Jennifer siedziała w barze przy plaży i kątem oka obserwowała przystojnego barmana w czarnej koszuli. Trzy odpięte guziki, ukazywały jego gładki, opalony tors. Kiedy wyszedł zza lady, aby zanieść drinka do stolika na drugim końcu sali, Jen zerknęła na jego pośladki i ledwo powstrzymła się od gwizdnięcia z zachwytu. Potem odwróciła się i posmutniała, bo stwierdziła, że nikt nie poleci na laskę z dzieckiem. Zwłaszcza taki seksowny barman. Pociągnęła przez słomkę łyk drinka. Dosiadł się do niej pewien mężczyzna i powiedział:
- Nie ten status społeczny. Taka piękna kobieta potrzebuje luksusu i mężczyzny gotowego zrobić dla niej wszystko.
Jennifer popatrzyła na intruza i odpowiedziała:
- Zna pan takiego?
- Być może. Proszę, mów mi John.
- John. Miło mi, ale nie szukam towarzystwa. Poza tym muszę już iść.
- Gdzie Ci tak spieszno?
- Muszę wracać do córki, bo za chwilę zamkną żłobek.
- Proponuję zatem podwózkę.
- Dziękuję, ale nie skorzystam.
Jennifer rzuciła na ladę pieniądze za drinka i odeszła. John stał nadal w tym samym miejscu. Nie był zniechęcony, a wręcz sprawiał wrażenie podburzonego do walki. Poszedł na parking i wsiadł do swojego czerwonego Ferrari.
Jen szła powoli chodnikiem i rwała liście krzewów, wychodzące poza ogrodzenia posesji. Droga była mało ruchliwa, więc już z daleka usłyszała ryk silnika. Sportowy samochód, zamiast przejechać szybko obok niej, zwolnił tak, że jechał równo z tempem jej chodu. Przyciemniana szyba otworzyła się i Jen zobaczyła Johna.
- Nie ten status społeczny. Taka piękna kobieta potrzebuje luksusu i mężczyzny gotowego zrobić dla niej wszystko.
Jennifer popatrzyła na intruza i odpowiedziała:
- Zna pan takiego?
- Być może. Proszę, mów mi John.
- John. Miło mi, ale nie szukam towarzystwa. Poza tym muszę już iść.
- Gdzie Ci tak spieszno?
- Muszę wracać do córki, bo za chwilę zamkną żłobek.
- Proponuję zatem podwózkę.
- Dziękuję, ale nie skorzystam.
Jennifer rzuciła na ladę pieniądze za drinka i odeszła. John stał nadal w tym samym miejscu. Nie był zniechęcony, a wręcz sprawiał wrażenie podburzonego do walki. Poszedł na parking i wsiadł do swojego czerwonego Ferrari.
Jen szła powoli chodnikiem i rwała liście krzewów, wychodzące poza ogrodzenia posesji. Droga była mało ruchliwa, więc już z daleka usłyszała ryk silnika. Sportowy samochód, zamiast przejechać szybko obok niej, zwolnił tak, że jechał równo z tempem jej chodu. Przyciemniana szyba otworzyła się i Jen zobaczyła Johna.