poniedziałek, 17 marca 2014

Big Time Uncle John

- James, chyba powinieneś tu przyjechać. - James usłyszał w słuchawce głos Kendalla
- Cholera. Jest 5 rano. - powiedział zaspany - Mam nadzieję, że chodzi o Jen.
- I tak, i nie. - powiedział tajemniczo Kendall - Zbieraj się szybko.
James jak szybko tylko mógł, zjawił sie w Palm Woods. Gdy Kendall otworzył mu drzwi, usłyszał od progu:
- James, synu. Nie wiedziałem, że się przeprowadziłeś.
- Wujek John?! Co ty tu robisz?
- Nie mów do mnie wujku. Zawsze uważałem cię za swojego syna. Poza tym gdybym to ja był twoim ojcem, to zostałbyś milionerem tak jak ja, a nie ciułał grosz do grosza z jakiegoś marnego zespołu.
- John, już wiele razy o tym rozmawialiśmy.
- Tak, tak, wiem. To jest to co kochasz, bla, bla, bla. Nie po to tu przyleciałem z Waszyngtonu. Dowiedziałem się od twojej matki, że zaginęła ci dziewczyna.
- Tak, to prawda. I po to się tu fatygowałeś?
- Co z ciebie za mężczyzna, że pozwoliłeś jej od siebie uciec?
- Oj, nie znasz jej.
- Chciałbym poznać kobietę, która zrobiła osła z mojego siostrzeńca. Chciałem jej pogratulować wyboru. Założę się, że uciekła do jakiegoś milionera.
- Ona taka nie jest.
- To dlaczego uciekła?
- Bo ją zraniłem.
- Na litość Boską, to nie macie w domu apteczki?
- Co? Nie w taki sposób ją zraniłem. Zdradziłem ją.
- Jamesie Davidzie, pizda z ciebie, a nie mężczyzna.
- Wiem to wujku. Znaczy John.
- Cieszę się, że jednak nie jesteś moim synem. Niestety w dalszym ciągu jesteś moim siostrzeńcem. Powiedz mi, kochasz tę dziewczynę?
- Tak. - James odpowiedział bez chwili namysłu.
- Czy to jest ta jedyna?
- Tak.
- To po jaką cholerę ją zdradzałeś?! - ryknął wujek John. - Mimo wszystko chcę ci pomóc. - dodał juz łagodniejszym tonem.
- Możesz mi pomóc? Jak?
- Jestem milionerem. Mogę wszystko. Za kilka dni znajdziemy twoją dziewczynę. Uruchomię wszystkie znajomości i pieniądze. To tylko kwestia czasu jak znajdziemy twoją ptaszynę. Teraz chodź ze mną. Moi specjaliści muszą dowiedzieć się jak najwięcej o Jennifer.
James wyszedł ze swoim wujkiem, zostawiając zdziwionych przyjaciół.
- Wujek John jest pokręcony. - stwierdził Logan - Ale skoro już wstałem to pójdę do Camille.
Zanim jednak Logan zdążył pozbyć się piżamy, Camille pojawiła się w ich mieszkaniu.
- Cześć chłopaki. Spotkałam na korytarzu wujka Johna. - powiedziała
- Czemu ty już nie śpisz? - zapytał Logan
- Zachciało mi się jogurtu. Macie może jakiś?
Logan poszedł do kuchni i po chwili wrócił z jogurtem truskawkowym. Podał go Camille, a ta zapytała:
- Kiedy przyjechał John?
- Jakąś godzinę temu. - odpowiedział jej Kendall - Dowiedział sie o zniknięciu Jen i chce pomóc Jamesowi ją znaleźć.
- Wujek John to pies na baby. Nie zdziwiłbym sie, gdyby chodziło mu tylko o znalezienie Jen, aby zaproponować jej lepsze życie w luksusie. - powiedział Logan
- John, jest eleganckim gentelmanem. Poza tym nie jest jeszcze taki stary i wygląda dobrze. Nic dziwnego że podoba się kobietom. Nie znaczy to, że jest psem na baby. - oburzyła się Camille.
- Oj, nie znasz Johna. On tylko sprawia takie wrażenie. Unikaj go, bo do ciebie też będzie się przystawiał. - kłócił się z nią Logan
- Przed chwilą na korytarzu pocałował mnie w rękę i uprzejmie pogratulował ciąży. Nie odniosłam wrazenia, że mnie podrywa.
- Skąd on wie, że jesteś w ciąży?
- Popatrz jaki mam juz duży brzuch. Czy ty się mną w ogóle interesujesz? Tylko czytasz te swoje bzdurne książki o dzieciach.
- Chodźmy do ciebie, bo chłopaki chętnie jeszcze pośpią. - zaproponował Logan
Gdy wychodzili, Kendall bezgłosnie podziękował Loganowi i obaj z Carlosem wrócili do łóżek. Carlos wślizgnął się do swojego pokoju i zamknął drzwi na klucz.
- Uff, ale zamieszanie. - powiedział odwracając się do siedzącej na łóżku Alexy.
- Nie powinnam u ciebie nocować. Matka Kendalla nie byłaby zadowolona, gdyby się dowiedziała.
- Ale się nie dowie. Spokojnie. - powiedział Carlos i nachylił się nad Alexą by ją pocałować.
- Spadaj. Kendall jest za ścianą i na pewno nie zdążył jeszcze zasnąć.
- Oj tam. Kendall to zrozumie.
- Co zrozumie? Że jego kumpel nie daje mu spać o 6 rano bo zachciało mu się seksu?
- Mniej więcej.
- Carlos, jesteś niemożliwy.
- Nie niemożliwy tylko napalony. - szepnął Alexie do ucha, a potem zaczął całować ją po szyi.
- Carlos. - syknęła Alexa, ale widać było, że mięknie
Carlos wyczuł, że jest na wygranej pozycji i napierając swoim ciałem na Alexę, położył ją na łóżku. Wślizgnął się rękami pod jej aksamitną halkę i tym samym zaczął podnosić temperaturę w sypialni.
Za ścianą Kendall gapił się w sufit i myślał o Jo. Gdy usłyszał w drugim pokoju zgrzytanie łóżka, zmarszczył tylko czoło i sięgnął po odtwarzacz i słuchawki. Puścił muzykę na full i wrócił do gapienia się w sufit.

Wujek John nie został nawet na obiedzie. Zebrał potrzebne informacje o Jennifer i wrócił do Waszyngtonu swoim prywatnym helikopterem. Jamesowi trochę poprawił się humor, więc zaprosił kumpli do siebie, na męski wieczór.
- Wiecie co, myślę, że John znajdzie Jen.
- Dobrze, że jesteś do tego tak dobrze nastawiony. - mruknął Kendall
- Hej, może tobie też mógłby pomóc znaleźć Jo. - zaproponował Carlos
- To dobry pomysł. - zgodził się z nim James.
- Nie będzie takiej potrzeby. Wiem gdzie jest Jo.
- Jak to? - szczerze zdziwili się kumple Kednalla
- Jest razem z Lucy, a Lucy zaczęła trasę koncertową po Kanadzie. W tym tygodniu ma o ncert w Vancouver.
- No to leć tam. Znajdź Jo i z nią po gadaj. - powiedział Logan
- Zanim wyjechała po wiedziała mi, że po trzebuje czasu, żeby wszystko przemyśleć.
- A ja myślę, że Lucy zrobiła jej wodę z mozgu. - rzucił James, wstając po kolejne piwo.
- Tak jak tobie? - wyśmiał go Logan
- Dokładnie. - krzyknął James z kuchni
- Tak czy siak, jakby chciała to by wróciła. - podsumował wszystko Kendall i nikt juz nie zabrał głosu w tej sprawie przez resztę wieczoru.

John siedział przy swoim biurku, a za jego plecami rozpościerała się panorama Waszyngtonu nocą. Jego majestatyczna sylwetka emanowała władczością i pewnością siebie. Siwe włosy zakrywał farbą i z bujną czarną fryzurą na żelu, wcale nie wyglądał na 42 lata. Był młodszym bratem matki Jamesa i to on odziedziczył po zmarłych rodzicach korporację ojca, a matka Jamesa tylko firmę kosmetyczną ich matki. Korporacja przynosiła tak ogromne zyski, że Johnowi nie zostawało nic innego, jak tylko wydawać pieniądze na przyjemności. Wieczorami miał w zwyczaju siadać w swoim biurze, palić cygaro popijać whisky. Z zadumy wyrwał go telefon.
- Słucham. - odebrał glosem wyrażającym pogardę dla dzwoniącego
- Znaleźliśmy tą małą szefie. - powiedział zwoniący mężczyzna
- Wspaniale. Gdzie jest?
- Na Majorce. Za jakąś godzinę powinniśmy mieć jej dokładny adres.
- Dobrze. Daj mi wtedy znać.
- Poinformować pańskiego siostrzeńca?
- Nie, na razie nic mu nie mówcie.
- Tak jest.
John rozłączył się i za chwilę wykonał telefon do swojej sekretarki.
- Amando, zarezerwuj mi na jutro bilet na Majorkę.
- Oczywiście. Co jeszcze mogę zrobić dla pana?
- Na razie to wszystko. Dziękuję Amando.


________________________________________________________________________________________
Stelss i Ana, sprawdźcie swoje poczty, bo potrzebujemy Waszej odpowiedzi w kwestii opowiadań ;) 
AM

11 komentarzy :

  1. Ryję od dobrych 30 minut z tej apteczki xD hahaha, wujek John ma teksty ;d I o kuźwa, lovelas?! :o czekam! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Ha ha zajebisty jest ten wujek John. Wujek John ma rację pizda z ciebie James. To jak to ta jedyna to po cholerę James ją zdradzałeś ?! I jeszcze ten zajebisty tekst z apteczką. XD Dobrze, że wiedzą gdzie jest Jen. Rozdział boski !!! Zapraszam do siebie, bo mam rozdział nowy napisany. :P www.james-maslow-oliwia.blogspot.com
    Pozdro :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. Tylko najgorsze, że John nie powiedział James'owi o tym. :P

      Usuń
  3. Oj dzieje sie! Mimo ze wujek johm ma swoje poloty to ma ciekawy charakterek. Nie wiem czy ktos ogladal komedie Duchy moich bylych. John przypomima mi wujka Wayne'a a to bardzo dobrze bo to naklepsza postac w tym filmie. Zasatanawia mnie co on kombinuje bo nie powoedzial nic jamesowi i leci za jen na majorke. Mam nadzieje ze chce pomoc i przyprowadzic do domu a nie wziac ja dla siebie. Genialne :)

    OdpowiedzUsuń
  4. CO?! Jaki świnia czemu mu nie powiedział? Czekam xo

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak ja nie lubię takich typków! Pewnie chce ją wykorzystać. Zabawić się i spie****j. Ohhhh grrrrr.. -_- , ale dziewczyny maja rację. To z apteczką było fantastyczne! Aż wybuchnęłam śmiechem XD I nasz biedny Kendall :C Nie można się tak poddawać. Jeśli kocha to wróci i mam wielka nadzieję, że tak własnie się stanie!!
    Czekam niecierpliwie na nn :*******
    Pozdrawiam Stelss :***********
    Ps. Możesz sprawdzić pocztę, odpisałam ci :)

    OdpowiedzUsuń
  6. hahahahah leje z 'pizda z ciebie, a nie mężczyzna'. jak zwykle genialne.

    OdpowiedzUsuń
  7. " Jamesie Davidzie, pizda z ciebie, a nie mężczyzna." rozjebało mnie to xD
    Coś czuję, że wujek John ma ochotę po bzykać się z Jen.... -,-
    Mam nadzieję, ze Jen nie da się omotać....
    Biedny Kendall :c Jo zostawiła go dla dziewczyny! DZIEWCZYNY! nic nie działa gorzej na ego faceta niż to... :/
    Czekam na nn! ;*
    Pozdrawiam. Marcela ;3

    OdpowiedzUsuń
  8. " Jamesie Davidzie, pizda z ciebie, a nie mężczyzna." ten tekst jest tak genialny, że aż padłam na zienię ze śmiechu. Camille troszkę nerwowa ale nie dziwię jej się. Mam nadzieję, że Jennifer wróci do Jamesa

    ~Sonny <33333

    OdpowiedzUsuń
  9. Tekst o apteczce bombowy! Nie mogę z tym. taki podstarzały podrywacz. Inspirowałaś się kimś, kiedy go wymyślałaś? Nie wiem, czy coś pomorze, ale wydaje się konsekwentny i jednocześnie trochę nie kumaty. Notka świetna! Czekam na cd. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń