*Kendall*
W całym tym zamieszaniu przed świętami
zapomniałem kupić mojej dziewczynie prezent na gwiazdkę. Ona na pewno coś dla
mnie ma, więc muszę jej kupić chociażby jakiś drobiazg. Jak się później
okazało, tysiące mężczyzn miało ten sam problem co ja. Wszedłem w obrotowe
drzwi, a gdy zobaczyłem czarną masę w centrum handlowym, pozwoliłem im się
obrócić o 360 stopni i wyszedłem. Czułem, ze sytuacja jest beznadziejna, więc
pojechałem do Jamesa. Wszedłem do jego mieszkania bez pukania. Na szczęście był
sam. Bez powitania jęknąłem:
- Musisz mi pomóc. Zapomniałem kupić
dziewczynie prezent na gwiazdkę. Nie wiem co teraz zrobić.
Ku mojemu zdziwieniu, James zbladł i
wybałuszył na mnie oczy.
*James*
Serce na chwilę mi stanęło. Jak mogłem
zapomnieć kupić prezent dla mojej myszki?! Patrzyłem tępo na Kendalla i nie
wiedziałem co mu odpowiedzieć. Jako mój najlepszy kumpel szybko pojął o co
chodzi i zapytał:
- Też nie kupiłeś?
Nie odpowiedziałem mu tylko zabrałem klucze
do samochodu i pociągnąłem Kendalla za sobą. Gdy zbiegaliśmy po schodach na
parking podziemny powiedziałem:
- Pojedziemy do centrum handlowego.
- Byłem tam kilka minut temu. Nie wciśniesz
tam nawet szpilki.
Zatrzymałem się w połowie schodów i
zastanawiałem się co teraz.
- Jedziemy do Logana. On będzie wiedział co
zrobić. – krzyknąłem i kontynuowałem bieg do samochodu.
Wsiedliśmy i ruszyłem z piskiem opon. Na
mieście zatrzymywały nas każde światła. Na jednym ze skrzyżowań, Kendall
klepnął mnie w ramię.
- Ej popatrz. Czy to nie Logan? – zapytał
- Tak, to on. Hej! Logan! – krzyknąłem
przez otwartą szybę.
Logan oczywiście nas nie usłyszał, więc
zatrąbiłem kilka razy. Dopiero wtedy nas zobaczył i tez otworzył okno.
- Co Wy tu robicie? – krzyknął starając się
przekrzyczeć warkot stojących w korku samochodów.
- Jedziemy właśnie do Ciebie. –
odkrzyknąłem
- Do mnie? Po co?
- Nie kupiliśmy naszym dziewczynom
prezentów pod choinkę. – Kendall krzyknął mi prosto do ucha.
- Ała! Debilu, nie do ucha! – wrzasnąłem na
niego
- Wy też zapomnieliście? – krzyknął Logan
- Też? Czy to znaczy, że Ty też nic nie
masz dla swojej?
- Właśnie jadę do CH.
- Powodzenia. Byłem tam i nie da się tam
wejść, bo jest tyle ludzi. – krzyknął Kendall
- Znowu w ucho!! Zjedźmy na stację bo ja za
chwile ogłuchnę! – zaproponowałem
*Logan*
Zajechaliśmy na pobliską stację i
wysiedliśmy, aby pogadać. Skoro centrum handlowe jest nie do zdobycia, to chyba
jesteśmy w czarnej dupie.
- Mieliśmy nadzieję, że Ty nam pomożesz, bo
masz łeb do takich spraw. – powiedział James
Kiedy to usłyszałem, zrobiło mi się
niedobrze. Nogi w jakiś dziwny sposób zaczęły mi mięknąć. Próbowałem włączyć
trzeźwe myślenie, ale nie byłem w stanie. Czułem, że za raz zwymiotuję.
Odwróciłem się szybko i pobiegłem w stronę stacji, żeby zdążyć dolecieć do
toalety. Po drodze o mało nie zabiłem się o dystrybutor paliwa. Wryłem się
przed jakiegoś gościa do kolejki i zwymiotowałem od razu gdy klęknąłem przed
muszlą.
*Kendall*
Logan jest dziwny. Ma mocny łeb, ale jak
zacznie panikować to dzieje się to co właśnie miało miejsce. Pewnie poszedł
wymiotować. No cóż wyglądało na to, że on nam nie pomoże. Może Carlos? Wyjąłem
telefon, ale zanim zdążyłem wybrać numer do Carlosa, na ekranie pojawił się
komunikat CARLOS DZWONI. Zanim zdążyłem powiedzieć „Halo” w słuchawce
usłyszałem:
- Kendall ratuj! Gdzie mogę teraz kupić
prezent? Stoję właśnie pod centrum handlowym, ale nawet nie ma gdzie auta
postawić.
- Przyjedź na stację na rogu Bright Avenue
i New Road. – poinstruowałem go krótko i rozłączyłem się.
Schowałem telefon do kieszeni i zwróciłem
się do siedzącego na krawężniku Jamesa.
- Wyobraź sobie, że…
- Carlos też nie ma prezentu dla swojej
dziewczyny. – dokończył za mnie
- Dokładnie. – odpowiedziałem
*Carlos*
Miałem nadzieję, że Kendall mnie uratuje.
Tylko po co kazał mi przyjechać na stację paliw? Mniejsza z tym, oby umiał mi
pomóc. Dotarcie na miejsce zajęło mi prawie kwadrans, przez te cholerne korki.
Na piechotę doszedłbym szybciej. Wreszcie dojechałem i zauważyłem Jamesa i
Kendalla. Zaparkowałem obok samochodu Logana. Samochodu Logana?
- Czemu wszyscy spotykamy się na stacji?
Gdzie Logan? Bo to jego auto, prawda?
- Tak to jego samochód, ale Logan siedzi w
toalecie. – odpowiedział Kendall
- Zapewne wymiotuje. – dodał James
- A co mu się stało? – zapytałem
- Też nie kupił prezentu dziewczynie…
- …i spanikował – wyjaśnili obaj.
Widać nie byłem jedynym, który przypomniał
sobie o prezentach na ostatnią chwilę. Zapytałem więc:
- Też poprosił Was o pomoc?
- W zasadzie to my mieliśmy poprosić o
pomoc jego, no ale okazało się, że wszyscy jesteśmy w takiej samej sytuacji. –
dowiedziałem się od Kendalla
- Czyli żaden z nas nie kupił dziewczynom
prezentu?
- Niestety tak. – jęknął James
Sprawa wyglądała beznadziejnie. Usiadłem na
krawężniku obok Jamesa i westchnąłem.
*Logan*
Poczułem się trochę lepiej, gdy pozbyłem
się tego co zalegało mi w żołądku. Obmyłem twarz zimną wodą i spojrzałem w
lustro. Byłem blady jak ściana i czułem się słabo. Niestety prezentu jak nie
było tak nie ma. Wyszedłem na zewnątrz i zobaczyłem samochód Carlosa.
Podszedłem bliżej i przywitałem się z nim słabym głosem.
*James*
Logan wyglądał fatalnie i pewnie tak się
czuł. Nie chciałem go dobijać, ale musiałem.
- Logan, wyobraź sobie, że Carlos też nie
ma prezentu. W dodatku sytuacja w centrum handlowym wygląda jeszcze gorzej niż
godzinę temu. Myślałem, że bardzie nie da się zblednąć, ale Logan udowodnił mi,
że się mylę. Jego twarz zrobiła się prawie przeźroczysta i ponownie popędził do
toalety.
- Biedny Logan – westchnął Carlos
- Dobra, musimy się zastanowić co robimy, a
nie siedzieć tu i użalać się nad sobą. – mobilizował nas Kendall
- Ale co możemy zrobić? Nie wyrzucimy
wszystkich ludzi z CH, a mówię Wam, teraz tam jest jakaś masakra. – powiedział
Carlos
- Mam pomysł. – krzyknąłem
- Dawaj. – powiedział z nadzieją Kendall
- Wykonamy anonimowy telefon na policję i
powiemy, że w CH podłożona jest bomba. Wtedy wszystkich ewakuują i spokojnie
zrobimy zakupy.
- Poważnie James? – Kendall popatrzył na
mnie jak na idiotę
- Ktoś ma inny pomysł?
Przez chwilę myślałem, że mój pomysł jest
genialny. Nie byłem w stanie się długo oszukiwać. Był do bani, ale jak na razie
jedyny.
*Kendall*
Pomysł Jamesa był absurdalny. Jednak nie
mogłem wpaść na nic innego. Wtedy właśnie cudownego olśnienia doznał Carlos.
- A może pojedziemy do Lancaster?
- Przecież to jest 70 mil stąd. –
zauważyłem – To ponad godzina drogi.
- Przy tych korkach to pewnie dwie godziny.
– zwrócił mi uwagę James
- Ale tam wejdziemy VIP-owskim wejściem i
obsłużą nas z pierwszeństwem. – upierał się przy swoim Carlos
- To nie jest zły pomysł. – powiedział
James
Nie mieliśmy żadnego innego pomysłu, więc
powiedziałem:
- To idę po Logana i jedziemy.
*Logan*
Kiedy Kendall poinformował mnie, że jest
wyjście z tej beznadziejnej sytuacji, od razu poczułem się lepiej. Kendall
kupił mi batona, którego zjadłem w samochodzie Jamesa i na twarz wróciły mi
kolory.
- Nie zafajdaj mi siedzenia czekoladą. –
warknął do mnie James
Po godzinnym staniu w zakorkowanym Los
Angeles, pomknęliśmy autostradą do Lancaster. James wciskał pedał gazu do
podłogi i z prędkością prawie 150 mil na godzinę mknęliśmy po gładkiej
asfaltowej nawierzchni. Dzięki Bogu po drodze nie stał żaden policyjny
radiowóz. Dotarliśmy na miejsce około godziny 14:20. Nie mieliśmy wiele czasu.
Okazaliśmy nasze karty VIP-owskie i zostaliśmy wpuszczeni poza kolejką.
Pierwsze o czym pomyśleliśmy to biżuteria. Jednak nie byliśmy jedynymi, którzy
tak pomyśleli. Stoisko było zamknięte z powodu braku towaru. Pięknie się
zaczęło.
*Kendall*
Pomyśleliśmy, że możemy poszperać w
ciuchach. James odnalazł się tam od razu. Problem był jednak w tym, że buszował
po męskich wieszakach. My nie nadawaliśmy się do tego w ogóle, a do Jamesa nie
dało się dotrzeć, gdy wpadał w wir ubrań. Szybko wyciągnęliśmy go stamtąd.
Kolejny sklep, do którego zajrzeliśmy okazał się tak zatłoczony, że nawet nie
wiedzieliśmy co w nim sprzedają. Ja już zaczynałem tracić nadzieję, że kupimy
cokolwiek. Gdy już mieliśmy się poddać naszym oczom ukazał się wielki różowy
napis.
*James*
Neon prawie mnie oślepił. Przeczytałem
ogromny napis SEX SHOP.
- No panowie. Patrzcie jak tam pusto. –
powiedział rozśpiewanym głosem Logan
- Sex shop? Weźcie się nie wygłupiajcie. –
zaśmiał się ironicznie Kendall
- Ja uważam, że to całkiem bardzo dobry
pomysł. Wreszcie nasze dziewczyny dostaną prezent, z którego skorzystamy
również my. – namawiałem go, widząc jego
niepewną minę
- A masz jakieś inne miejsce, do którego
możemy iść? – zapytał Carlos
W końcu Kendall ustąpił i weszliśmy do
różowego przybytku rozpusty. Kilka rzutów okiem na regały i atmosfera zaczęła
się rozluźniać. Podszedłem do stolika z penisami i zawołałem Logana:
- Popatrz, przedłużka na penisa. Ha ha kup
sobie.
- Bardzo śmieszne. – obruszył się Logan – A
Ty sobie kup te czerwone futerkowe kajdanki. Będą Ci pasowały do kurtki.
- Futerka przy kurtce są teraz modne! –
krzyknąłem oburzony jego nietrafioną ripostą.
- Dobra nie kłóćcie się. Patrzcie na to.
Kendall pokazał nam coś co wyglądało jak
jeż w kształcie penisa.
- Co to robi? – zapytałem z przerażeniem
- Piszą tu, że nakłada się to na penisa. –
przeczytał z instrukcji Kendall
*Carlos*
W czasie kiedy oni się wygłupiali, ja
znalazłem coś idealnego. Nazywało się to Motylek Erotyczny. Otworzyłem pudełko
i zacząłem czytać jak dany sprzęt zachwala producent. Aż podskoczyłem, gdy nad
uchem usłyszałem głos Jamesa:
- Co to za cudeńko?
- Stworzony do dyskretnej stymulacji
kobiecych miejsc intymnych. – zacząłem czytać – Motylek ten jest idealny do
samotnych zabaw jak i igraszek we dwoje. Możesz go nosić wszędzie i już zawsze doznawać rozkoszy
orgazmu, w każdym miejscu publicznym kiedy tylko sobie wymarzysz.
- O cholera. Dobre to. Czytaj dalej. –
powiedział Kendall, który dołączył do mnie i Jamesa
- Motylek będzie smyrał Twoją łechtaczkę, a
partner będzie penetrował Cię swoim penisem. – kontynuowałem czytanie
Dołączył do nas też Logan i staliśmy
nachyleni nad małym pudełeczkiem.
*Kendall*
Przyznam się, że nie sądziłem, że tu coś
znajdziemy. To małe urządzonko mnie jednak zaciekawiło. Nasze zainteresowanie
produktem zauważył sprzedawca. Z szerokim uśmiechem na twarzy podszedł do nas i
powiedział:
- Bardzo dobry
wybór panowie. To jest nowy produkt, a już zdołał zrobić furorę wśród pań. Jak
mniemam panowie szukają prezentu dla swoich partnerek. – nawet nie pozwolił nam
odpowiedzieć, tylko kontynuował zachwalanie towaru – Motylek ten mocowany jest
na trzech regulowanych paskach, co zapewnia doskonałą jakość zapięcia. – wyjął
urządzenie z pudełka i demonstrował nam paski – Jest wygodny i komfortowy.
Posiada wbudowany wibrator z możliwością płynnej regulacji wibrowania.
Bałem się, że
zechce nam zademonstrować jak to działa, więc przerwałem mu:
- Dziękujemy za
opis. To weźmiemy cztery.
- To ja
zademonstruję panom jak to działa.
Szczęka mi opadła,
gdy zawołał swoją piękną kasjerkę, która z wdziękiem ruszyła w naszą stronę.
*James*
- To nie będzie
potrzebne. – powiedział szybko Kendall
- Ja chętnie
zobaczę jak to działa. – zachichotał Logan
Ja tylko pokiwałem
głową na znak, że zgadzam się z Loganem. Kasjerka stanęła obok nas i
uśmiechając się czekała na polecenie szefa. Zanim jednak mężczyzna podał jej
Motylka, Kendall ruszył do akcji i wszystko zepsuł.
- Bardzo nam
przykro, ale bardzo się spieszymy. Może innym razem pani nam to zademonstruje.
Poprosimy cztery.
Zabrał z regału
cztery pudełeczka i podał kasjerce, która wydawała się być rozczarowana faktem,
że nie zademonstruje nam działania Motylka. Ja również byłem rozczarowany i po
minie Logana wiedziałem, że on też. Zapłaciliśmy za Motylki i opuściliśmy sex
shop.
*Logan*
Szkoda, że ta
śliczna kasjerka nie pokazała nam jak to działa. Wiedziałbym jak poinstruować
moją dziewczynę, a przez Kendalla nie wiem. Ale i tak byłem bardzo zadowolony z
siebie. Prezent na pewno będzie się podobał. Kasjerka zapakowała nam pudełeczka
i zawiązała kokardki. Prezenty były gotowe do wręczenia. Po wyrazie twarzy
pozostałych, wywnioskowałem, że oni byli w podobnej euforii jak ja.
*Carlos*
Zadowoleni z
siebie, wróciliśmy do domów. Każdy miał spędzić wigilię z rodziną. Mama jak
zawsze wyściskała mnie, a przy kolacji nakładała największe porcje potraw.
Wszystko było pyszne, ale ja cały czas myślałem o prezencie i już chciałem
wrócić do mojego mieszkania i wręczyć go mojej dziewczynie.
*James*
Wymknąłem się od
rodziców jak szybko się dało. Zasmsowałem do dziewczyny i też obiecała, że się
zerwie. Wróciłem do mieszkania, a gdy weszła do niego moja dziewczyna od razu
do niej pobiegłem, chwyciłem w pasie i pocałowałem.
- Ooo… kolacja z rodziną
była aż taka zła? – zapytała zdziwiona
- Było okay. Nie
mogłem doczekać się wieczoru z Tobą. Mam coś dla Ciebie.
- Jak słodko.
Pokaż mi, pokaż! – zapiszczała radośnie
Wręczyłem jej
pudełeczko, które szybko rozpakowała. Oczy świeciły jej się z ekscytacji. Kiedy
zdarła papier, z uwagą przyglądnęła się opakowaniu.
- Yyy… co to
takiego? – zapytała szczerze zaskoczona
- Przeczytaj.
- Motylek
erotyczny.
- Echem. –
mruknąłem zadowolony z siebie.
- A co to robi?
- Zaraz się przekonasz
myszko. Ale musimy iść do sypialni.
- A nie chcesz rozpakować
prezentu ode mnie?
- Nie. Teraz to ja
chcę rozpakować Ciebie.
Wziąłem ją na ręce
i zaniosłem do sypialni. Kiedy zdejmowałem z niej spodnie, cały czas czytała
napisy na pudełku.
- Możesz go nosić wszędzie i już zawsze doznawać rozkoszy
orgazmu, w każdym miejscu publicznym kiedy tylko sobie wymarzysz. – przeczytała
na głos – Fajne to. – mruknęła
Rozebrałem ją wreszcie, a ona nadal
pogrążona była w lekturze.
- Nie czytaj już tyle. Czas przejść do
praktyki. – powiedziałem biorąc od niej Motylka. – Tylko jak się to cholerstwo
zakłada. Kendall zamorduję Cię.
*Kendall*
Żałowałem teraz, że nie pozwoliłem
zademonstrować użycia tego sprzętu na tej kasjerce. Nie miałem zielonego
pojęcia jak to założyć.
- Ha, ha. Może poczytamy instrukcję. –
śmiała się moja dziewczyna
- Dobry pomysł.
Nachyliliśmy się oboje nad kartką. Mniej
więcej ogarnąłem jak mają biec te paski. Zsunąłem się więc do jej krocza i
zacząłem mocować się z tym ustrojstwem. O dziwo po chwili sprzęt znalazł się na
swoim miejscu docelowym.
- No to co, gotowa? – zapytałem
- Już dawno. – zachichotała moja dziewczyna
Włączyłem Motylka, który zaczął cicho
brzęczeć. Moja dziewczyna zaczęła się śmiać i pisnęła:
- Łaskocze.
Przestawiłem intensywność na kolejny
poziom. Wtedy na twarzy dziewczyny zobaczyłem rumieńce. Znowu zwiększyłem poziom.
Zaczęła ciężej oddychać. Motylek działał jak trzeba. Jej pochwa zrobiła się
mokra. Widok kręcącej się z rozkoszy dziewczyny, podniecił mnie na tyle, że nie
chciałem już bezczynnie czekać. Wkroczyłem do akcji, a właściwie to wkroczyłem
swoim penisem do jej pochwy.
*Logan*
Kiedy poruszałem się w jej wnętrzu, czułem
jak Motylek wibruje. Faktycznie urządzenie to dawało przyjemność obojgu
partnerom. Na twarzy mojej dziewczyny widziałem szaloną rozkosz. Zamknięte
oczy, przygryziona warga, głowa odchylona w tył. Jej ciało było naprężone i co
jakiś czas wzdrygało się, gdy Motylek mocniej podrażnił jej łechtaczkę. Ja
robiłem swoje i rozkoszowałem się zarówno jej widokiem, jak i doznaniami płynącymi
z penetrowania jej kobiecości i wibracji urządzenia. Już wiedziałem, że to był trafiony prezent.
*Carlos*
Czułem, że za chwilę eksploduję. Moja
dziewczyna wyginała się pode mną, w różnych pozach. Oboje byliśmy jak opętani.
Często obrywało mi się, że za wcześnie kończę. Tym razem, dzięki Motylkowi,
moja ukochana doszła tak szybko jak ja. Z namiętnością przylgnąłem do niej i
całowałem w chwili gdy moje nasienie powoli wypełniało jej szparkę. Po tych
mocnych doznaniach, czułem jak opadamy oboje w miękką pościel. Czułem się lekki
i szczęśliwy. Otuliłem nas kołdrą. Ucichło brzęczenie Motylka, który wylądował
w dolnej szufladzie szafki nocnej. Moja dziewczyna wtuliła się we mnie i czułem
jej spokojny oddech na swoim torsie. Pomału zamykały mi się oczy. Nie chciałem
zasypiać, ale emocje dzisiejszego dnia wykończyły mnie zupełnie. Uśmiechając
się do siebie w ciemności zasnąłem.
♥♥♥
Dziękujemy, opowiadanie zajebiste, super, super i jeszcze raz super! :D
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt!
Merry Christmas, Christmas Merry były sobie renifery, miały bardzo śmieszne minki, bo urwały się z choinki i znalazły ciepły kąt, by Ci życzyć Happy świąt! <3
Yay cudo :) o takie cos mi chodzilo na swieta. Wesolych <3
OdpowiedzUsuńHa ha kochane z nich wariaty. Loguś biedny tak się przejął. Super świąteczne opo :) Wesołych Świąt :*
OdpowiedzUsuńMomentami trochę się uśmiałam. Opowiadanie zarąbiste. Jedna jednorazówka, ze wszystkimi chłopakami. Genialne!
OdpowiedzUsuńHahahahaha!! Uśmiałam się jak nigdy ;D
OdpowiedzUsuńJednorazówka jest świetna! ;3
Dużo szczęścia, eee... to banalne.
Dużo seksu, aaa... to normalne.
Dużo kasy, yyy.... nie wiem skąd.
Oj po prostu wesołych świąt! <3
Boska ta jednorazówka ^.^ Kocham tych zapominasiów <3 Śmiechu mi nie zabrakło ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn :***********
Pozdrawiam Stelss :**********
Ty wymuszaczu komów, masz to się bujaj :P
OdpowiedzUsuńGenialne! :) podoba mi się takie połączenie humoru z erotyką :D nieźle się uśmiałam czytając początek. Biedny Logan :P kupisz mi na urodziny takiego motylka? :D
OdpowiedzUsuńSpodobał mi się ten sprzęt erotyczny :P Zabawni w tym sex shopie byli he he :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam tego typu opowiadania jak piszesz ze wszystkimi chłopakami. Jak zwykle wyszło super ;)
OdpowiedzUsuń