piątek, 7 marca 2014

Owocowy deser.

Byłam w kuchni i robiłam sobie sałatkę owocową. Kroiłam truskawki, kiedy Carlos wszedł do kuchni.
- Hej, skarbie, co robisz? - zapytał, obejmując mnie w pasie.
- Robię sobie sałatkę, chcesz też?
- Tak chętnie, ale mam lepszy pomysł.
- Jaki?
- Idź sobie do salonu, a ja cię zawołam.
- Ale co z moją sałatką?
- Przekonasz się - zabrzmiało to tajemniczo.
Na prośbę Losa wyszłam z kuchni i usiadłam sobie w salonie. Nie byłam za bardzo pewna co zrobi, ale zaufałam mu. 
Po 20 minutowym oczekiwaniu Carlos zawołał mnie. Weszłam do kuchni i mnie zamurowało. Carlos leżał na stole nagi, przybrany w owoce, czekoladę i bitą śmietanę. 
- Carlos?
- Tak kochanie - uśmiechnął się.
- Co ty zrobiłeś? – zapytałam, podchodząc do niego powoli.
- Sałatkę... Taką żywą sałatkę - zaśmiał się.
Obeszłam go dookoła, przyglądając się mu. Na czubku nosa miał bitą śmietanę i czereśnię. Jego sutki również pokryte były bitą śmietaną a na torsie poukładane miał plasterki bananów. Do pępka nalał sobie czekolady, ale co było najśmieszniejsze... Jego członek był od góry do dołu w bitej śmietanie. 
- I wnioskuję, że muszę to zjeść. - powiedziałam
- Tak. Wszystko ma być zjedzone, a naczynko wylizane. – zaśmiał się
- W co Ty pogrywasz?
- Zjedz mnie. – powiedział błagalnym tonem
- Och, no już dobra.
Zaczęłam od góry. Zjadłam owoc na nosie Carlosa. 
- Zapowiada się pysznie – mruknęłam przegryzając czereśnię.
Carlos korzystając z okazji, że byłam nachylona, musiał mnie pocałować. Następnie zeszłam do jego klatki piersiowej. Zlizałam śmietanę z jego sutków, lekko je przygryzając. Zjadłam kawałki bananów z jego torsu, a potem dobrałam się do czekolady w jego pępku. Wiedziałam, że zbytnio tego nie przemyślał, bo Carlos ma straszne łaskotki. Zaczął cicho chichotać, a po chwili wiercił się już jak szalony, gdy mój język zataczał kółka po jego brzuchu. Zagryzł wargi i mężnie zniósł katusze. Przyszedł czas na ostatnie danie. Przyznam, że byłam trochę speszona, ale Carlos dawał widoczne znaki, że tego chce. Jego penis pod wpływem mojego dotyku stawał się co raz twardszy. Wolnymi ruchami zaczęłam zlizywać z niego śmietanę. Od dołu do góry. Od jąder po sam czubek. Słyszałam ciche sapanie Carlosa. Robiłam to niemiłosiernie powoli, aby pomęczyć go trochę. Kiedy cała śmietanka była zlizana, ułożyłam obie ręce na jego penisie i zaczęłam nimi poruszać. Gdy jego członek był już zadowalająco twardy, weszłam na stół i usiadłam okrakiem na Carlosa. Byłam bardzo wilgotna, od naszych igraszek, więc wejście we mnie nie sprawiło mu żadnych problemów. Powoli unosiłam się i opadałam na Carlosa, a on z uśmiechem mi się przyglądał. Położył ręce na moich biodrach i nakręcał moje tempo. Rozkoszowałam się tym jak głęboko we mnie wchodził. Pozycja ta pozwalała na dogłębniejsze doznania i chwilami odpływałam w rozkosznym uniesieniu. Dookoła nas walały się kawałki owoców, a nasze ciała były lepkie od bitej śmietany. Nachyliłam się, aby pocałować Carlosa. Usta miał słodkie od całej tej sałatki owocowej.  Delektowałam się tym smakiem, ale nie długo, bo Carlos przyśpieszył tempa. Wychodził naprzeciw moim biodrom, aby szybciej i głębiej we mnie wejść. Cały stół razem ze mną się trząsł. Krzyczałam z rozkoszy. Po chwili chaosu, udało nam się dopasować nasze ruchy. Czułam, ze orgazm zbliżał się wielkimi krokami. Penis Carlosa zaczął pulsować, a ja odpowiedziałam na to jeszcze szybszym tempem. Wytrysnął we mnie całym swoim ładunkiem, a ja przeżyłam swój orgazm krzycząc jego imię. Opadłam o raz ostatni na Carlosa i zamknęłam oczy, próbując wyrównać oddech. W kuchni panowała cisza, w której echem odbijały się nasze urywane sapania. Carlos usiadł i zbliżył swoją twarz do mojej.
- Było pysznie - uśmiechnął się zadziornie. 
Przytaknęłam mu i pocałowałam go namiętnie. 
Cała zabawa była bardzo fajna, ale trzeba było po niej posprzątać.


_____________________________________________________________________
Opowiadanie krótkie, ale za to jakie omnomnomnom :3 

6 komentarzy :

  1. O ja nie mogę... Zaraz posypały się skojarzenia. Morał: Nie oglądać filmików, które kumpel trzyma na karcie pamięci. I jeszcze to "Zjedz mnie"... Co to, kanibal jakiś? Opowiadanie świetne! Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  2. Boooskie. To wywołało u mnie nagłe zapotrzebowanie na owoce :-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hahahahaha!! Opowiadanie jest boskie!!
    Morał: Zawsze pozwól facetowi robić sałatki owocowe! xD
    Czekam na nn ;*
    Pozdrawiam. Marcela ;3

    OdpowiedzUsuń
  4. Taka sałatka, że aż ślinka cieknie ;) widać, że zrobiło się przepysznie heh ;) Tylko czekać na więcej takich :D
    Czekam na nn :***********
    Pozdrawiam Stelss :***********

    OdpowiedzUsuń
  5. hahaha dobra... nie napisze co sb pomyślałam haha :D

    świetny rozdział, czekam na nexta <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Mniam :* mogłabym codziennie mieć taką sałatkę owocową ^_^

    OdpowiedzUsuń