piątek, 10 lipca 2015

Czarna jak kruk, gorąca niczym ogień

               
               
Te wakacje zapowiadały się naprawdę wspaniale. Razem z Makenzie mieliśmy już wszystko ugrane i zaplanowane. Mieliśmy wyjechać na prywatną plażę na Hawajach. Wyjazd zbliżał się wielkimi krokami. Bardzo cieszyłem się, że spędzimy ten czas razem. Vega cieszyła się nie mniej ode mnie. Leżeliśmy właśnie w łóżku i zastanawialiśmy się co ze sobą zabrać, gdy nagle zadzwonił mój telefon. To był James. Zdziwiłem się. Od ogłoszenia przerwy w BTR rzadko się odzywał. Ostatnio miałem najlepszy kontakt z Carlosem. Głównie z powodu naszych wybranek, które są siostrami. Na kontakty z Kendallem nie mogłem narzekać, choć dawniej było znacznie lepiej. Po chwili zamyślenia wreszcie odebrałem telefon.

niedziela, 5 lipca 2015

Niezamierzony odwet

  W te wakacje udałem się z przyjaciółmi na dwutygodniowy rejs po oceanie. Uwielbiałem takie podróże. Czułem się wtedy oderwany od rzeczywistości, która była dość męcząca. Ciągłe wywiady, koncerty, zdjęcia na planie doprowadzały mnie do wyczerpania. Podczas tego wspaniałego rejsu postanowiliśmy zahaczyć o wyspę. Już pierwszego dnia na imprezie plażowej bawiłem się świetnie, ale do pewnego momentu. Humor popsuł mi pewien jegomość. A tym kimś był, Louis, najbardziej znienawidzony przeze mnie, jak i przez moich przyjaciół chłopak. Na każdym kroku był wobec mnie opryskliwy i ironiczny, a jakby jeszcze tego było mało przeleciał moją była dziewczynę. Od tamtej pory szczerze się nienawidziliśmy. Przy każdej sposobności starał się udowodnić mi, że jest lepszy i przystojniejszy niż ja. Nie chciałem patrzeć na jego bezczelny uśmieszek wiec po prostu opuściłem tamto miejsce. Wędrowałem sobie brzegiem plaży gdy nagle mój wzrok przykuła siedząca na piasku brunetka. Była oświetlona przez pobliską latarnie więc mogłem jej się przyglądnąć. Była ładnie opalona i miała śliczne nogi. Siedziała sama i bawiła się bransoletką na swojej lewej kostce. Postanowiłem podejść i zagadać. Chrząknąłem i spytałem:

środa, 1 lipca 2015

Porwana i porywacz - inna prawda

*James*

Mijały miesiące, a ja starałem się zapomnieć o Nicole. Z mieszkania wychodziłem tylko po wódkę. Tylko ty mnie rozumiesz moja wódeczko. Od zniknięcia Nicole, moje dni toczyły się cały czas w takim samym rytmie. Chlanie, utrata przytomności, pobudka i znowu chlanie. Między chlaniem, a chlaniem zdarzało mi się, że wpuściłem do mieszkania Matta, który liczył, że swoimi głupimi pomysłami wyciągnie mnie z dna, którego sięgnąłem. Dziś nie było inaczej. Obudziłem się na podłodze, w kałuży swoich rzygów. Usiadłem i rozejrzałem się za czymś do picia. Pod ręką była tylko do połowy opróżniona butelka wódki. Nie zastanawiając się długo, sięgnąłem po nią i wypiłem duszkiem. Stężenie procentów zaparło mi na chwilę dech. Wielkimi haustami łapałem powietrze, a w oczach miałem łzy. Kiedy wreszcie przełyk przestał mnie palić, otarłem twarz w brudną koszulkę, którą miałem na sobie. Nagle zabolała mnie głowa. Czułem jakby ktoś stukał mi młotkiem w czaszkę. Zaraz. Przecież to pukanie do drzwi. Ja pierdolę, to na pewno Matt. Próbując wstać, poślizgnąłem się na rzygach, w których leżałem i jebnąłem zwłokami w stolik.

środa, 6 maja 2015

Pomaturalne problemy

Wreszcie wyszłam z sali egzaminacyjnej. Dziś był ostatni dzień matur. Przez ostatnie miesiące ciągle zakuwałam tak, że nie miałam zbytnio czasu dla mojego chłopaka, Kendalla Schmidta. Mimo, iż było między nami sześć lat różnicy wieku, to nie robiliśmy sobie z tego powodu problemów. Najważniejsza była tylko nasza miłość. Gdy znalazłam się na świeżym powietrzu wyciągnęłam telefon i wysłałam sms ‘a do mojego ukochanego:
,,Właśnie wyszłam. Widzimy się dziś wieczorem? Bardzo cię kocham;*"
Schowałam telefon do torebki i ruszyłam do domu. Gdy weszłam moi rodzice zaczęli mnie wypytywać, jak poszła mi matura. Codziennie pytali o to samo. Jak poszło? Czy pytania były trudne? A jak reszta kolegów? Odpowiadałam krótko, bo chciałam wreszcie przestać myśleć o tych cholernych maturach. Rodzice chcą abym tak jak oni poszła na medycynę. Mnie zaś marzą się studia aktorskie. W dążeniu do celu wspiera mnie Kendall. Dlatego moi rodzice go nie tolerują. Musiałam dzielić życie między rodziców i Kendalla, bo niemożliwe było, aby spotkać się we wspólnym gronie. 

środa, 22 kwietnia 2015

Liebster Award

Wielokrotnie nominowaliście nas już do Liebster Award, więc w końcu postanowiliśmy odpowiedzieć na ową nominację :) Dzięki Wam wszystkim :)

Odrobina formalności ;)
 Nominacja do LA otrzymywana jest od innego autora bloga w podzięce za dobrze wykonaną robotę na blogu. 
Nagrodę otrzymują blogi które mają mniejszą liczbę obserwujących, co pomaga je rozpowszechnić.
Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań, od bloga który cię nominował. Następnie ty nominujesz 11 osób i informujesz ich o tym.
Zadajesz 11 pytań 
Nie wolno nominować bloga który cię nominował!


A oto odpowiedzi na pytania od autorki bloga Together for Life Total after death,
  których udzielę ja, Chris i Nika ;)


niedziela, 5 kwietnia 2015

Polowanie na niedźwiedzia


Wybierałam się do kuzynki w odwiedziny. Nigdy jeszcze u niej nie byłam. Odkąd wyszła za mąż nasz kontakt się urwał, a teraz zaprosiła mnie do siebie. Bardzo mnie to zdziwiło, jednak postanowiłam do niej pojechać. Spakowana wyszłam z domu i wsiadłam do auta. Wbiłam adres w nawigację i ruszyłam do celu. Droga dłużyła mi się niemiłosiernie. Cały czas prosto i prosto. Nagle usłyszałam: „teraz skręć w lewo”. Ucieszyłam się, że monotonia wreszcie minie, ale przeraziło mnie to, że muszę wjechać do lasu. Zawsze unikałam takich miejsc. Drzewa, zieleń… To nie dla mnie. Ale jak mus, to mus. Włączyłam kierunkowskaz i skręciłam w lewo. Jechałam asfaltową drogą pośród drzew. Były tak wielkie i rozłożyste, że niemal nie widziałam nieba. Nagle na desce rozdzielczej zaczęła mi migać jakaś kontrolka. Nie wiedziałam o co chodzi, dlatego się zatrzymałam. Zgasiłam silnik i wyszłam z auta, by podnieść maskę. Może tam coś się zadziało. Kiedy otworzyłam klapę, uderzyła we mnie wielka chmara pary. Silnik wręcz dymił. Przestraszyłam się. Trzasnęłam maską i odskoczyłam od auta. Złapałam telefon w rękę, by zadzwonić po pomoc drogową. Cholera! Brak zasięgu! Nacisnęłam guzik na pilocie obok kluczyka, co zamknęło samochód i ruszyłam na poszukiwania sieci. Ciągle nic. Nawet nikt nie jechał tą cholerną drogą, więc nie miałam kogo poprosić o pomoc. Wtem pośród drzew dostrzegłam człowieka. Chyba mężczyznę. Zaczęłam wołać i machać rękoma.

niedziela, 29 marca 2015

Big Time Medical Secret


- Pojadę z nim. – rzucił Kendall i ruszył w stronę drzwi.
- Jedźmy tam wszyscy. Przecież chodzi o naszą przyjaciółkę. – wtrącił się Carlos
- Możecie jechać w trójkę. Ja zostanę z Samanthą i Maxem. – powiedziała Jen
- Nie zostaniesz sama z Maxem. – sprzeciwił się James.
Jen popatrzyła na niego z niedowierzaniem i wybuchła:
- Nasza przyjaciółka jest w szpitalu i nie wiadomo czy jej stan się drastycznie nie pogorszył, a ty wyskakujesz z nieuzasadnioną zazdrością?!
- Wolałbym, żebyś z nami pojechała. – odpowiedział spokojnie nie patrząc na nią tylko na Maxa.
- A z kim zostawię Samanthę?! – zapytała z kpiną w głosie.
- Max może z nią zostać. – rzucił James, uśmiechając się do niego szyderczo.
- J-ja? – zająknął się Max
Jen spojrzała na niego, a potem z powrotem na Jamesa.
- Lepiej nie. Mógłby nie dać sobie rady. Jedźcie już.
- M-mogę zostać z dzieckiem. N-nie ma problemu. – powiedział Max i przełknął głośno ślinę
- Nie ma mowy. I tak już dla nas dużo zrobiłeś.
- Jen, to będzie dla mnie przyjemność. L-lubię dzieci. A ty powinnaś jechać do przyjaciółki.
James patrzył na Maxa z nieukrywaną nienawiścią, ale i z rozbawieniem. Chętnie poobserwowałby jak Max radzi sobie z Samanthą.
- Jesteś cudowny Max. – powiedziała Jen, a wtedy z twarzy Jamesa zniknęło rozbawienie.
Założył ręce na piersi i zmarszczył czoło. Wyglądał jak wściekły ochroniarz dyskoteki, który ni chce wpuścić Maxa na imprezę.
- Tu masz pieluszki, bo najpierw trzeba ją przewinąć. Jedzenie ma naszykowane. Wystarczy odgrzać.
- Musimy jechać. Chodź już. – poganiał ją James
- Przepraszam, że cię z tym zostawiam. – jęknęła Jen
- Nie ma sprawy. Jedź.
- Naprawdę jesteś cudowny.
James prychnął i zaczął tupać nogą. Jen obdarzyła Maxa ciepłym spojrzeniem, które dodało mu odwagi, więc powiedział:
- Dla ciebie wszystko.
James pewnie rzuciłby się na Maxa, gdyby Jen nie chwyciła go za ramię i wyciągnęła z mieszkania.
- Co z tobą? Opanuj się James. – powiedziała, gdy wsiedli do samochodu.
 James był cały czerwony i aż furczał ze złości.
- Jak mam być opanowany, gdy ten leszcz jawnie z tobą flirtuje.
- Max ze mną nie flirtuje. Do reszty już straciłeś rozum. Pomógł nam, więc mógłbyś okazać chociaż odrobinę wdzięczności.
- Nie lubię go.
- Nie musisz.
- Świetnie!
- Świetnie!

wtorek, 24 marca 2015

Powrót

W Los Angeles jak zwykle był upalny dzień. Razem z Alexą wybrałyśmy się na zakupy. Dziś nasi kochani chłopcy wracają z trasy. Nie widziałam Jamesa ponad dwa miesiące. Już nie mogłam się doczekać kiedy przytulę tego mojego miśka. Tak bardzo się stęskniłam. Wprawdzie rozmawialiśmy na skypie prawie codziennie ale to nie to samo.
Postanowiłam że przygotuje dla Jamesa jakąś pyszną kolacje. W łóżku, oczywiście. W tym celu wybrałyśmy się do sklepu z najlepszą bielizną.  Na wejściu zostałyśmy poczęstowane szampanem. Chwile porozmawiałyśmy z przemiłą ekspedientką a potem wpadłyśmy w wir zakupów. Zastanawiałam się co Jamesowi najbardziej przypadnie do gustu. Ostatecznie postawiłam na koronki. Wybrałam idealną koronkową bieliznę. Czarne, skąpe majteczki z kokardką z tyłu idealnie podkreślały mój zgrabny tyłeczek, a stanik odsłaniał odrobinę więcej mojego biustu, niż standardowy biustonosz. Oczywiście kupiłam jeszcze kilka kompletów jednak ten był moją perełką. Alexa także nie próżnowała, chyba postanowiła naprawdę rozkręcić Carlosa. Po komplecie, który wybrała, doszłam do wniosku, że Carlos musi być w łóżku jeszcze bardziej szalony, niż pokazuje nam na co dzień.

poniedziałek, 16 marca 2015

Rozterki menadżerki

Nazywam się Emmy, mam 23 lata. Urodziłam się w małej wsi w Ameryce Południowej, ale mimo wszystko udało mi się stąd wyrwać. Z uporem maniaka dążyłam do skończenia studiów menadżerskich. I udało mi się. Cały ten upór mam po babci, tyle, że za jej czasów szczytem marzeń było posiadanie wielkiej farmy. I na takiej właśnie się wychowałam.  Moja mama nie była w stanie sprzeciwić się swojemu losowi i utknęła na farmie jako żona zwykłego prostego farmera.

wtorek, 10 marca 2015

Jak ten czas pędzi! - czyli 2 lata bloga

To jest aż niemożliwe, ale dziś właśnie mija drugi rok odkąd na tym blogu pojawił się pierwszy post. Normalnie, aż brak mi słów. Czas zapiernicza jak pojebany xD ale niesamowicie cieszę się, że ciągle jesteśmy z Wami, a jest Was co raz więcej o czym świadczy 155k wyświetleń. 155k! 1 5 5 k !  W najśmielszych snach nie marzyłam o takim sukcesie. Dzięki, dzięki i jeszcze raz dzięki. 

Jak wiecie, niedawno powiększyła nam się ekipa. Dołączyła do nas Nika. Jeszcze raz ją witamy. Gdyby ktoś jeszcze chciał spróbować swoich sił jako autor, NAPISZCIE DO NAS, MY NIE GRYZIEMY... jeszcze nie gryziemy ;) i właśnie w związku z tym mam do Was pytanko...

Wszystkie opowiadania są o BTR, ale może chcielibyście coś nowego? Jestem na etapie czytania książek fantasy z serii Dom Nocy. Czytał ktoś? Zakochałam się w tej serii i mam teraz fioła na punkcie wampirów ;) Co byście powiedzieli, gdybym napisała jakiś gorący romans z wampirami? Dajcie znać w komentarzach. 

niedziela, 8 marca 2015

Nowe auto 2 - teściowa atakuje


  (Część pierwsza TUTAJ)

              

  Z samego rana obudził mnie przeraźliwy dźwięk dzwonka do drzwi naciskanego któryś raz z rzędu. Usiadłem na kancie łóżka i leniwie przetarłem zaspane oczy. Nie ogarniałem co się dzieje wokół. Czułem tylko ten cholerny dźwięk i chłód ogarniający moje ciało. Wsunąłem kapcie na nogi i ruszyłem w stronę drzwi wejściowych. Przesunąłem zamki, a po otwarciu drzwi w progu ujrzałem moją teściową. Na dzień dobry przywaliła mi torebką po głowie.
- Zboczeńcu! Ubierz się! Tak się wita teściową?! Z kim moja córka się związała?! Matko jedyna! – Cały czas mnie okładała. Rzeczywiście zapomniałem się ubrać. Powitałem ją zupełnie nagi.
- Ała! Aj! Ajć! – To były jedyne dźwięki, które zdołałem z siebie wydusić. Nie wiedziałem czy chronić swoją głowę przed uderzeniami, czy też rękoma zakryć swoje krocze. Byłem zniesmaczony i obolały. Już wtedy wiedziałem, że to będzie najgorszy dzień w moim życiu. Dlaczego to spotyka akurat mnie?! Skuliłem się  jedną rękę trzymając na karku, a drugą zakrywając miejsce intymne.Nie stałem dłużej jak ten kołek, tylko uciekłem do sypialni, by się ubrać. Byłem zdziwiony, gdy zauważyłem, że moja żona dalej śpi. Tyle hałasu a ta nic. Zacząłem ją budzić.

poniedziałek, 2 marca 2015

Hormon szczęścia

Z Jamesem już od pół roku jesteśmy razem, lecz nie mieszkamy jeszcze ze sobą, choć James bardzo na to nalega. Jednak ja wolałam jeszcze poczekać. Prawdę mówiąc spędzałam u niego prawie każdą noc. Dziś nie było inaczej. Obudziłam się w jego łóżku wtulona w jego tors. Przez zasłonięte żaluzje do pokoju próbowało wedrzeć się słońce, ale i tak w sypialni panował półmrok. Było mi ciepło pod pierzyną, co zwiastowało kolejny upalny dzień w LA. Czułam, że męczę się samym leżeniem w tej saunie. Wymknęłam się z objęć Jamesa, żeby wziąć chłodny prysznic. Pod prysznicem czułam, że się odradzam. Chłodna woda ukoiła moje zmysły. Wyszłam z kabiny i zorientowałam się, że po raz kolejny nie mam rano co na siebie włożyć. Może faktycznie przeprowadzka nie byłaby najgorszym rozwiązaniem. Zdjęłam z suszarki jeden z wypranych T-shirtów Jamesa i narzuciłam na siebie. Wróciłam do sypialni, gdzie James nadal spał.

środa, 25 lutego 2015

Wuefista

Jako najlepsza uczennica w szkole musiałam mieć nieskazitelną średnią na koniec roku ze wszystkich przedmiotów. Z większości lekcji miałam piątki i szóstki. Napisałam egzamin najlepiej z całej szkoły, ale niestety moją piętą Achillesową był W-F. Nie byłam gruba czy coś, ale po prostu nie miałam kondycji, i niektóre ćwiczenia sprawiały mi trudność. Na koniec wychodziła mi trója. Byłam naprawdę zła, a raczej wściekła na belfra, który nie chciał mnie poprawiać, bo zawsze mówił: "W-Fu się nie nauczysz". Jednak tydzień przed wystawianiem ocen pan Henderson zachorował, a na jego miejsce przyszedł pan Maslow. Szczerze mówiąc to nie wiem na co ta zmiana nauczyciela, ale dla mnie tym lepiej. Miałam okazję poprawić się albo przynajmniej uprosić nowego o podwyższenie oceny. Wiem, że szóstki mogłyby mi pokryć tę ocenę, ale byłam perfekcjonistką.

sobota, 21 lutego 2015

Współpraca

Moi kochani czytelnicy,
Razem tworzymy tego bloga, bo bez czytelników, praca autorów nie ma sensu. Chcemy Wam dziś zaproponować możliwość jeszcze większego wkładu w nasz wspólny sukces. Niektórzy są z nami już bardzo długo, a niektórzy dołączyli niedawno. Wielu z Was może zadaje sobie takie pytanie „Czy dałbym/dałabym radę napisać takie fajne erotyczne opowiadanie?”. Nie dowiecie się jeśli nie spróbujecie. Bierzcie do ręki długopis i zeszyt, albo odpalcie Worda czy jakiś inny program do pisania, i piszcie. Od dzisiaj każdy może być autorem na tym blogu. Każdy może widnieć w spisie autorów. Cokolwiek napiszecie, możecie do nas wysłać i jeśli nam się spodoba, wrzucimy na bloga. Wydaje Wam się, że nie umiecie pisać? Bzdura! Każdy umie. Każdy ma swój indywidualny styl. Zachęcamy Was do twórczego myślenia. Macie pomysł? Czemu by nie spróbować? Głupio byłoby nie skorzystać z okazji. Jeśli nie jesteście pewni, oferujemy Wam pomoc, porady i poprawki. Chcemy zrobić z tego bloga, najfajniejszy blog erotyczny.
Piszcie i wysyłajcie nam swoje propozycje.



Informacje:

czwartek, 19 lutego 2015

Big Time Counterattack

Jen wróciła do mieszkania grubo po północy. Tak jak się spodziewała, James czekał na nią siedząc na kanapie i oglądając telewizję.
- Gdzie się podziewałaś?! – zapytał z nieukrywanym zdenerwowaniem
- Odnowiłam stare kontakty i wymyśliłam jak odpłacić się Johnowi. – odpowiedziała spokojnie
- Powiesz coś więcej?
- Dowiesz się wszystkiego jutro. A teraz błagam, przyszykuj mi kąpiel, bo padam z nóg. Ten dzień był masakryczny.
- Najpierw mi powiedz co wymyśliłaś.
- Jak przygotujesz kąpiel to opowiem ci wszystko w wannie.
- Weźmiemy razem kąpiel? – zapytał lekko zdumiony James
- Jeśli się nie ruszysz z tej kanapy to możesz o tym zapomnieć.
James pędem pobiegł do łazienki, a Jen uśmiechając się pod nosem, padła wyczerpana na fotel.

sobota, 14 lutego 2015

Walentynkowa niespodzianka




               
Walentynkowy wieczór, a Ty siedzisz na kanapie przed telewizorem, jednak w ogóle Cię to nie rusza. Od zawsze uważałaś, że to święto jest bez sensu, bo przecież miłość powinno okazywać się codziennie, a nie tylko jednego dnia w roku. Nie rozumiałaś innych, gdy tak cieszyli się na ten dzień, bo to przecież nic specjalnego. Skoro to takie wielkie święto, to mogłoby być wolne od pracy, ale nic takiego nie miało miejsca. Okropnie się nudzisz. Przerzucasz kanały z nadzieją, że znajdziesz jakiś film akcji, horror, coś co naprawę Cię zaciekawi, a tymczasem wszędzie same romansidła i nudne telenowele. Jest Ci wręcz niedobrze od nadmiaru czułości w koło. Wtem do drzwi ktoś dzwoni. Otwierasz je i niedowierzasz własnym oczom. W progu stoi twój narzeczony, który wyjechał w delegację i miał wrócić dopiero za miesiąc. Czujesz jak do twych oczu napływają łzy szczęścia. Skaczesz mu na szyję i całujesz. Wchodzicie do środka i zamykacie za sobą drzwi.
- Carlos, co ty tu robisz? Miałeś wrócić dopiero za miesiąc. – Zaczynasz rozmowę, nadal będąc w euforii.
- Chciałem ci zrobić walentynkową niespodziankę. – Mówi, szperając za czymś w swej walizce.
- Walentynki… Wiesz co sądzę na ten temat. – Na twej twarzy pojawia się grymas.
- Myślałem, że się ucieszysz.
- Oczywiście, że się cieszę. Jeju, jak ja za tobą tęskniłam. Tylko ten dzień…
- Dobra, zostawmy to. – Mówi, trzymając w ręku jakieś pudełko. – Mam dla ciebie prezent.
- Prezent? Kochanie, nie musiałeś. – Uśmiechasz się od ucha do ucha, gdy ten wręcza Ci przedmiot.  – Co to takiego?

sobota, 7 lutego 2015

Najlepszego



   Dzisiaj były moje urodziny, ale nie spodziewałem się, żeby ktoś zorganizował mi imprezę niespodziankę. W tamtym roku też nikt mi jej nie zrobił, więc nie łudziłem się na coś więcej. Wczoraj razem z Jamesem, Carlosem, Dustinem, Loganem i moją dziewczyną - Taylor umówiliśmy się, że dzisiaj spotkamy się w barze o 14:00.
   Wstałem spokojnie o 11:00, zjadłem śniadanie, wziąłem prysznic i umyłem zęby. Ubrałem się i czekałem trochę. Nie chciałem być przed wszystkimi. Chwilę przed moim wyjściem z domu Taylor napisała mi, żebym ubrał się lepiej niż zwykle, bo Carlos zdobył rolę w jakimś nowym filmie i trzeba to opić. No więc od nowa musiałem się ubrać i uczesać włosy. Zastanawiałem się dlaczego Los nie napisał o roli wczoraj na Twitterze. Może dowiedział się o tym dzisiaj? Z myśli wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu. Dzwonił James.
   - Halo? - odebrałem.
   - Stary, gdzie ty się podziewasz? Już dawno jesteśmy na miejscu, a ciebie nie ma - słyszałem w tle wszystkich pozostałych przyjaciół i muzykę.
Spojrzałem na zegarek i faktycznie było już późno.
   - Sorry, ale musiałem się od nowa ubrać i w ogóle.
   - No to ruszaj dupę i przyjedź.
   - Dobra, poluzuj stringi. Zaraz będę.
   - Ja nie noszę stri... - nie usłyszałem całej odpowiedzi, ponieważ się rozłączyłem.
Było w pół do 15, więc wziąłem telefon i klucze i poszedłem do baru. Nie miałem daleko, więc doszedłem w jakieś 10 minut. Wszedłem do środka i oczywiście zobaczyłem całą moją sforę.
   - Jestem już - podszedłem do nich.
   - Nareszcie! - moja dziewczyna uwiesiła mi się na szyi.
Pocałowaliśmy się.
   - Hej, Carlos dlaczego ja się dzisiaj dowiedziałem, że grasz w filmie? - zapytałem siedzącego obok przyjaciela.
   - Tak jakoś wyszło - zaśmiał się - Ale świętujemy gdzie indziej.
   - Jak to? - zapytałem.
   - Jedziemy do lokalu - powiedziała Taylor.
   - Nie obraźcie się, ale nie jestem pewien czy zdobycie roli w filmie to taka wielka okazja na imprezę - stwierdziłem.

niedziela, 25 stycznia 2015

Big Time Reunion

James przeprosił przedstawicieli banku i chłopaków i wyszedł z Jennifer na zewnątrz.
- Co ty wygadujesz? John? Co on ma niby z tym wspólnego? Po tym co zrobił, chyba nie chcesz prosić go o pomoc?
- Pomoc? O jaką pomoc? Właśnie on za tym wszystkim stoi. Wrobił nas w te długi.
- Wiesz, że to bardzo poważne oskarżenie?
- Wiem, ale wiem też, że to na pewno jego sprawka. Chciał się zemścić.
- Przyjmijmy, że masz rację i co dalej?
- Załatwimy skurw…
- Jen, jesteś zdenerwowana i nie myślisz logicznie.
- Jak mam być spokojna, jak ten gnój chce zniszczyć nam życie?
- Może powinniśmy powiedzieć o naszych przypuszczeniach w banku?
- Nie. Mam lepszy pomysł. Idź po chłopaków, a ja muszę zatelefonować.
- Jesteś pewna?
- Tak. No idź już.

sobota, 24 stycznia 2015

Niania

   od roku nie mam żony. Rozwiodłem się z nią, ponieważ mnie zdradzała. Mamy dwójkę dzieci - Ashtona i Emmę. Ze względu na to, że Isa nie miała warunków, żeby utrzymać dzieci, zostały ze mną. Pracuję przez cały dzień, więc zatrudniłem niańkę. Już wiele ich u mnie było, ale od dwóch miesięcy pracuje u nas Elena. Dzieciaki mówią, że bardzo ją lubią, więc pomyślałem, że to może być ta odpowiednia. Inne były okropne. Kradły, piły, miały złe zamiary, a raz zdarzyło się, że Ashton miał siniaki na ramionach przez jedną. Na szczęście to się już skończyło. 
   Elena miała 20 lat. Była zgrabną brunetką o dużych, brązowych oczach. Sięgała mi do klatki piersiowej, więc tak czy siak, zawsze patrzyłem na nią z góry. Zatrudniłem ją po tym, jak wstawiłem ogłoszenie w internecie. Przyszła do mnie, przedstawiła mi swoje referencje i nazajutrz została na dzień próbny. Szczerze mówiąc to nie chciałem jej, bo nie miała za dużego doświadczenia. Nawet nie miała rodzeństwa, którym opiekowałaby się dawniej, zero kontaktu z dziećmi. Ale wszystkie nianie do tej pory były wykształcone, doświadczone i niewiadomo co robiły, więc pomyślałem, że może amatorka by się przydała. No i została na dzień próbny. Dzieci ją polubiły i już pracuje u nas dwa miesiące.