poniedziałek, 23 grudnia 2013

Motylek

*Kendall*
W całym tym zamieszaniu przed świętami zapomniałem kupić mojej dziewczynie prezent na gwiazdkę. Ona na pewno coś dla mnie ma, więc muszę jej kupić chociażby jakiś drobiazg. Jak się później okazało, tysiące mężczyzn miało ten sam problem co ja. Wszedłem w obrotowe drzwi, a gdy zobaczyłem czarną masę w centrum handlowym, pozwoliłem im się obrócić o 360 stopni i wyszedłem. Czułem, ze sytuacja jest beznadziejna, więc pojechałem do Jamesa. Wszedłem do jego mieszkania bez pukania. Na szczęście był sam. Bez powitania jęknąłem:
- Musisz mi pomóc. Zapomniałem kupić dziewczynie prezent na gwiazdkę. Nie wiem co teraz zrobić.
Ku mojemu zdziwieniu, James zbladł i wybałuszył na mnie oczy.


*James*
Serce na chwilę mi stanęło. Jak mogłem zapomnieć kupić prezent dla mojej myszki?! Patrzyłem tępo na Kendalla i nie wiedziałem co mu odpowiedzieć. Jako mój najlepszy kumpel szybko pojął o co chodzi i zapytał:
- Też nie kupiłeś?

Nie odpowiedziałem mu tylko zabrałem klucze do samochodu i pociągnąłem Kendalla za sobą. Gdy zbiegaliśmy po schodach na parking podziemny powiedziałem:
- Pojedziemy do centrum handlowego.
- Byłem tam kilka minut temu. Nie wciśniesz tam nawet szpilki.
Zatrzymałem się w połowie schodów i zastanawiałem się co teraz.
- Jedziemy do Logana. On będzie wiedział co zrobić. – krzyknąłem i kontynuowałem bieg do samochodu.
Wsiedliśmy i ruszyłem z piskiem opon. Na mieście zatrzymywały nas każde światła. Na jednym ze skrzyżowań, Kendall klepnął mnie w ramię.
- Ej popatrz. Czy to nie Logan? – zapytał
- Tak, to on. Hej! Logan! – krzyknąłem przez otwartą szybę.
Logan oczywiście nas nie usłyszał, więc zatrąbiłem kilka razy. Dopiero wtedy nas zobaczył i tez otworzył okno.
- Co Wy tu robicie? – krzyknął starając się przekrzyczeć warkot stojących w korku samochodów.
- Jedziemy właśnie do Ciebie. – odkrzyknąłem
- Do mnie? Po co?
- Nie kupiliśmy naszym dziewczynom prezentów pod choinkę. – Kendall krzyknął mi prosto do ucha.
- Ała! Debilu, nie do ucha! – wrzasnąłem na niego
- Wy też zapomnieliście? – krzyknął Logan
- Też? Czy to znaczy, że Ty też nic nie masz dla swojej?
- Właśnie jadę do CH.
- Powodzenia. Byłem tam i nie da się tam wejść, bo jest tyle ludzi. – krzyknął Kendall
- Znowu w ucho!! Zjedźmy na stację bo ja za chwile ogłuchnę! – zaproponowałem


*Logan*
Zajechaliśmy na pobliską stację i wysiedliśmy, aby pogadać. Skoro centrum handlowe jest nie do zdobycia, to chyba jesteśmy w czarnej dupie.
- Mieliśmy nadzieję, że Ty nam pomożesz, bo masz łeb do takich spraw. – powiedział James
Kiedy to usłyszałem, zrobiło mi się niedobrze. Nogi w jakiś dziwny sposób zaczęły mi mięknąć. Próbowałem włączyć trzeźwe myślenie, ale nie byłem w stanie. Czułem, że za raz zwymiotuję. Odwróciłem się szybko i pobiegłem w stronę stacji, żeby zdążyć dolecieć do toalety. Po drodze o mało nie zabiłem się o dystrybutor paliwa. Wryłem się przed jakiegoś gościa do kolejki i zwymiotowałem od razu gdy klęknąłem przed muszlą.


*Kendall*
Logan jest dziwny. Ma mocny łeb, ale jak zacznie panikować to dzieje się to co właśnie miało miejsce. Pewnie poszedł wymiotować. No cóż wyglądało na to, że on nam nie pomoże. Może Carlos? Wyjąłem telefon, ale zanim zdążyłem wybrać numer do Carlosa, na ekranie pojawił się komunikat CARLOS DZWONI. Zanim zdążyłem powiedzieć „Halo” w słuchawce usłyszałem:
- Kendall ratuj! Gdzie mogę teraz kupić prezent? Stoję właśnie pod centrum handlowym, ale nawet nie ma gdzie auta postawić.
- Przyjedź na stację na rogu Bright Avenue i New Road. – poinstruowałem go krótko i rozłączyłem się.
Schowałem telefon do kieszeni i zwróciłem się do siedzącego na krawężniku Jamesa.
- Wyobraź sobie, że…
- Carlos też nie ma prezentu dla swojej dziewczyny. – dokończył za mnie
- Dokładnie. – odpowiedziałem


*Carlos*
Miałem nadzieję, że Kendall mnie uratuje. Tylko po co kazał mi przyjechać na stację paliw? Mniejsza z tym, oby umiał mi pomóc. Dotarcie na miejsce zajęło mi prawie kwadrans, przez te cholerne korki. Na piechotę doszedłbym szybciej. Wreszcie dojechałem i zauważyłem Jamesa i Kendalla. Zaparkowałem obok samochodu Logana. Samochodu Logana?
- Czemu wszyscy spotykamy się na stacji? Gdzie Logan? Bo to jego auto, prawda?
- Tak to jego samochód, ale Logan siedzi w toalecie. – odpowiedział Kendall
- Zapewne wymiotuje. – dodał James
- A co mu się stało? – zapytałem
- Też nie kupił prezentu dziewczynie…
- …i spanikował – wyjaśnili obaj.
Widać nie byłem jedynym, który przypomniał sobie o prezentach na ostatnią chwilę. Zapytałem więc:
- Też poprosił Was o pomoc?
- W zasadzie to my mieliśmy poprosić o pomoc jego, no ale okazało się, że wszyscy jesteśmy w takiej samej sytuacji. – dowiedziałem się od Kendalla
- Czyli żaden z nas nie kupił dziewczynom prezentu?
- Niestety tak. – jęknął James
Sprawa wyglądała beznadziejnie. Usiadłem na krawężniku obok Jamesa i westchnąłem.


*Logan*
Poczułem się trochę lepiej, gdy pozbyłem się tego co zalegało mi w żołądku. Obmyłem twarz zimną wodą i spojrzałem w lustro. Byłem blady jak ściana i czułem się słabo. Niestety prezentu jak nie było tak nie ma. Wyszedłem na zewnątrz i zobaczyłem samochód Carlosa. Podszedłem bliżej i przywitałem się z nim słabym głosem.


*James*
Logan wyglądał fatalnie i pewnie tak się czuł. Nie chciałem go dobijać, ale musiałem.
- Logan, wyobraź sobie, że Carlos też nie ma prezentu. W dodatku sytuacja w centrum handlowym wygląda jeszcze gorzej niż godzinę temu. Myślałem, że bardzie nie da się zblednąć, ale Logan udowodnił mi, że się mylę. Jego twarz zrobiła się prawie przeźroczysta i ponownie popędził do toalety.
- Biedny Logan – westchnął Carlos
- Dobra, musimy się zastanowić co robimy, a nie siedzieć tu i użalać się nad sobą. – mobilizował nas Kendall
- Ale co możemy zrobić? Nie wyrzucimy wszystkich ludzi z CH, a mówię Wam, teraz tam jest jakaś masakra. – powiedział Carlos
- Mam pomysł. – krzyknąłem
- Dawaj. – powiedział z nadzieją Kendall
- Wykonamy anonimowy telefon na policję i powiemy, że w CH podłożona jest bomba. Wtedy wszystkich ewakuują i spokojnie zrobimy zakupy.
- Poważnie James? – Kendall popatrzył na mnie jak na idiotę
- Ktoś ma inny pomysł?
Przez chwilę myślałem, że mój pomysł jest genialny. Nie byłem w stanie się długo oszukiwać. Był do bani, ale jak na razie jedyny.


*Kendall*
Pomysł Jamesa był absurdalny. Jednak nie mogłem wpaść na nic innego. Wtedy właśnie cudownego olśnienia doznał Carlos.
- A może pojedziemy do Lancaster?
- Przecież to jest 70 mil stąd. – zauważyłem – To ponad godzina drogi.
- Przy tych korkach to pewnie dwie godziny. – zwrócił mi uwagę James
- Ale tam wejdziemy VIP-owskim wejściem i obsłużą nas z pierwszeństwem. – upierał się przy swoim Carlos
- To nie jest zły pomysł. – powiedział James
Nie mieliśmy żadnego innego pomysłu, więc powiedziałem:
- To idę po Logana i jedziemy.


*Logan*
Kiedy Kendall poinformował mnie, że jest wyjście z tej beznadziejnej sytuacji, od razu poczułem się lepiej. Kendall kupił mi batona, którego zjadłem w samochodzie Jamesa i na twarz wróciły mi kolory.
- Nie zafajdaj mi siedzenia czekoladą. – warknął do mnie James
Po godzinnym staniu w zakorkowanym Los Angeles, pomknęliśmy autostradą do Lancaster. James wciskał pedał gazu do podłogi i z prędkością prawie 150 mil na godzinę mknęliśmy po gładkiej asfaltowej nawierzchni. Dzięki Bogu po drodze nie stał żaden policyjny radiowóz. Dotarliśmy na miejsce około godziny 14:20. Nie mieliśmy wiele czasu. Okazaliśmy nasze karty VIP-owskie i zostaliśmy wpuszczeni poza kolejką. Pierwsze o czym pomyśleliśmy to biżuteria. Jednak nie byliśmy jedynymi, którzy tak pomyśleli. Stoisko było zamknięte z powodu braku towaru. Pięknie się zaczęło.


*Kendall*
Pomyśleliśmy, że możemy poszperać w ciuchach. James odnalazł się tam od razu. Problem był jednak w tym, że buszował po męskich wieszakach. My nie nadawaliśmy się do tego w ogóle, a do Jamesa nie dało się dotrzeć, gdy wpadał w wir ubrań. Szybko wyciągnęliśmy go stamtąd. Kolejny sklep, do którego zajrzeliśmy okazał się tak zatłoczony, że nawet nie wiedzieliśmy co w nim sprzedają. Ja już zaczynałem tracić nadzieję, że kupimy cokolwiek. Gdy już mieliśmy się poddać naszym oczom ukazał się wielki różowy napis.


*James*
Neon prawie mnie oślepił. Przeczytałem ogromny napis SEX SHOP.
- No panowie. Patrzcie jak tam pusto. – powiedział rozśpiewanym głosem Logan
- Sex shop? Weźcie się nie wygłupiajcie. – zaśmiał się ironicznie Kendall
- Ja uważam, że to całkiem bardzo dobry pomysł. Wreszcie nasze dziewczyny dostaną prezent, z którego skorzystamy również my.  – namawiałem go, widząc jego niepewną minę
- A masz jakieś inne miejsce, do którego możemy iść? – zapytał Carlos
W końcu Kendall ustąpił i weszliśmy do różowego przybytku rozpusty. Kilka rzutów okiem na regały i atmosfera zaczęła się rozluźniać. Podszedłem do stolika z penisami i zawołałem Logana:
- Popatrz, przedłużka na penisa. Ha ha kup sobie.
- Bardzo śmieszne. – obruszył się Logan – A Ty sobie kup te czerwone futerkowe kajdanki. Będą Ci pasowały do kurtki.
- Futerka przy kurtce są teraz modne! – krzyknąłem oburzony jego nietrafioną ripostą.
- Dobra nie kłóćcie się. Patrzcie na to.
Kendall pokazał nam coś co wyglądało jak jeż w kształcie penisa.
- Co to robi? – zapytałem z przerażeniem
- Piszą tu, że nakłada się to na penisa. – przeczytał z instrukcji  Kendall


*Carlos*
W czasie kiedy oni się wygłupiali, ja znalazłem coś idealnego. Nazywało się to Motylek Erotyczny. Otworzyłem pudełko i zacząłem czytać jak dany sprzęt zachwala producent. Aż podskoczyłem, gdy nad uchem usłyszałem głos Jamesa:
- Co to za cudeńko?
- Stworzony do dyskretnej stymulacji kobiecych miejsc intymnych. – zacząłem czytać – Motylek ten jest idealny do samotnych zabaw jak i igraszek we dwoje. Możesz go nosić  wszędzie i już zawsze doznawać rozkoszy orgazmu, w każdym miejscu publicznym kiedy tylko sobie wymarzysz.
- O cholera. Dobre to. Czytaj dalej. – powiedział Kendall, który dołączył do mnie i Jamesa
- Motylek będzie smyrał Twoją łechtaczkę, a partner będzie penetrował Cię swoim penisem. – kontynuowałem czytanie
Dołączył do nas też Logan i staliśmy nachyleni nad małym pudełeczkiem.


*Kendall*
Przyznam się, że nie sądziłem, że tu coś znajdziemy. To małe urządzonko mnie jednak zaciekawiło. Nasze zainteresowanie produktem zauważył sprzedawca. Z szerokim uśmiechem na twarzy podszedł do nas i powiedział:
- Bardzo dobry wybór panowie. To jest nowy produkt, a już zdołał zrobić furorę wśród pań. Jak mniemam panowie szukają prezentu dla swoich partnerek. – nawet nie pozwolił nam odpowiedzieć, tylko kontynuował zachwalanie towaru – Motylek ten mocowany jest na trzech regulowanych paskach, co zapewnia doskonałą jakość zapięcia. – wyjął urządzenie z pudełka i demonstrował nam paski – Jest wygodny i komfortowy. Posiada wbudowany wibrator z możliwością płynnej regulacji wibrowania.
Bałem się, że zechce nam zademonstrować jak to działa, więc przerwałem mu:
- Dziękujemy za opis. To weźmiemy cztery.
- To ja zademonstruję panom jak to działa.
Szczęka mi opadła, gdy zawołał swoją piękną kasjerkę, która z wdziękiem ruszyła w naszą stronę.


*James*
- To nie będzie potrzebne. – powiedział szybko Kendall
- Ja chętnie zobaczę jak to działa. – zachichotał Logan
Ja tylko pokiwałem głową na znak, że zgadzam się z Loganem. Kasjerka stanęła obok nas i uśmiechając się czekała na polecenie szefa. Zanim jednak mężczyzna podał jej Motylka, Kendall ruszył do akcji i wszystko zepsuł.
- Bardzo nam przykro, ale bardzo się spieszymy. Może innym razem pani nam to zademonstruje. Poprosimy cztery.
Zabrał z regału cztery pudełeczka i podał kasjerce, która wydawała się być rozczarowana faktem, że nie zademonstruje nam działania Motylka. Ja również byłem rozczarowany i po minie Logana wiedziałem, że on też. Zapłaciliśmy za Motylki i opuściliśmy sex shop.


*Logan*
Szkoda, że ta śliczna kasjerka nie pokazała nam jak to działa. Wiedziałbym jak poinstruować moją dziewczynę, a przez Kendalla nie wiem. Ale i tak byłem bardzo zadowolony z siebie. Prezent na pewno będzie się podobał. Kasjerka zapakowała nam pudełeczka i zawiązała kokardki. Prezenty były gotowe do wręczenia. Po wyrazie twarzy pozostałych, wywnioskowałem, że oni byli w podobnej euforii jak ja.  


*Carlos*
Zadowoleni z siebie, wróciliśmy do domów. Każdy miał spędzić wigilię z rodziną. Mama jak zawsze wyściskała mnie, a przy kolacji nakładała największe porcje potraw. Wszystko było pyszne, ale ja cały czas myślałem o prezencie i już chciałem wrócić do mojego mieszkania i wręczyć go mojej dziewczynie.


*James*
Wymknąłem się od rodziców jak szybko się dało. Zasmsowałem do dziewczyny i też obiecała, że się zerwie. Wróciłem do mieszkania, a gdy weszła do niego moja dziewczyna od razu do niej pobiegłem, chwyciłem w pasie i pocałowałem.
- Ooo… kolacja z rodziną była aż taka zła? – zapytała zdziwiona
- Było okay. Nie mogłem doczekać się wieczoru z Tobą. Mam coś dla Ciebie.
- Jak słodko. Pokaż mi, pokaż! – zapiszczała radośnie
Wręczyłem jej pudełeczko, które szybko rozpakowała. Oczy świeciły jej się z ekscytacji. Kiedy zdarła papier, z uwagą przyglądnęła się opakowaniu.
- Yyy… co to takiego? – zapytała szczerze zaskoczona
- Przeczytaj.
- Motylek erotyczny.
- Echem. – mruknąłem zadowolony z siebie.
- A co to robi?
- Zaraz się przekonasz myszko. Ale musimy iść do sypialni.
- A nie chcesz rozpakować prezentu ode mnie?
- Nie. Teraz to ja chcę rozpakować Ciebie.
Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do sypialni. Kiedy zdejmowałem z niej spodnie, cały czas czytała napisy na pudełku.
- Możesz go nosić  wszędzie i już zawsze doznawać rozkoszy orgazmu, w każdym miejscu publicznym kiedy tylko sobie wymarzysz. – przeczytała na głos – Fajne to. – mruknęła
Rozebrałem ją wreszcie, a ona nadal pogrążona była w lekturze.
- Nie czytaj już tyle. Czas przejść do praktyki. – powiedziałem biorąc od niej Motylka. – Tylko jak się to cholerstwo zakłada. Kendall zamorduję Cię.


*Kendall*
Żałowałem teraz, że nie pozwoliłem zademonstrować użycia tego sprzętu na tej kasjerce. Nie miałem zielonego pojęcia jak to założyć.
- Ha, ha. Może poczytamy instrukcję. – śmiała się moja dziewczyna
- Dobry pomysł.
Nachyliliśmy się oboje nad kartką. Mniej więcej ogarnąłem jak mają biec te paski. Zsunąłem się więc do jej krocza i zacząłem mocować się z tym ustrojstwem. O dziwo po chwili sprzęt znalazł się na swoim miejscu docelowym.
- No to co, gotowa? – zapytałem
- Już dawno. – zachichotała moja dziewczyna
Włączyłem Motylka, który zaczął cicho brzęczeć. Moja dziewczyna zaczęła się śmiać i pisnęła:
- Łaskocze.
Przestawiłem intensywność na kolejny poziom. Wtedy na twarzy dziewczyny zobaczyłem rumieńce. Znowu zwiększyłem poziom. Zaczęła ciężej oddychać. Motylek działał jak trzeba. Jej pochwa zrobiła się mokra. Widok kręcącej się z rozkoszy dziewczyny, podniecił mnie na tyle, że nie chciałem już bezczynnie czekać. Wkroczyłem do akcji, a właściwie to wkroczyłem swoim penisem do jej pochwy.


*Logan*
Kiedy poruszałem się w jej wnętrzu, czułem jak Motylek wibruje. Faktycznie urządzenie to dawało przyjemność obojgu partnerom. Na twarzy mojej dziewczyny widziałem szaloną rozkosz. Zamknięte oczy, przygryziona warga, głowa odchylona w tył. Jej ciało było naprężone i co jakiś czas wzdrygało się, gdy Motylek mocniej podrażnił jej łechtaczkę. Ja robiłem swoje i rozkoszowałem się zarówno jej widokiem, jak i doznaniami płynącymi z penetrowania jej kobiecości i wibracji urządzenia. Już wiedziałem,  że to był trafiony prezent.


*Carlos*
Czułem, że za chwilę eksploduję. Moja dziewczyna wyginała się pode mną, w różnych pozach. Oboje byliśmy jak opętani. Często obrywało mi się, że za wcześnie kończę. Tym razem, dzięki Motylkowi, moja ukochana doszła tak szybko jak ja. Z namiętnością przylgnąłem do niej i całowałem w chwili gdy moje nasienie powoli wypełniało jej szparkę. Po tych mocnych doznaniach, czułem jak opadamy oboje w miękką pościel. Czułem się lekki i szczęśliwy. Otuliłem nas kołdrą. Ucichło brzęczenie Motylka, który wylądował w dolnej szufladzie szafki nocnej. Moja dziewczyna wtuliła się we mnie i czułem jej spokojny oddech na swoim torsie. Pomału zamykały mi się oczy. Nie chciałem zasypiać, ale emocje dzisiejszego dnia wykończyły mnie zupełnie. Uśmiechając się do siebie w ciemności zasnąłem.


_____________________________________________________________________________
Świąteczne opowiadanie, na waszą prośbę ze wszystkimi chłopakami :)
Wesołych i erotycznych świąt.
Nie zapomnijcie nas odwiedzać przez Święta, bo wkrótce nowe opowiadanie, jeśli dacie tutaj dużo komentarzy.  AM

♥♥♥







10 komentarzy :

  1. Dziękujemy, opowiadanie zajebiste, super, super i jeszcze raz super! :D
    Wesołych Świąt!
    Merry Christmas, Christmas Merry były sobie renifery, miały bardzo śmieszne minki, bo urwały się z choinki i znalazły ciepły kąt, by Ci życzyć Happy świąt! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Yay cudo :) o takie cos mi chodzilo na swieta. Wesolych <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha ha kochane z nich wariaty. Loguś biedny tak się przejął. Super świąteczne opo :) Wesołych Świąt :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Momentami trochę się uśmiałam. Opowiadanie zarąbiste. Jedna jednorazówka, ze wszystkimi chłopakami. Genialne!

    OdpowiedzUsuń
  5. Hahahahaha!! Uśmiałam się jak nigdy ;D
    Jednorazówka jest świetna! ;3
    Dużo szczęścia, eee... to banalne.
    Dużo seksu, aaa... to normalne.
    Dużo kasy, yyy.... nie wiem skąd.
    Oj po prostu wesołych świąt! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Boska ta jednorazówka ^.^ Kocham tych zapominasiów <3 Śmiechu mi nie zabrakło ;)
    Czekam na nn :***********
    Pozdrawiam Stelss :**********

    OdpowiedzUsuń
  7. Ty wymuszaczu komów, masz to się bujaj :P

    OdpowiedzUsuń
  8. Genialne! :) podoba mi się takie połączenie humoru z erotyką :D nieźle się uśmiałam czytając początek. Biedny Logan :P kupisz mi na urodziny takiego motylka? :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Spodobał mi się ten sprzęt erotyczny :P Zabawni w tym sex shopie byli he he :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Uwielbiam tego typu opowiadania jak piszesz ze wszystkimi chłopakami. Jak zwykle wyszło super ;)

    OdpowiedzUsuń