piątek, 1 listopada 2013

Trick or Treat

* James *
Odebrałem paczkę do Carlosa. Akurat nie było go w domu, a kurier już wie, że może zostawiać paczki u mnie. Przyszła maska, którą zamówił w Internecie. Nie omieszkałem jej rozpakować. Prezentowała się całkiem strasznie. Przyłożyłem ją do twarzy i podszedłem do lustra. Prawie się przeraziłem. Właśnie wtedy do mieszkania weszła moja dziewczyna. Zapomniałem, że mam maskę na twarzy i odwróciłem się do niej. Gdy tylko mnie zobaczyła krzyknęła i upuściła torby z zakupami. Szybko zdjąłem maskę i rzuciłem się do zbierania zakupów przepraszając ją. Trzymała się za serce i oddychała głęboko.

- O mało nie zeszłam na zawał przez Ciebie. – powiedziała, gdy napiła się wody
- Przepraszam kochanie. To maska Carlosa i chciałem ją przymierzyć. Nie miałem zamiaru Cię straszyć - podszedłem do niej i cmoknąłem ją w policzek. – Nie gniewasz się?
- Nie, no w końcu jest Halloween.  – odpowiedziała uśmiechając się
- W co się przebierzesz?
- Po co mam się przebierać jak i tak wyglądam jak czarownica?
- No błagam Cię. Każda czarownica może pozazdrościć Ci urody.
- To miał być komplement?
Zaśmiałem się, widząc jej udawane dąsy. Była wtedy taka słodka. Szkoda, że musiałem zepsuć jej humor. Wiedziałem jak bardzo cieszyła się na tą Halloweenową imprezę. Niestety nie mogłem iść. Szef kategorycznie kazał nam przyjść na galę upiorów. Dużo paparazzich, dziennikarzy i gwiazd. Jednym słowem – reklama. Dobry sposób na wypromowanie nowego singla. Tylko jak miałem jej to powiedzieć?
- Wiesz skarbie, jest taka sprawa. Co do tej imprezy, na którą mieliśmy iść… - zacząłem
- Taak… - powiedziała podejrzliwie
- Nie mogę na nią iść. – skuliłem się mówiąc to bo bałem się jej wybuchu
- Naprawdę? – wyszeptała z zawodem w głosie
Chyba wolałbym jakby na mnie nakrzyczała. Cholernie źle się z tym czułem. Nawet nie mogłem jej wziąć ze sobą na tą zasraną galę.
- No szkoda. Seksowny strój poczeka na przyszły rok.
- Jaki strój? – zapytałem z ciekawością
- A nie no, jak nie idziemy na imprezę, no to po co mam się przebierać?
- Jaki strój? – powtórzyłem
- Nieważne. – uśmiechnęła się w podejrzany sposób i poszła do sypialni
- Jaki strój??? Pokarz miiiii… - jęczałem idąc za nią.
- No, nie wiem, nie wiem.
- Prooooszę. – błagałem
- No dobrze. Niech stracę. Poczekaj w sypialni.
Z entuzjazmem wszedłem do sypialni i usiadłem na łóżku. Po kilku minutach przyszła moja Halloweenowa maskotka. Zaparło mi dech w piersiach. Była przebrana w strój zombie. Ale jaki to był strój. Potargany zgniłozielony top, miał dziury w najmniej odpowiednich miejscach. Podkreślał biust w taki sposób, że nie jednemu mężczyźnie przyszłyby do głowy grzeszne myśli na jej widok. Wytarte spodenki tuż pod linią pośladków sprawiały, że tył wyglądał równie seksownie jak przód. Otrząsnąłem się i powiedziałem:
- Nie ma mowy, żebyś szła tak ubrana na imprezę.
- No wiem. Jeszcze muszę mieć do tego makijaż.
- Nigdzie tak nie pójdziesz. – powiedziałem kategorycznie.
- A jak mnie przypilnujesz skoro Cię nie będzie?
Ależ ona była sprytna. Teraz w mojej głowie toczyła się bitwa. Puścić ją samą na imprezę i iść na galę, czy mocno wkurzyć szefa, nie idąc na galę tylko na imprezę, aby pilnować ukochanej. Wkrótce jednak odpowiedź stała się dla mnie oczywista. Moja seksowna diablica usiadła okrakiem na moich kolanach i namiętnie mnie pocałowała. Kiedy już się ode mnie odkleiła, zapytałem:
- To nie chcesz żebym szedł na tą galę?
- Teraz to ja chcę się zabawić w domu. – zamruczała mi do ucha.
Dreszcze przeszły mi po plecach. Jej słowa wypowiadane szeptem do mojego ucha, łaskotały mnie w delikatnie erotyczny sposób. Jak tu odmówić, kobiecie przebranej za sexy zombie?

  
* Kendall *
 Nawet w Halloween szef wymyśla nam robotę. Czyli z kolacji nici. Miałem przygotować dla mojej dziewczyny romantyczny wieczór. Wszedłem do mieszkania i usiadłem na fotelu. Byłem wkurzony, że moje plany wzięły w łeb. Musiałem teraz się jakoś wytłumaczyć, czemu pracuję w Halloween.
- Kochanie jesteś w domu? – krzyknąłem
Nie uzyskałem jednak żadnej odpowiedzi. Wstałem i zajrzałem do kuchni. Tam jej nie było. W łazience też światło zgaszone. No to poszedłem do sypialni. Tam właśnie czekała na mnie niespodzianka.
- Gotowy na romantyczny wieczór we dwoje? – zapytała moja muza, leżąca nago na łóżku.
- Słuchaj skarbie. Bo trochę się sprawy skomplikowały. – próbowałem delikatnie
- Co się stało? – zapytała odgarniając włosy, zasłaniające jej piersi i rozchylając nogi.
Nie mogłem opanować tego co działo się w moich spodniach. Dlatego odpowiedziałem:
- W zasadzie nic się nie stało. – i położyłem się na niej. Wziąłem w usta jeden z jej sutków, a drugą jędrną pierś ująłem w dłoń. Ona zaś włożyła palce w moje włosy i mierzwiła je. Mój penis w gotowości czekał u jej wejścia. Oderwałem się od jej piersi i spojrzałem w dół. Za wzrokiem powędrowałem tam dłonią. Poczułem gładziutką skórę jej łona, co oznaczało, że przed kilkoma minutami się goliła. Zsunąłem się niżej, aż moja głowa znalazła się między jej nogami. Liznąłem jaj szparkę. Potem zrobiłem to po raz kolejny, a ona zachichotała. Uznałem to za zaproszenie do dalszych igraszek. Dostałem się językiem do jej soczystego wnętrza. Za językiem, do środka wsunąłem palec. Poruszałem nim raz w przód raz w tył, a językiem drażniłem jej łechtaczkę. Na chwilę przestałem i zapytałem:
- Chcesz jeszcze?
- Taak. – zajęczała
Włożyłem w nią więc drugi palec. Zacząłem szybko nimi poruszać, aż zaczęła głośno sapać. Jej soki kapały na prześcieradło, a ja od czasu do czasu zlizałem je językiem.  Nie było mowy, żebym teraz zrezygnował z naszego wspólnego wieczoru. Szefie wybacz, ale mam Cię w dupie. Na chwilę oderwałem się od mojej dziewczyny i chwyciłem telefon, żeby napisać do Logana, że nie pojawię się na gali. Doskonale poradzą sobie we trójkę. Wcisnąłem „wyślij” i rzuciłem się z powrotem na łóżko, gdzie czekała moja podniecona ukochana. Podnieconej kobiecie się nie odmawia.


*Logan*
 Na stoliku zawyrczał telefon. W pierwszej chwili miałem go nie podnosić, ale stwierdziłem, że może ma to związek z galą. W głębi duszy miałem nadzieję, że ją odwołali. Pocałowałem jeszcze raz moją dziewczynę i wygrzebałem się spod pierzyny, żeby wziąć do ręki telefon. Zobaczyłem, że to sms od Kendalla. Pisał, że nie da rady iść na galę. Świetnie. Ja też miałem zamiar nie iść.
- Misiek, wracaj do mnie. Czekam na Twojego smoka. – szeptała mi do ucha moja napalona kobieta.
- Już idę tygrysku. – odpowiedziałem.
Szybko wystukałem na dotykowej klawiaturze qwerty, smsa do Carlosa, że ja i Kendall nie pojawimy się na gali bo zatrzymały nas ważne rodzinne sprawy. Odłożyłem telefon i sięgnąłem do szuflady po prezerwatywę. Chwyciłem ją w zęby i wróciłem pod pierzynę do mojej tygrysicy. Wyjęła kondoma z moich ust i rozpakowała go. Wzięła w dłoń mojego penisa i polizała go, aby prezerwatywa łatwiej weszła. Potem sprawnie nałożyła na niego gumkę. Bez zbędnych ceregieli wszedłem w nią. Poprawiłem uchwyt na jej biodrach i zacząłem dogłębne badanie jej miejsca intymnego. Wpychałem w nią mojego członka, najpierw delikatnie, a potem co raz mocniej, aż wszedł cały. Moja jadra plasnęły o jej pośladki, gdy się w niej zagłębiłem. Widziałem w oczach mojej dziewczyny figlarne ogniki, a jej usta drżały z podniecenia. Syciłem się widokiem jej krągłych piersi z różowymi sutkami sterczącymi bezwstydnie ku górze. Widziałem jak przygryza wargi, próbując nie krzyczeć. Parzyła na mnie z niesamowitym pożądaniem. Czułem jej oddech na swojej twarzy, gdy zbliżyłem się, aby ją pocałować. Wbijała paznokcie w moje plecy, a ja wtedy przyśpieszałem moje ruchy w jej szparce.


*Carlos*
 Napierałem na nią całą energią. Patrzyłem jak moja dziewczyna wiję się pode mną z rozkoszy. W pewnym momencie przez jej ciało przeszedł skurcz, aż poczułem jak drgnęła. Za chwil e drugi raz i trzeci. Przy czym wydawała z siebie z trudem tłumione dźwięki, które były dla mnie jak najpiękniejsza melodia. Łapczywie spoglądałem na jej ciało, delikatnie oblane potem. Czułem wzrastające we mnie napięcie. Nagle rozległ się dzwonek mojego telefonu oznaczający nową wiadomość. Nie miałem jednak zamiaru przerywać naszej przyjemności. Przeszło mi tylko przez myśl, że może związane jest to z galą, na którą zdecydowałem się nie iść. Stwierdziłem, że chłopaki doskonale poradzą sobie beze mnie. Skupiłem się z powrotem na pieszczeniu mojej dziewczyny. Kiedy jej pochwa zacisnęła się wokół mojego penisa, wytrysnąłem całą ilością spermy, która gromadziła się we mnie przez cały ten czas. Dałem wreszcie ujście moim chuciom. Uwielbiałem kiedy dochodziliśmy w tym samym czasie. Położyłem się obok mojej ciężko dyszącej dziewczyny. Przyznam, że na chwilę opadłem z sił. Otarłem pot z czoła i resztki spermy z mojego krocza. Widziałem jak moja ukochana uśmiecha się, powoli łapiąc oddech. Cmoknąłem ją w policzek i położyłem głowę na jej falujących, od głębokich oddechów piersiach. Ona położyła mi rękę na głowie i zaczęła przeczesywać moje włosy. Nawet nie pamiętam kiedy zasnąłem. Obudziłem się po trzech godzinach. Ciągle leżałem na piersiach mojej dziewczyny. Były takie mięciutkie, że jeszcze bardziej się w nie wtuliłem. Przypomniałem sobie o smsie, który dostałem. Sięgnąłem po cichu po telefon. Zegar na telefonie pokazywał 22:12, czyli gala trwała już od ponad dwóch godzin. Odczytałem smsa od Logana i na chwilę zatrzymałem oddech. Skoro Kendall i Logan nie poszli na galę, oznaczało, że James został zupełnie sam. Gdybym wiedział poszedłbym. Nie no, czemu ja się oszukuję? Nie poszedłbym nawet jeśli bym chciał. James na pewno sobie poradzi, w końcu to James - przystojny i wygadany. Napisałem do niego, że bardzo przepraszamy, ze zostawiliśmy go samego na gali. Użyłem tego samego argumentu co Logan – „Zatrzymały nas ważne sprawy rodzinne.” Miałem nadzieję, że wytłumaczy nas jakoś przed szefem.


*James*
 Ciemny pokój rozświetlił mój telefon. Światło od razu mnie obudziło. Zdjąłem z głowy majtki mojej dziewczyny i wstając z łóżka owinąłem się prześcieradłem. Wziąłem telefon z komody i odczytałem smsa. Oniemiałem po jego przeczytaniu aż spadło ze mnie prześcieradło. Szybko wybrałem numer do Kendalla.


*Kendall*
 Z łóżka zerwał mnie dzwoniący telefon. Właśnie zacząłem przysypiać, po męczącym seksie. Moja dziewczyna podała mi telefon, mówiąc, że dzwoni James. Zacząłem się zastanawiać, czy Logan nie powiedział im, że nie przyjdę, czy po prostu szef jest tak bardzo wkurzony, że kazał do mnie zadzwonić. Odebrałem i o mało nie spadłem z łóżka, kiedy James powiedział mi, że żaden z nas nie poszedł na galę, nie informując o tym szefa.


*Logan*
 Kendall poinformował mnie o wszystkim. Zerwałem się na równe nogi i zacząłem pospiesznie ubierać. Musieliśmy dotrzeć na tą galę. Wyleciałem z budynku z krzywo zapiętą koszulą i złapałem taksówkę. Zadzwoniłem do Carlosa, że będę po niego za 10 minut.


*Carlos*
 Istne szaleństwo, Jeszcze nigdy nie szykowałem się na galę w takim pośpiechu, Kiedy dołączyłem do Logana w taksówce zauważyłem, że mam na sobie zupełnie niepasujący krawat. Kilka przecznic dalej zgarnęliśmy Jamesa i Kendalla.


*James*
 Utknęliśmy w cholernym korku. Spociłem się z nerwów jak świnia. Chyba jeszcze śmierdziałem seksem. Wszyscy wyglądaliśmy okropnie. Ubrania w nieładzie, włosy potargane i stres wymalowany na twarzach. Nie wyglądało to dobrze.


*Kendall*
 Zdecydowaliśmy, że pobiegniemy, żeby nie marnować czasu w korkach. Wbiegliśmy w uliczkę, mającą doprowadzić nas na skróty, przynajmniej tak mówił Logan. Szybko okazało się, że to był zły pomysł. Stanęliśmy oko w oko z dwoma bezdomnymi psami.


*Logan*
 No dobra, może faktycznie wybrałem zły skrót, ale skąd mogłem wiedzieć, ze tam będą psy? Najpierw rzuciły się na smakowitego Jamesa, który z krzykiem uciekł. Na szczęście psy szybko się znudziły i pozostawiły nam tylko poszarpane ubrania.


*Carlos*
Wszystkie moje ubrania były potargane i ubrudzone błotem. Ostał się tylko ohydny, niepasujący do niczego krawat. Nie było jednak czasu na użalanie się. Mieliśmy plan wejść od tyłu do budynku gali i złapać naszych speców od image’u.


*James*
Zakradliśmy się od tyłu i zaczęliśmy szukać, kogoś z naszych. Idąc korytarzem, przeszedłem koło lustra. Na widok mojego odbicia wrzasnąłem. Stojący koło mnie Kendall zatkał mi szybko usta ręką. Na nasze nieszczęście z znajdowaliśmy się koło toalety, z której wyszedł nasz szef.


*Kendall*
 No i jesteśmy w czarnej dupie. Szef od razu nas zauważył, podszedł do nas i zapytał:
- Kiedy Wy przyszliście? Nawet Was nie zauważyłem. Wyglądacie przerażająco.
Chciałem zacząć wszystko tłumaczyć, ale zanim zdążyłem otworzyć usta szef powiedział:
- Super. Zapewniałem wszystkim, że się świetnie przebierzecie, ale nie spodziewałem się takiego realizmu. Te zadrapania są świetne. Nie za krwawo, ale subtelnie. Genialnie. Cieszę się, że mnie nie zawiedliście. Teraz chodźmy do gości.


*Logan*
Nie do końca dotarło do mnie to co przed chwilą się stało. Szef pomyślał, że to nasze przebrania na Halloween i nie zauważył naszego trzygodzinnego spóźnienia. Nie sądziłem, że jest taki tępy.


*Carlos*
 Udało się? Poważnie? Ha, ha. Ale mamy farta. Po odejściu szefa, buchnęliśmy śmiechem i wyściskaliśmy się jak bracia. Takie akcje to tylko z Big Time Rush.

9 komentarzy :

  1. To jest genialne! Czekam na więcej podobnych opowiadań :)

    OdpowiedzUsuń
  2. To było... Przerażająco śmieszne. Wiesz, co mam na myśli? Super to było.

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie ci to wyszło! Podobało mi się i to bardzo! Ale chłopakom się fuksło hehehe :D
    Czekam na kolejną świetną notkę ;)
    Pozdrawiam Stelss :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Ich laski się zmówiły na podjaranie facetów czy jak?! O.o Ale geniusz xDDD Tylko z nimi <333 Czekam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Boski Halloween'owy rozdział :3 Rewelka! Jedynie pozazdrościć ci talentu <3 <3 <3 Do następnej :*******************

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeesteś super...świetnie piszesz...tak,tak...erotycznie...Mrrr...

    OdpowiedzUsuń
  7. uwielbiam cię, jestem twoją wielką fanką :)

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam jak piszesz cos komediowego :D zawsze placze ze smiechu

    OdpowiedzUsuń
  9. To było po prostu genialne ! ;D Pod koniec sama zaczęłam śmiać się z ich farta xD

    OdpowiedzUsuń