sobota, 1 marca 2014

Big Time Break Up

Następnego dnia pierwszymi gośćmi Jennifer była Camille i Logan. Po cichu wsunęli się do sali i na widok uśmiechniętej Jen, odetchnęli z ulgą, bo przez kilka ostatnich dni była w kompletnym dołku.
- Cześć kochani. - powiedziała trochę zmęczonym głosem.
- Jak się czujesz?-zapytała zatroskana Camille.
- Fizycznie lepiej, choć nadal bardzo szybko się męczę.
- A psychicznie?
- Psychicznie to nadal do dupy. Psycholog mi pomaga, ale i tak mam wszystkiego dość.
- Jen, musisz wrócić do formy bo zostaniesz matką chrzestną.
- Co takiego? Czyją matką chrzestną?
- Naszego dziecka. - powiedziała uradowana Camille, chwytając Logana za rękę.
- O matko! Gratuluję! Logan, ty łobuzie. Chodźcie, niech was wyściskam.
- Lepiej powiedz nam kiedy cię wypuszczą. - Logan wymigał się od uścisku
- Podobno pod koniec tygodnia.
- To jeszcze 4 dni. Czemu tak długo? - zdziwiła się Camille - Przecież możesz mieć opiekę w domu.
- Lekarzowi nie podobają się moje wyniki krwi. Ostatnie badanie wykazało, że mam cukrzycę.
- Cukrzycę?
- Nie będę musiała brać insuliny, ale prawdopodobnie dostanę jakąś dietę.
- Dla ciebie dieta to coś gorszego niż przymus brania insuliny. - zaśmiał się Logan
- Odezwał się ten, który jest uzależniony od fast foodów. - odgryzła się Jennifer

Podczas gdy Logan przegadywał się z Jen, Kendall szykował się do złożenia wizyty w szpitalu. Pakował właśnie do torby grejpfruty, które Jennifer tak uwielbia, kiedy zadzwonił telefon. Dzwoniła Jo.
- No hej. Właśnie miałem do ciebie dzwonić czy jesteś gotowa.  ... Jak to nie jedziesz ze mną do szpitala. Czemu?  ... Zwariowałaś? Czemu miałaby cie nie chcieć widzieć?  ... No i co z tego, że jesteś przyjaciółką Lucy?  ... No dobra, jak uważasz. Pa.
Kendall zastanawiał się czemu nagle Jo nie chce odwiedzać Jen. Przypuszczał, że może chodzić o kłótnię z Camille. Wzruszył ramionami i wyszedł z mieszkania. Po drodze wpadł jeszcze do Jamesa.
- Cześć stary. Jak sobie radzisz? - zapytał za raz po otwarciu drzwi przez Jamesa, trzymającego płaczącą Sam.
- Jest zajebiście. Nie wiem jak Jennifer radziła sobie, jak wychodziłem na cały dzień na nagrania.
- Aż tak źle? Może jest głodna?
- Nie. Przed chwilą jadła i ją przewijałem. Tęskni za Jen. Za mało czasu z nią spędzam i nie jest przyzwyczajona do tego, że to ja ją karmię i usypiam.
- Może zabierz ją do szpitala.
- Nie wiem czy szpital to odpowiednie miejsce dla dziecka. Wiesz, te zarazki i wszystko.
- No tak, racja. Pomóc ci?
- Nie, spoko. Jedź do szpitala i dowiedz się czy Jen czegoś nie potrzebuje.
- Może ja zostanę z Sam, a ty do niej pojedz.
- Mógłbyś? - powiedział z nadzieją w głosie James
- Jasne, przecież to moja ukochana dziewczynka.
- Stary, kocham cię normalnie.
- Yyy może bez takich wyznań. - powiedział Kendall do zamykających się za Jamesem drzwi.

James pojawił się w szpitalu i od razu natknął się na doktora Wattersa.
- Mogę prosić pana do mojego gabinetu?
- Oczywiście.  - odpowiedział James, lekko zaniepokojony poważnym tonem doktora.
- Wyniki badań pani Trump trochę mnie niepokoją.  - zaczął doktor Watters , gdy James usadowił się w fotelu.
- Co się dzieje? To coś poważnego?
- Badanie krwi wykazało u pacjentki cukrzycę.  Zleciłem jeszcze EKG, z którego wynika, że pani Trump ma arytmię serca.
- Jen wspominała mi, że ma wysokie tętno, ale nigdy nie mówiła nic o arytmii.
- Podwyższone tętno to nie jest błahostka. Jak poważne były te problemy z tętnem?
- Jen szybko się męczy,  bo podobno zbyt szybko jej tętno osiąga maksymalny poziom. Nawet tętno spoczynkowe ma około 90.
- W takim razie, wielce prawdopodobne, że połączenie tego z dużym stresem, mogło przyczynić się właśnie do tej arytmii. Cały czas ją monitorujemy, a przed wyjściem ze szpitala dostaniecie państwo dokładne wytyczne co do dalszego postępowania. Na razie prosze sie tym aż tak bardzo przejmować. 
- Kiedy Jen będzie mogła wyjść?
- Być może wypuścimy ją za tydzień.  O ile arytmia nie okaże się zbyt poważna.
- Mogę ją teraz odwiedzić?
- Jak najbardziej. 

Kiedy James wszedł do sali, Jen spała. Usiadł na kraju łóżka i przyglądał się jej. Delikatnie uścisnął dłoń Jennifer, a wtedy obudziła się.
- Wybacz, nie chciałem cię obudzić.
- Po co przyszedłeś? Co z Sam?
- Została z Kendallem. Tęskni za tobą. 
Jen podniosła się i oparła plecami i poduszkę.  Nie patrzyła na Jamesa, tylko na ścianę w jasnym odcieniu turkusu. Przerywając ciszę James powiedział:
- Pamiętasz jak kiedyś założyliśmy się jakie będzie pierwsze słowo Sam? Odkąd cie nie ma, mała cały czas powtarza "mama". Zdaje się, że wygrałaś zakład. 
Przez twarz Jennifer, przebiegł cień uśmiechu,  ale za raz potem schowała twarz w dłonie i zaczęła płakać. James przesunął się do niej i mocno przytulił.
- Wszystko będzie dobrze. Za niedługo wyjdziesz ze szpitala i sama usłyszysz jak Sam mówi "mama". Może nawet za ten czas nauczę ją mówić "tata".
- Gdybyś nie był ojcem, mojego dziecka, już bym cię zabiła. Nienawidzę cię.
- Też cię kocham. - odpowiedział spokojnie James
Wtedy Jennifer wtuliła się w niego jeszcze mocniej.

W tym samym czasie Kendall zajmował się Samanthą. Pani Knight uprosiła go, aby przywiózł ją do Palm Woods. Od razu zabrała ją Kendallowi i zaczęła rozpieszczać.
- A właściwie to kiedy ja zostanę babcią? - zapytała nagle.
- Chyba powinienem to ustalić najpierw z Jo. - zaśmiał się.
- To leć do niej.
- Ale teraz?
- No pewnie. Nie będziesz przecież cały dzień bawił dziecka.
- W sumie i tak muszę pogadać z Jo. Ostatnio dziwnie sie zachowuje.
- No to pa. My się tu z Sam pobawimy i pogadamy jak kobieta z kobietą.
Kendall pokiwał tylko głową i wyszedł. Szybko doszedł pod drzwi apartamentu Jo i zapukał.
- Wejdź! - usłyszał głos Jo.
Otworzył drzwi i poszedł do salonu. Zastał tam porozkładane kupki ubrań i różnych innych rzeczy czekających na spakowanie do wielkich walizek. Z łazienki wyszła Jo i widząc Kendalla powiedziała zaskoczona:
- Kendall! Myślałam, że to Lucy.
- Co się tu dzieje?!
- Pakuję się.
- Tyle to widzę. Po co?!
- Wyjeżdżam razem z Lucy.
- Co?! - Kendalla zupełnie zatkało
- Już zdecydowałam.
- A mnie się ktoś zapytał?
- Nie muszę się pytać. Mój ojciec się zgodził więc jadę.
- Dlaczego do cholery?!
- Nie zostawię przyjaciółki. Wy się od niej odwróciliście, ale ja tego nie zrobię. 
- Ale to nie znaczy, że masz wyjeżdżać. W tym wypadku będziesz z Lucy, ale zostawiasz nas. Zostawiasz mnie.
- Przerwa dobrze nam zrobi. Odpoczniemy od siebie. Pomyślimy nad naszym związkiem.
- Nad czym chcesz myśleć? Źle nam ze sobą?
- Powiedzmy, że to nie jest do końca to czego szukałam. 
- Czyli zrywasz ze mną? !

- Na razie tak. 

________________________________________________________________________________
Słowo się rzekło. Było 20 komentarzy, więc dodaję rozdział. Dużo anonimów... Ale nieważne ;) 
Jak się Wam podoba ten rozdział? Jeśli myślicie, że już dość niespodzianek, to uprzedzę Was, że mam ich jeszcze kilka w zanadrzu ;) 
AM

12 komentarzy :

  1. Nie! Jestem zła na Jo. nie ogarniam jej. Przyjaciółka przyjaciółką, ale zostawiać wszystko dla Lucy? Mam nadzieję, że Jo przejrzy na oczy i wróci do Kendalla. Rozdział istnie boski. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ty, ty,ty... zła! Jak mogłaś tak potraktować Kendalla?! Grrrr... Jesteś niedobra. Świetny rozdział i czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  3. Wiesz zawiodłam się :C Myślałam, że wróci jej rozum do głowy :C ale gnębi mnie jedno. Po co robiłaś ankietę pytając się którą parę najbardziej lubimy, gdzie większość wybrała parę Jendall, jak teraz zrywają ze sobą, a ona zachowuje się jak nie wiadomo kto :C jest to trochę niesprawiedliwe i smutne, ale cóż, nie zmienię twojej decyzji :C mogę jedynie mieć nadzieję, że wrócą do siebie, albo Kendall wybije jej z głowy wyjazd i uświadomi, że Lucy nie do końca jest dla jej towarzystwa, czego naprawdę bym chciała :) Cóż mogłabym jeszcze dodać. Czekać tylko na kolejny rozdział :)
    Pati ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak ona mogła go tak zranić?! Kendall na to nie zasługuje. Jen... niech wybaczy Jamesowi

    OdpowiedzUsuń
  5. Jo Ty... Ty... nie będę przeklinać w komentarzu xd
    Niech Jen wybaczy Jamesowi i niech będzie zdrowa!
    Liczę na happy end ;)
    Czekam na nn ;*
    Pozdrawiam. Marcela ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Co??? czemu ona z nim zerwała??!!??!! o.O

    Mam nadzieję, ze Jen i James się pogodzą :))
    Czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nieeee ;( Czemu się rozstali. Już mnie na serio, za przeproszeniem wkurwiła ta Lucy, skoro przez nią Jo zostawia chłopaka i przyjaciół. No proszę cię. Nie torturuj mnie i innych i pogódź ich, niech jakoś Kendall na nią zadział ... proszę @.@.
    Oby Jen i James się pogodzili :)
    Czekam na nn :*******
    Pozdrawiam Stelss :***********

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozdział oczywiście świetny, na początku jak go czytałam to myślałam, że będzie takie fajne radosne opowiadanie ale tym razem nie. Jo zostawia przyjaciół i zrywa z Kendallem to to jest ponad moje nerwy a ta Lucy zaczyna coraz bardziej działać mi na nerwy. Oby Jo wszystko przemyślała T.T

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetny rozdział ......
    Jak ona mogła zerwać z Kendallem.........
    Z niecierpliwością czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  10. Ej no ! Ada opamiętaj Jo, bo nie chcę aby wyjeżdżała. Świetny rozdział. Pozdro :* ;) O.M

    OdpowiedzUsuń
  11. Szok totalny. Nie mów, że Jo na dobre wyjeżdża! Mam nadzieję, że Jen będzie zdrowa. Jedyna dobra rzecz to ciąża Camille. Ciekawe co będzie w kolejnym rozdziale. Już się nie mogę go doczekać. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jak Sam się wyprowadza? Nie zgadzam się! Nie ma mowy! NIE! Kenny, zatrzymaj ją, słyszysz? I mam nadzieję, że Jen do siebie dojdzie, a przyjaciele pomogą jej się pozbierać. Motka świetna! czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń