pomysłu, naprawdę.
- No to pojedziemy tam gdzie nas poniesie.
- Okay. - odpowiedziałam radośnie i wpakowałam się do samochodu.
Jechaliśmy faktycznie bez celu. Objechaliśmy kilka razy rondo, aż w końcu robiąc wyliczankę wybraliśmy drogę, w którą wjechać. Wypadło na Beach Avenue, która prowadziła do niestrzeżonej plaży z wydmami. Logan zajechał na parking i po kilku minutach już siedzieliśmy między wydmami.
- Mogliśmy sobie wziąć jakieś piwo. Milej by się siedziało. - zażartowałam
- Mam coś lepszego od piwa. - powiedział Logan sięgając do kieszeni.
Wyjął z niej mały woreczek, w którym był biały proszek.
- Chyba żartujesz? Co Ty sobie myślisz? - popatrzyłam na Logana z niedowierzaniem.
- Oj no przepraszam myślałem, że...
- No co myślałeś? Myślałeś, że tyle wystarczy dla dwóch osób?
Logan szeroko otworzył oczy, a potem się zaśmiał i wyciągnął drugi woreczek.Wzięłam go od niego i zapytałam:
- Skąd to masz i ile dałeś?
- A czy to ważne?
- W sumie nie. - wzruszyłam ramionami i otworzyłam woreczek.
Powąchałam zawartość i zaśmiałam się:
- Sprawdzam czy to nie cukier puder.
- No wiesz. - oburzył się Logan. Nie wciągam cukru pudru
- A no tak zapomniałam, że Ty wąchasz klej.
- Ha, ha, bardzo śmieszne.
- Masz sprzęt czy jedziemy na dziko?
- Na dziko.
- No to dajemy.
Nasypaliśmy sobie "cukru pudru" na zewnętrzną stronę dłoni.
- To na trzy. - powiedziałam -Raz
- Dwa
- Trzy
Na moją komendę "trzy" wciągnęliśmy sporą dawkę proszku. Do oczu napłynęły mi łzy i tylko czekałam czy kichnę. Na szczęście udało mi się powstrzymać ten odruch. Zerknęłam na Logana i widząc jego białego wąsa pod nosem zaczęłam się śmiać.
- Szybko to na Ciebie podziałało - powiedział Logan
- To raczej Twój widok tak na mnie działa.
- Tak właśnie działam na kobiety. Jestem jak narkotyk.
- Ha ha, na pewno dla mnie, ale proszę wytrzyj twarz, bo padnę ze śmiechu.
Logan zrobił to o co go prosiłam i przygotowaliśmy kolejną porcję do wciągnięcia. Po tej dawce położyłam się bo zaczęło kręcić mi się w głowie. Logan krzyknął:
- Walimy następną!
- Czekaj! Słyszysz?
- Co?
- Silnik samochodu.
- Kradną mi auto!
- Biegiem na parking!
Dotarliśmy szybko na parking i Logan krzyknął:
- Oddawaj moje auto! Gdzie jedziesz?! Stój
Auto w rzeczywistości stało w miejscu, ale my byliśmy święcie przekonane, że od nas odjeżdża.
- Musimy go złapać! Logan biegnij! Gdzie biegniesz? Auto jest tam!
Logan zatoczył się i upadł na ziemię. Zaczął krzyczeć:
- Wpadłem w ruchome piaski! Wciągają mnie.
Odwróciłam się jednak od niego i pobiegłam w stronę samochodu. Szarpnęłam za klamkę i otworzyłam drzwi po stronie kierowcy.
- Logan, kuwa to auto samo jedzie. Paczaj nikt nie prowadzi, a ono dalej jedzie. Stój!!!!!!!
Loganowi jakimś cudem udało się wydostać z "ruchomych piasków", podbiegł do samochodu i rzucił się pod koła krzycząc:
- Zatrzymaj się!
Leżał tak chwilę, po czym wstał i usiadł za kierownicą. Skinął na mnie głową, żebym wsiadła. Tak też zrobiłam. Logan odpalił silnik i powiedział:
- Zobaczymy gdzie ten skurczybyk chce jechać.
Wcisnął gaz i puścił kierownicę. Widząc co robi wrzasnęłam:
- Trzymaj kierownice głąbie!!! Co Ty robisz?
- Dobra, to jedziemy nad rzekę. Tu blisko rzeka wpada do oceanu.
Pojechaliśmy więc. Logan dziwnie nachylał głowę w stronę przedniej szyby. Zrobiło się już ciemno, a halucynacje robiły się co raz mocniejsze. Nagle Logan zahamował gwałtownie.
- Co robisz baranie!? Potrąciłbym Cię. Patrz jaki debil.
- O co chodzi co tam widzisz?
- No patrz ten facet w stroju pandy wszedł mi na drogę.
W momencie, gdy mi to powiedział, zauważyłam tego Pana Pandę.
- Logan, jedź! On ma piłę łańcuchową!
Logan wcisnął gaz i zaczęliśmy uciekać, ale Pan Panda nas gonił. Pędziliśmy szosą chyba z 200 km/h, ale tak nam się tylko wydawało. Jechaliśmy może 200 ale metrów na minutę. Wreszcie zgubiliśmy Pana Pandę i ruszyliśmy w dalszą drogę. Po krótkiej ciszy Logan odezwał się mówiąc do siebie:
- Gdzie ten zakręt? Tu powinien być zakręt.
Potem odezwał się do mnie:
- Ej pamiętasz tu powinien być zakręt. Ktoś zajebał zakręt. Czemu Ty jesteś naga?!
Zerknęłam na siebie i rzeczywiście była naga. Nie pamiętałam, żebym się rozbierała. Przerażona spojrzałam na Logana. Okazało się, że on też jest nagi. Zaczęliśmy krzyczeć, ale szybko krzyki przerażenia zmieniły się w głupkowaty śmiech. Śmialiśmy się nie wiadomo z czego. Znalazłam na tylnym siedzeniu nasze ubrania. Wzięłam tylko moją apaszkę i czapkę z daszkiem Logana. Ubrałam je i powiedziałam:
- Jedźmy dalej. Znajdziemy ten zakręt.
Ujechaliśmy kawałek i zauważyliśmy idącego poboczem mężczyznę. Logan zatrzymał się i zapytał go:
- Przepraszam Pana, ale nie widział pan może zakrętu do rzeki? Gdzieś zniknął.
Mężczyzna uśmiechnął się i odpowiedział:
- Moi drodzy, przegapiliście go. Musicie zawrócić i za kilka.... Co do diabła? - zauważył, że jesteśmy nadzy- Wypad zboczeńcy! Ćpuny jedne!
- Logan jedź! - krzyknęłam - On ma dzidę!
- On ma dzidę! - powtórzył Logan i ze śmiechem odjechaliśmy.
Zawróciliśmy przy najbliższym przystanku autobusowym i jadąc z powrotem strąbiliśmy pana z dzidą, który oczywiście nie miał dzidy, ale nam się wydawało, że ma. Głupawka pomału nam przechodziła i Logan znalazł wreszcie zakręt, którego szukaliśmy. Usiedliśmy nad brzegiem, Logan objął mnie i oparł swoją głowę o moją. Zorientowałam się jednak, że jesteśmy wciąż nadzy. Zakryłam się i powiedziałam:
- Logan, my dalej jesteśmy nadzy.
- No i co z tego? Nikt nas nie widzi. A poza tym, masz piękne ciało. - mówiąc to położył rękę na moim udzie i przesuwał ją powoli w górę.
Patrzyłam na tą rękę z przerażeniem, ale nie wiedziałam jak zareagować. Zanim podjęłam decyzję, Logan zaczął mnie całować. Jego ręka wreszcie znalazła drogę do mojego krocza. Drgnęłam delikatnie, ale namiętne pocałunki Logana obezwładniły mnie. Położyliśmy się na ziemi i kontynuowaliśmy. Logan ocierał się o mnie, a ja spokojnie się temu poddawałam. Przestałam już się przejmować, że jestem naga i skupiłam się na Loganie dotykającym mojego ciała. Jego członek twardniał z każdą chwilą, a ja nie mogłam opanować dreszczy podniecenia. Logan umiejscowił się między moimi nogami i czekał chwilę patrząc na moje ciało. Wreszcie włożył go we mnie i zaczął delikatnie na mnie napierać. Z każdym ruchem wchodził we mnie głębiej. Wydałam z siebie jęk, który odbił się echem od otaczających nas skalistych urwisk. Logan penetrował mnie co raz głębiej, aż zaczęłam wbijać mu paznokcie w plecy. Nie zwracał na to uwagi tylko ze skupieniem oddawał się cielesnym rozkoszom. W pewnym momencie odpłynęłam. Pamiętam jak przez mgłę jęki, twarz Logana, na której malowała się rozkosz, kolorowe kropki, wytrysk, orgazm i znowu kolorowe kropki. Obudziłam się wczesnym rankiem. Było mi strasznie zimno bez ubrań. Logan leżał koło mnie i przez sen drżał z zimna. Pobiegłam szybko do samochodu po nasze ubrania. Obudziłam Logana i skłoniłam go do ubrania się. Był zaspany i jeszcze nie wiedział co się dzieje wokół niego. Ubrał się niezdarnie i poprowadziłam go do samochodu. Posadziłam go na miejscu pasażera i momentalnie zasnął. Siadłam za kierownicą i ruszyłam. Z trudem mogłam skupić się na drodze bo strasznie źle się czułam. Wyjęłam telefon, żeby sprawdzić która godzina. Z kieszeni wypadł mi mały woreczek z resztką kokainy, którą wczoraj wzięliśmy. Z wściekłością wyrzuciłam go przez okno. Obwiniałam kokainę za moje złe samopoczucie i to, że straciłam najlepsze momenty z seksu z Loganem. W dodatku ciągle widziałam kolorowe kropki. Potem wkurzałam się na Logana, że to przyniósł i mnie tym poczęstował, ale gdy spojrzałam na niego jak śpi, złość mi przeszła. Prawda jest taka, że mogłam być zła tylko na siebie, bo to wszystko było wynikiem moich decyzji. Cieszyłam się, że nie wydarzyło się nic gorszego. Ech, ale głupota nie zna granic i pewnie wiele razy jeszcze się o tym przekonam na własnej skórze. Jak się jest z Loganem to jest to niestety jak ryzyko zawodowe. ;)
No koksu nie brałam, więc nie wiem, czy opis sytuacji jest wiarygodny... Ale... ECH, TO BYŁO CUDOWNE, JEJCIU JEJCIU JEJĆ~!
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona *_*. Na takim haju to ja mogę być~.
(Przypominają mi się czasy zakończenia roku szkolnego, gdy w ogóle nie wiedziałam co się dzieje. Dyrektor stoi i gada, a ja mam fazy xD. Wąchanie proszku i palenie daje w kość ;-;)
Booooooooooskie *___* Czekam na więcej imagines z Loggiem ;D <3
OdpowiedzUsuń