piątek, 9 sierpnia 2013

Różowe, włochate pantofle

~ada_maslow

Codziennie gdy budzę się o 6 rano ( dla mnie to środek nocy ) mam dość mojego życia. Jest beznadziejnie nudne. Wstać, umyć się, ubrać, wyjść do pracy, zrobić szefowi kawę, nudzić się do 14:30. Moja praca nie była wymagająca, ale za tym szły też marne zarobki. Jednak jeśli nie ma się żadnego wyjątkowego talentu to w LA zostaje Ci tylko robienie kawy bossowi w jakimś wielkim biurowcu. Gorzej być nie może, pomyślicie. Nic bardziej mylnego.
Pięknego, słonecznego ranka wchodząc do mojego biurowca, zobaczyłam jakąś wymalowaną, plastikową ździrę. Kiedy odezwała się do mnie, zdziwiłam się, że potrafi ułożyć składne zdanie. Położenie takiej ilości tapety zwykle nie wymaga układania tak skomplikowanych zdań. Podniosła swoje cztery litery, ledwo zasłonięte miniówką i powiedziała:

- Ty pewnie jesteś Amanda. Szef czeka na Ciebie w gabinecie.
Obdarzyłam ją chłodnym spojrzeniem i odpowiedziałam:
- Nie pamiętam, abym pozwoliła Pani mówić do siebie przez "TY". Proszę nie wstawać bo zrobi Pani dziury w podłodze tymi szpilkami.
Odwróciłam się i poszłam do szefa. Zapukałam, a po chwili odpowiedziało mi charakterystyczne chrząknięcie oznaczające zezwolenie na wejście do środka. Dziwnie się czułam wchodząc tam bez kawy, ale przekroczyłam próg i powiedziałam "dzień dobry". Szef bez słowa wskazał mi krzesło stojące na przeciwko niego. Usiadłam nieśmiało i czekałam, aż szef coś powie. Wreszcie odezwał się:
- Poznałaś już Claudię? To moja nowa sekretarka.
- Z całym szacunkiem Panie Prezesie, ale nie sądzę, abym potrzebowała kogoś do pomocy.
- Claudia raczej też nie będzie potrzebowała nikogo do pomocy. Niestety muszę wręczyć Ci wymówienie.
Oczy prawie wyszły mi z orbit, gdy dotarło do mnie, że ten palant właśnie mnie zwolnił. Widząc, że mnie zatkało ponownie się odezwał:
- Chciałem Ci to powiedzieć osobiście, ale teraz możesz już iść do Claudii i podpisać odpowiednie dokumenty. Weź swoje rzeczy z łaski swojej, bo Claudia chciała zająć już szafki.
Będąc w szoku, opuściłam gabinet bez słowa. Przy biurku na korytarzu czekała już na mnie Claudia z papierami do podpisania. Patrzyła na mnie szyderczo, a gdy czytałam co dano mi do podpisania, z pożałowaniem oglądała mój ubiór. Po kilku minutach powiedziała do mnie:
- Mogłabyś... oj przepraszam. Mogłaby Pani się pospieszyć, bo za chwile szef ma rozmowę z nowym klientem.
Przewróciłam oczami, ale nic nie odpowiedziałam, tylko ponownie zagłębiłam się w lekturze dokumentów. Zapomniałam powiedzieć, że mój BYŁY szef to prezes firmy ubezpieczającej znanych ludzi. Nie był jakąś szychą, więc przychodzili do niego głównie młodzi piosenkarze. Pewnie jakiemuś kolejnemu lalusiowi zachciało się kariery w LA. Chciałam wreszcie podpisać te cholerne papiery, ale w bałaganie który od rana zdążyła zrobić nowa lalunia szefa nie dało się nic znaleźć. Burknęłam w końcu:
- Gdzie długopis?
- Powinien być w pierwszej szufladzie.
Podpisałam papiery i podniosłam wzrok, aby powiedzieć na odchodne coś na temat burdelu (dosłownie i w przenośni) jaki tu nastał i zobaczyłam, że Claudia poprawia makijaż. Pomyślałam, że powinna użyć do tego szpachli i chyba przybrałam dziwny wyraz twarzy bo lalunia przerwała czynność i powiedziała ostentacyjnie:
- No co? Do szefa przychodzi za chwile Kendall Schmidt. Muszę jakoś wyglądać.
Nic nie mówiło mi to nazwisko i wzruszając ramionami rzuciłam jej podpisane papiery. Wtedy z windy wysiadł wysoki i przystojny blondyn. Claudia zerwała się z miejsca i zalotnie poprawiając włosy powiedziała:
- Witam Panie Schmidt. Szef na Pana czeka. Zrobić Panu coś do picia?
Pan Schmidt bez emocji odpowiedział:
- Nie trzeba tak oficjalnie. Jestem Kendall. Po prostu Kendall.
Zapatrzyłam się w jego niesamowite oczy, a wtedy on zwrócił się do mnie:
- Cześć. Fajne buty.
Otrząsnęłam się z zamroczenia i zerknęłam na swoje buty. Z przerażeniem stwierdziłam, że mam na sobie moje pantofle. Czułam jak moje twarz płonie ze wstydu. Claudia zaczęła chichotać. Szmata nie raczyła mnie wcześniej poinformować o mojej wpadce z obuwiem. Pan Schmidt... raczej Kendall skarcił ją wzrokiem, a do mnie powiedział:
- Nawet nie wiesz jak często mnie się to zdarza. Nie przejmuj się.
Uśmiechnął się do mnie i wszedł do gabinetu szefa. Claudia zgaszona jego spojrzeniem łypała na mnie ze złością. Zadowolona, że udało jej się utrzeć ten zarozumiały nos, raźno ruszyłam do windy. Wysiadłam na parterze i wtedy przypomniałam sobie, że mam na sobie te nieszczęsne pantofle. Różowe i włochate kapcie. Nie mogłam tak wyjść na ulicę. Rano jeszcze nie było nikogo na ulicach, ale teraz były już tłumy. Rozważałam czy iść w tych pantoflach czy może boso. Moją smutną minę zauważył odźwierny Bill. Podszedł do mnie i zapytał:
- Może zrobić Ci kawy? A może do tych papci bardziej pasuje kakao?
- Dzięki Bill. Ty to zawsze wiesz co powiedzieć. Chociaż w sumie chętnie napiję się kawy.
Po kilku minutach Bill przyszedł z kawą. Usiedliśmy w kącie przy małym stoliku i opowiedziałam mu co zaszło na górze. Zeszło nam do 12 i Bill musiał mnie opuścić bo cały biurowiec zaczął wychodzić na lunch, a on musiał im otwierać drzwi. Dalej siedziałam w kącie i wpatrywałam się w moje pantofle. Nagle nad głową usłyszałam czyś głos:
- Nadal dumasz nad tymi pantoflami?
Spojrzałam w górę i zobaczyłam Kendalla. Z żalem w głosie odpowiedziałam:
- Jak ja mam wyjść w tych kapciach na ulicę i to jeszcze w porze lunchu?
- Zdejmuj je.
- Co?
- No zdejmuj. Dam Ci moje buty.
- A Ty w czym pójdziesz?
- W Twoich kapciach.
- Żartujesz sobie ze mnie?
- Nie, mówię poważnie. Zdejmuj te kapcie.
Zrobiłam jak kazał Kendall, a gdy zobaczyłam go w moich kapciach, wybuchnęłam śmiechem. Kendall powiedział:
- Dasz się teraz zaprosić na lunch?
- Pójdziesz w tych pantoflach?
- Zawsze takie chciałem mieć.
- Ha ha, poważnie pójdziesz w nich na lunch?
- Jeśli pójdziesz ze mną to tak.
- Ha ha, okay. Chodźmy.
Ludzie odwracali się, i patrzyli za Kendallem. Jedni kręcili głową, drudzy znowu uśmiechali się, a jeszcze inni powstrzymywali się od wybuchnięcia śmiechem. Ja również nie mogłam powstrzymać śmiechu. Kendall szedł raźnie do przodu i uśmiechał się do mnie. Ktoś podbiegł do nas i zrobił zdjęcie. Kendall zmarszczył czoło i powiedział:
- Ehm... jutro wszyscy dowiedzą się, że paradowałem w pantoflach po ulicach LA.
- W różowych i włochatych pantoflach.
- A no racja.
Znowu się do mnie uśmiechnął i spojrzał mi w oczy. Zaczęły mnie szczypać oczy, ale nie chciałam spuścić wzroku. Było mi tak przyjemnie. Czułam przyjemny ucisk w brzuchu i ciepło na policzkach. Trwało to zaledwie kilkanaście sekund, ale dla mnie było to jak wieczność. Wreszcie nie wytrzymałam i spuściłam głowę. Odchrząknęłam i zapytałam:
- To gdzie idziemy na ten lunch?
- A no tak. Tu za rogiem jest fajna knajpka.
Zjedliśmy lunch,bawiąc się doskonale. Siedzieliśmy dalej w knajpce, aż do wieczora. Zamówiliśmy sobie piwo i ciągle rozmawialiśmy. Przy drugim piwie rozwiązał mi się język. Z moich ust wydobyła się niezła wiązanka na temat mojego byłego szefa i jego nowej sekretarki. Kendall poparł mnie mówiąc:
- Właśnie dlatego nie podpisałem z nimi żadnej umowy.
- To bardzo dobrze.
Po krótkiej przerwie na łyk piwa zapytałam:
- Jak myślisz, została już w pierwszy dzień po godzinach?
- Masz na myśli, że razem z szefem?
- Ej no, czy musiał zatrudniać do tego nową sekretarkę?
- A chciałabyś zostawać z nim "po godzinach"?
- Ble, no raczej, że nie. Ale nawet nie próbował mnie poderwać, albo coś w tym stylu. Czy jestem mało atrakcyjna?
- Ja uważam, że jesteś bardzo atrakcyjna.
- Eee... teraz to się nie liczy bo jesteś już po dwóch piwach.
- Poprawka, właśnie skończyłem trzecie.
- No właśnie.
- Ale naprawdę uważam, że jesteś bardzo atrakcyjna. Gdyby tak nie było nie zaprosiłbym Cię na lunch.
- Myślałam, że chciałeś po prostu ponosić moje pantofle.
- E, to był tylko pretekst żeby Cię poderwać.
- W takim razie oddawaj moje pantofle.
- Nie chciałaś w nich iść w porze lunchu, a teraz chcesz wracać w nich w porze imprezowej?
- Nie, pójdę w Twoich butach, ale pantofle i tak musisz mi oddać.
- Wtedy ja pójdę boso.
- Pfff...
- O nie, nie pójdę boso.
- To będziesz musiał mnie odprowadzić do domu.
- A mógłbym zostać "po godzinach"?
- Oj nie wiem, nie wiem.
- No nie mów, że nie chcesz.
- A skąd ta pewność, że chcę z Tobą?
- Bo inaczej nie odzyskasz pantofli.
- Yhh... Czyli to szantaż!
- A jest na Ciebie jakiś inny sposób?
- Yyy... no chyba nie ma.
- No to chodź. Pokarz mi Twoje biuro.
Wziął mnie za rękę i wyszliśmy. Troszkę plątały mi się nogi, ale Kendall trzymał mnie za rękę, więc byłam w stanie iść prosto. Dotarliśmy do mojego mieszkania i z trudem trafiłam kluczem do dziurki. Zataczałam się nie z powodu piwa, lecz ze śmiechu. Modliłam się w duchu, żeby Kendall przestał się odzywać bo inaczej pęknę ze śmiechu. Gdy weszliśmy do środka, Kendall chwycił mnie w pasie i przyciągnął do siebie. Przypomniałam sobie o moich wrednych sąsiadach i zasłoniłam mu usta, żeby się nie śmiał. Powiedziałam, że musimy być cicho i żeby przestał się wydurniać. Niewiele jednak dały moje prośby. Postanowiłam uciszyć go zamykając mu usta pocałunkiem. Kiedy oderwałam się od jego ust, popatrzył na mnie szeroko otwartymi oczami i powiedział:
- Mogłabyś mnie zawsze tak uciszać.
Uśmiechnęłam się na te słowa i ponownie go pocałowałam. Zwykłe pocałunki, wkrótce zmieniły się w namiętną plątaninę naszych języków. Poczułam dłonie Kendalla pod moją bluzką. Nie protestując, spokojnie stałam, gdy rozpinał mi stanik. Zaczęłam myśleć, że to jakieś szaleństwo. Znam tego kolesia zaledwie jeden dzień i już idę z nim do łóżka. Kiedy zaczął całować mnie po szyi stwierdziłam, że należy mi się coś od życia i raz na jakiś czas trzeba zaszaleć. Zdjęłam z niego bluzkę i palcami zaczęłam badać jego umięśniony brzuch, potem klatę i stwierdziłam, że trafiłam na niezłe ciacho. Nie miałam pojęcia skąd on się wziął w moim życiu, ale teraz nie miało to żadnego znaczenia. Kendall lekko pchnął mnie na łóżko i rozpiął guzik od moich spodni. Ściągał je ze mnie, całując odsłanianą stopniowo skórę moich nóg. Kiedy pozbawił mnie już całego odzienia, zabrał się do zdejmowania swoich spodni. Chwycił za klamrę od paska i powoli ją rozpinając kręcił biodrami jak rasowy striptizer. Następnie z pasją rozpiął rozporek. Odwrócił się do mnie tyłem i machał przez chwilę pośladkami. Opuścił spodnie i znowu zaczął taniec. Nie mogłam tam już wytrzymać, ze śmiechu i z podniecenia. Niecierpliwiąc się podeszłam do niego i zsunęłam jego bokserki. Odwrócił się wtedy do mnie i obejmując mnie szepnął mi do ucha:
- Ale jesteś niecierpliwa. Poczekaj a zasłużysz na nagrodę.
Ja mu na to odpowiedziałam:
- Jeśli nagroda chce dziś coś podziałać to niech się decyduje szybko bo się rozmyślę.
- Skoro tak stawiasz sprawę...
- Sprawa już jest chyba postawiona. - powiedziałam dotykając dłonią jego penisa.
Zabrał moją dłoń ze swojego członka i powiedział:
- Połóż się i zamknij oczy.
Z podnieceniem i ciekawością zrobiłam to o co prosił. Po chwili poczułam delikatne łaskotanie. Oo stóp kierowało się pomału w górę. Po łydce zatrzymał się na chwilę na kolanie, a potem skierował się na wewnętrzną stronę moich ud. Rozszerzył je, po czym zaczął łaskotać mnie w pobliżu moich miejsc intymnych. Niespodziewanie poczułam między nogami jego usta. Pocałował mnie tam raz, potem drugi. Następnie językiem dotknął mojej łechtaczki. Gdy to zrobił, podkurczyłam palce u stóp, a dłonie zacisnęłam na prześcieradle. Wsunął we mnie swój język,a wargami objął całą moją cipkę. Całował ją jakby to były usta. Po moim ciele przeszły dreszcze. Kiedy przestał, otwarłam na chwilę oczy. Kendall pocałował mnie w usta i palcami z powrotem zamknął mi oczy. Pocałunek Kendalla pozostawił mi w ustach lekko słony smak mojej myszki. Chciałam widzieć co robi Kendall jednak posłusznie nie otwierałam oczu. Między nogami poczułam jego twardego członka. Włożył go we mnie płynnym ruchem. Na chwilkę zatrzymał się, a potem szybko docisnął go do samego końca. Jęknęłam głośno, bo zupełnie się tego nie spodziewałam. Kendall zaczął to powtarzać i jęczałam za każdym razem, gdy czułam w sobie całą jego długość. Moje jęki podniecały Kendalla co raz bardziej i zaczął posuwać mnie co raz szybciej. W euforii targałam pościel i przygryzałam wargi, aby głośno nie jęczeć. Wydałam z siebie długi i cichy pisk, kiedy poczułam w sobie wytrysk jego nasienia. Biały płyn rozlał się po prześcieradle, a ja dyszałam ciężko. Kendall położył się obok mnie i też dyszał po orgazmie. Po chwili odpoczynku Kendall zapytał:
- Mogę zostać na noc?
- Myślisz, że po takim wieczorze gdzieś Cię puszczę? Leż, a ja pójdę wziąć prysznic.
Kendall uśmiechnął się i pocałował mnie. Poszłam do łazienki i wzięłam letni, orzeźwiający prysznic. Gdy wróciłam do sypialni, Kendall już spał. Z trudem wyjęłam spod niego mokre prześcieradło, a potem położyłam się obok niego. Bardzo szybko zasnęłam, a rano obudził mnie zapach tostów z serem. Zapomniałam, że wczoraj straciłam pracę i cieszyłam się innym niż zwykle porankiem. Po śniadaniu Kendall wyszedł na nagranie, a ja poszłam go odprowadzić. W drodze powrotnej zauważyłam w kiosku gazetę ze zdjęciem z wczoraj. Kendall w moich różowych kapciach, a ja śmiejąca się obok niego. Tytuł nad zdjęciem głosił "Nowy trend w BTR - RÓŻOWE PANTOFLE. Czy dziewczyna była w komplecie?"

6 komentarzy :

  1. Możesz następne dodać z Jamesem . ? :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Phahahah, świetne, jeżeli wylanie z pracy oznacza zdobycie jednego z btr, to ja specjalnie do pracy pójdę, żeby mnie zwolnili ^^ Czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Zarąbisty. Jesteś genialna. Chciałabym tak umieć pisać xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jestem Klaudia xD

    OdpowiedzUsuń