~ada_maslow
Plaża to
zdecydowanie nie miejsce dla zboczeńców jak ja. Same nagie, umięśnione torsy,
wysportowani surferzy, posmarowane olejkami wyrzeźbione plecy. Jednak najgorsze
co mogłam zrobić to przyjść na plażę z Jamesem. Nie tylko ze względu na jego
idealne ciało, ale na coś gorszego. James uparł się, żeby nauczyć mnie
surfować. Ja ledwo utrzymywałam się na skateboardzie. Trochę lepiej szło mi na
snowboardzie, ale to nie zmieniało faktu, że przy surfingu nie dość, że rusza
się deska to jeszcze podłoże. To była dla mnie czarna magia. Z początku
kategorycznie odmawiałam, ale James zrobił słodką minkę i musiałam uznać
wyższość jego argumentów. Położyłam więc deskę na wodzie i z
głupią miną niewiedzy spojrzałam na
Jamesa. James położył się na swojej
desce, odpłynął kawałek i zachęcił mnie
do zrobienia tego samego. Uchwyciłam moją deskę, ale przy pierwszej próbie
położenia się na niej odpłynęła.
Poirytowana skrzyżowałam ręce na piersiach, zostawiłam deskę i wyszłam z
wody. James jednak nie dał mi spokoju i
z powrotem zaniósł mnie do wody.
Tym razem przytrzymał mi deskę, abym mogła się na niej położyć. Z jego pomocą poszło łatwo. Jednak gdy tylko puścił deską ta zaczęła się przechylać i jak kamień runęłam w wodę. James nie mógł zdusić śmiechu. James stwierdził, że pierwsze etapy można pominąć i jednym ruchem postawił mnie na desce. Chwilę mnie trzymał, aż złapałam równowagę. Zdziwiona zauważyłam, że stoję na desce. Nie dowierzając stałam tak w bezruchu. James szybko wskoczył na deskę i znalazł się tuż obok mnie. W skupieniu starałam się utrzymać równowagę, ale gdy James się do mnie uśmiechnął, zmiękły mi nogi i przewróciłam się prosto w jego ramiona. Oboje z wielkim pluskiem wpadliśmy do wody. Cała ta nauka nie miałam najmniejszego sensu. Wkurzona wyszłam z wody i usiadłam na kocu. Mimo, iż plaża była praktycznie pusta, siedzieliśmy miedzy wydmami, aby szwendający się wszędzie paparazzi nas nie złapali. James wyjął z wody obie deski i usiadł koło mnie. Objął mnie ramieniem, pogłaskał po głowie i z uśmiechem powiedział:
Tym razem przytrzymał mi deskę, abym mogła się na niej położyć. Z jego pomocą poszło łatwo. Jednak gdy tylko puścił deską ta zaczęła się przechylać i jak kamień runęłam w wodę. James nie mógł zdusić śmiechu. James stwierdził, że pierwsze etapy można pominąć i jednym ruchem postawił mnie na desce. Chwilę mnie trzymał, aż złapałam równowagę. Zdziwiona zauważyłam, że stoję na desce. Nie dowierzając stałam tak w bezruchu. James szybko wskoczył na deskę i znalazł się tuż obok mnie. W skupieniu starałam się utrzymać równowagę, ale gdy James się do mnie uśmiechnął, zmiękły mi nogi i przewróciłam się prosto w jego ramiona. Oboje z wielkim pluskiem wpadliśmy do wody. Cała ta nauka nie miałam najmniejszego sensu. Wkurzona wyszłam z wody i usiadłam na kocu. Mimo, iż plaża była praktycznie pusta, siedzieliśmy miedzy wydmami, aby szwendający się wszędzie paparazzi nas nie złapali. James wyjął z wody obie deski i usiadł koło mnie. Objął mnie ramieniem, pogłaskał po głowie i z uśmiechem powiedział:
-Z Tobą
zawsze jest świetna zabawa.
-Cieszę się,
że chociaż Ty dobrze się bawisz.
-Oj myszka,
nie złość się. Jak poćwiczysz to będziesz łapać fale lepiej niż ja. Dobrze
wiesz, że przez Twoje samozaparcie i perfekcjonizm we wszystkim stajesz się lepsza
ode mnie. Cieszę się, że jest w końcu coś czego mogę Cię nauczyć.-
powiedziawszy to, James pocałował mnie w czoło. W zasadzie cała złość mi wtedy
przeszła. Miał po części rację, nie mogę być we wszystkim najlepsza.
Odwzajemniłam więc jego szeroki uśmiech i sięgnęłam do przenośnej lodówki po
piwo. Siedzieliśmy tak przy piwie i śmialiśmy się ze swoich licznych wpadek, a
słońce schodziło co raz niżej, aż dotknęło linii horyzontu. Troszkę już nam
szumiało w głowach od piwa, więc zaproponowałam abyśmy zbierali się do domu.
James jednak przytrzymał mnie i zaczął całować. Zerknęłam w bok na leżące obok
koca puste butelki po piwie i wszystko było jasne. James przekroczył już limit
piwa po którym cokolwiek do niego docierało. Moje usilne prośby wpadały jednym
uchem i wylatywały drugim omijając przy tym mózg Jamesa. Ja mogłam wypić skrzynkę piwa i byłabym w
stanie myśleć trzeźwo, jednak kilka pocałunków Jamesa od razu odbierało mi
rozum. Oddała się więc w jego ręce. James rozwiązał stanik od mojego stroju i
zaczął pieścić moje piersi. Po chwili powiedział:
-Przy mnie
powinnaś opalać się toples. Uwielbiam Twoje piersi.
Po raz
kolejny w Jamesie budziły się instynkty, o których nikt nie wiedział, a ja cały
czas o nich zapominałam. Patrząc na niewinną, wręcz niewieścią twarz Jamesa
nikt nie nazwałby go bestią seksu. Jednak kiedy jego oczy zaczynają błyszczeć
pożądaniem, a jego język wyrywa się do różnych części Twojego ciała, jego twarz
zmienia się nie do poznania. Jest w nim wtedy coś tajemniczego, coś na pewien sposób
niebezpiecznego, coś co podnieca kobiety. Badał dłońmi całe moje ciało, aż w
końcu zsunął ze mnie majtki. To samo zrobił ze swoimi kąpielówkami. Robienie
tego na plaży było dość nierozsądne, a wręcz zabójcze dla kariery Jamesa, ale
właśnie to jeszcze bardziej podniecało nas do działania. James rozszerzył moje nogi i wszedł we mnie
delikatnie. Alkohol i podniecenie burzyły trzeźwość mojego myślenia. Patrzyłam
przed siebie, ale w zasadzie nic nie widziałam. Rozkoszowałam się ruchami
Jamesa. Czułam tylko jak nasz koc co raz bardziej zapada się w piasek. Bawiliśmy
się w najlepsze. Wypijaliśmy kolejne piwa i zapomnieliśmy zupełnie o
upływającym czasie. Jakimś cudem obudziliśmy się w mieszkaniu na kanapie. Nie kryliśmy
naszego zdziwienia i obawy o to co wydarzyło się nocą na plaży. Koc leżał przed
drzwiami cały w piachu, więc skoro pamiętaliśmy o nim to nie mogło być z nami
tak źle. Po chwili jednak zorientowaliśmy się, ze nie mamy naszych ubrań. Wszystko
zostało na plaży w wydmach. Miałam nadzieję, że chociaż szliśmy owinięci w koc.
Nigdy więcej piwa na plaży, a już na pewno nie w takich ilościach. James
siedział na kanapie i usilnie starał się sobie przypomnieć co robiliśmy.
Włączyłam telewizor. Na wszystkich kanałach były poranne wiadomości. Odłożyłam
więc pilot i poszłam do łazienki. Nie zdążyłam nawet zamknąć drzwi, a zawołał
mnie James:
-Ada, Ada!
Chodź tu szybko!
Wybiegłam z
łazienki, a James skinął tylko głową na telewizor. Oburzony spiker zaczął mówić: „ Dziś rano służby porządkowe
plaży w Los Angeles znalazły ubrania porozrzucane po widmach objętych ochroną.
Nocą, kamery zainstalowane na promenadzie, zarejestrowały nagą parę uciekającą
lasem. Nie udało się jednak zidentyfikować wandali.” Z każdym słowem spikera
moje oczy stawały się co raz większe. Spojrzałam na Jamesa, a ten z uśmiechem powiedział:
-Przynajmniej
wiemy co robiliśmy w nocy.
Popatrzyłam na
niego ze zdziwieniem, a on chwycił mnie w pół i przerzucił sobie przez ramię. Oboje
zaczęliśmy się śmiać i podróżując na ramieniu Jamesa dotarłam do łazienki.
Chciał wejść ze mną pod prysznic, ale pocałowałam go i zamknęłam mu drzwi od
kabiny przed nosem. Puściłam ciepłą wodę
i pomyślałam o tych wszystkich głupotach, które zawsze z Jamesem robimy.
Mimowolnie zaczęłam chichotać pod nosem. Kochałam tego wariata ponad życie.
jaki James jest słodki i kochany ,3 czekam na nn ;*
OdpowiedzUsuń